Pokazywanie postów oznaczonych etykietą tarte. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą tarte. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 12 października 2017

Ulubieńcy minionego lata | Bielenda, Skin & Tonic, Sylveco, Tarte, Inglot, Maybelline, Theatric Professional

Tegoroczne lato było w Blackpool chłodne i deszczowe. Ciepłe, słoneczne dni pojawiały się co jakiś czas, na chwilę, jakby przypadkiem. Nie naładowałam swoich wewnętrznych słonecznych baterii. Nie było szans. Do tego dodajmy pracę na pełnych obrotach, dziecko, mało snu (który jeszcze dodatkowo ucinałam na rzecz treningów kilka razy w tygodniu), brak czasu dla siebie i już wiadomo, dlaczego moja pielęgnacja nie była specjalnie wyszukana, a makijaż robiłam na szybko i naprawdę rzadko kiedy sięgałam po nowości, a do testów nie miałam specjalnie głowy. Niemniej garstkę letnich ulubieńców wytypowałam.

Pielęgnacja

Bielenda, micele Kolagenowe Odmłodzenie oraz Esencja Młodości (klik)


Micele Bielendy bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły, bo jak na kosmetyki dostępne w drogerii mają w składach sporo substancji aktywnych uznawanych za nawilżające i odmładzające. Oczywiście z zadania usuwania makijażu wywiązują się wzorcowo, a przy tym nie wysuszają mi skóry i nie powodują dyskomfortu. Sama szczególnie polubiłam nieobecną na zdjęciu Kojącą Wodę Różaną. Szczerze polecam i będę wracać.


Skin & Tonic London, Steam Clean oraz Brit Beauty Oil (klik)


Steam Clean było moim pierwszym masełkiem do demakijażu. I mimo iż osobiście wolę olejki hydrofilne  (najzwyczajniej w świecie kwestia preferencji), to ten kosmetyk naprawdę warto było wypróbować. Świetny skład, skuteczne usuwanie makijażu twarzy i dogadywanie się z moimi naczynkami sprawiły, że produkt naprawdę zasługuje na wyróżnienie.



A Brit Beauty Oil pokochałam całym sercem. Co za petarda! Pięknie pachniał neroli, cudownie nawilżał i uelastyczniał skórę, delikatnie obkurczał pory i wyrównywał koloryt cery. Do pielęgnacji nocnej jak znalazł. Sięgałam po niego z ogromną przyjemnością. Asiu :*


Sylveco, łagodny żel do higieny intymnej (klik)


Jak już wspominałam, większość żeli do higieny intymnej mnie podrażnia. Nie Sylveco, co uczyniło z niego moje wielkie odkrycie. Poza tym, że rzeczywiście jest łagodny, wykazuje działanie łagodzące i kojące, np przy rozhukanych hemoroidach.


Kolorówka

Tarte, Showstopper Clay Palette (klik)


Ta paleta to ideał na pracowite lato, gdyż za jej pomocą można szybko załatwić nie tylko makijaż oczu, ale też twarzy. Przy tym kolorystyka, wykończenia, trwałość są jak marzenie. Bronzer i jeden cień trochę się osypują, ale da się nad tym zapanować. Cudo, cudo, cudo <3 Mimo niemal codziennego po nią sięgania nadal mi się nie nudzi, a to o czymś świadczy. Kasiu :*


Inglot AMC 84 & 85 (klik)


Kiedy jednak już znalazł się czas i ochota na odpicowanie oka, sięgałam po jeden z dwóch cudnych pigmentów Inglota. Natychmiastowy efekt murowany!


Maybelline, Color Whisper by Color Sensational, 120 Petal Rebel & 130 Pink Possibilities (klik)



Seria Color Whisper jest już niedostępna, więc trochę biłam się z myślami, czy Wam ją tu przypominać. Niemniej te dwie pomadki rzeczywiście towarzyszyły mi przez całe lato, kiedy nie miałam glowy do kontrolowania makijażu ust, co przy moich ukochanych czerwieniach i fuksjach jest koniecznością. Whisperki były niezobowiązujące i kontroli nie wymagały, a przy tym nosiły się bardzo komfortowo, więc to one królowały. No i też chcę je zużyć zanim się zepsują....


Theatric Professional, bibułki matujące super absorbujące (klik)


Bibułki matujące to przy tustej cerze latem konieczność. Te z Theatric są moim ogromnym odkryciem. Duże, chłonne, mocne, nienaruszające makijażu, w dobrej cenie. Ideał.

A lakieru do paznokci tym razem nie będzie. Bywały dni i tygodnie, kiedy pazury były gołe, bo wolałam poćwiczyć lub iść spać zamiast je malować....

Ponarzekałam na lato, ale póki co tegoroczna jesień pogodowo też nie rozpieszcza :/ Chandra to chyba będzie moje drugie imi; potrzebuję słońca! Trzymajcie się ciepło i pogodnie :)

sobota, 9 września 2017

Tarte, Showstopper clay palette

Do kosmetyków Tarte wzdycham od kilku lat. Niestety ceny mają zaporowe i trzeba sprowadzać je zza wielkiej wody, co zawsze hamowało moje zakupowe zapędy. I tak bym pewnie sobie o ichnich mazidłach (zwłaszcza różach) marzyła dalej, gdyby nie Kasia i jej megahiperwypasiony prezent urodzinowy dla mnie :****

Proszę, nacieszcie i Wy swoje oczy, bo ja, od kiedy dostałam to cudo w czerwcu, wpatruję się w nie niemal codziennie...


W granatowym kartoniku znajdziemy dość dużą okrągłą paletę z imitacją skóry węża na wierzchu (stworzeń tych ponoć mnóstwo żyje w Amazonii), którą wyposażono też w lusterko. Wszyskie produkty kolorowe przykyte są folijką z ich nazwami. Zawartość to sześć cieni o różnych wykończeniach, bronzer, róż i rozświetlacz:


Wśród kosmetyków przeznaczonych do makijażu twarzy zdecydowanym hitem okazał się puder brązujący park ave princess o matowym wykończeniu i ładnym, neutralnym odcieniu. Na mojej twarzy puder ten wygląda bardzo naturalnie - nie daje efektu brudnej plamy jak chłodne bronzery ani nie robi ze mnie pretendentki do tytułu umpa-lumpa. Używam go do delikatnego konturowania i zawsze zachwycam się, jak on się pięknie rozciera i jak ładnie zgrywa się z odcieniem mojej skóry. Jedynym minusem tego kosmetyku jest to, że jest tak miękki, iż lekko się kruszy pod delikatnymi dotknięciami pędzla, ale róże The Balm, na przykład, też tak robią. Nie jest to żadna tragedia, a i wydajność raczej nie powinna ucierpieć, bo dzięki dobrej pigmentacji nie potrzebujemy wiele kosmetyku do jednorazowej aplikacji.

Róż fame również ma matowe wykończenie i jest koloru łososiowego. Kosmetyk jest bardziej zbity od bronzera i nie kruszy się w ogóle. Jest przyzwoicie napigmentowany, dobrze przyczepia się do skóry i ładnie rozciera. Trwałość różu i bronzera zależy od użytej bazy. Na przypudrowanym płynnym podkładzie trzymają się dobre 10 godzin; na suchszym podkładzie mineralnym - 7-8 godzin. Znikają jednak w ładny sposób, równomiernie, bez dziur i plam.

Rozświetlacz champagne pink jest z nieco innej bajki. Srebrzysto-różowy, jest znacznie chłodniejszy od różu i bronzera, i osobiście uważam, że jednak bardziej pasuje w zestawieniu z chłodniejszymi od Fame różami. Jego wykończenie określiłabym jako delikatnie perłowe z mikroglitterem, który nie jest widoczny tuż po aplikacji, ale pokazuje się po kilku godzinach od wykonania makijażu.

Tak cała trójka prezentuje się na twarzy:


Przejdźmy do cieni.
showstopper copper: ciepły odcień kakako z mlekiem; satynowa baza z drobniutkim złotym shimmerem
go for the gold: odcień rose gold o lekko perłowym wykończeniu
you're a natural: ciepły morelowy brąz o matowym wykończeniu
steel the scene: średni różowy brąz o lekko metalicznym wykończeniu
rose to the top: ciepły, cynamonowy brąz o mocno metalicznym wykończeniu
dim the lights: brązowa czerń; matowa baza z drbniutkim srebrnym shimmerem

Cienie są dobrze napigmentowane i jedwabiste. Tylko jeden z nich, you're a natural, podobnie jak bronzer, kruszy się pod dotykiem pędzla. Z pozostałą piątką tak się nie dzieje. Praca z tymi cieniami to prawdziwa przyjemność. Ładnie przyczepiają się do powieki, dobrze rozcierają, nie gubią pigmentacji, a na bazie mają kilkunastogodzinną trwałość. Poszczególne odcienie bardzo mi się podobają, choć zabrakło niestety matowego jasnego beżu, żeby paleta była w pełni samowystarczalna.

Róż, bronzer i rozświetlacz można również aplikować na powieki.

Aby tradycji stało się zadość, przygotowałam kilka prostych makijaży z użyciem moich pięknych zabawek.

#1
showstopper copper, go for the gold, you're a natural, dim the lights



#2
showstopper copper, you're a natural, steel the scene, dim the lights, champagne pink (jest i smokey)



#3
champagne pink, fame, go for the gold, steel the scene, rose to the top (róz w załamaniu)




#4
champagne pink, park ave princess, showstopper copper, rose to the top  (z użyciem rozświetlacza i bronzera w charakterze cieni)



#5
park ave princess, you're a natural, dim the lights (całość w matach <3)



Uwielbiam tę paletkę. Naprawdę nie mam jej wiele do zarzucenia i odkąd ją dostałam, jest w prawie ciągłym użyciu. Kasiu, jeszcze raz dziękuję za spełnienie mojego Tarte'owego marzenia!

Macie jakieś doświadczenia z tą marką?

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...