Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kos. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kos. Pokaż wszystkie posty

10 wrz 2015

Dlaczego KOS? O Naszych pierwszych greckich wakacjach.

O wakacjach na jednej z greckich wysp marzyliśmy naprawdę kawał czasu. Wraz z nadejściem zeszłorocznego października obiecałam sobie, że zrobię wszystko co w mojej mocy, by wrzesień 2015 nie upłynął mi pod znakiem poprawek i był naprawdę wyjątkowy. Nie macie pojęcia ile godzin spędziłam na przekopywaniu turystycznych portali, wędrowaniu palcem po mapie i przeglądaniu ofert z biur podróży. Cierpię na życiowy perfekcjonizm i choć uparcie staram się z nim walczyć, to nadal nie potrafię zadowolić się czymś przeciętnym. Czasami nawet to w sobie lubię. ;)
Katalogi mieszkające na nocnej szafce przez dobre kilka miesięcy zdecydowanie zasłużyły na miano mojego motorka motywacyjnego i pochłaniacza łez, za każdym razem kiedy myślałam, że jednak się nie uda. Wybrzydzaniem, marudzeniem i ciągłym zmienianiem zdania doprowadzałam swojego chłopaka momentami do szału, ale sam przyznał, że było warto. ;) Spędziliśmy cudowny tydzień na maleńkiej wyspie Kos, na którą ostatecznie padł Nasz wybór. Powiem Wam w sekrecie, że po cichu marzyłam o niej od samego początku i... było idealnie!


Dlaczego akurat Kos? O tym właśnie mam zamiar opowiedzieć Wam w dzisiejszym poście. Mam nadzieję, że uda mi się Was czymś zainspirować, a przede wszystkim utwierdzić Was w przekonaniu, że marzenia naprawdę się spełniają!


To czym wyspa urzekła mnie od samego początku, to fakt, że nie jest tak popularna jak znane wszystkim Rodos czy Kreta. Nie jestem osobą, która marzy o oglądaniu pijanych anglików w Lloret de Mar, imprezowaniu na Gran Canaria, czy zwiedzaniu starożytnych ruin w czterdziestostopniowym upale. Nie rozumiem osób, które marzą o wakacjach na Dominikanie, która oprócz rajskich plaż i prestiżowej nazwy, według mnie nie oferuje niczego więcej... To nie są moje klimaty. Nie lubię typowo turystycznych kurortów, wielkich dzielnic hotelowych i dzikich tłumów na plażach. Szukałam miejsca bardziej kameralnego, spokojnego, które pozwoli mi uciec od codzienności, zatrzymać się, zamyśleć i przesiąknąć grecką atmosferą. Marzyłam o białych domkach, wąskich błękitnych uliczkach i zacisznych, romantycznych plażach. O pięknych widokach, malowniczych zatokach i urokliwych greckich miasteczkach... O miejscach, w których niekoniecznie był każdy...


Kos nazywana wyspą Hipokratesa, w moich oczach jest prawdziwą perełką u wybrzeży bajecznie ciepłego morza Egejskiego. Należy do archipelagu Dodekanezu (co oznacza "dwanaście wysp"), a przemieszczenie się samochodem z jej jednego końca na drugi zajmuje... godzinkę. :) 


Słynie z pięknych piaszczystych plaż, morza we wszystkich odcieniach turkusu, a z racji położenia z pięknej pogody we wrześniu, podczas gdy na większości pozostałych greckich wysp zaczyna się już powoli pora deszczowa. Niektórzy nazywają ją egejskim ogrodem, inni błękitno-zieloną wyspą osób zakochanych w Grecji, są też jednak tacy, którzy twierdzą, że nie ma tutaj co robić...


Gdy czytam takie opinie, to zastanawiam się czy aby na pewno byliśmy w tym samym miejscu... Nam przydałby się jeszcze co najmniej tydzień, żeby zobaczyć wszystko co zaplanowaliśmy. Nie udało Nam się dotrzeć na plażę Marmari, do górskiej wioski Zia i na słynny półwysep Kefalos z Paradise Beach. Mieliśmy w planach objechać całą wyspę samochodem, ale by otrzymać pełne ubezpieczenie, trzeba mieć skończone 25 lat... Niestety nam się nie udało. To chyba jedyna rzecz, której żałujemy.


Jeżeli tak jak i mnie, zależy Wam na tym, żeby poczuć ten prawdziwy grecki klimat, skosztować lokalnych specjałów w przytulnych tawernach, spacerować wieczorami uliczkami klimatycznych miasteczek, a w ciągu dnia wyciszać się na jednej z tysiąca plaż, z dala od zgiełku i turystycznego tłumu, to Kos na pewno byłby dla Was dobrym wyborem.


Wyspę polecam przede wszystkim na romantyczne wyjazdy we dwoje. Koniecznie udajcie się w rejs po morzu egejskim dookoła wyspy lub na którąś z niewielkich, pobliskich, bo widoki są naprawdę niesamowite i niezapomniane! My wybraliśmy wulkaniczną wyspę Nissiros, nazywaną małym Santorini, na które swoją drogą też strasznie chorujemy. :) Gdybyśmy mieli w zapasie dwa dni, to na pewno popłynęlibyśmy też na Kalymnos, z piękną stolicą Pothia.


Jeśli chodzi o hotel, to Nasz wybór był nieco ograniczony. Z uwagi na nieznane wyniki moich egzaminów, wakacyjne praktyki, obronę mojego chłopaka, urlop i dziesiątki innych rzeczy, musieliśmy wstrzymać się z ostateczną decyzją do końca lipca. Sytuacja w Turcji, a także wstrzymane wyloty do Tunezji i Egiptu sprawiły, że greckie oferty sprzedawały się jak ciepłe bułeczki, a ceny w ogóle nie spadały... Do tego dochodziły jeszcze Nasze niemałe wymagania i moja wizja idealnych wakacji. ;) Ostatecznie zdecydowaliśmy się na hotel Blue Lagoon Resort, który pomimo dobrym opiniom i tak przerósł nasze oczekiwania. Naprawdę, nie jesteśmy w stanie przyczepić się do czegokolwiek. Ogromny obiekt, który mimo iż mieści ponad 3,5 tysiąca gości, zupełnie nie pozwala odczuć ich obecności. Walka o leżaki i stoliki w tym hotelu nie istnieje. ;) Niesamowita obsługa, przepiękny ogród z dziesiątkami uroczych alejek i zakamarków, ogromny kompleks basenowy (największy basen liczy ponad 4000 m2) i jeszcze większy wybór restauracji (główna, międzynarodowa, grecka, włoska, BQ, kolacje tematyczne) sprawiają, że zdecydowanie zasługuje na pięć gwiazdek i jest wart swoich pieniędzy, dosłownie nie chciało się stamtąd wyjeżdżać. Poleciłabym go nie tylko na wyjazdy we dwoje, ale również dla rodzin z dziećmi, atrakcji dla maluchów jest naprawdę co nie miara!


Wierzcie lub nie, ale przez osiem dni nie zdążyliśmy skorzystać ze wszystkich atrakcji, które oferował hotel i nie udało Nam się zobaczyć całej jego drugiej połowy. Jest naprawdę ogromny!
Nie zamierzam rozpisywać się zbyt dużo na ten temat, bo nie każdego to interesuje, ale jeśli jest coś co chciałybyście wiedzieć, jeśli macie jakieś pytania, to chętnie na nie odpowiem.


Wróciłam bogatsza o pewność, że na Kos na pewno jeszcze wrócę i że to dopiero początek mojej greckiej miłości. Choć uwielbiam polskie morze, klimatyczne starówki Naszych miast i piękne Tatry zimą, nie obrażam się na swoje marzenia, że pędzą również w innym kierunku. I już teraz po cichu obiecuję sobie, że za rok o tej porze, będę pozdrawiać Was z gorącego Zakynthos... 

Choć zdjęć przywieźliśmy całą masę, nie planuję oddzielnej fotorelacji z Naszego wyjazdu. Jeśli natomiast choć trochę macie ochotę podejrzeć namiastkę tego, jak spędziliśmy ostatnie osiem dni, zapraszam Was serdecznie na mój INSTAGRAM, gdzie pewnie jeszcze przez jakiś czas będę zamęczać Was greckimi wspomnieniami.

https://instagram.com/soonnaaillee/

Koniecznie dajcie mi znać, która z greckich wysp jest Waszą ulubioną, gdzie spędziłyście najlepsze wakacje albo o jakim wyjeździe marzycie. Czekam na Wasze komentarze!

Kalispera! :*

*zdjęcia pochodzą z grafiki google
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...