Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Coś z niczego. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Coś z niczego. Pokaż wszystkie posty
czwartek, 24 marca 2016
czwartek, 16 lipca 2015
Tęczowy tort z masy solnej. DIY rękami dziecka.
Pamiętacie z dzieciństwa masę solną? Pulpę o charakterystycznym zapachu, która czasami szczypała w palce i dłonie? Fajna zabawa była, prawda? :)
Ile powstało z niej broszek o bliżej nieokreślonych kształtach, świeczników z goździkowym wypustkami, płaskorzeźby przedstawiające yyyy...., no właśnie, co one właściwie przedstawiały???
czwartek, 25 czerwca 2015
Upleć sobie wigwam z badyli
Jako dziecko uwielbiałam budować ukryte bazy, zresztą kiedyś o tym nałogu już Wam chyba wspominałam ;) Na koncie mam duże bazy, małe, średnie, maciupeńkie, zewnętrzne, domowe, ażurowe i bardziej zwarte, a nawet w swoim szałasowym portfolio posiadam piętrową :)
Etykiety:
Coś z niczego,
DIY,
Dzieci,
Dzieci / Rodzina,
Ogród,
Przyroda / Ogród
poniedziałek, 22 czerwca 2015
Szybki kurs na "Pływający wianek świętojański"
czwartek, 5 lutego 2015
Kalendarz Walentynkowy z Dobrym Słowem
Kiedy słyszę, że ktoś nie uznaje Walentynek, to zazwyczaj pytam czy jego najbliżsi również nie obchodzą tego święta. Dlaczego? Bo w tym dniu to właśnie inni powinni się liczyć, a nie Ty !
Błagam nie mówcie, że Walentynki powinno obchodzić się codziennie, że każdego dnia należy zarzucać swoich bliskich komplementami. Pewnie, że tak byłoby najlepiej, ale nie oszukujmy się, tak nigdy nie jest.
Zawsze znajdzie się w Waszym otoczeniu ktoś o kim od dawna się nie pamiętało, a zasługuje na miłe słowo. A może jest ktoś kto wpisał się w codzienną rutynę "zlał się ze ścianami", a czeka na nasz komplement? Walentynki to nie skomercjalizowane święto, to IMPULS, który ma nas skłonić do działania, działania które ma namalować "banana" na twarzach najbliższych Tobie ludzi.
Oczywiście nie popieram kupna kubków z anglojęzycznymi napisami, gigantycznych misiaków, ze słodką mordką, czy plastikowych serduszek na sprężynce. Pamiętajmy, że nie o to tutaj chodzi, żeby miło zrobiło się portfelowi sprzedawcy. Przyjemnie ma być naszym dziadkom, dzieciom, współmałżonkom, rodzeństwu, przyjaciołom, rodzicom. Tym których kochasz.
W naszym domu z tej okazji powstał Kalendarz Dobrego Słowa (coś na kształt adwentowego). Parę dni temu zapytałam Ulkę co lubi u swoich babć, dziadków, u siostry i kuzynki. To co usłyszałam zapisałam, dodałam kilka miłych zdań na temat naszych córeczek (to co my w nich podziwiamy i kochamy) i podzieliłam na ilość dni brakujących do Walentynek.
Do każdego liściku z Dobrym Słowem dodałam kawałek pociętego zdjęcia (oczywiście fotka miłosna ;)), tak że 14 lutego Ulka dostanie ostatni puzzel ze swojej Walentynkowej układanki.
Ulka cieszy się na codzienne odczytywanie Dobrego Słowa jak na wyczekiwany prezent ! Wcale nie potrzeba czekoladek adwentowych żeby wywołać uśmiech na twarzy dziecka ;)
Wersja z puzzlami to raczej opcja dla dzieci (chociaż starsi amatorzy też się pewnie znajdą ;)), natomiast kartki z komplementami na każdy dzień to prezent jak najbardziej trafiony dla dorosłej grupy społecznej ;)
Zdradzę Wam (bo mój mąż i tak bloga mego nie czyta), że planuję 14 lutego podarować memu ukochanemu słoiczek pełen Dobrych Słów (tylko na jego temat). Każdego dnia wylosuje sobie chłop jakiś komplement. A na niektórych może i jakąś obietnicę dołożę ;) albo rysunek córy popełnią. To się jeszcze przemyśli, ale pomysł Wam nadałam i mam nadzieję, ze zakiełkuje w waszych głowach i serduchach !
Nawołuję do masowej produkcji Kalendarzy (czy Słoiczków) Dobrych Słów, a następnie do rozniesiecie ich po ludziach, bez których Wasze życie nie wyglądałoby tak fajnie :)
Ściskam, całuję i serdecznie pozdrawiam :)
Wasza NiezapominATKA
Błagam nie mówcie, że Walentynki powinno obchodzić się codziennie, że każdego dnia należy zarzucać swoich bliskich komplementami. Pewnie, że tak byłoby najlepiej, ale nie oszukujmy się, tak nigdy nie jest.
Zawsze znajdzie się w Waszym otoczeniu ktoś o kim od dawna się nie pamiętało, a zasługuje na miłe słowo. A może jest ktoś kto wpisał się w codzienną rutynę "zlał się ze ścianami", a czeka na nasz komplement? Walentynki to nie skomercjalizowane święto, to IMPULS, który ma nas skłonić do działania, działania które ma namalować "banana" na twarzach najbliższych Tobie ludzi.
Oczywiście nie popieram kupna kubków z anglojęzycznymi napisami, gigantycznych misiaków, ze słodką mordką, czy plastikowych serduszek na sprężynce. Pamiętajmy, że nie o to tutaj chodzi, żeby miło zrobiło się portfelowi sprzedawcy. Przyjemnie ma być naszym dziadkom, dzieciom, współmałżonkom, rodzeństwu, przyjaciołom, rodzicom. Tym których kochasz.
W naszym domu z tej okazji powstał Kalendarz Dobrego Słowa (coś na kształt adwentowego). Parę dni temu zapytałam Ulkę co lubi u swoich babć, dziadków, u siostry i kuzynki. To co usłyszałam zapisałam, dodałam kilka miłych zdań na temat naszych córeczek (to co my w nich podziwiamy i kochamy) i podzieliłam na ilość dni brakujących do Walentynek.
Do każdego liściku z Dobrym Słowem dodałam kawałek pociętego zdjęcia (oczywiście fotka miłosna ;)), tak że 14 lutego Ulka dostanie ostatni puzzel ze swojej Walentynkowej układanki.
Ulka cieszy się na codzienne odczytywanie Dobrego Słowa jak na wyczekiwany prezent ! Wcale nie potrzeba czekoladek adwentowych żeby wywołać uśmiech na twarzy dziecka ;)
Wersja z puzzlami to raczej opcja dla dzieci (chociaż starsi amatorzy też się pewnie znajdą ;)), natomiast kartki z komplementami na każdy dzień to prezent jak najbardziej trafiony dla dorosłej grupy społecznej ;)
Zdradzę Wam (bo mój mąż i tak bloga mego nie czyta), że planuję 14 lutego podarować memu ukochanemu słoiczek pełen Dobrych Słów (tylko na jego temat). Każdego dnia wylosuje sobie chłop jakiś komplement. A na niektórych może i jakąś obietnicę dołożę ;) albo rysunek córy popełnią. To się jeszcze przemyśli, ale pomysł Wam nadałam i mam nadzieję, ze zakiełkuje w waszych głowach i serduchach !
Nawołuję do masowej produkcji Kalendarzy (czy Słoiczków) Dobrych Słów, a następnie do rozniesiecie ich po ludziach, bez których Wasze życie nie wyglądałoby tak fajnie :)
Ściskam, całuję i serdecznie pozdrawiam :)
Wasza NiezapominATKA
Etykiety:
Coś z niczego,
DIY,
Dzieci,
Dzieci / Rodzina,
Pomysł na prezent,
Rodzina
środa, 21 stycznia 2015
Dzień Babci i Dziadka - 4 szybkie tutoriale na upominki dla dziadków.
Dzisiaj Dzień Babci, jutro Dzień Dziadka, ostatni gwizdek na wysmyczenie własnoręcznie robionego prezentu. Czasu mało, ale poniższe pomysły pozwolą szybko rozwiązać ten problem.
Każdy z proponowanych przeze mnie upominków w wykonanie angażuje dzieci. I to jest najważniejszy punkt tego postu. Dzieci muszą czuć, że brały czynny udział w powstawaniu upominku.
Dosyć gadania, w końcu mamy mało czasu. Zapraszam na mój festiwal pomysłów:
1. Domino / Piotruś / Memo / Gra planszowa
Tutaj istnieje dowolność co do wyboru gry. Można pokusić się o
zrobienie planszówki, gdzie stąpa się po zdjęciach, a pola z zadaniami,
kryją w sobie polecenia typu: "buziak dla babci", "przytulas dla
dziadka", "co lubisz robić z dziadkami ?", "zaśpiewaj piosenkę" i takie tam.
My wybraliśmy Domino, z prostej przyczyny- jest to ulubiona gra zarówno Ulki jak i babci. Jak widzicie na zdjęciu dominowe kwadraciki zaopatrzyłam nie tylko w fotki dziewczynek, ale także w odciski ich paluszków, w buziak Sprężynki oraz rysunki jej autorstwa.
Każdy z proponowanych przeze mnie upominków w wykonanie angażuje dzieci. I to jest najważniejszy punkt tego postu. Dzieci muszą czuć, że brały czynny udział w powstawaniu upominku.
Dosyć gadania, w końcu mamy mało czasu. Zapraszam na mój festiwal pomysłów:
1. Domino / Piotruś / Memo / Gra planszowa
My wybraliśmy Domino, z prostej przyczyny- jest to ulubiona gra zarówno Ulki jak i babci. Jak widzicie na zdjęciu dominowe kwadraciki zaopatrzyłam nie tylko w fotki dziewczynek, ale także w odciski ich paluszków, w buziak Sprężynki oraz rysunki jej autorstwa.
2. Mydło z zatopionym skarbem.
Pewnie pomyślicie, że te nasze babcie to niezłe brudasy (w końcu kilka dni temu proponowałam podobne rozwiązanie tylko, że w wersji płynnej) ;) Możecie się śmiać, ale mydło to świetny i tani materiał do dziecięcych eksperymentów. Ważne jest żeby przed rozpuszczeniem wiórków mydlanych przygotować skarb do zatopienia (potem będzie za mało czasu). Nie może to być nic co zapcha odpływ umywalki, czyli odpadają koraliki (chyba, że zamkniemy je w przezroczystym pudełeczku, lub w buteleczce). Ulka włożyła do miniaturowych butelek list ze swoim rysunkiem, a do innej płyn kąpielowy z brokatem. W pudełkach po próbkach kremów Sprężynka stworzyła koralikowe kompozycje. Zatopiliśmy również kabaszony z podklejoną gwiazdką i figurkę (dla kuzynki, która babcią nie jest, ale według Sprężynki mydło też musi dostać ;)).
Po wyjęciu z foremek obcinamy brzegi mydeł, żeby nadać im ładniejszy (gładszy) kształt.
3. Teraz przedstawię Wam mój prezentowy hicior. Książka dla dziadka. Projekt rozbudza wyobraźnię i bardzo angażuje dziecko, a efekt końcowy zaskoczył nawet mnie :) O co chodzi? Instrukcja pod obrazkiem (proszę nie przerazić się ilością tekstu, bo pomysł jest naprawdę arcyprosty)
- Podsuwamy dziecku pomysł na początek opowiadania np. "Dziadek wstał rano i..." resztę maluch wymyśla sam. Oczywiście w trakcie tworzenia, (kiedy maluch się zawiesi ;)) znowu popychamy historyjkę do przodu, poprzez zadanie pomocniczego pytania. Przyznam szczerze, że nie spodziewałam się, że Ulka tak popłynie ze swoja bajką ;) Wyszło naprawdę rewelacyjnie (pomijając, że w końcowym efekcie dziadek w historyjce występował może z dwa razy ;))
- Oczywiście rodzic wszystko skrupulatnie notuje. Co ważne! SŁOWO W SŁOWO! Z błędami, powtórzeniami, dygresjami itp. stylistycznymi kąskami, bo to właśnie one nadają temu prezentowi najwyższą wartość. Pamiętajmy, żeby tekst nie był za długi. To ma być raczej dowcipna anegdotka, a nie esej. U nas, (Ulka ma 3latka) wyszły dwie ręcznie pisane zeszytowe strony.
- Następnie przepisujemy tekst na czysto. Ja wklepałam do komputera i wydrukowałam (ogromną czcionką, żeby wyglądało na więcej). Równie dobrze tekst można przenieść ręcznie do zwykłego, cienkiego zeszytu.
- Następnie dziecko robi ilustracje do opowiadania. Pamiętajmy, żeby je podpisać! Po latach możemy nie pamiętać co pojedyncze gryzgołki przedstawiają ;)
- Na końcu zszywamy/sklejamy (łączymy) wszystko w całość i dodajemy okładkę. Proponuję wykonać ją z grupszej tektury.
Włala! I mamy literacki debiut naszego dziecka :) Dziadkowie padną. Gwarantuję ;)
4. Ostatni pomysł jest tak prosty i wydawałby się, że oczywisty, że początkowo nie chciałam go tu umieszczać, ale skoro sama wpadłam na niego dopiero niedawno więc zakładam, że jest więcej takich osób ;)
Obiad powinien być smaczny, nietrudny w wykonaniu i musi angażować dziecko na każdym etapie jego tworzenia. W domu mam do dyspozycji 3-latka (bo roczniaka nie liczę, chociaż w fazie konsumpcji jest niezastąpiona ;)), musiałam więc stopien trudności dostosować do takiego wieku.
Proponuję zacząć od uroczystego zaproszenia dziadków przez wnuczka/wnuczkę: drogą telefoniczną (np. przy okazji składania dzisiejszych życzeń) lub w formie ręcznie gryzgolonej laurki.
* Udka kurczaka (robione w piekarniku).
Ulka zmieszała marynatę, z odmierzonych przeze mnie składników.
* Kluski śląskie z dziurką
Ziemniaki gotuję dzień wcześniej. Krótko przed wykonaniem klusek miksuję pyrki w blenderze (nie mogą mieć grudek). Rozkładam płasko w misce i dzielę na trzy równe części. Jedną cząstkę wyjmuję i w powstałą dziurę wsypuję mąkę ziemniaczaną. Zagniatam. Nie dodaje żadnych jajek, mąki pszennej itd. tylko zblendowane pyrki i mąka ziemniaczana.
Dorosły kula kulki, a dziecko robi w nich dziurki :)
4. Ostatni pomysł jest tak prosty i wydawałby się, że oczywisty, że początkowo nie chciałam go tu umieszczać, ale skoro sama wpadłam na niego dopiero niedawno więc zakładam, że jest więcej takich osób ;)
Proszony obiad dla dziadków.
Wykonanie obiadu zajmuje dziecko całkowicie i na długo. Dzięki temu wnuczek/wnuczka mają szanse zrozumieć, że Dzień Babci i Dziadka to święto w którym muszą poświecić coś dla swoich najbliższych (w tym wypadku czas i siły). Obiad powinien być smaczny, nietrudny w wykonaniu i musi angażować dziecko na każdym etapie jego tworzenia. W domu mam do dyspozycji 3-latka (bo roczniaka nie liczę, chociaż w fazie konsumpcji jest niezastąpiona ;)), musiałam więc stopien trudności dostosować do takiego wieku.
Proponuję zacząć od uroczystego zaproszenia dziadków przez wnuczka/wnuczkę: drogą telefoniczną (np. przy okazji składania dzisiejszych życzeń) lub w formie ręcznie gryzgolonej laurki.
Menu łatwe do wykonania (nawet dla 3-latka):
Ulka zmieszała marynatę, z odmierzonych przeze mnie składników.
* Kluski śląskie z dziurką
Ziemniaki gotuję dzień wcześniej. Krótko przed wykonaniem klusek miksuję pyrki w blenderze (nie mogą mieć grudek). Rozkładam płasko w misce i dzielę na trzy równe części. Jedną cząstkę wyjmuję i w powstałą dziurę wsypuję mąkę ziemniaczaną. Zagniatam. Nie dodaje żadnych jajek, mąki pszennej itd. tylko zblendowane pyrki i mąka ziemniaczana.
Dorosły kula kulki, a dziecko robi w nich dziurki :)
* Największy problem miałam z jarzynką, którą mógłby wykonać trzylatek. Padło na surówkę z marchwi i pora.Ulka starła marchew w robocie kuchennym i dodała odmierzone przeze mnie składniki (sól, pieprz, cukier, cytrynę, chrzan, jogurt, majonez) oraz pokrojony (moją ręką) por.
Nakrywanie do stołu- ważny punkt programu ;) Pozwoliłam Ulce wybrać obrus, serwetki, zastawę stołową, no i oczywiście kreację ;)
Teraz nie pozostaje mi nic innego jak życzyć Wam wszystkim udanego Dnia Babci i Dziadka :)
Pozdrawiam i ślę szczególne całusy dla moich kochanych i niezastąpionych babć ! :*
NiezapominATKA
Etykiety:
Coś z niczego,
DIY,
Dzieci,
Dzieci / Rodzina,
Pomysł na prezent,
Rodzina
poniedziałek, 12 stycznia 2015
"Utop dziecko w mydle" - Prezent dla Babci i Dziadka
Siedmiomilowymi krokami zbliża się Dzień Babci i Dziadka (jakby ktoś wyrósł z owej daty to przypominam 21-22 styczeń). Wśród listy Najważniejszych Rodzinnych Imprezek znajduje się na podium (wraz z urodzinami/ imieninami i rocznicą ślubu dziadków) jako święto o którym zapomnieć nie wypada. Oczywiście z tej okazji można kupić ukochanym dziadkom kubek z napisem "Kocham swoją Babcie", albo szalik z nadrukowanym zdjęciem śpiącego kotka, ale prezent zrobiony własnoręcznie zachwyci każdego o wiele bardziej niż najlepszy wypasiony koc (nawet ten z termoobiegiem). Dobrze by było, gdyby zbliżające się święto babć i dziadków wyzwoliło w nas rzekę twórczych pomysłów. A co jeśli tak nie jest ? Z pomocą zazwyczaj przychodzi przedszkole i szkoła jednak doskonale wiemy, że nie zawsze, to co wnuczek, czy wnuczka ukleci w czasie zajęć plastycznych nadaje się do publicznych oględzin :/ Często też dziadków jest więcej niż prezentów, albo po prostu (tak jak u mnie) dzieci nie uczęszczają do żadnych pomocnych w tej kwestii placówek. Jakiś czas temu znalazłam w internecie świetny pomysł na zaskakujący i dowcipny prezent.
Poniżej umieszczam tutorial na wykonanie Mydlanych Dzieci, który wydaje mi się strzałem w dziesiątkę, a raczej strzałem w gusta babć i dziadków ;)
P.S. Oczywiście zamiast zdjęć swoich pociech można umieścić w płynie napis, rysunek, albo harmonogram wywozu odpadów komunalnych ;) kto co chce :)
Poniżej umieszczam tutorial na wykonanie Mydlanych Dzieci, który wydaje mi się strzałem w dziesiątkę, a raczej strzałem w gusta babć i dziadków ;)
P.S. Oczywiście zamiast zdjęć swoich pociech można umieścić w płynie napis, rysunek, albo harmonogram wywozu odpadów komunalnych ;) kto co chce :)
Mydło z podobizną dziecka
A to już efekt końcowy. Dzieci, jak to dzieci, nawet w mydle nie są do końca posłuszne i uciekają za bąbelkami do góry, ale i tak warto pomysł z mydlanymi pociechami wdrożyć w życie ;) Dziadkowie będą zachwyceni :)
Pozdrawiam i do przeczytania !
NiezapominATKA
Etykiety:
Coś z niczego,
DIY,
Dzieci,
Dzieci / Rodzina,
Pomysł na prezent,
Rodzina,
Święta
czwartek, 4 grudnia 2014
Breloczek od Małego Artysty. Post Mikołajkowo - Gwiazdorkowy.
Nie wiem jak Wasze dzieci, ale moje uwielbiają lepić z plasteliny, ciastoliny, modeliny (trochę mniej, bo twarda). Nie będę ukrywać, że mam dość spore wątpliwości co do wizualnych walorów tych tworów. Dzieci są małe, więc jak najbardziej mogą szaleć artystycznie, ale...
Jeśli chodzi o prezenty, staram się, żeby drobiazgi, które moje dziewczyny przygotowują w podarku, były chociaż minimalnie przydatne i naprawdę ładne. Nie znoszę wiecznie przekładanych z kąta w kąt stert laurek o nieokreślonych kształtach, dziwacznych zlepów, suszków itp. wątpliwej urody pamiątek, które leżą w szufladach tylko dlatego, że głupio je wyrzucić. Ja jako mama mam do takich dziwacznych eksponatów (autorstwa moich córeczek) wyjątkową słabość i miłość, ale rozumiem innych obdarowywanych, którzy nie koniecznie marzą o kolejnej szyszce oblepionej masą solną w kolorze kałuży. Dlatego kiedy przychodzi czas prezentowy, intensywnie kombinuję, żeby prezenty moich córeczek (dla dziadków, cioć i wujków) były w miarę możliwości przyjemną niespodzianką.
Pod spodem pomysł na wykonanie prostego i ładnego breloczka, a co najważniejsze RĘKAMI DZIECI !
ŁADNE BRELOCZKI RĘKAMI DZIECKA
| Z pozostałych resztek modeliny można uformować kolorowe kule, które idealnie nadają się na breloczek dla męskiej części rodziny ;) |
Po wypaleniu modelinowych kształtów (wraz z zatopionym drucikiem) dajemy dziecku do wyboru wstążki, zawieszki, koraliki, czy inne pasmanteryjne ozdoby. Wszystko łączymy w całość jak na poniższym przykładzie :)
Pozdrawiam Was bardzo Ciepło, chociaż za oknem mrozy, że Ho Ho !
Wasza ATKA
piątek, 7 listopada 2014
Macie niecały miesiąc na zdobycie ogromnego kartonu. Post Mikołajkowo - Gwiazdorkowy.
Dobrze nam poszło stawianie pierwszej hacjendy więc trzeba iść za ciosem i wybudować chatkę w chatce. Na wstępie chciałam jednak ostrzec, że ci co dzieci nie posiadają mogą doznać małego szoku i nie zrozumieć owego postu ;) No chyba, że ktoś ma ciągoty do zabaw z typu "budowanie Bazy".
1. A jaki jest duży ?
| Wiem, że moje dziecię ma zamknięte oczy, ale uznajmy, że to jest Śpiąca Królewna ;) |
Jeszcze wiosną mąż mój przytachał ze sobą ogromniasty i bardzo inspirujący karton. Chodziliśmy wokół niego (oczywiście był w tedy w fazie złożonej ;)) parę miesięcy i w końcu przyszedł dzień kiedy...no przyznam się, zapomnieliśmy o imieninkach Ulki :/ Wtedy wytężyłam wszystkie moje zmysły artystyczne i przypomniałam sobie! Wytachałam giganta z garażu (bo małżonek poddał się wcześniej i poszedł spać) chwyciłam za nóż i wycięłam okna, drzwi oraz fachowo mówiąc ściankę kolankową. Dokleiłam półki z opakowań po malinach i drewniane klamerki (świetny patent na dziecięcą galerie), na drutach zawiesiłam wieszaczek, przy pomocy zwykłej taśmy klejącej przyczepiłam firanki, a na koniec wstawiłam krzesełko i stół (taboret).
A jak wygląda w środku? Zapraszam na salony :)
Może nie jest to wykonane "pod linijkę", ale ostatnimi czasy z dystansem
podchodzę do tworków, które mają potem eksploatować moje dzieci ;) Wolę się nie namęczyć, ale pozwolić dziewczynom szaleć do woli, niż coś wymuskać a
potem krzyczeć, że zepsują, a przecież ja się tak napracowałam.
W wypadku
kartonowego domku takie podejście jest bardzo istotne. W pierwszym moim
pomyśle (jeszcze tym wiosennym ;)) domek miał być pomalowany na biało z
dorysowanymi płotkami, kotkami, kwiatkami itp. sielankowymi gadżetami ale z braku czasu powstał w wersji surowej i okazało się to strzałem w
dziesiątkę! Szare ściany kartonu Ulka sama pomalowała i poobklejała
kolorowymi papierami i naklejkami.
No spory i to może być minus dla posiadaczy mniejszych przestrzeni. Myślę jednak, że ze spokojem karton nie musi być aż tak ogromny, a jeśli ktoś dysponuje dzieckiem o gabarytach S (np. takich jak nasza Anielka) to już w ogóle może to być zdecydowanie mniejsze pudło.
2. Skąd taki karton zdobyć?
Popytać przede wszystkim w dużych sklepach, np. ze sprzętem AGD (radziłabym nie pań kasjerek, ale np. magazynierów), oni wyrzucają takie pudła w hurtowych ilościach. A jeśli powie się, że to na domek dla dziecka (a nie na przytulne lokum pod mostem ;)) to myślę, że każdemu serce zmięknie :)
3. Zalety kartonowego domku dla ROCZNEGO dziecka.
Byłam bardzo zdziwiona jak bardzo podoba się ta chatka rocznej Anielce. To, że skradnie serce Ulki tego byłam pewna, ale że taki mały bąbel jak Nelka doceni uroki budowli, to nie wiedziałam. Nasza Lusia uwielbia zamykać i otwierać drzwi, wyglądać przez okno, wyrzucać przez nie przedmioty patrzeć jak spadają, a potem wychodzić okrążać domek i zbierać to co spadło. Wykukuje przez otwory i bawi się w "nie ma nie ma jest", a czasami po prostu tam siedzi i gada. Widać, że czuje się tam bardzo dobrze :)
4. Zalety kartowego domku dla 3-LATKA.
Chyba rodzice takich dużych dzieci domyślają się ile radości może przynieść taki budyneczek :)
- można po nim malować, rysować, oblepiać go kolorowymi naklejkami.
- można w nim jeść. Dania, które przy stole kuchennym są niezjadliwe nagle w kartonowym domku okazują się całkiem smaczne, a niekiedy godne dokładki.
- można bawić się w dom (=rodzic ma sporo czasu dla siebie ;))
- organizować przyjęcia dla lalek, dziadków, sąsiadów, rodzeństwa, a nawet psa !
- stare, nudne gry planszowe zyskują w takim domku nowy wymiar ;)
- jeśli zamontuje się w środku magnetofon można dzieciom puszczać bajki do słuchania. Wierzcie mi siedzą jak zaczarowane.
- w oknach komnaty można wystawiać teatrzyki
- można się chować i bawić w gonito
A jeśli domek się znudzi, zepsuje, albo zniszczy po prostu można go wyrzucić, bo to przecież tylko zwykły karton, a nie droga zabawka, którą trzeba gdzieś przechować, bo szkoda wystawić na śmietnik.
Polecam bardzo bardzo bardzo, chociażby w wersji mini.
Chciałam jeszcze ogłosić, że tym postem zapoczątkowuje nowy cykl na moim blogu:
"Post Mikołajkowy"- czyli prezenty mikołajkowe różnorakie (ręcznie robione i nie tylko), takie które Wy możecie dać swoim dzieciom, lub takie które dzieci mogą wykonać dla swoich dziadków, rodziców, cioć i wujków :)
Pozdrawiam bardzo serdecznie i trzymajcie kciuki, bo dzisiaj u nas w domu ważna imprezka roczek Anielki :)))))
piątek, 10 października 2014
Z serii "Prawie z Ikei"- Ażurowa lampa kuchenna
Jednak "co się odwlecze to nie uciecze ", tak więc przedstawiam Wam powstałą z ikeowskiego świecznika Lampę Prawie z Ikei :)
Co potrzebujemy do zrobienia takiej lampy? Wszystko na poniższym zdjęciu :)
A teraz parę fotek przepięknych, koronkowych cieni, które rzuca nasza bohaterka.
Dla nowych podczytywaczy i dla tych starych, ale ze sklerozą ;) podrzucam link do mojego zeszłorocznego postu, również na temat ikeowskich przeróbek. Powolutku zbliżają się Święta więc może komuś przyda się taki pomysł na prezent dla dziecka. Tutaj link: Kuchnia Prawie z Ikei
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i zapraszam na mój kolejny, "ujawniający" post ;)
P.S. Życzę Smacznej Dyńki :) bo widzę po wielu blogach, że korbol (dla niewtajemniczonych po poznańsku dynia :)) wszedł na stałe w Wasz jadłospis :)))
Etykiety:
Coś z niczego,
DIY,
Pomysł na prezent,
Prawie z Ikei
środa, 15 stycznia 2014
Nowy pokoik Sprężynki
Nareszcie finisz ! przynajmniej na jakiś czas ;) W minioną sobotę wyprawialiśmy drugie urodziny Ulki, Sprężynka dostała od rodziców nowy, własny, kolorowy pokoik.
Jeszcze na początku stycznia był w stanie tak zwanym: surowym- zamkniętym, w ciągu tygodnia udało nam się własnymi ręcami zrobić z niego energetyzujący kącik dla sprężynującej Sprężynki :) Zapraszam do środka....
Na honorowym miejscu, zaraz przy łóżeczku Ulki wisi Miasteczko- plakat który wyszedł spod ręki Mery Selery z blogu Absurdalia Bachanalia i Niemoralia. To właśnie od tego rysunku zaczęła się moja fascynacja pracami naszej krakowskiej koleżanki. Pisałam już kiedyś i wychwalałam pod niebiosa Marysie i jej rysunki wraz z OPISAMI ! (są przezabawne i bardzo trafne), ale komplementów w takim wypadku nigdy nie za wiele :) MerySelery właśnie rozpoczęła nową drogę biznesowo-twórczą, sprzedaje nie tylko cudne rysunki, ale też dziecięce pościele w niepowtarzalne, bo własnoręcznie zaprojektowane wzory. Ja zakochałam się po uszy w jej twórczości dlatego też nie wyobrażałam sobie dziecięcego pokoiku bez chociaż jednej jej pracy :) Mery błyskawicznie zareagowała na moją Miasteczkową prośbę, dzięki czemu plakat zdążył dotrzeć na sobotnie urodziny (teraz czeka tylko na ramę ;)) Zajrzyjcie do niezwykłego świata MerySelery :)
Największym hiciorem pokoju okazały się różowe koraliki, które powiesiłam w przejściu do garderoby. O mały włos bym ich nie kupiła, bo w sklepie wydawały się maksymalnie kiczowate i jak by to Poznaniak powiedział- bamberskie ;) Jednak moja intuicja nie zawiodła :)
Jako dziecko miałam w swoim pokoju lampę w kształcie balonu. Ponieważ bardzo pozytywnie ją wspominam postanowiłam taką samą zmontować Ulce. Może któraś z Was skusi się na podobny projekt, szczególnie, że wykonanie jest banalnie proste. Pokój Ulki chociaż ma białe ściany jest też mocno kolorowy, dlatego balon celowo zrobiłam ascetyczny w swojej kolorystyce, ale może kogoś z Was poniesie tęczowa wyobraźnia... :)
Jakby ktoś chciał wiedzieć, jak zrobiłam kropki na ścianie, zwane przez Sprężynkę "Kulu-lulu" :) to poniżej krótka instrukcja:
Na pożegnanie przesyłam dzisiejszy, śnieżny widok z naszej sypialni. Zima nadeszła :)
Jeszcze na początku stycznia był w stanie tak zwanym: surowym- zamkniętym, w ciągu tygodnia udało nam się własnymi ręcami zrobić z niego energetyzujący kącik dla sprężynującej Sprężynki :) Zapraszam do środka....
Na honorowym miejscu, zaraz przy łóżeczku Ulki wisi Miasteczko- plakat który wyszedł spod ręki Mery Selery z blogu Absurdalia Bachanalia i Niemoralia. To właśnie od tego rysunku zaczęła się moja fascynacja pracami naszej krakowskiej koleżanki. Pisałam już kiedyś i wychwalałam pod niebiosa Marysie i jej rysunki wraz z OPISAMI ! (są przezabawne i bardzo trafne), ale komplementów w takim wypadku nigdy nie za wiele :) MerySelery właśnie rozpoczęła nową drogę biznesowo-twórczą, sprzedaje nie tylko cudne rysunki, ale też dziecięce pościele w niepowtarzalne, bo własnoręcznie zaprojektowane wzory. Ja zakochałam się po uszy w jej twórczości dlatego też nie wyobrażałam sobie dziecięcego pokoiku bez chociaż jednej jej pracy :) Mery błyskawicznie zareagowała na moją Miasteczkową prośbę, dzięki czemu plakat zdążył dotrzeć na sobotnie urodziny (teraz czeka tylko na ramę ;)) Zajrzyjcie do niezwykłego świata MerySelery :)
Największym hiciorem pokoju okazały się różowe koraliki, które powiesiłam w przejściu do garderoby. O mały włos bym ich nie kupiła, bo w sklepie wydawały się maksymalnie kiczowate i jak by to Poznaniak powiedział- bamberskie ;) Jednak moja intuicja nie zawiodła :)
Jako dziecko miałam w swoim pokoju lampę w kształcie balonu. Ponieważ bardzo pozytywnie ją wspominam postanowiłam taką samą zmontować Ulce. Może któraś z Was skusi się na podobny projekt, szczególnie, że wykonanie jest banalnie proste. Pokój Ulki chociaż ma białe ściany jest też mocno kolorowy, dlatego balon celowo zrobiłam ascetyczny w swojej kolorystyce, ale może kogoś z Was poniesie tęczowa wyobraźnia... :)
Jak pewnie zauważyłyście na jednej ze ścian powiesiłam proporczyki. Zazwyczaj są one szyte z materiału, jednak ja ze względu na drastycznie kurczący się czas musiałam pójść na łatwiznę. Proporczyki miały wisieć przy ścianie, więc mogły być jednostronne. Z flizeliny (z jednej strony z klejem) wycięłam trójkąty i przykleiłam na tkaninę, następnie wszystkie kawałki przyszyłam do wstążki. Błyskawiczne i bardzo przyjemne zajęcie- polecam. Jest jeszcze jeden plus owej dekoracji, stanowi ona przegląd moich najładniejszych materiałów ;) dlatego kiedy projektowałam ostatni pomysł (o nim wkrótce) ległam na dywanie i jednocześnie dumając bawiłam się z Ulką :) Cudowne rozwiązanie ;)
Pomysł na dziecięce półki znalazłam w internecie. Początkowo miałam w planach kupić w Ikei białe, wąskie półeczki, które widziałam na wielu blogach (głównie w kuchni ;)) ale po zakupie jednej okazało się, że brakuje w nich bocznych ograniczników. Ulka nieuważnie stawiając przedmioty spychała to co już na niej stało :/ Natomiast półki na przyprawy (również z Ikei) w oszałamiającej cenie 9,99 zł są szersze i zabezpieczone ze wszystkich stron, dodatkowo wykonanie z naturalnego drewna pozwala na łatwą metamorfozę :)Na pożegnanie przesyłam dzisiejszy, śnieżny widok z naszej sypialni. Zima nadeszła :)
Etykiety:
Budowa / Remont,
Coś z niczego,
DIY,
Dom,
Dzieci,
Dzieci / Rodzina
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)