W tym, że we wrześniu doba mi się kurczy znacznie,
niczego nowego nie ma.
Cóż samo belferskie życie.
Tym razem jeszcze dodatkowo,
zaszczyt bycia kobietą z klasą zobowiązuje...
do nowych działań i szukania nowych pomysłów.
Z pewną zazdrością czytam sobie jak to jedna i druga
blogowa koleżanka delektuje się jesiennym nastrojem,
zwolnieniem i wyciszeniem.
A ja gnam do swoich zajęć i po cichu liczę,
że początkiem października wszystko zatrybi jak należy
i w pełni złapię codzienny rytm,
co da pewne uspokojenie.
Mam nadzieję, że i ja będę się jeszcze delektować,
jesiennym pięknem.
Ale, ale miało być o nowościach, a nie zrzędzenie po staremu.
Niniejszym ogłaszam więc, że w moim poduchowym zwierzyńcu
przybyły dwa kolejne zwierzaki.
A tym razem... o proszę,
pojawiła się taka sympatyczna, dość dziwna para przyjaciół.
Wilczysko wygląda trochę groźnie,
ale zapewniam jest potulny jak baranek.
A świnka, różowiutka w majtasach w kolorowe paski.
Spójrzcie tylko jaki sympatyczny ma ryjek.
Z tyłu ma śmieszny, zakręcony ogonek,
ale zapomniałam uwiecznić go na zdjęciu,
I jak Wam podobają się nowe poduchowe zwierzaki?