Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szydełko. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szydełko. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 4 października 2020

Trzy Gracje

Trzy - każda inna, każda wyjątkowa. Jedna ujmuje geometryczną dokładnością, druga przywołuje jesienne skojarzenia, trzecia zachwyca misternością wzoru. Trzy chusty, efekt wieczornych  przesiadywań  z szydełkiem u schyłku lata i na progu jesieni. Przedstawiam Wam Esme, Kalindę i Kokietkę.



Skąpane w niskim jesiennym słońcu (jak dobrze, że zaświeciło! ) nie pokazują wszystkich swoich walorów, dlatego przyjrzyjcie się im z bliska.



 

To moje drugie spotkanie z Esme. Pierwsza jej wersja przybrała u mnie ciepłe letnie odcienie, teraz postawiłam na niebieski chłód. W każdej z tych wersji prezentuje się wyjątkowo.




Jesień bez Kalindy? Nie może być ;) Dlatego wydziergałam typowo jesienną, rudą, pomarańczową, złotą ;)



I na finał creme de la creme - kunsztowna, niemal barokowa, zachwycająca Kokietka. Zrobienie jej jawiło się początkowo jako szydełkowy Mont Everest ;) Tymczasem prędko okazało się, że nie taki diabeł straszny, a jedynie tkwi w szczegółach ;) Zatem jest i ona.


Obecnie "robi się" szydełkowy komin, a krzyżyków nie widać na horyzoncie... Jakoś mi ostatnio z nimi nie po drodze. Jednak w każdej chwili może się to zmienić ;) Nie traćcie czujności ;)


Pozdrawiam serdecznie! 

środa, 3 czerwca 2020

Eksplozja koloru

Na wstępie dziękuję Wam gorąco za wszystkie przychylne komentarze dotyczące ostatniego haftu! Muszę Was rozczarować - nie ma trzeciej wersji do kompletu :( Żadnych truskawek, porzeczek ani innych takich... Będzie zatem parka ;)

Dziś natomiast będzie znów szydełkowo i na dodatek w wersji szalonej ;) Chusta - a jakże ;)



Wzór kusił mnie od dawna, bo pozornie niepozorny, robi jednak świetną robotę ;) Nie mogłam się jednak zdecydować na kolor chusty, aż pojawiło się to energetyczne cudo, jakże odmienne od moich kolorystycznych upodobań.




Jednak oczyma wyobraźni zobaczyłam tę chustę w połączeniu z białą letnią sukienką w chłodny, wakacyjny wieczór. Co myślicie? Sukienka jest, chusta gotowa - czekam zatem na możliwość założenia tego kompletu :)

Pozdrawiam Was serdecznie!

piątek, 24 kwietnia 2020

Żeby nie zwariować

Szydełko i igła są ostatnio w ruchu - przede wszystkim, by zająć czymś natrętne myśli... Tylko motywacji do pokazania tych wytworów światu troszkę brakuje. Ale to zapewne efekt przesytu komputerem - spędzam przed nim teraz zawodowo tyle czasu, że gdy tylko mogę, uciekam od niego na kilometr, przez co niestety cierpi blog. Wreszcie jednak się zmobilizowałam i pokazuję Wam jedną z powstałych ostatnio chust - Geometricę.



Soczyste, rześkie kolory - miałam już pełną wizję tego, w jakim miejscu chusta będzie się świetnie prezentować... Taaa... Plany nieco się zmieniły.




Na razie wędruje do szafy i czeka na lepsze czasy, których Wam i sobie gorąco życzę.

Pozdrawiam cieplutko!

czwartek, 20 lutego 2020

Odyseja zakończona

Tytuł zdecydowanie nie jest na wyrost. Gdy skończyłam szydełkowanie, czułam się jak  - wypisz wymaluj - Odyseusz, który po wielu trudach i przeciwnościach losu dotarł wreszcie do swej upragnionej Itaki. A osoba zamawiająca w pełni zasługuje na miano wiernej i jakże cierpliwej Penelopy. Wytrzymała wszystkie moje przestoje, ociągania się i czcze obietnice - dziękuję Ci, Ewelinko!
Zatem po niezwykle dłuuuugim czasie mamy komplecik  - poduszka i obrus (poduszkę pokazywałam Wam w TYM poście). Zwarty wzór z poszewki został odchudzony na potrzeby obrusu - ten miał mieć więcej ażurów. Wykorzystałam wzór słynnej chusty Virus, modyfikując go niemiłosiernie ;)




Całość ma wymiary 87x87 cm. Mam nadzieję, że będzie cieszyć oczy nowej właścicielki.





Tymczasem wróciłam do krzyżyków :) Powstaje pewna urocza niespodzianka, którą mam nadzieję niebawem Wam pokazać.
Tymczasem pozdrawiam Was słonecznie!

wtorek, 19 listopada 2019

Makaronik

Są kapryśne, a do tego mocno słodkie, ale jednocześnie wyjątkowo uzależniające. Piekłam je już wielokrotnie, z różnym skutkiem - bywało, że lądowały w koszu... Ale magia, która towarzyszy ich powstawaniu, zaklinanie, by pojawiła się charakterystyczna stopka, mają w sobie coś wyjątkowego :) Mówię oczywiście o makaronikach, eleganckich bezowych ciasteczkach.

(zdjęcie zaczerpnięte z internetu)


Dlatego kiedy trafiłam na zdjęcia szydełkowych torebek, słodkich jak makaroniki, wiedziałam, że muszę taką mieć. Przymierzałam się długo, kaprysiłam w kolorach, tymczasem stanęło jak zwykle na niebieskim ;) To jednak w wersji ostatecznej, bo pierwsza myśl snuła się wokół jesiennych brązów, ale zakupiona przeze mnie przędza w tymże odcieniu mocno mnie rozczarowała... Była mało elastyczna, nie wybaczała pomyłek, więc prucie jej nie służyło, ponadto przędza w jednym motku była zdecydowanie grubsza od drugiego... Rzuciłam zatem zaczętą pracę w kąt... Trafiłam jednak na genialną przędzę Biskvit i z miejsca ją pokochałam. Praca z nią była czystą przyjemnością.




Dzięki filmowi udało się wyposażyć torebkę w podszewkę i zamek - z czego jestem niezwykle dumna ;) Dopóki nie grożą nam deszcze i śniegi, mogę ją z powodzeniem testować :), a powiem Wam, że jest pojemna ;) Wszystkie niezbędne drobiazgi zmieszczą się niej z powodzeniem ;).







Pozdrawiam Was serdecznie!

niedziela, 27 października 2019

Na pożegnanie

Podobno jutro zmienia oblicze. Złote, słoneczne chwile mają zostać zastąpione wilgocią i chłodem. Tegoroczny październik wyjątkowo nas rozpieścił, trudno będzie pogodzić się z brakiem słońca i ołowianymi chmurami, chyba że... Odczaruje się szarości za pomocą kolorów :)


Wykorzystałam ostatni ciepły dzień, by sfotografować chustę o wdzięcznej nazwie Wildberry. Prawdziwie jesienne kolory będą stanowiły antidotum na szarugę.






Wiem doskonale, że czekacie na jakiś krzyżykowy konkret, ale... chwilowo go brak. Czas przecieka mi przez palce i w wolnych chwilach - których jest zdecydowanie za mało - łatwiej mi sięgnąć po szydełko niż po igłę. Ale jeszcze chwilkę, jeszcze momencik i mam nadzieję, że się to zmieni. Gdy tylko sprostam podjętym wyzwaniom, znów ponawlekam koraliki swojej codzienności (a te się ostatnio mocno rozerwały...) i wrócę do wyszywania, za którym zaczynam już powoli tęsknić.

Tymczasem pozdrawiam Was serdecznie!

czwartek, 22 sierpnia 2019

Wśród ptasich siedlisk

Dziś znów zabieram Was na spacer, tym razem nad wodę. W tle Jezioro Nyskie, w szuwarach ukryte gniazda dzikich ptaków, które mogą na tym obszarze liczyć na pełną ochronę, a na pierwszym planie ona - szydełkowa okrągła torebka ze sznurka.



Zrobiona dzięki TEMU filmikowi, wzbogacona przeze mnie łańcuszkiem, by można ją było zawiesić na ramieniu.






Powędrowała w Polskę, by uświetnić czyjeś urodziny i podobno wywołała mnóstwo radości - o to przecież chodziło :) 
Jak widzicie, tegoroczne wakacje upływają mi pod znakiem szydełka, krzyżyki chwilowo leżą odłogiem... Ale są już pierwsze symptomy zwiastujące ich powrót. Oczekujcie ;)

Pozdrawiam Was serdecznie!




niedziela, 4 sierpnia 2019

Klementyna na ściernisku

Tegoroczne lato upływa pod znakiem szydełka.  Plany były zupełnie inne, ale jako to zwykle z nimi bywa, uległy zmianie. Tym oto sposobem szydełko króluje.
Ten wpis powinien pojawić się parę tygodni temu, bo i chusta, którą chcę Wam pokazać, została ukończona u schyłku czerwca. Tylko czekałam na odpowiednią scenerię do zdjęć - najpierw było za gorąco, potem lał deszcz, później brakowało czasu, a w końcu sama nie wiedziałam, jak chcę ją pokazać. Kiedy zabrakło pomysłów, do gry wszedł zupełny brak planu i ...  trafiłam na ściernisko...


I zaciągnęłam tam Klementynę...





Muszę Wam się przyznać, że to moja pierwsza chusta, która nie przeszła w trakcie swego  powstawania przez, jakże nieprzyjemną, fazę prucia, dlatego mam do niej spory sentyment ;) Dodatkowo wzór, pomimo swojej ozdobności, jest niezwykle przyjemny w tworzeniu, no i kolorki... :)


Lubimy się z Klementyną, oj lubimy ;)))


Pozdrawiam Was serdecznie znad szydełka - a jakże! ;)

wtorek, 23 lipca 2019

Idziemy na zakupy!

Idziemy, bo w tak pakownej torbie zmieści się całe mnóstwo drobiazgów.



Uległam urokowi tej wdzięcznej torby, która jest chyba niekwestionowaną królową tego lata. Najpierw oglądałam zdjęcia i wzdychałam po cichu, ale kiedy trafiłam na genialny filmik, który udowodnił, że zrobienie jej jest prostsze niż bułka z masłem, natychmiast kupiłam włóczkę i zabrałam się do pracy. A szydełkowanie tej torby uzależnia, dziergasz, dziergasz, by skończyć jak najszybciej.





Zatem po rychłym skończeniu zostało już tylko założenie uchwytów z ekoskóry. Satysfakcja z pracy ogromna, torba pokaźnych rozmiarów i do tego najmodniejsza ;) - jak widzicie same plusy :) 
Jeśli tylko możecie, sięgajcie po szydełko - warto :)

Pozdrawiam serdecznie!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...