Pewnie pomyślicie, że oszalałam, ale skoro był pomysł, były materiały i do tego znalazła się odrobina czasu, ozdobiłam już słoik na nową edycję TUSAL-owej zabawy. Nadchodzący wielkimi krokami styczeń zapowiada się dla mnie dosyć stresująco, więc nie chciałam mnożyć sobie nerwowych sytuacji, a prezentować słoik w pierwszym nowiu bez ubranka też mi się jakoś nie uśmiechało.
Nie wiem, czy uda mi się tym razem dopilnować wszystkich prezentacji w wyznaczonych terminach - czternastka w dacie wprowadza w moje życie wiele zmian i to kolosalnych - ale będę się pilnować, przy Waszym wsparciu i dopingu powinno się udać:)
Przezornie przygotowałam większy słoik niż poprzednio;) - jak znam życie, tym razem będzie jednak za duży:) Ale nic to!:)
Tyle tytułem wstępu:) Zaś sam słoik wygląda tym razem zupełnie inaczej:) Porzuciłam swoje ukochane niebieskości na rzecz naturalnego lnu, ożywionego kroplą czerwieni:
Amorek pieczołowicie haftujący serduszko wydał mi się idealną ozdobą słoika, a przy okazji posłużył jako "królik doświadczalny", bo jest moim pierwszym haftem wykonanym na lnie. Len ( i mnóstwo innych cudowności, które już Wam prezentowałam) otrzymałam w prezencie od
Tereni, za co w tym miejscu jeszcze raz ogromnie jej dziękuję!
Czerwona taśma koresponduje kolorystycznie z serduszkiem haftowanym przez amorka. Jest prezentem od pewnej dobrej Duszyczki (jeszcze raz dziękuję!), która obsypała mnie ostatnio takimi różnokolorowymi cudownościami taśmowymi:)
Do tego zawieszkowe nożyczki na lnianym sznureczku.
Napis również wyszyty na lnie i oprawiony w ozdobną tekturową zawieszkę, a u dołu lniana koronka:
I w całości:
Nie pozostaje zatem nic innego, jak gromadzić nitki:)
Pozdrawiam Was serdecznie!