Czasem zwyczajnie nie miałam wyjścia i Borys chcąc,nie chcąc szedł ze mną do pracy.Początkowo pierwsza godzina upływała na zabawie i oglądaniu bajek.Więc mogłam zająć się swoimi sprawami...Ale później,bywało różnie.Bieganie po biurze,pukanie do innych.Ogólnie jak to mówi moje dziecko"Mamo okrutna nuda!"I wpadłam na pomysł.Zaprosiłam syna do pracy .Tak,tak! Przystawiał pieczątki,rysował swoje projekty i mogliśmy siedziec tak godzinami.I myślę teraz, że mądrze powiedział Monteskiusz"Rodzice zaszczepiają swoim dzieciom nie swą inteligencję, lecz swe namiętności."
Photo by Gontarz