Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ogień. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ogień. Pokaż wszystkie posty

środa, 13 stycznia 2016

Dogasające ognisko

Zdarza się, że podczas wędrowania lasem, szlakiem w górach lub innymi ścieżkami natkniemy się na dogasające ognisko. Ogniska ktoś nie dogasi, gdy jest to bezpieczne, pilarze na zrywce zostawią swobodnie ogień lub w miejscach wyznaczonych do palenia ognia ktoś nie przygasi. Pozostawione swobodnie ognisko do wygaśnięcia nawet zimą może gasnąć nawet dwie doby.



Na pierwsze spojrzenie nie widać, że takie palenisko ma jeszcze dużo ciepła w drobnych węgielkach, przysypanych popiołem, które po podmuchaniu zaczynają się delikatnie tlić.

Odwilż, całą noc i dzień padał deszcz, pomyślałem że rozpalę ognisko bez źródła ognia. Chciałem użyć tylko drewna świerku i buka, bo takie najczęściej spotykamy w górach, trafiło się też kilka gałązek sosny. Rozłupałem bukowy grubszy patyk, wystrugałem kilka suchych wiórków ze środka i położyłem delikatnie przy lekko tlących się węgielkach. Następnie przygotowałem drobniejsze patyki świerkowe różnej grubości.


Następnie przygotowałem drobniejsze patyki świerkowe różnej grubości.









 Po kilku minutach i lekkim rozdmuchaniu pojawił się pierwszy płomyk. Mnóstwo dymu z racji wilgotnego drewna, ale powoli i się rozpali porządne ognisko.




















To bardzo prosty sposób. Innym razem wspomnę jak rozpalić ognisko, kiedy palenisko z ogniskiem całkowicie wygasło.

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Ręczny świder ogniowy


Jeśli chodzi o praktykę, pierwszą styczność ze  świdrem ręcznym miałem na wiosennym zlocie reconnet 21.04.2012. Wtedy pierwszy raz mając do dyspozycji gotowe materiały zacząłem świdrować tradycyjnym sposobem w celu uzyskania żaru – nie udało się. Świder wypadał mi z gniazda podkładki, nie umiałem dociskać i jednocześnie szybko obracać a moje ręce szybko się zmęczyły. Wcześniej informacje jakie posiadałem na ten temat, były tylko teoretyczne z opisów i ilustracji w książkach oraz filmach instruktażowych, które oglądałem. Zobaczenie, jak to wygląda na żywo umocniło mnie w przekonaniu że zasada działania jest bardzo prosta, jednak cały proces niecenia i otrzymania ognia jest trudny, bo wymaga odpowiednich umiejętności i wcześniejszego przygotowania. Wracając do domu, zabrałem ze sobą podkładkę i kilka świdrów i od tego czasu zacząłem zagłębiać  się w prymitywną technikę niecenia ognia, którą do dzisiaj używają ludzie odizolowani od cywilizacji. Parę dni po zlocie zebrałem własne materiały i wtedy pierwszy raz udało mi się osiągnąć sukces.


Nóż, podkładka, podstawka na żar, świder, rozpałka
Ręczny świder ogniowy – to prymitywy i naturalny sposób otrzymywania ognia, polegający na poruszaniu świdra rękami tak, aby wprawić go w ruch wirujący pod kątem 90° jednocześnie wywierając nacisk stosunku do podstawki. Prędkość obracającego się świdra oraz nacisk wytwarza tarcie w gnieździe podstawki, w następstwie czego powstaje drobny pył, który wraz ze wzrostem temperatury łączy się w grudkę, która zaczyna się tlić. Powstały żar ma temperaturę około 400° C, wystarczy go przenieść do rozpałki i rozdmuchać aby otrzymać płomień.

Kilka metod świdrowania:
- świdrowanie tradycyjne, gdzie dłonie zsuwają się w dół
- świdrowanie rotacyjne, podczas którego dłonie ciągle balansują na świdrze, bez opadania rąk
- świder z przegubem, gdzie świder może mieć długość kilku centymetrów
- świder z przywiązanymi kciukami
- świdrowanie wilgotnym świdrem lub w wilgotnej podkładce.

To bardzo ogólnie przedstawione sposoby świdrowania, które mogą być ze sobą połączone. Będę to opisywał w przyszłości w tematyce ognia, wraz z nabyciem odpowiedniego doświadczenia praktycznego. Dzisiaj największe doświadczenie mam w najbardziej pospolitym sposobie, przy którym ręce zsuwają się w dół podczas kręcenia świdrem, dlatego go opisuję.

Część świdrów
Świder powinien przede wszystkim suchy, okrągły w swoim przekroju i prosty o długości mniej więcej 50 - 60 cm, mogą być oczywiście dłuższe i krótsze, jednak według mnie najlepiej spisują się świdry o podanej długości. Najlepiej, żeby  średnica świdra miała wartość zbliżoną do 0,5 cm i była mniej więcej taka na całej długości. Ułatwi nam to pracę bo za jednym ruchem dłoni wykonamy więcej obrotów. Łatwo o taki świder w przypadku leszczyny zwyczajnej lub pałki wąskolistnej, natomiast w przypadku łopianu większego jest to trudne.

Świdry z pałki szerokolistnej
 Należy wiedzieć, że im grubszy świder tym większy nacisk musimy wywrzeć do podstawki, dłużej i szybciej musimy świdrować  - bardziej się męczymy. W niektórych pędach lub gatunkach roślin jednorocznych, dwuletnich które używamy na świder np. łopian większy (dwuletnia) , nawłoć kanadyjska, konyza kanadyjska (jednoroczne) w środku przekroju jest gąbczasty miękki rdzeń otoczony zdrewniałą twardą łodygą. W takich przypadkach musimy wybrać taki świder, który będzie miał odpowiednią grubość zdrewniałej warstwy łodygi na tyle, aby się nie złamał podczas świdrowania. 

Zbiór świdrów z konyzy kanadyjskiej
Ogółem na świder możemy używać wszystkich roślin, które spełniają funkcje świdra, nie ważne czy to robinia, wierzba, wiąz czy róża. Ze świdrów trzeba usunąć pozostałe pędy, liście, korę, warto wygładzić świder nożem, krzemieniem ; dzięki temu łatwiej i szybciej będziemy  świdrować i zapobiegniemy powstawaniu pęcherzy na dłoniach. Dodatkowo podczas świdrowania pojedyncze włókna ze świdra nie będą nam rozsypywać tworzącej się grudki pyłu, żaru.




W wielu przypadkach najczęściej jest tak, że świder ściera się w większej ilości niż podkładka bo jest bardziej miękki niż podkładka. Zależy to konkretnie od rodzaju rośliny jaką użyjemy na świder i podkładkę. Według mnie najbardziej współgrającym świdrem, który pasuje do różnych gatunkowo podkładek jest konyza i nawłoć kanadyjska oraz pałka, lecz w mniejszym stopniu.  Bardzo łatwo o idealny materiał z wyżej wymienionych roślin. Może nam się udać osiągnąć żar, kiedy użyjemy zestawu lipa-dąb (podkładka-świder), jednak nie jest to najlepszy wybór. 

Pospolicie występuje wiele innych gatunków, które bez problemu znajdziemy, dlatego warto wybierać najlepsze materiały, jakie oferuje nam natura. Na początek polecam proste łatwo dostępne materiały np. konyza, nawłoć, pałka na świder a na podkładkę świerk, jodłę, lipę. Każdy świder ma inne właściwości, niektóre cechy się tylko pokrywają. Zbiór świdrów roślin jednorocznych i dwuletnich trwa od późnej jesieni, od czasu kiedy łodyga przemarznie i zdrewnieje do wiosny, kiedy stare rośliny zaczną się rozkładać i nie będą już twarde tylko miękkie, czasem puste w środku. Roślina naturalnie obumarła, zdrewniała i wysuszona siłą wiatru jest idealnym świdrem. Kiedy zerwiemy wcześniej takie rośliny i wysuszymy, łodygi nie staną się twarde, będą miękkie i zgniją. W przypadku innych roślin np. lipa, klon, dąb, bez, zbiór trwa cały rok, wystarczy znaleźć uschnięty prosty patyk lub ściąć żywy i wysuszyć.

Podkładka zarówno jak świder musi być sucha, twardość mniej więcej zbliżona do świdra którego używamy ; podkładki są z miękkiego gatunkowo drewna np. sosna. Najlepiej spisującą się podkładki świerkowe i jodłowe, drewno o białej, jasnej barwie ze środka pnia drzewa. Łatwo sprawdzić, czy podkładka jest miękka, dociskamy paznokciem i zauważamy ślad na powierzchni drewna. Drewno nie może być spróchniałe, z zawartością żywicy lub grzybni. Długość  teoretycznie może być dowolna, można sobie poradzić z podkładką o długości kilku centymetrów, jednak jest to nie poręczne. Najlepiej do treningów przygotowywać sobie podkładki o długości 20-30cm ; szerokość musi większa przynajmniej o 0,5 cm niż średnica świdra.  Przeważnie szerokość podkładek których używam to  1,5 – 4 cm, pozwala to na świdrowanie po obu stronach podkładki, wykorzystując maksimum drewna. Grubość podkładki to około 1 cm, w zależności jak gruby świder stosujemy. Im grubsza podkładka, tym większą pracę musimy wykonać, żeby powstało więcej pyłu. Podkładka nie musi być z drewna, z powodzeniem możemy wykorzystać do tego grzyba np. błyskoporka podkorowego.

Gdy mamy już świder i podkładkę możemy przejść do niecenia ognia. Najpierw w podkładce robimy małe zagłębienie czubkiem noża, paznokciem lub ostrą skałą. Końcówkę świdra ścinamy, prawie na płasko, tworząc małe wybrzuszenie po środku.  Pod miejsc, w którym świdrujemy kładziemy podkładkę na żar, najlepiej żeby był to suchy liść, płaska skała lub suchy kawałek drewna. W przypadku kiedy na podstawkę na żar użyjemy wilgotnego, żywego drewna gorący pył będzie oddawał część swojej temperatury poprzez co będziemy musieli wykonywać więcej pracy, próba może się nie udać.

Następnie przykładamy świder do zagłębienia i bardzo lekko zaczynamy dociskać i obracać świdrem. Na początku czujemy duży opór, po chwili świder w podkładce wywierci odpowiednie gniazdo, po czym zaczynamy szybciej świdrować. Zdarza się, że podczas pierwotnego świdrowania nie będzie odpowiedniego tarcia i świder nie będzie się ścierał tylko polerował. Wtedy do gniazda sypiemy kilka ziarenek suchego piasku i zaczynamy ponownie świdrować, najpierw powoli aż piasek spełni swoją rolę i wysypie się. Po paru sekundach intensywnego świdrowania zacznie pojawiać się lekki dym, wtedy odkładamy świder. Zebrany pył dookoła gniazda podstawki możemy zsypać na podstawkę na żar.
 
Musimy teraz wyciąć nacięcie w podkładce, poprzez które będzie spadał pył na podstawkę na żar. Odpowiednie nacięcie jest bardzo ważne, wręcz kluczowe na tym etapie – kiedy mamy już pozostałe materiały. Powszechnie w literaturze uważa się, że nacięcie przypomina literę „V”. Przede wszystkim chodzi o to, aby nacięcie zwężało się ku górze. Na dole podkładko wycięcie musi być szerokie aby było miejsce na zbierający się pył.  Wycięcie nie może zajmować większej części gniazda w podkładce, bo świder zacznie nam wypadać i próba się nie powiedzie. Najlepiej wyciąć tak do połowy, w końcu świder musi mieć się na czym ścierać.

Kolejna próba
Siadamy na w miarę równym terenie w wygodnej pozycji, tak aby nic nie krępowało naszych ruchów, podkładkę dociskamy nogą i przechodzimy do świdrowania. Świder należy obracać pod kątem 90°, aby drewno równo się ścierało. Świdrowanie bardziej od boku lub przodu może spowodować, że świder nam się złamie lub zacznie wypadać. Kiedy mamy suche dłonie, warto przed świdrowaniem splunąć na dłonie lub posmarować lekko świder na całej długości –ja nie stosuję tego sposobu.


Tak jak wcześniej najpierw świdrujemy powoli i delikatnie dociskamy, jednostajnie zwiększając siłę docisku i szybkość obrotów, po kilkunastu sekundach przy odpowiedniej sile zacznie pojawiać się intensywny dym. Nie da się określić kiedy należy przestać świdrować. Tylko praktyczne działanie podpowie nam na przyszłość, kiedy przestać świdrować, aby powstała grudka żaru. Gdy leci intensywny dym świdrujemy jak najszybciej, cały czas dociskając.



Przerywamy świdrowanie i delikatnie odkładamy świder na bok – w bezpieczne i suche miejsce, byłby problem gdybyśmy gorącą końcówkę świdra włożyli np. w śnieg a próba by się nie udała. Delikatnie podnosimy nogę, odsuwamy podkładkę i obserwujemy. Trzeba wiedzieć, żeby nie dmuchać, bo wydychane powietrze zawiera parę wodną. Zebrany pył jednoczy się i scala się w tlącą grudkę żaru, którą przenosimy do rozpałki. Jeśli żar nie powstanie, świdrujemy dalej, pozostawiając ciemny pył.  Czasami grudka żaru zespoli się z podkładką lub podstawką na żar, wtedy musimy uważnie ją rozdzielić i dopiero przenieść na rozpałkę. Kiedy dysponujemy jakąś hubką do krzesiwa tradycyjnego, możemy sobie nią pomóc zwiększając objętość  tlącą się. Łatwiej rozdmuchamy rozpałkę, która jest wilgotna. 

Świdrowanie tak jak wspomniałem trwa kilkanaście sekund, metody trzeba spróbować i po prostu nauczyć się odpowiednio obchodzić ze świdrem. Podczas pierwszych prób najwięcej jesteśmy w stanie się nauczyć, na wiele pytań sami znajdujemy odpowiedź, za każdym razem wiemy co musimy poprawić i zrobić lepiej na następny raz, wyciągamy wnioski i przy okazji ćwiczymy niezbędnie potrzebną kondycję do tej techniki. Już po kilku, kilkunastu udanych próbach będziemy mieli odpowiednie informacje teoretyczne i praktyczne, które później pozwolą nam na osiągnięcie żaru bez wcześniejszego przygotowania fizycznego. Musimy wiedzieć jakie gatunki i zestawy stosujemy na świder i podkładkę, trzeba zrozumieć na czym to polega – wiele nam to ułatwi. Będę opisywał poszczególne materiały, zestawy te popularne i rzadkie.

wtorek, 28 stycznia 2014

Odpowiednie gaszenie ogniska



Na pewno każdy z nas, spacerując po lesie lub przy stawie, rzece widział ślady po ognisku. Małe kawałki węgla lub niedopalone polana. Wygląda to tak jakby ktoś nie gasił ogniska, tylko po prostu zostawił aż samo zgaśnie lub poszedł w trakcie palenia. Nie jest to przyjemny widok, kiedy w ciekawym miejscu widzimy ślady działalności człowieka w postaci „czarnych plam” na ściółce leśnej.

Sposób gaszenia zależy przede wszystkim od sytuacji w jakiej się znajdziemy.
Kiedy zatrzymujemy się na chwilę zimą (około 30min) , żeby zjeść ciepły chleb z mięsem, używajmy patyków o średnicy 1cm. To wystarczy, żeby coś szybko upiec, płomień szybko zgaśnie, drewno się spali, zdążymy się nawet ogrzać. Po chwili otrzymamy bardzo drobny węgiel drzewny i popiół, który wystarczy przysypać większą garścią ziemi, lub po prostu zmieszać z ziemią i wilgotną ściółką – w ten sposób zatrzemy ślady naszej obecności.
Gdy mamy zamiar siedzieć przy ognisku dłużej, na kilka godzin lub mamy zamiar spać przy ogniu musimy nauczyć się odpowiednio gospodarować drewnem. Dokładamy odpowiednio grube kawałki w odpowiednim czasie. Musimy zatem  zaplanować wcześniej kiedy będziemy chcieli opuszczać swój obóz, wtedy ognisko spokojnie samo dogaśnie a palenisko zamieni się w popiół, który wystarczy zmieszać z ziemią. Jeśli mamy dostęp do wody, całość obficie polewamy wodą, większe kawałki węgla drzewnego mieszamy z ziemią i rozrzucamy po ściółce w lesie. Grube kawałki niedopalonego drewna wrzucamy do strumienia lub zwęgloną część zakopujemy w ziemi. Palenisko standardowo zakrywamy ściółką. Kiedy palimy ognisko w dołku, wystarczy całość dobrze zasypać. Węgiel drzewny, popiół niedopalone kawałki wrzucone do wody szybko rozkładają się, odżywiając glebę. Po nas i po ognisku nie zostanie ani śladu.


Las zapewnia nam wiele możliwości, dlatego postarajmy się to uszanować, zróbmy coś dobrego, żyjmy w zgodzie z naturą i pamiętajmy że w lesie jesteśmy tylko gośćmi. Tutaj wszystko pełni określoną rolę i ma swoje zadanie, w naturze nic się nie marnuje.

sobota, 25 stycznia 2014

Smolne szczapki, rozpałka sosnowa, „maya stick”


Na wielu stronach, forach internetowych i w książkach zawarte są informacje o znakomitej rozpałce jaką są żywiczne szczapki sosny zwyczajnej. Informacje zawarte w takich źródłach przeważnie są niepełne, niesprecyzowane lub pojawiają się błędy. Powodem przekazywania błędnych informacji, nie tylko w rzeczonym temacie jest to, że ludzie nie mają własnego doświadczenia w temacie, jedynie opierają się na tym co usłyszeli lub przeczytali, przez co żyją w niewiedzy a co gorsze przekazują to dalej. Ja staram się nie pisać na tematy, w których nie mam praktycznego doświadczenia, bo to mija się z moją ideą tego bloga. Pomyślałem zatem, że napiszę coś na ten temat – może ktoś czegoś nowego się nauczy.

Gdzie szukać smolnych szczapek?
Rozpałka najczęściej występuje przy pniu w sękach, odłamanych grubych gałęziach, żywych i suchych korzeniach, przy twardzieli – wewnątrz pnia. Często spotykamy złamane lub przewrócone drzewo co jest gwarancją dobrego zbioru zapasu rozpałki i podpałki. Trzeba zapamiętać, kiedy wiatrołom, wiatrował leży kilka lat, nie znajdziemy żywicznego drewna, jedynie szare suche drewno.




Dlaczego rozpałka jest taka dobra? W Polsce naturalnie występują trzy gatunki.
Sosna zwyczajna (Pinus sylvestris) jest bardzo pospolitym gatunkiem, dominującym w naszym kraju, zajmuje około 60-65% wszystkich lasów. Pojedyncze okazy możemy znaleźć nawet w lasach typowo liściastych, na bagnach i innych terenach podmokłych gdzie całe korzenie z częścią pnia zanurzone są w wodzie. Rośnie też bezpośrednio na piasku, czyli występuje nawet na Pustyni Błędowskiej, toleruje gleby kwaśne i gliniaste.
Sosna górska (Pinus mugo) – również doskonale znosi gleby piaszczyste, rośnie w górach np. w Tatrach na stokach dobrze nasłonecznionych, osiąga wysokość do 4 metrów. Gatunek objęty jest ścisłą ochroną. Zawiera mniej żywicy niż sosna zwyczajna i wejmutka, jednak z powodzeniem może służyć za rozpałkę.
 
Sosna wejmutka (Pinus strobus) – rośnie w całym kraju, można spotkać małe skupiska lub pojedyncze drzewa. Zawiera dużo żywicy, ma charakterystyczne szyszki oblepione żywicą, które doskonale się palą i nadają się na rozpałkę.


Kolejny powód to odporność na wodę. Drewno bogate w żywicę jest mało higroskopijne, czyli słabo przyjmuje wilgoć. Abstrahując żywica jest dobrym impregnatem, służy do robienia kleju, ale to osobny temat. Oznacza to, że posiadając odpowiednie umiejętności i mając do dyspozycji tylko grudkę żaru i zestrugane suche szczapki – uda nam się otrzymać płomień, który bez problemu później podtrzymamy. Ten przykład to bardzo trudny przypadek, który wymaga naprawdę sporo doświadczenia, jeśli chcemy odnieść sukces stosując żywiczną rozpałkę, gdy wszystko wokół jest mokre. Jednak przeważnie mamy ze sobą jakiekolwiek źródło ognia, mamy też nóż i nie jesteśmy zdani tylko na prymitywne metody. Właśnie w takich sytuacjach, posiadając źródło ognia, gdy wszystko jest wilgotne na pomoc przychodzi opisywana przeze mnie rozpałka. Dowodem na to, że bogate w żywicę drewno słabo absorbuje wodę jest moczony kawałek o zaledwie 2 cm średnicy w wodzie przez całą dobę, który w środku jest na tyle suchy, że uda nam się go rozpalić po odpowiednim przygotowaniu za pomocą zapałek lub krzesiwa syntetycznego. Im mniejszy kawałek, im mniej zawiera żywicy – tym bardziej chłonie wodę. Żywica tworzy warstwę ochronną, dlatego w środku gałęzi, pnia drewno jest bardziej suche.

Ktoś może powiedzieć, że rozpałka nie pali się tak dobrze i długo, spala się jak zwykłe drewno. Musimy umieć poznać suche żywiczne drewno, rozpoznać jakie patyki są żywe, mokre, suche, żywiczne…Żywiczne suche drewno jest barwy pomarańczowej, czerwonej, czasami lepi się do dłoni, widoczne są na nim kropki żywicy. Czasem można znaleźć brązową plamę z żywicy. Drewno jest lekkie, pachnie lasem, wyraźnie czuć zapach żywicy ; spala się ciemnym, czarnym dymem. Podczas łamania wyraźnie słychać trzask, czasem wygina się i trudno je złamać z powodu żywicy, trzeba kręcić gałęzią aby podzielić je na dwie części.
Czasami spotykamy kolorowe drewno, co nie znaczy że będzie się długo palić, po prostu zawiera mniej żywicy. Mokre drewno jest cięższe, nie łamie się, ciężko je odpalić. 
Dobrym sposobem na sprawdzenie czy mamy do czynienia ze suchym materiałem jest przyłożenie języka. Kilka lat temu sam na to wpadłem, dopiero później widziałem to w filmie u Raya Mears’a co utwierdziło mnie w przekonaniu że to bardzo dobra metoda.

Trzeba przede wszystkim szukać, obserwować, próbować – praktyka nas najlepiej nauczy!

czwartek, 9 stycznia 2014

Krzesiwo tradycyjne - kwarcyt i kwarc

Poszedłem do lasu, moim celem było spotkanie łosi a następnie tropienie, obserwacja. Nie spotkałem żadnego, jedynie ślady obgryzionej kory wierzb. Po przejściu przez las wyszedłem na polanę na której już kiedyś byłem. Zauważyłem przede mną sporo różnokolorowych skał i minerałów, dlatego zacząłem szukać czegoś ciekawego do mojej kolekcji…

Przygotowywanie materiałów
Udało mi się znaleźć krzemienie z domieszkami innych skał, czyste krzemienie np. krzemień czekoladowy, buły kwarcowe nieznanego mi gatunku i kwarcyt. Zebrałem wszystko w jedno miejsce i zacząłem rozłupywać i odłupywać poszczególne minerały, celem późniejszego sprawdzenia i zastosowania w krzesiwie tradycyjnym. Nie umiem tego odpowiednio robić, dlatego tylko niektóre kawałki miały odpowiedni kształt, ostrą krawędź i nadawały się jako krzesak.

Kwarcyt
Kwarcyt to bardzo twarda skała, barwy szarej, brązowej, żółtej (kolory się mieszają), zbudowana jest w dużej większości z kwarcu. Części kwarcu są tak ze sobą spójne i złączone że nie zauważymy tego za pomocą wzroku czy dotyku. Swoją twardością przewyższa granit. Kwarcyt można spotkać na np. na nieużytkach, łąkach lub nasypach kolejowych. Trudno było mi go rozłupać, udało mi się większy kawałek podzielić na trzy części. Jeden ładny odłupek i dwa duże kawałki. Krawędzie niezbyt ostre, w porównaniu do krzemienia bardzo szybko się tępią, dają jasną iskrę o wysokiej temperaturze. 


Kwarc
Kwarc barwy jasnoróżowej. Krawędzie są bardzo ostre, nie tępią się szybko, dają duży snop iskier, które bez problemu zajmują hubkę.










Kwarc nieznanej mi odmiany
Minerały te są dosyć pospolite, łatwo je rozłupać, problem może polegać jedynie na tym, że źle rozłupany kawałek niewygodnie trzyma się w dłoni, jednak wtedy można zastosować drugą technikę krzesania polegającą na uderzaniu skałą w stal, kiedy hubka leży na płaskim podłożu. W przypadku kwarców zdarza się, że podczas mocniejszego uderzenia stalą kawałek rozkruszy się nam na mniejsze części, dlatego nie można bardzo silno uderzać. Jednak zależy to od konkretnego okazu. We wszystkich przypadkach testowałem zwęgloną bawełnę, której temperatura zapłonu wynosi jedynie 235°C, jednak we wszystkich przypadkach iskry były jasne co oznacza ich wysoką temperaturę dlatego uważam, że bez problemu na hubkę nadawałby się też np. błyskoporek podkorowy, który temperaturę zapłonu ma o około 100°C wyższa.

Materiały, które zebrałem do domu
Od niedawna zapoznaję się z tematyką innych materiałów niż krzemień dających odpowiednią iskrę.











Oczywiście więcej zdjęć w mojej galerii w albumie ogień.

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Gmatwica chropowata - hubka

Jest jeszcze kilka grzybów, nadających się na hubkę do krzesiwa tradycyjnego, które będę opisywał.

Przekrój gmatwicy ; nadaje się widoczny brązowy miąższ
Gmatwica chropowata – grzyb, którego miąższ po opaleniu, zwęgleniu łapie iskrę z krzesiwa tradycyjnego. Żywe i duże owocniki mają dobrą hubkę. Najgrubszy miąższ jest tam, gdzie grzyb jest największy, bliżej pnia i właśnie tam trzeba wycinać. Aby materiał złapał iskrę trzeba go opalić lub zwęglić. Potem warto krawędź zmechacić, aby łatwiej łapał iskrę. Jak hubka zacznie się tlić, należy lekko podmuchać i starannie powiększyć powierzchnię tlącą. Za pierwszym razem mi się nie udało rozdmuchać hubki i mi zgasła. Dopiero za drugim razem zauważyłem, że tutaj trzeba delikatniej się obchodzić. 

Opalona hubka łapie iskrę
Nie jest to najlepsza hubka, jednak w razie wyjątku może nam się przydać. Podczas zbierania hubki z różnych grzybów i środowisk poddałem próbie niespreparowane kawałki. Nigdy nie udało mi się, żeby miąższ złapał iskrę.

Niespreparowana hubka i spreparowana hubka



sobota, 30 marca 2013

Warstwiak zwęglony - hubka

Tlący się kawałek grzyba
Warstwiak zwęglony – jak na razie to jeden z pięciu znanych mi grzybów, które łapią iskrę bez preparacji przy użyciu krzesiwa tradycyjnego. Jest kruchy i dość higroskopijny, dlatego należy uważać podczas transportu. Jeśli już grzyb się pokruszy, należy rozdrobnić go i spróbować krzesać drugą metodą. Krzeszemy tak, aby iskry leciały w przekrój grzyba, a nie na jego wierzchnią warstwę, bo wtedy nie będzie się tlić. Kiedy iskra spadnie, dmuchamy aby zwiększyć powierzchnie tlącą. Dym nie śmierdzi, tak jak w przypadku żółciaka, dlatego można ćwiczyć w zamkniętych pomieszczeniach. To jeden z prostych materiałów ogniowych.

Rozdmuchana hubka w rozpałce z bluszczu

środa, 20 lutego 2013

Ostrożeń polny - hubka


Ścieranie puchu
Zebrany puch z przekwitniętych kwiatostanów roślin zgniatamy i małą ilość rozcieramy dwoma szorstkimi i prostymi skałami. Aby skutecznie i szybko otrzymać odpowiednio roztarty puch trzeba go mocno dociskać z obu stron i szybko trzeć. Należy puch dobrze rozetrzeć aby było widocznych mało pojedynczych włókien, jednak z umiarem. Gdy będziemy rozcierać puch bardzo długo nie będą widoczne już  włókna gołym okiem, wówczas puch będzie rozpadał się podczas krzesania, dodatkowo będziemy musieli poświęcić więcej czasu na tarcie puchu. Kiedy rozetrzemy odpowiednio, puch nie będzie się rozpadał, będzie scalał się w jedność. 
Ścieranie węgla drzewnego
Musimy także usunąć nasiona i aparaty lotne, które w trakcie ścierania będą widoczne, same będą odpadać. Puch podczas rozcierania kilkukrotnie zmniejsza swoją objętość, dlatego podczas zbierania należy wziąć go dużo aby starczył nam do osiągnięcia celu. Nie jest to trudne, gdyż jest bardzo wydajny w zbiorze. Aby hubka działała potrzebujemy odrobinę wiatru. Gdy nie ma wiatru można jednostajnie dmuchać ustami. Gdy iskra spadnie na puch, przestajemy krzesać i dmuchać, puch już sam będzie się tlił. 
Wszystkie elementy


Żeby poprawić palność puchu dobrym sposobem jest starcie węgla drzewnego z drewna pochodzenia drzewa liściastego na proszek. Używamy szorstkiej powierzchni, może to być skała, nóż, gałąź. Gdy już przygotujemy te dwa składniki należy zmieszać puch roślinny z proszkiem węgla drzewnego w proporcji 2:1 (dwie części puchu na 1 część proszku węgla). Po zmieszaniu otrzymujemy łatwo do siebie przylegający czarno-beżowy materiał, który jest już gotowy do użycia w krzesiwie tradycyjnym. Substytutem węgla drzewnego może być starta na proszek kora robinii akacjowej, jednak ona słabo przylega do puchu.
Gotowa, spreparowana hubka
Kolejną metodą preparacji jest zwęglenie, tak jak w przypadku innych materiałów. Należy w puszce ciasno upchać puch. Zwęglanie trwa krótko. Puch kilkukrotnie traci na swojej objętości, jest lekko kruchy, jednak nie rozpada się całkowicie w dłoni.








Tlący się puch po zajęciu iskry i rozdmuchaniu
Podsumowując jest to chyba jedna z najtrudniejszych hubek, nie zawsze udaje mi się, aby puch złapał iskrę

niedziela, 3 lutego 2013

Murszak rdzawy - hubka


Hubka
Murszak rdzawy - to bardzo ciekawy grzyb, który po wysuszeniu łapie iskrę z krzesiwa tradycyjnego. Z moich doświadczeń najlepiej łapią iskrę miękkie, elastyczne i gąbczaste kawałki, które po naciśnięciu nie kruszą się. Iskry lecące na kawałek murszaka lekko go opalają, po chwili iskra zajmuje hubkę. Jednak nie trzeba krzesać aż 30-40razy. Mi się udało po kilkunastu uderzeniach niejednokrotnie. Kruche kawałki nie podołały przy próbie i nie złapały iskry. Dlatego gdy mamy nieodpowiednie kawałki można je opalić i używać jako hubkę. Opalone wręcz doskonale łapią iskrę niczym zwęglony hubiak czy suchy błyskoporek. Tlącą hubkę bardzo trudno zgasić, zdarza się, że grzyb nie dymi się przez 10 sekund, po czym zaczyna się tlić. Trzeba uważać, aby się nie poparzyć. Grzyb kryje w sobie larwy, jednak nie stanowią dużego problemu. Pomyślałem, że przedstawię tą hubkę w inny sposób, opiszę moją historię trwającą kilka miesięcy…

Pierwszy raz murszaka zauważyłem w połowie sierpnia. Duży, brązowy owocnik na przy starym pniu. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że to ten grzyb, nie szukałem hubek i nie zbierałem materiałów do krzesiwa kowalskiego. 1 Listopada dowiedziałem się że owy grzyb działa jako hubka, wiedziałem także że grzyb z sierpnia to właśnie ten. Nie wiedziałem czy trzeba dokonać na nim jakiejś preparacji. 


Murszak rdzawy na sośnie, wysokość 2.20m
12 stycznia tego roku ciągle byłem na etapie szukania grzybów, które nadają się na hubkę. Na mojej liście był m.in. murszak. Tego dnia wybrałem się w tą samą okolicę, jednak nie robiłem sobie nadziei, że go znajdę, była już zima. Idąc w pewnym momencie rozkopałem coś pod śniegiem, był to duży brązowy grzyb, zabrałem go ze sobą i wysuszyłem. Myślałem, że to korzeniowiec wieloletni, również występujący przy sosnach. Dostrzegłem też z około 10 metrów grzyba na grubej, żywej sośnie, na wysokości około 2.20m ; po ruszeniu kijem sam odpadł. Spakowałem go osobno i także zabrałem do wysuszenia. Grzyby suszyły się kilka dni, a ja rozmawiałem z kilkoma osobami na temat tego, jaki to może być gatunek, z nadzieją że to będzie murszak rdzawy. Gdy kawałki były suche, opaliłem jedną ściankę grzyba i zgasiłem. Po kilku uderzeniach stali o krzemień, iskra spadła i zajęła hubkę. Bardzo się ucieszyłem, bo to potwierdziło jeszcze bardziej, że znalezione kawałki to te, które bym chciał.

Murszak znaleziony przypadkiem pod śniegiem
14 stycznia wybrałem się w nowy las, znalazłem tam 2 sztuki tego grzyba. Pomyślałem: gdy wszystkie  próbki złapią iskrę, wcześniej nieznane grzyby to będą murszaki rdzawe. Ponadto niespreparowany kawałek nie łapał iskry. Wtedy przypomniałem sobie o pewnym angielskim artykule o substytutach amadou. Było tam napisane, że phaeolus schweinitzii łapie iskrę bez preparacji. Przetestowałem kilka kawałków o różnych cechach. Wniosek: miękkie kawałki łapią iskrę bez preparacji.



Tlący się kawałek murszaka
Zbierany przeze mnie materiał był w zimie, być może to wpłynęło na sukces. Podejrzewam, że zebrany i wysuszony grzyb wiosną lub latem nie działałby tak samo. Dowiem się za kilka miesięcy jak sprawdzę. W opisie jest sporo powtórzeń słów kluczowych, myślę że to nie stanowi dużego problemu.
Wszystko było dość skomplikowane, ale z czasem udało mi się osiągnąć to co chciałem. Nic nowego nie odkryłem. Ciągle szukam i testuję nowe gatunki grzybów na hubkę, jednak bez pozytywnych skutków. Powoli, co kilka wpisów cały czas będą wrzucał informacje na temat grzybów i hubek.

W razie wątpliwości lub pytań proszę pisać w komentarzach.