Pokazywanie postów oznaczonych etykietą fire polish. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą fire polish. Pokaż wszystkie posty

sobota, 3 stycznia 2015

Zachód Słońca

Na samym początku pragnę złożyć Wam jak najlepsze życzenia z okazji Nowego Roku- by było to 365 dni szczęścia i abyście 31 grudnia 2015 roku mogli z całym przekonaniem powiedzieć: to był dobry rok!

Czasem coś tam z koralików robię. Ostatnio, korzystając z kilku wolnych dni świątecznych, postanowiłam oprawić w koraliki kupiony stosunkowo niedawno plaster agatu. I chociaż to zawieszka (plaster był przewiercony) jak zakułam go w haft koralikowy, otoczyłam japońskimi koralikami Toho i dałam mu do towarzystwa kulę karneolu, którą kupiłam ponad rok temu.


Wybrałam koraliki o ciepłych barwach- beige, african sunset (które podsunęły mi pomysł na nazwę), ceylon ivory i tylko na przełamanie dałam silver-lined grey. 


To chyba największy kamień, jaki do tej pory udało mi się oprawić w haft. Jednak dzięki zygzakowatemu wzorkowi na koralikowej cardze wydaje się delikatniejszy i subtelniejszy.


Nie jestem do końca z niego zadowolona. Skorzystałam z zeszłorocznego pomysłu na wykończenie i dodałam mu rzemień, jednak niezupełnie mi to odpowiada (dlatego części z rzemieniem nie fotografowałam, bo pewnie ją zmienię... kiedyś tam). 


Wykonanie naszyjnika zajęło mi tyle co obejrzenie wszystkich trzech części "Władcy pierścieni" i dwóch części "Hobbita" :) Wersji reżyserskich :P

sobota, 28 czerwca 2014

Pierścienie Saturna i Zaczarowana Dynia

Breloczków ciąg dalszy.

Plastikowe oponki, które są bazą do tych breloczków, kupiłam pewnie rok temu. Myślałam, że są sporo mniejsze, wielkości zwykłych koralików modułowych (bo po co czytać opisy tego, co się kupuje?), więc moje rozczarowanie gdy paczka do mnie dotarła było ogromne. Nie wiedziałam, co mam z nimi zrobić, wrzuciłam zatem na dno szuflady i tak sobie leżały.
Sięgnęłam po nie dopiero ostatnio. Po wielu próbach, dziesiątkach popełnionych błędów, ostatecznie wyplotłam najpierw breloczek UFO, który już Wam pokazywałam. Potem powstał brelok Pierścienie Saturna, który prezentuję Wam poniżej.


Oczywiście i tu nie obyło się bez poprawek, prucia, zaczynania od początku. Jednak w końcu wyszło :)

Od tego breloczka w zasadzie dzielił mnie już tylko krok do oponki oplecionej wyłącznie koralikami Toho round 11/0. W końcu zrobiłam ten krok i wyszła mi... dynia. Wielokolorowa, fioletowo - hematytowo - biało - zielona. Kolory raczej niedyniowe, ale kształt- jak najbardziej.


Przy żadnej kulce nie musiałam chyba aż tak mocno naciągać nici. Ale dzięki temu breloczek nie wyszedł kanciasty, a koraliki ładnie, gładko przylegają do oponki.


Pokombinowałam ciut ze wzorem, trochę wymagało to wyobraźni przestrzennej, ale się udało :)


I na koniec jeszcze breloczek z zupełnie innej mańki. Najprostszy z możliwych chyba. Pomponik. Niewiele w nim z beadingu, bo tylko skromna opaska koralikowa. Tylko trzeba uważać, żeby nie wplątał się w zamek w torebce ;)


Te melanżowe nici kupiłam kiedyś, jak uczyłam się frywolitki. Efekt był taki, że frywolitka dalej jest mi obca ;)

czwartek, 26 czerwca 2014

Leżakowa inspiracja

O tym, że inspirację można znaleźć wszędzie ;)
Któregoś dnia marnowałam swój wolny czas na bezowocnym i bezcelowym przeglądaniu internetu. Na jednej ze stron była jakaś reklama, szczerze mówiąc nie pamiętam, czy wczasów, czy faktycznie leżaków... Ale był na niej leżak! Biało - granatowo - turkusowy. Jak na leżak to nic szczególnego, ale pomyślałam, że może by tak spróbować przerobić wzór na krosno? :)


Wzór powstał błyskawicznie, potem trzeba było wypróbować krosno, które dostałam... we wrześniu na urodziny. Leżało sobie i leżało, a ja nie wiedziałam jak się za nie zabrać. Ośmieliły mnie w końcu bransoletki Djenki i w przypływie dobrego humoru postanowiłam przerobić leżak na bransoletkę ;) (zmieniając mu trochę kolory).


To moje pierwsze spotkanie z krosnem, myślę, że nie ostatnie. Niedoróbki jeszcze są, ale w końcu dopiero się tego uczę.


Kilka dni później machnęłam kolczyki "Kwiat paproci".
Te piękne łączniki w kształcie kwiatów wypadły mi przypadkiem z pudełka i wtedy zapadła decyzja, że w końcu przyszedł czas, żeby dorobić im jakieś koralikowe towarzystwo :)


W trójkąty wplotłam koraliki fire polish 3 mm, które dodatkowo rozświetlają plecionkę.


I na koniec jeszcze jeden kwiatowy akcent. W sam raz na początek lata.


Zobaczyłam ten wzór na pewnej czeskiej stronie i bardzo zachciałam takie zrobić dla siebie. Kombinowałam, kombinowała, ale nic ciekawego nie wychodziło. W końcu z pomocą życzliwej duszy udało się :)


 Są lekkie, o wiele lżejsze, niż się spodziewałam.


A w przyszłym odcinku... Pierścienie Saturna i Zaczarowana Dynia ;)

niedziela, 22 czerwca 2014

Powrót z letnią niespodzianką

Ponownie długo mnie nie było.
I nie ciągnęło mnie do koralików w tym czasie.
Od końca stycznia do marca był zwariowany czas, trochę problemów rodzinnych, hurtowe trafianie do szpitala, ale już wszystko jest ok.

Mam słabość do breloczków. To taki drobiazg, który każdemu się przyda. I nie musi pasować do butów / sukienki / kształtu twarzy / koloru oczu. Słowem: niezobowiązujący drobiazg na prezent. 





Parka. 




W kalendarzu mamy już lato (na lato za oknem chyba musimy poczekać). Niech zaklęciem przywołującym do nas ciepłe, słoneczne dni będzie TUTORIAL na zaprezentowany powyżej breloczek.
To mój pierwszy tutorial. Szczerze mówiąc - nie spodziewałam się aż tak ogromnej ilości pracy. Robienie plecionki, przerywanie co chwila, żeby zrobić zdjęcie, potem szybka obróbka zdjęć na komputerze, opisanie krok po kroku co trzeba robić i wstawienie odpowiednich zdjęć - zajęło mi to całe niedzielne popołudnie! 

Za jakość zdjęć w tutku najmocniej przepraszam ;)

Dodatkowo w ostatnim czasie powstały jeszcze dwa wzory breloczka oraz jakieś kolczyki. Na bieżąco postaram się wrzucać :)


środa, 8 stycznia 2014

Malachit w objęciach- czyli WOŚP 2014



Już po raz drugi przyłączyłam się do WOŚP. Tym razem powstał zaprojektowany i upleciony specjalnie z myślą o aukcjach naszyjnik MALACHIT W OBJĘCIACH.

Można go licytować
 TUTAJ


Ponieważ opis naszyjnika znajduje się w aukcji, jest już późno, a ja padam na buźkę, to dzisiaj ograniczę się tylko do samych fotek ;)








sobota, 8 czerwca 2013

Po wypadku

Niektóre z Was już wiedzą, inne jeszcze nie.
12 maja miałam wypadek. Kobieta wjechała samochodem w grupę rowerzystów, mnie trafiła centralnie, wciągnęło mnie pod podwozie. Więcej pisać nie będę, wiadomo- toczy się dochodzenie, to po pierwsze, po drugie- opis całości jest dosyć drastyczny.
Skończyło się na złamanym lewym obojczyku, licznych zadrapaniach, stłuczeniach, siniakach i oparzeniach III stopnia na lewym ramieniu i przedramieniu.
Będąc chwilowo uziemiona w domu (bez pomocy innych nie mogę się uczesać, ubrać) odnawiam swoją znajomość z koralikami. Na pierwszy rzut poszły zamówione pod koniec kwietnia koraliki tile gold marbled jet. Powstała bransoletka, która z jednej strony kojarzyć się może ze smoczą łuską (i naprawdę długo się zastanawiałam, czy nie nazwać jej w taki sposób), a z drugiej z nazwą Ulica Złota (jedna z uliczek na lubelskiej Starówce). Wygrała nazwa Ulica Złota, bo czyż te płytki nie wyglądają jak posypane złotem, a towarzyszące im koraliki fire polish jak stare latarnie gazowe? :)


Jak skończyłam pleść główną część i chciałam dodać zapięcie, to okazało się, że wychodzi znacznie za długa :( Zaryzykowałam, postanowiłam upleść zapięcie- kuleczka plus pętelka i okazało się to strzałem w dziesiątkę ;) Nie tylko jest na długość taka, jaka powinna być, ale to, co na początku miało być tylko zwykłym zapięciem równie dobrze służy za ozdobę całości :)

Proszę o trzymanie kciuków za mnie w najbliższym czasie. Czeka mnie przeszczep skóry na oparzenia, potem zdjęcie gipsu i mam nadzieję, że gipsu pozbędę się już na dobre :)

PS.
Jeszcze raz dziękuję biżuteryjkom, które wzięły udział w akcji-niespodziance na fb :)
Kolejny post poświęcę temu o co chodzi, na razie kończę, bo niedługo koleżanka ma wpaść w odiwedziny ;)

czwartek, 21 lutego 2013

Naszyjnik z jadeitem

Dzisiaj chcę Wam zaprezentować pewien wisior, nad którym spędziłam bardzo, bardzo dużo czasu, ale głownie dlatego, że sama nie mogłam zdecydować się jak on ma wyglądać i w związku z tym prułam go kilkanaście razy.
Ostatecznie efekt daleki jest od tego, jak to miało wyglądać, ale to chyba nawet lepiej ;)



Użyłam do jego wykonania kaboszonu czerwonego jadeitu i setek, a może i tysięcy koralików, zarówno toho, jak i preciosa (które znalazły się w sznurze, na którym on sobie dynda).
Naszyjnik został wykonany na prośbę pewnej osoby ode mnie z rodziny i jeśli wierzyć słowom tej osoby, to się bardzo podoba :)


Sam kamień zbyt wielki nie był, ale po obszyciu go, dodaniu kilku rzędów koralików i wykończeniu pikotkami stał się najmasywniejszym naszyjnikiem, jaki dotąd zrobiłam.

Dziękuję, że mnie tu odwiedzacie :) Mam nadzieję, że powoli, powoli będę mogła Wam jakieś nowości pokazywać :)

czwartek, 14 lutego 2013

Fala

Oświadczam, że żyję ;) Ale czasu na biżutkowanie brak, bo była sesja (ok, z jednym egzaminem, ale też się liczy), a teraz magisterka, a potem otwarcie sezonu rowerowego :D (nie mogę się doczekać!)
Powstało ostatnio kilka prac, ale dwóch nie mogę jeszcze pokazać, bo jadą sobie w świat, dwóch zapomniałam sfotografować, a więc na razie tylko jedna bransoletka.

Zobaczyłam takie na blogu Tiby


W mojej użyłam koralików Tila w kolorze hematytowym oraz koralików fp 3mm w kolorze metallic iris purple. I to, co zamierzałam sobie zostawić, wyszło mi stanowczo za długie, bo ma pewnie ze 20 cm...




To na razie tyle ;) Zmykam do pisania pracy magisterskiej :D

środa, 8 sierpnia 2012

Perseidy

W poprzednim poście już o tym wspomniałam, co zresztą szybko wychwyciła Kejti, o nocy spadających gwiazd :) Cóż, to nie moja nazwa, tak potocznie mówi się na to, co będzie można zaobserwować w nocy z 12 na 13 sierpnia w związku z przelotem Perseid. Ponoć te "spadające gwiazdy" będą najlepiej widoczne między godz. 23.30 a 1 w nocy- może warto podskoczyć samochodem na najbliższe pole za miasto i w tej krótkiej chwili pomyśleć życzenie? :)

Ja swoje spadające gwiazdy uplotłam już jakiś czas temu, a dzisiaj rano wykończyłam plecionkę.


Zauważyliście, że często u mnie na blogu pojawiają się różnego rodzaju gwiazdki? :) W zasadzie od dziecka byłam nimi zafascynowana. Uwielbiałam w czasie wakacji usiąść gdzieś na dworze lub na tarasie i po prostu godzinami patrzeć się w niebo. Oczywiście moja wiedza o gwiazdach sprowadza się do kilku lakonicznych zdań- są daleko, Słońce to też gwiazda, itp. I może właśnie przez to, że są tak odległe i nieosiągalne pobudzają moją wyobraźnię? :)


Nie wydaje Wam się to odrobinę smutne, że czasem gwiazdy to już tylko odległe odbicie przeszłości, gdyż dawno wygasły, jednak były tak daleko, iż ich światło wciąż do nas dociera? 



Tyle tego filozofowania ;)
Napiszę, że do bransoletki zużyłam całkiem sporo kryształków fire polish 4mm, trochę koralików toho hex 11/0, toho round 11/0 i 8/0.



poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Trochę antyku

Dawno, dawno temu zamówiłam na próbę koraliki toho cubes 1,5mm. Długo sobie leżały w oczekiwaniu, aż w mojej łepetynce zrodzi się pomysł na nie. Początkowo miałam zrobić z nich coś ściegiem RAW, ale jak już je otworzyłam, to okazało się, że wcale nie są tak idealnie równe, żeby zastąpiły kuleczki w tym ściegu. Potem pomyślałam, że zużyję je do węży koralikowych. Ale jakoś nie chciało mi się szydełkować.

Wczoraj natomiast przyszedł dzień pt. "skoro nie idę na rower, bo będzie burza, to wykończę parę rzeczy". Udało się wykończyć jedną bransoletkę i upleść od podstaw tę prezentowaną poniżej :)



Plan był zupełnie inny- miała to być bransoletka peyotem, szeroka na jakieś 3-4cm, ale szybko skończyłyby mi się koraliki (toho cubes pakowane są po 5g i po tyle wzięłam na spróbowanie). Gdy tak intensywnie myślałam nad nią, ostatecznie wykluł się pomysł, żeby zrobić dwa wąskie paski peyotem i połączyć je koralikami fp 4mm.
Kolory turquise picasso, jet picasso i bronze nadają bransoletce szlachetny, ciut antyczny wygląd.

Dziękuję wszystkim za odwiedziny i za wszystkie miłe komentarze :)
Życzę słonecznych dni, a tym, którzy urlopują teraz albo wakacjują- miłego odpoczynku ;)
Ja wyjeżdżam z Lublina za tydzień, jadę do Płociczna pod Suwałkami i już się cieszę na myśl, że będę mogła podziwiać, z dala od wielkich miejskich świateł, niesamowity spektakl na niebie- noc spadających gwiazd :)

piątek, 27 lipca 2012

Mało słów, kilka zdjęć

Dzisiaj nie będę dużo pisać, bo zaraz zmykam z domu, a chcę szybko puścić tę notkę na dowód tego, że coś czasem dziergam ;)

Na początek coś, o co prosiła mnie koleżanka- cztery zawieszki. Miały być zamiast krawatek zwykłe ogniwka- i są. Granatowa kulka jest z koralików preciosa, gdyż toho round 11.0 silver lined były bardzo krzywe.

A tu na dowód tej krzywizny- zdjęcie.

I bransoletka- również dla koleżanki.

Dalej- brickowy listek "chyba-dębu", który od jakichś dwóch tygodni wisi sobie przy moich kluczach na działkę. Mój pierwszy projekt w programie bead tool ;)

Podróże pociągiem nie muszą być czasem straconym ;) Dzięki akcji "moje rozstanie z ostatnią ratą stypendium" kupiłam w beadingu przenośne miejsce pracy i wzięłam je ze sobą do Warszawy, żeby wypróbować :) Rzeczywiście- koraliki nie spadały i można sobie było spokojnie wyplatać breloczek ;)



A to już "prawie staroć"- pewnie mają już z 1,5 miesiąca, ale dopiero teraz fotografowane. Pierwsze (jak dotąd jedyne) wachlarzyki.
U Was też ten kolor bronze wygląda na matowy na zdjęciu? Bo u mnie wygląda prawie jak goldenrod, ale to jest pięknie połyskujący bronze ;)


Na dzisiaj tyle ;) Teraz zmykam, bo można się spóźniać, ale nie należy przesadzać ;)