Dzisiaj przyszła paczuszka wymiankowa od Anety- Harapati.
Dzieje tej wymianki są niemal tak długie, jak dzieje świata, a to wszystko przeze mnie... Aneta poprosiła najpierw o kolczyki gwiazdki, ale te wyjątkowo nie chciały mi wyjść. Próbowałam je wykonać jak prezentowanego tu kiedyś charmsa- z koralików tt oraz toho 15/0. Tym razem jednak gwiazdki koślawiły się, nić się rozdwajała, pękały koraliki i w końcu, po którejś kolejnej próbie zapytałam, czy zamiast gwiazdek mogą być kostki. Aneta zgodziła się. I tak, po kilkunastu dobrych tygodniach wreszcie udało nam się sfinalizować wymiankę :)
Ja dostałam takie cudne kolczyki (zdjęcie podkradzione od Anety, mam nadzieję, że nie będzie mi miała za złe; niestety, nie mam teraz czasu cyknąć własnego zdjęcia).
W rzeczywistości są o wiele, wiele piękniejsze. Na zywo widać drobinki brokatu połyskujące na ciemniejszych polach oraz misterne cieniowanie i zazębiające się kolory. A na dodatek kolczyki są niesamowicie lekkie i przepięknie dzwonią dyndając przy uszach.
Dostałam również do kompletu broszkę, ale sfotografuję ją jak już będę po egzaminie z prawa pracy.
Powiem Wam, że jak patrzę na te cuda, to po raz kolejny zachwycam się biżuterią fimo! Daje wiele możliwości- zarówno jeśli chodzi o formę, jak i kolorystykę, a przy tym jest dosyć lekka. Niestety, w polskich realiach wciąż jest niedoceniana, a szkoda. Polecam wszystkim przekonać się osobiście o jej pięknie!
Z mojej strony poleciały kolczyki-kostki wykonane z koralików fire polish oraz toho.
Ich całkowita długość, według tego, co pokazała mi linijka, to jakieś 5,5cm, chociaż mi osobiście wydają się dłuższe...
Dodałam również zakładkę. Ponieważ w domu mam tylko bazy do zakładek w kształcie pióra, to zastanawiałam się, czy będzie to pasować to motywu rozgwiazdy. Ale zawsze jakaś filozofia się znajdzie ;) Otóż jest to pióro mewy, kulka ma mieć kolory morza, a rozgwiazda to rozgwiazda- znaleziona gdzieś na plaży :D
Dziękuję, że tu zaglądacie :) Trzymajcie jeszcze kciuki- zwłaszcza w piątek, kiedy będę się zmagać z testem z prawa pracy, a potem kiedyś tam jeszcze egzamin z postępowania cywilnego.
A potem będą nowości! :D Głowę mam pełną pomysłów i "zbroję się"- zbierając różne rzeczy, które mogą mi się przydać.
No i mam jeszcze jeden pomysł, ale zobaczymy, jak z jego realizacją będzie ;) W każdym razie, jak się uda, będzie to odpowiedź na otrzymywane maile, ale to na razie niespodzianka :)
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą fimo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą fimo. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 19 czerwca 2012
poniedziałek, 13 czerwca 2011
Fimo po raz pierwszy
Tak, wiem. Pojutrze egzamin z prawa cywilnego, a ja nie zrobiłam jeszcze nawet 1/4 materiału. Oj tam, sam się zda, prawda? :)
W ramach odstresowania po raz pierwszy w życiu sięgnęłam po kostkę fimo i zrobiłam trzy różyczki. Jedna brzydka jak noc, to nawet jej nie fotografowałam, druga (najładniejsza) rozpadła się, jak ją z piekarnika wyjmowałam (chyba za słabo płatki docisnęłam) i trzecia (która w zasadzie powstała jako pierwsza), na której widać odciski moich paluchów i paznokci. Oj tam. I tak jestem dumna, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że w szkole nienawidziłam lepić z plasteliny/ modeliny/ gliny- czegokolwiek.
Czerwona róża
(fimo+ drewnanie koraliki 10mm+ metalowe koraliki 3mm, zawieszone na rzemieniu- na razie tylko wiązanym)
A jeszcze tata zabrał dzisiaj ten lepszy aparat i musiałam fotografować swoim kompaktem. Masakra...
Ps. Nie działa mi licznik (tzn. raz działa, raz nie), oraz rozjeżdżają mi się zdjęcia z informacjami o candy. Tylko zdjęcie od Pistiss jakoś potrafiło się dopasować, pozostałe jakieś niesforne są :D Już ja im pokażę :D
W ramach odstresowania po raz pierwszy w życiu sięgnęłam po kostkę fimo i zrobiłam trzy różyczki. Jedna brzydka jak noc, to nawet jej nie fotografowałam, druga (najładniejsza) rozpadła się, jak ją z piekarnika wyjmowałam (chyba za słabo płatki docisnęłam) i trzecia (która w zasadzie powstała jako pierwsza), na której widać odciski moich paluchów i paznokci. Oj tam. I tak jestem dumna, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że w szkole nienawidziłam lepić z plasteliny/ modeliny/ gliny- czegokolwiek.
Czerwona róża
(fimo+ drewnanie koraliki 10mm+ metalowe koraliki 3mm, zawieszone na rzemieniu- na razie tylko wiązanym)
A jeszcze tata zabrał dzisiaj ten lepszy aparat i musiałam fotografować swoim kompaktem. Masakra...
Ps. Nie działa mi licznik (tzn. raz działa, raz nie), oraz rozjeżdżają mi się zdjęcia z informacjami o candy. Tylko zdjęcie od Pistiss jakoś potrafiło się dopasować, pozostałe jakieś niesforne są :D Już ja im pokażę :D
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)