sobota, 6 września 2014
Pokój sześciolatka- metamorfoza w dwa dni
środa, 5 grudnia 2012
Łagodne przejście od jesieni do zimy
czwartek, 15 listopada 2012
Latarenki o północy
piątek, 13 stycznia 2012
Kokój Sisi'ego
Dziś zabieram Was, po raz kolejny zresztą, do jednego z dziecięcych pokoi w naszym Minty House, niepodzielnego królestwa naszego najmłodszego synka, o którym on sam mówi "kokój sisi", czyli po prostu Pokój Ignasia ;). Rano na poddasze wpadło wreszcie trochę słonecznych promyków i pokoik odzyskał swoją jasną aurę. Ale rządzą tu twarde zasady, wypisane wyraziście na metalowej tablicy. Czasem rządzą też potwory prosto z bajek Scooby Doo. Brakuje nadal kilku mebli, dzięki temu jest duuużo miejsca do zabawy, a to przecież główne Ignasiowe zajęcie. On nie przejmuje się brakiem komody, czy innego wymyślonego przez mamę "niezbędnego" sprzętu, w ogóle niczym się nie martwi, no może tylko wtedy, gdy zgubi coś cennego, np. ucho Pana Bulwy, albo klucz "nie wiem od czego, ale nie dyskutuj"*. Stolik z krzesełkiem, łóżeczko, podłoga i czego tu więcej potrzeba? Chyba tylko towarzystwa poddającego się łatwo szalonym pomysłom naszego energicznego trzylatka.
Pozdrawiam miętowo
---
Ewa
wtorek, 1 listopada 2011
NEW POST: Maileg Rabbits Once Again UPGRADE
Po dwóch dniach spóźnienia, bo przecież miało być w niedzielę, a jak widać nie jest, przyciśnięty do ściany nie tylko przez Ewę, ale także przez oczekujących ze zniecierpliwieniem blogowych czytaczy "zebrałem się" w końcu w sobie i wybrałem fotografie warte tego, by umieścić je właśnie tutaj. Królicza sesja fotograficzna rozpoczęła się sobotnim przedpołudniem w pokoju Iguni, zaś finałowe zdjęcia dokończyłem dziś przedzierając się skrycie przez terytoria każdego z naszych dzieci. Rekwizytorów i oświetleniowców na planie zdjęciowym nie miałem żadnych, bo wszyscy z domu gdzieś uciekli i zupełnie osamotniony radzić musiałem sobie z Ignasiem i całym domowym zwierzyńcem, który potem odnajdywałem w ujęciach na ekranie. Jedynie frankowe rybki nie przemieszczały się na szczęście pomiędzy statywem, scenografią czy moimi nogami. Po wielu godzinach spędzonych z maileg'owymi królikami stwierdzam, że one rzeczywiście są sympatyczne, a przede wszystkim towarzyskie i skore do współpracy ;)
---
Marek
P.S. Tyle się te królicze zdjęcia na bloga wgrywały, że nie mogłem powstrzymać się przed zmajstrowaniem dla Was w tym czasie kilku serwetkowych fotografii w starym mintyhouse'owym klimacie. No i przypomniała się mi też śmieszna historia związana z nazwą MAILEG. Otóż podczas ostatniej wakacyjnej duńskiej podróży powszechne było żartowanie chłopięcej części załogi z pewnych cyklicznych zachowań dziewczyn. Zachowania te polegały na uporczywym, natrętnym, a czasami uciążliwym i wręcz nieznośnym wyszukiwaniu zza samochodowej szyby ich ulubionych sklepików, czyli odpowiednio IB Laursen'a przez Ewę i Maileg'a przez Igę, a przy sukcesie zwieńczane okrzykiem zawierającym nazwę sklepu w mianowniku połączoną z wykrzyczaną komendą: STÓJ-ZATRZYMAJ SIĘ!. Poirytowany lekko tym faktem Franek przekomarzając się z młodszą siostrą przy każdej nadarzającej się okazji, a więc wiele do zwady nie potrzeba "wkręcał" Igę wykrzykując co i raz znienacka "Iga! MOJA NOGA!" :D Fonetyczny lingwista z tego Franciszka. Żart oczywiście był baaaaardzo sytuacyjny i w pełni nie da się go opisem przywołać, ale zapewniam, że nas bawił za każdym razem.
Zapraszam zatem jeszcze na chwilkę do galerii "MOJEJ NOGI" poniżej