Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kwiaty. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kwiaty. Pokaż wszystkie posty

czwartek, października 04, 2012

koci młodzieniec

rudy księciunio nie jest już bobaskiem....nie dość, że jako pięciomiesięczne kocię jest rozmiarów dorosłego kota to jeszcze dziś stracił ostatniego mleczaka, wróżka zębuszka nie ma już co robić...mam kociego nastolatka...jak patrzę na zdjęcia to właściwie już kawalera

Oli i jego dłuuuuugie odnóża :)


 księciunio powoli traci kocięce rysy


widownia na swoich miejscach 

moje sadzoneczki - ślubny bukiet

  


playful spectrum


jolly texan

niedziela, września 30, 2012

konfiguracje łóżkowe

wszyscy, którzy mają koty, wiedzą jak bardzo owe stworzenia lubią spać, przytulać się, grzać w słoneczku czy przy człowieku, wiedzą też zapewne, że koty roszczą sobie prawo do zajmowania najlepszych w ich mniemaniu miejscówek, które najczęściej okazują się również naszymi miejscówkami lub kotów współżyjących z nami...często więc zdarzają się sytuacje układania się piętrowo lub przepychania...jedno wiem, najczęściej spychana z tych super miejscówek jestem ja :) 

Coco jest bardzo wygodna, preferuje ciepłe miejsca, w których może się wyciągnąć wygodnie


czasem musi się jednak podzielić przestrzenią z czego jak widać nie jest zbyt zadowolona


Oli lubi spać "na żabę" tylko jak będzie rósł w tym tempie to niedługo nie będzie wystarczająco dużo miejsca na takie pozycje


na razie pomimo swej wielkiej miłości do Buby potrafi zająć jej ukochaną pufkę


na razie to w łóżku nie mam miejsca dla mnie


a to przykład totalnego lenistwa...jak jest sprzątanie to Coco jest tak strasznie zmęczona....


gdy odkurzacz głośno pracuje wtedy Oli woli spać nawet na Bubie


zazwyczaj śpi na podusiach lub między nimi


ale gdy Bu nie chce ustąpić pozostaje mu miejsce "od ściany"


w sennym, przedpokojowym trójkącie z Bajką, która jednak w bezpiecznej odległości drzemie


dama jak zwykle w pełnej rozciągłości


czasem trzeba się pokornie wtulić


innym razem po prostu położyć obok


Mania poza spaniem w pudełkach niezbyt lubi inne miejsca, ale i jej zdarza się przyjść w piernaty


na koniec pochwalę się moim pierwszym fiołaskiem...tak, tak tego wyhodowałam już sama wizard's prankster pierwsze kwitnienie


niedziela, września 16, 2012

kocio-fiołkowo-koralikowe weekendowanie

widzę ,że niezbyt podobają się posty bez zdjęć...no cóż w końcu to blog koci i nie ma się co oszukiwać, że bez ich widoku traci swoje walory estetyczne..nic jednak nie poradzę na to, że koty mi śpią całymi dniami i nijak ich ruszyć i namówić do brykania się nie da....cudem udało mi się jednak kilka fotek cyknąć żeby wszyscy zaglądający poczuli się usatysfakcjonowani
księciunio chyba niezbyt zadowolony z tego co dostał w miseczce...coś go kole w ząbki

Niunio wieczornie, pokolacyjnie

oczywiście zawsze aby zwrócić na siebie uwagę dziamoli po swojemu

Mania jeszcze do niedawna nie dała się nawet posadzić na wersalce, teraz sama się układa

Coco, której zawsze wszystko dynda

czyżby Mania jednak zazdrościła zażyłości Buba-Oli ?

czy chodzi o pufkę?

bardzo się cieszę, że Bubiś ma nareszcie przytulaczka na wyłączność

napatrzeć się nie mogę na te cukierkowe scenki

chyba muszę dla nich dwojga uszyć większą pufkę

bo jak Księciunio podrośnie to miejsca dla nich dwojga nie będzie

a teraz coś dla tych, którzy sądzą, że ostatnio opuściła mnie wena...nie nie opuściła tylko, nie ukrywam prace wymagały wielu prób ... rozgryzienie schematu kropelek zajęło mi sporo czasu, ale było warta i wiem, że problem z nimi miałam nie tylko ja

 a to łezki, które sama stworzyłam, na pewno dopracuję je jeszcze, ale jestem z nich wyjątkowo dumna


 i jeszcze troszkę o moich fiołeczkach...listki jeszcze w szklarence puszczają korzonki, ale mam pierwszy własny kwiateczek ... ponieważ moja wizard prankster kwiateczki, z którymi ją kupiłam straciła tym bardzie sprawiła mi radość puszczając pączusia u mnie...pączuś się otwiera....mój pierwszy kwiatuszek

wydaje mi się, że poprzednie kwiateczki straciłam z powodu niedoświetlenia...zainstalowałam więc sobie nad półeczką fiołkową świetlówkę, którą doświetlam moje fiołaski...i to chyba im dobrze robi



sobota, sierpnia 11, 2012

żarłacz rudowłosy

dlaczego nikt mnie nie uprzedził, że w postaci malutkiego, ślicznego koteczka wpuszczam do swego domu osobnika, który swą bezczelnością przejdzie najśmielsze moje wyobrażenia na temat kociej bezczelności???...myślałam, że po Coco jestem już przygotowana na wszystko, a tu guzik z pętelką...Coco nigdy nie wpadła na pomysł aby przepyrać lodówkę, a to małe i owszem...
nie mówiąc o tym, że gdy wyczuł szyneczkę (skąd ją znał tego nawet najstarsi mieszkańcy ziemi nie wiedzą) i wymusił na mnie poczęstunek darciem się takim, że sąsiedzi to chyba myśleli, że zdzieram z niego to rude futro

a jak się delektował...byle szybciej i więcej do paszczy wpadło

a jak darł pazurami jak zabrać chciałam

nie było szans tak gryzł i szarpał

nie patrzył już czy to szynka czy mój palec





zabrał nawet ten maniuni kawałeczek co go Coco dostała

czym była tak zadziwiona i zaskoczona

że go nawet nie umiała porządnie pacnąć łapą

Buba to już nawet szans na maleńką drobinkę nie miała

jedynie Mani się ten bąbel trochę jeszcze boi

ale szybko zmyka w bezpieczne miejsce

i jest z siebie niezwykle kontent

tym bardziej, że zaraz jest nowa wyżerka

nic się przed nim nie da schować

na szczęście fiołeczki są poza jego zasięgiem...i szykują się do kwitnienia