Jak wiadomo, przygotowałam się na nadejście wiosny... Chciałam ją zaskoczyć i mieć wszystko gdy przyjdzie. Naszyłam bluzek, wąskich spodni, bomberki, kardigan... ach! Wszystko wzięło w łeb gdy w poświąteczny wtorek spadła tona śniegu. To nie żart, w moim rejonie zasypało nas doszczętnie. Ale czekam, przecież w końcu będzie ciepło :)
Dzisiaj na warsztat bierzemy trzy bluzki, pozostajemy w temacie bluzek koszulopodobnych. Każdy z modeli ma jakieś elementy zapożyczone od klasycznej koszuli. Z początkiem roku szyłam trochę klasycznych koszul i bardzo mi się to spodobało, mam ochotę jeszcze jakąś uszyć, ale ciągle szukam inspiracji.
Każdy model, jak zwykle z burdy. Tak więc trochę danych technicznych :)
Pierwsza bluzka czerwiec 2011, model 104.
Miała być sukienką z tego samego wydania, ale okazało się, że rozmiar 38 nie jest dla moich bioder :) i skończyła jako bluzka. W ogóle temat rozmiarów w burdzie to już inny temat, a jest o czym pisać. Ze względu na to, że miała być to sukienka, materiał skroiłam co do centymetra i brakło mi na odszycie tyłu, więc jest z innego kawałka materiału. Dopiero po przyszyciu odszycia, plis przodu przymierzyłam sukienkę i wtedy się okazało, że nie wejdzie, i został kawałeczek materiału, ale darowałam sobie odpruwanie wszystkiego.
Żółta bluzka to maj 2016, model 103. Jak dla mnie ciut za głęboki dekolt, poza tym chyba nie mam się do czego przyczepić. Mozolnie szyło się lamóweczki, reszta jest bardzo prosta.
Bluzka w kropeczki to marzec 2014, model 106. Trochę przedłużony, zwężony i pozbawiony falbanki z przodu.