Czyli Koniec! Wyhafciłam Obrzydlistwa!
Halo, halo mówi się!
Czy ktoś jeszcze tu zagląda?
Ja niekoniecznie, zupełnie zapomniałam o tym, że mam blog…
Halo, halo mówi się!
Czy ktoś jeszcze tu zagląda?
Ja niekoniecznie, zupełnie zapomniałam o tym, że mam blog…
czyli hafcim obrzydlistwa – część 7
Plan był.
Miał być wielki finał wśród żółtych liści.
Miała być Wanda, Praptak i miał być Żuk.
Cóż, plan planem, a życie życiem.
czyli hafcim obrzydlistwa – część 6
Była goła Wandzia, był nieopierzony Praptak, z kronikarskiego obowiązku będzie dziś „ku pamięci” nieubrany do końca Żuk vel Skarabeusz.
Dziś nie będę wiele pisać.
Dziś będzie kilka zdjęć złotej polskiej jesieni.
Będzie też ptak zwany Praptakiem.
Umordowałam się okrutnie. W życiu się tak nie umordowałam przy haftowaniu. Mózg mi się zlasował, oczy prawie całkiem oślepły, palce pokułam, naklęłam się strasznie. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że znam aż tyle niecenzuralnych słów typu motyla noga, kurza twarz, jasny gwint, olaboga czy do jasnej Anielki itp. No dobra, przyznam się bez bicia, słowa padały bardziej niecenzuralne. Czytaj dalej „Jak ugryźć backstitch?”