Strona główna

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kredka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kredka. Pokaż wszystkie posty

środa, 3 kwietnia 2013

Krew, pot, łzy i kredka. Catrice Precision Eye Pencil

Trochę przedłużył mi się okres wykonawczy tej notki, jednak w tym czasie dorobiłam się jeszcze dwóch kredek, a więc będzie więcej swatchy :).
Jak już kiedyś wspominałam, kredek z reguły nie używam, bo nie umiem. Głównie przeraża mnie, stałą użytkowniczkę eyelinerów, stosunkowa nieprecyzyjność (jakie ostrzenie?) i nietrwałość. Dla llek robię wyjątek, jednak ze względu na wycofanie moich ulubionych kolorów staram się je w miarę oszczędzać. Miałam jeszcze kiedyś wciąż dostępną gorącą czekoladę, jednak jej plastelinowa konsystencja skutecznie zniechęcała mnie do jej używania. Tak sobie żyłam w eyelinerowym świecie aż do czasu wyprzedaży wycofywanych produktów Catrice przez Naturę i wygooglowania Precision Eye Pencil (za jedyne 6,99zł!). Przepadłam. Wildthing był jeszcze piękniejszy niż Think Khaki!


Jednak o kolorach za chwilę, teraz skupmy się na właściwościach. Te kredki po prostu biją na głowę Long Lasting od Essence. Są nawet trwalsze od eyelinera z Wibo! Tarcie oczu w ciągu dnia im nie straszne, a tłuste powieki to dla nich pestka . Zdziwiło mnie to niebywale, bo nakładają się bez problemu, charakteryzuje ich wręcz maślana miękkość. Przez to z tą precyzja jest tak sobie, jednak nie zgodzę się, żeby Precision Eye Pencil nadawały się tylko do rozcierania. Wystarczy tylko odpowiednia temperówka dla kredek automatycznych, w którą nowa wersja jest zaopatrzona. Cóż, ja jestem zbyt leniwa na to, stąd na swatchach takie grube krechy wyszły ;). Poza tym na uwagę zasługują bardzo ładne, nieco szorstkie opakowania. Poniżej możecie zobaczyć jak kolory na nakrętce świetnie oddają te w rzeczywistości.

070 I Wood If I Could 080 Wildthing 110 My Ninja Purple

Po naprawdę mocnym przetarciu. Zaczerwienienie skóry nie jest przypadkowe

070 I Wood If I Could- brąz z dużą ilością drobno zmielonych drobinek. Jest to niezwykle ciekawy odcień, bo w świetle słonecznym ujawnia swoje bordowe tony
080 Wildthing- kolor, od którego wszystko się zaczęło :D. Jest to złocisty odcień khaki, również ze sporą ilością drobinek, jednak dużo większych od tych w 070
110 My Ninja Purple- fiolet ze drobnym shimmerem, nieco szarawy

080 Wildthing
080 Wildthing w świetle słonecznym
080 Wildthing- zdjęcie z lampą
070 I Would If I Could w świetle słonecznym 
070 I Would If I Could- zdjęcie z lampą
Czujecie się skuszone? Dla tych, które przeoczyły lub zapomniały przypominam o promocji w Drogeriach Natura


Ja wybrałam dwukolorowy róż, 010 Raspberry Ice Cream :). O Pink Grapefruit Shake z tej samej serii pisałam tutaj.

piątek, 17 sierpnia 2012

Wyprzedaż Essence w Tesco Extra. Swatche Longlasting Eye Pencil Remember Amber i Think Khaki

Wczoraj w Tesco Extra zaczęła się wyprzedaż wycofywanych produktów Essence. Na szczęście TE nie skądi tak jak Natura i wyznaczone produkty kosztują 3,99zł. Niestety jest też druga strona medalu- wydaję mi się, że tam również najmniej przejmuje się macaniem, bo często widzę odcisk palca na eyelinerach, cieniach w kremie, błyszczyki z brudnymi aplikatorami itp. Dużo lepiej ma się sprawa w Hebe (gdzie wyprzedaż zaczęła się dużo wcześniej, również ceny to 3,99zł)- kosmetyki są tam zaklejane, dzięki czemu udało mi się kupić niemaźniętą kredkę Remember Amber. W międzyczasie dorobiłam się jeszcze Think Khaki i myślę, że to najlepszy moment, żeby pokazać niezdecydowanym :D. Idealne kolory na jesień!





Kiedy będziecie to czytać, będę jechać już autokarem na długo wyczekiwany wyjazd. Zostawiłam parę notek, będą się dodawać automatycznie, wiec musicie mi wybaczyć, jeśli nie będę odpowiadać na komentarze :).

niedziela, 5 sierpnia 2012

Essence Ready For Boarding 2 in 1 Kajal Pencil Destination Sunshine

W kwietniu, przy okazji omawiania zapowiedzi Ready For Boarding pisałam, że nie skuszę się na żadną z kredek, bo zniechęca mnie twardość tych ze stałej oferty, a i wersje kolorystyczne nie specjalnie kuszą. Pewnie nadal by tak było, gdyby nie wątek essence'owy, który jest przyczyną sporej części nieszczęść mojego portfela.


Kredkę Destination Sunshine kupiłam tylko ze względu na jaśniejszy kolor, bo od dawna chodzi za mną chęć przetestowania takiego koloru na linii wodnej. Tu trzeba wspomnieć, że nie jest to typowy cielaczek, właściwie trudno go nazwać cielistym, bo dosyć znacząco wpada w żółty. Nie miałam wcześniej do czynienia z jasnymi kredkami na linię wodną (z ciemnymi zresztą też, właściwie, to jej nigdy wcześniej nie malowałam), więc zacytuję tutaj Moris: bardziej rzuca się w oczy niż różowawa MF, ale zdecydowanie mniej niż biała. Post porównawczy, skąd pochodzi cytat, znajdziecie tutaj


Jeżeli chodzi o niebieską część, zajęło mi trochę czasu zanim ją zaakceptowałam na swoich oczach ;). Nie chciałam uzyskać niczego tandetnego, a rysując kreskę tak jak robię to eyelinerem, trochę tak to wyglądało. Dopiero makijaż przedstawiony poniżej przekonał mnie do pełnego używania kredki (jednak i tak wolę niebieski eyeliner z Bondi Beach). 



Co do samej kredki- nie jest ona twarda, gładko sunie po powiece i linii wodnej także tutaj nie mogę narzekać. Jeżeli chodzi o trwałość to tutaj jestem lekko stronnicza, bo kredek, poza paroma wyjątkami, praktycznie nie używam i jestem przyzwyczajona do trwałości eyelinera, więc zdarzyło mi się parę razy nieopatrznie delikatnie przetrzeć oko. Jednak tak czy tak, w tym względzie nie powala, na linii wodnej tym bardziej (na powiece są to gdzieś trzy, cztery godziny, na linii wodnej maksymalnie dwie).



Kredkę testuje trochę ponad tydzień, więc jest to na razie wstępna opinia. Póki co poleciłabym ją osobom chcącym przetestować magię cielistej kredki w rozsądnej cenie (6,99zł), a nie mających dostępu do Basica.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...