Zazwyczaj jest raczej tak, że chcemy tkać i nawet nie wiemy skąd to pragnienie się wzięło. Mamy mgliste wyobrażenie o tym czym jest krosno i wiemy, że wełnę się "jakoś przeplata". Niewielkie jest prawdopodobieństwo, że ktokolwiek zaczynał swoją przygodę z tkactwem posiadając bogatszą wiedzę na ten temat.
Stali bywalcy bloga nie znajdą pewnie przyjemności w czytaniu tego posta, ale trafiają tu także osoby zadające sobie pytanie "co mi będzie potrzebne do tkania?" (pytanie ze statystyk blogera, odrobinę tylko poprawione) i na to pytanie spróbuję odpowiedzieć. A stałych bywalców proszę o uzupełnienie, jeżeli coś pominę :-).
Włóczka. Podstawa całego procesu tkackiego. Za włóczkę mogą robić tradycyjne przędze (wełniane, bawełniane, lniane, jedwabne i inne), a także wiele innych, mniej konwencjonalnych materiałów, np. skóra, folia plastikowa, guma, papier, szmaty, taśmy magnetowidowe - jeżeli ktoś jeszcze takowe posiada :-).
Krosno. Naszą włóczkę musimy umieścić na jakimś warsztacie, który umożliwi nam wymarzone tkanie. Idę o zakład, ze większość rozmarzonych chciałaby mieć krosno poziome podnóżkowe, ale taki sprzęt zajmuje sporo miejsca i należy oczywiście do najdroższych. Dla większości z nas te dwa czynniki dyskwalifikują tego typu warsztat na samym starcie. Poza tym na początek takie krosno może być zniechęcające, jeżeli nie mamy pod ręką kogoś kto pomoże nam zrozumieć budowę i mechanizm działania. Dlatego warto zainteresować się innymi dostępnymi warsztatami.
Krosna stołowe zajmują znacznie mniej miejsca, a dają niemal tyle samo możliwości co duże warsztaty poziome. Ograniczenie dotyczy nie liczby nicielnic, a "ciężaru" tkaniny - po prostu na takim warsztacie ciężko byłoby utkać np. chodnik, bo nie nie można z wystarczająca siłą dobijać wątku.
Dobrym rozwiązaniem na początek jest krosno typu rigid heddle. Mamy nawet "swojego", polskiego producenta takich warsztatów, firmę "Kromski i Synowie". Rigid heddle loom z jedną siatką (pełniąca funkcję płochy, nicielnic i bidła) pozwala tkać w splocie płóciennym. Po dodaniu drugiej siatki możemy zakosztować przyjemności splotu skośnego (na trzy nicielnice) oraz tkaniny dwuosnowowej.
A jeśli chcemy wydać jak najmniej i lubimy mieć przedmioty DIY sporo satysfakcji może dać krosno backstrap. Kopalnię wiedzy o backstrapie i tkaniu na nim stanowi ten blog.
Jest też oczywiście popularne bardko lub tabliczki czy mniej popularny inkle loom albo zgoła nieznany bandvävstol do tkania krajek.
Mamy już krosno, teraz pora na różnorakie akcesoria tkackie.
Snowadło* - to urządzenie służące do przygotowania osnowy. Może mieć postać ramy z kołkami (umożliwia snucie osnowy długości od kilku do kilkunastu metrów) lub ramy obracającej się wokół własnej osi (w położeniu pionowym lub poziomym), która umożliwia przygotowanie bardzo długich osnów.
Czółenko - umożliwia szybkie i wygodne przerzucanie wątku przez przesmyk.
Haczyk* - do przewlekania nitek osnowy przez płochę lub siatkę rigid heddla. Niektórzy używają haczyka także do przewlekania nitek przez struny nicielnicowe.
Nawijarka* - służy do nawijania wątku na cewki, które umieszcza się w czółenku łódeczkowym. Niektórzy w charakterze nawijarki potrafią wykorzystać wiertarkę.
Rozpinacz - po informacje o tym narzędziu zapraszam tu.
Struny nicielnicowe - to te nitki z "oczkiem", przez które przechodzi nić osnowy, nazywane czasami błędnie nicielnicami (nicielnice to listewki lub ramy, na które zakłada się struny nicielnicowe). Choć wydaje się to oczywiste, że powinny być w zestawie z krosnem, możemy się czasem zdziwić. W razie czego można sobie je dorobić (ja używam do tego grubej nici bawełnianej), a tu podpowiedź jak to zrobić.
Płocha, grzebień - bez płochy tkać się nie da. Płochy mają różną gęstość i trudno mówić o uniwersalnej; do najpopularniejszych należą te o gęstości 8, 10 i 12 szczelin na cal (co w przybliżeniu odpowiada 30, 40 i 50 szczelinom na 10 centymetrów). Warto wiedzieć jak oznaczane są płochy, gdyż różni producenci mogą posługiwać się różnymi jednostkami. Jeśli oznaczeń brak lub są niezrozumiałe - linijka nam pomoże w ustaleniu parametrów płochy.
Decydując się na zakup, warto się zastanowić nad tym co chce się tkać, jaki warsztat będzie do tego celu najodpowiedniejszy, jakie dodatkowe akcesoria są mi niezbędne, a bez jakich mogę się obejść, np. jeśli zamierza się tkać krajki, nie ma sensu wydawać pieniędzy na duże, skomplikowane krosna, zbędne będą też czółenka łódeczkowe, a jeśli zamierza się tkać chodniczki, warto zainwestować w solidne krosno podnóżkowe i rozpinacz.
Coś pominęłam?
Długo się zastawiałam czego chcę dziś posłuchać. Proces decyzyjny zajął mi ok. 50 minut (ach! decyzje! czy wspominałam już, że mam problem z podejmowaniem decyzji?). Proszę docenić poświęcenie ;-). I posłuchać...
EDIT (z komentarzy bei, fanaberii i Lady Altay):
* Snowadło - nie trzeba mieć od razu snowadła. Można sobie gdzieś przykręcić kołek/ kilka kołków i ciągnąć osnowę przez pół mieszkania. Trudniej jest utrzymać takie samo napięcie nitek, ale przy węższej tkaninie da radę.
* Snowadło - Ja tylko dorzucę, apropos snucia, że nie trzeba ciągnąć przez pół domu :D Ja umieszczam ściski stolarskie wokół stołu (przykręcam na brzegach), jakby kołki na ramie i snuję właśnie analogicznie do ramy, po tych ściskach w poprzek stołu :) Czasem coś się nierówno naciągnie, ale rozwiązanie jest typu "Pomysłowy Dobromir nie ma miejsca na porządne snowadło" i jakoś działa :)
* Nawijarka - wiertarka jednak nie jest idealnym zastępnikiem - w niej jest inne przełożenie niż w nawijarkach, więc polecam ostrożność, bo można spalić silnik (wiem, co mówię ;))
* Nawijarka - jako nawijarki używam kołowrotka do przędzenia wełny. Sprawdza się naprawdę doskonale.
* Haczyk jest bardzo przydatny, ale jak go nie ma, dobrze się sprawdza przy przewlekaniu przez płochę mały nożyk (no chyba że mamy bardzo delikatną osnowę, ktorą nożyk mógłby uszkodzić)