niedziela, 9 marca 2025

I znowu wiosna...

 



...i cała paleta barw i zapachów przed nami. 


Szafirki w pakach:



Hiacynty już w pełni kwitnienia:





Trochę późniejsza odmiana przebiśniegów teraz zaczyna kwitnąć. 







Hiacynty pędzone - z poprzedniego roku - w tym roku będą nabierać mocy:



Szachownica, te w pełnym słońcu już powoli przekwitaja:




...kiedy te w cieniu dopiero zaczynają rozwijać pąki:




W trawie wysiał się fiołek:


Żonkile zaczynją powoli zakwitać - zależnie od odmian:


Koło warzywniaka mam przezimowane z pikowania Ciemeirniki. Pikowałam je jako 3cm roślinki, teraz już są całkiem spore - około 12cm wysokości.



W warzywniaku już trochę rośnie. Tutaj bób pod włókniną. W październiku zapomniałam go posiac do gruntu, teraz skiełkowałam w domu i wysiałam do gruntu. Mam nadzieję, że to pomoże omnąć czarną mszycę, które atakuje siane wiosną rośliny. Te przezimowane nie mają tak atrakcyjnych pędów i mszyca je omija. 
W tamtym roku miałam bób z dwóch terminów siania: tego październikowego i tego z kwietnia. Pierwszy urósł, zakwitłi nigdy nie miał na sobie mszyc, kiedy ten z siewu wiosennego - rosnący tuż obok - był oblepiony na czarno. 
Zobaczymy czy miesięczne przyszpieszenie coś w tym roku pomoże. Za chwilę będę go hartować, jako że bób jest bardzo wytrzymały na niskie(minusowe) temperatury. 



Jarmuż z poprzedniego sezonu: czas najwyższy go ściąć i zamrozić. 



Flizelinę w ogrodzie przytrzymuję czym się da. Tutaj doniczką  z szafirkami. 



Pod włókniną posiałam również szpinak, rukolę i rzodkiewkę. Z całą resztą czekam, ponieważ nie mam osłon, więc nie ma sensu spieszyć się z siewem. Nasiona w zimnej ziemi tylko leżą i część z nich gnije. Kiedy te posiane do ciepłej gleby nadgonią wczesny wysiew w mgnieniu oka. 



niedziela, 16 lutego 2025

Wells House and Gardens, Co. Wexford

 


Pojechaliśmy tam po raz drugi, tym razem we dwoje, bez dzieci. Już nie pamiętam jak to się zdarzyło, że dzieciaki, czytaj: dorosłe panny, nie pojechały z nami. 

Poprzedni wypad TUTAJ, rok 2013.


Lipiec, trochę pochmurny dzień, trochę deszczyku, ale wypad udany. 


Już na wjeździe zmiany, bo parking powiększony, obsadzony kwiatami. Wejscie udekorowane wiszącymi, bardzo stylowymi koszykami.






Był to początek lipca, niezbyt ciepłe lato, więc petunie jeszcze nie rozwinęły skrzydeł. 




Poszliśmy najpierw do tzw. "walled garden", czyli ogrodu otoczonego murami. 
Jest to zawsze zaciszne miejsce - biorąc pod uwagę wietrzną naturę Irlandii - pełne kwiatów, ziół, często krzewów, a nawet drzew owocowych, zależnie od rozmiaru ogrodu.




Przepiękne Pysznogłówki(Monarda didyma), ze swoim pięknym aromatem:



Akurat były w pełni rozkwitu.



Na ich tle, ale nie tylko, srebrny Stachys bizantina - bylina absolutnie rewelacyjna na słoneczne, suche miejsca. 



Część róż  przekwitła i pracowała nad drugim rzutem kwiatów, ale niektóre - jak ta: w pełni kwitnienia.



Karczochy - ogromne. Piękne ze względu na srebrzyste liście, jak i jadalne kwiaty, a w zasadzie pąki.


Dipsacus, który należy do rodziny ostów, stanowi nie tylko piękną strukturalną rośline na rabatach bylinowych, ale też pięknie zasusza się. 



Ogród pełen był przekwitających ozdobnych czosnków- tutaj Allium christophii - moj ulubiony:
 

Średnica jednej kuli może dochodzić do 15cm lub więcej. Łatwe do zasuszenia, więc kolejny plus.


Po ogrodzie kwiatowo-ziołowym, poszliśmy do parku, gdzie ze zwalonych drzew, wyrzeźbiono przeróżne postacie. Często pniaki nie zostały usunięte, a bezpośrednio w nich tworzono rzeźby. 

Nie wzięłam ze sobą aparatu, więc zdjęcia tylko z telefonu.

















Na koniec wylądowaliśmy w restauracji, w otoczeniu Klonów japońskich i Paproci drzewiastych:






środa, 5 lutego 2025

W poprzednim sezonie ...

 ... kontynuowałam swój ogród bez przekopywania. 


Biorąc pod uwagę to, że bylam ekstremalnie zajęta, opcja, kiedy zakładam grządki na trawniku, po czym od razu mogę sadzić, siać czy tam cokolwiek, bardzo mi odpowiadała. 

Nie miałam też wielkigo problemu z chwastami - te wiieloletnie, jak mlecz, czy jaskier, owszem pzrerastają przez kompost, ale usuwane na bieżąco, nie stanowią problemu. W drugim roku bylo ich bardzo mało, a w tym roku pewnie już ich nie będzie. 

W tamtym roku zaszalałam i posadziłam sporo pomidorów. Mimo że Irlandia nie ma zbyt dużo słońca, pomidory - bez tunelu czy szklarni - udały się. Zresztą to nie był pierwszy raz, bo od zawsze mam pomidory bez osłony. 

Najbardziej ucierpiały kiedy wyjechaliśmy na urlop, pogoda była gorąca, a ich nikt nie podlewał. No ale jakoś przeżyły.



Te już leżały zerwane z krzaków gdzieś pod koniec września.



Zaskoczył mnie wspaniały smak czarnych pomidorów. Fantastyczne. Skórka bardzo twarda, w środku czerwone, a na zewnątrz - lśniąca czerń! Rozmiar średni, większe niż koktajlowe. 


Odmiana Nightshade F1

Ogromnie zadowolona jestem z jarmużu: Nero di Toscana - bezproblemowy, do tej pory zbieram liście z ogrodu. 


Zdjęcie poniżej z przełomu listopada i grudnia:



Kalafiory też się udały:



A tu zwykły jarmuż:



W pazdzierniku posadziłam sałatę karbowaną na zbiór zimowo-wiosenny:



Wiadomo, żę w niskich temperaturach mało produkuje, ale jeszcze na początku listopada obrywaliśmy dolne liście na kanapki. 


 Z podniesieniem temperatur, bardzo szybko zacznie wzrost i będziemy się mogli nia cieszyć dłużej, nim zakwitnie z powodu dłuższych dni. 

Fasola tyczna fioletowa - prezentuje się fantastycznie w ogrodzie. Można jeść jak szparagową lub pozostawić do dojrzenia. U nas gotowana. Traci kolor fioletowy po zetknięciu z gorącą wodą. 
 


Strąki rosna masywne - do 25-30cm długości.


Miałam też truskawki - odmiana Loran - owocowały do listopada. 






Przepięknie rósł i kwitł mi ogórecznik: 


Sam się wysiewa, więc mam nadzieję, że w tym roku też będzie.

Same też wyrastają mi takie grzyby:



Nie wiem skąd się wzięły w moim ogrodzie, ale są:


Teraz powoli zaczynam myśleć, co będę chciała sadzić w tym roku. 

Czasu mam jescze sporo, bo z sianiem się nie spieszę.