Tak zwane "kwadraty babuni" od razu skradły moje serce. Pierwszy koc zrobiłam dla dzieci (
klik), pełni on teraz rolę narzuty na łóżeczko Brunia. Kocyk robiłam szydełkiem 3,5mm, kwadraty były małe, praca mozolna.
A mi się marzyła taka duża narzuta, na łóżko 160x200cm...od razu wiedziałam, że szydełkiem 3,5 nie dam rady. I z tego mojego lenistwa urodził się pomysł, żeby wykorzystać grubą włóczkę (tango madame tricote), duże szydło (9mm). Każdy kwadrat ma ok 20x20cm, także na całość musiałam ich zrobić tylko osiemdziesiąt :)
Same kwadraty robi się szybko i przyjemnie, zwykle szydełkowałam je podczas podróży, natomiast dosyć pracochłonne jest ich łączenie. Ponadto kwadraty troszkę mi się "rozjechały", nie udało mi się ich połączyć idealnie, ale co tam! i tak jestem bardzo zadowolona z mojej narzuty!
Możecie mi wierzyć, że za każdym razem kiedy wchodzę do sypialni, uśmiech sam ciśnie mi się na usta. Pled wnosi dużo koloru i radości!
Obiecałam sobie, że ta narzuta to koniec szydełkowania, koniec granny's squares. Ale tak sobie myślę, że kolejne kwadraty mogłabym lepiej połączyć, więc może warto spróbować... :))
Jeśli podobają się Wam takie pledy ale obawiacie się, że nie starczy cierpliwości - zdecydowanie polecam grubą włóczkę i duże szydełko. Efekt może nie jest delikatny i koronkowy, ale też ma w sobie "to coś" :)
Pozdrawiam!