maddox

czyli jakiego imienia nie mozna w Polsce zarejestrowac

środa, maja 30, 2012

występy w przedszkolu

wczoraj odbyły się występy u soni w przedszkolu. pojechaliśmy całą rodziną, żeby podziwiać [rodzice] oraz żeby się najeść [ja]. występy- całe szczęście - nie trwały długo, więc szybko mogłem przystąpić do konsumpcji darów wystawionych na stoliku.
niko rządzi

sonia robi miny

soniutka coś tam występuje

tańczy


tam mama
najlepsze odbyło się dopiero po opuszczeniu przedszkola. poszliśmy z tatą na poszukiwanie skarbów. tata miał gps-a z wgranymi wskazówkami dla poszukiwaczy i poszliśmy do parku szczytnickiego poszukiwać, jak na poszukiwaczy przystało. udało nam się znaleźć jedną skrzynkę ze skarbami, bardzo mi się podobała ta przygoda. doprawdy, poszukiwanie skarbów mam we krwi.

czwartek, maja 17, 2012

zawody sportowe

ja również muszę się pochwalić własnymi osiągnięciami sportowymi. zostałem wytypowany jako jeden z pięciu najlepszych chłopców w klasie na zawody sportowe i będę rywalizował z skoku w dal, biegu oraz w rzucie piłeczką palantową. byłem jedynym dzieckiem w klasie, które wybiło się z deski przy skoku w dal... a to wszystko dlatego, że ćwiczyłem w Trzebnicy przed Żądłem Szerszenia na boisku, gdzie był skok w dal i tata mnie instruował, jak mam się wybijać i jak mam daleko skakać. to dlatego umiałem. nie wiem, kiedy będą zawody, ale powiem.

aquathlon

mama pojechała na pierwszy w życiu aquathlon, czyli najpierw płynęła a potem biegła. bardzo ją zaskoczyły duże fale w basenie, które okazały się nie być wcale sztuczne, tylko bardzo naturalne, wywołane wiosłującymi pływakami, ścigającymi się w basenie. bieg po parku był przyjazny, bo na każdym rogu stali organizatorzy z listą startową i dopingowali poszczególnych zawodników po imieniu, weryfikując ich prędziutko po numerze startowym. jedna pani Angielka nawet po polsku wołała do mamy: "szybciej szybciej" :) takie cuda.
mama płynie

mama na mecie

sobota, maja 12, 2012

nasza sobota

bawimy się z Soniutką od bladego świtu. za oknem pada piękny deszczyk, jest cudnie zielono, a my się zajmujemy naszymi zwierzątkami i przytulamy na fotelu i grzejemy pod kocem.

ja i moje zwierzaczki

z Soniutką




sonia wylewa swoją duszę

sonia lubi pisać mamusi różne karteczki, na których zdradza tajniki swojej duszy.
czasem deklaruje swoje uczucia, czasem przeprasza, czasem różne inne.



ciekawe, czy ktoś rozszyfruje karteczkę nr 2?

sobota, maja 05, 2012

żądło szerszenia

brzmi groźnie... nawet bardzo... ale to NIC strasznego!
to tylko maraton rowerowy w Trzebnicy, naszym narodzinnym mieście, które zawsze będzie bliskie naszemu sercu, bo przecież tam się urodziliśmy z Sonią.

ŻĄDŁO SZERSZENIA to debiut naszej mamy na szosie. niestety mama nie wybrała trasy GIGA [225 km], ani nawet trasy MEGA [150 km], tylko li i jedynie trasę MINI - rodzinną 75 km. nie oszukujmy się, co to jest 75 km na szosie??
dla mamy to 2 h 33 min. głównie samotnej jazdy, dwa bidony wody w połowie wylanej na rozgrzaną do czerwoności głowę, jeden baton corny z orzechami, trochę nowych znajomości, widoczki na Dolinę Baryczy, dotarcie na metę jako szósta kobieta w wyścigu i trzecia w kategorii wiekowej K3.

oto grupa startowa nr 8: wśród nich zwycięzca z nr 487 i kilku z samej czołówki. trafiło się mamusi jak ślepej kurze ziarno: ekipa, która wyjeżdżała z miasta z prędkością 52 km/h, więc szybko zniknęła mamie z oczu...  ale co tam, na triathlonie i tak czeka ją samotna walka!


jesteśmy z tatą na starcie i machamy mamusi:

mama rusza w barwach sponsora :) z uśmiechem na ustach...