Witajcie po dłuższej przerwie!
Wracam, bo jak pewnie większość z Was wie, od poniedziałku 10 października w Lidlu znów pojawić się ma overlock Singer 14sh754 w zawrotnej cenie 599,00 zł :) Celowo piszę tu "zawrotnej", bo kiedy ostatnimi czasy poszukiwałyśmy z koleżanką tego overlocka, to owszem znalazłyśmy w jednym sklepie z RTV i AGD za cenę DWUKROTNIE wyższą! Sądzę, że o ile w czasie, kiedy ja kupowałam swój egzemplarz nie było zbyt wielu osób nim zainteresowanych, o tyle teraz mam wrażenie, że towar stał się towarem pożądanym ;) Postanowiłam więc napisać co nieco o moich odczuciach po ponad dwóch i pół roku użytkowania. Od razu uprzedzam, że zdjęć jest sporo.
Post nie ma na celu nakłonić Was do kupna tego modelu overlocka, a jedynie przedstawić moją subiektywną ocenę sprzętu, na którym szyję już jakiś czas.
Jestem totalną amatorką, więc sprzęt na którym szyję też nie jest profesjonalny. Na początku swojej przygody z szyciem używałam starego niemal 30-letniego Łucznika (porządny sprzęt działa do dziś), ale jego funkcje i wahania nastrojów objawiające się przepuszczaniem ściegu skończyły się kupnem nowego Łucznika, przez wszystkich bardzo krytykowanego. Na jego temat dziś nie będę się rozpisywać, powiem tylko, że szyję na nim na własne potrzeby od 4 lat. Szybko jednak zaczęło mi czegoś w tym szyciu brakować. Przypadkiem trafiłam na pokazywanego tutaj Singera, który w Lidlu w ilości ładnych kilku sztuk leżał chyba miesiąc. Kupiłam mimo, iż nie planowałam i nie miałam na niego odłożonego nawet grosza. Dziś uważam, że to była dobra decyzja.
Pierwsza ważna dla mnie cecha to nawlekanie nici (wszak od tego szycie zaczynamy) - bardzo (żeby nie powiedzieć bajecznie) proste. Jak możecie zobaczyć na kolejnych zdjęciach wszystkie nici, pokrętła naprężenia i miejsca, przez które nici mają biec są oznaczone kolorami. Wewnątrz maszyny mamy rysunki, jak to nawlekanie powinno przebiegać i która nić po przeszyciu pojawi się na wierzchu, a która na spodzie materiału. Nawet jeśli na początku będzie to dla Was niezrozumiałe, to po dosłownie kilku razach z instrukcją w ręku, więcej jej do tego celu nie będziecie potrzebować.
Kolejną świetną funkcją jest zmiana nici poprzez dowiązywanie (od razu mówię, że nie wiem, czy w innych maszynach też jest to możliwe, bo nigdy na innej nie szyłam). O ile w przypadku nawlekania igieł nie jest ono tak bardzo potrzebne, o tyle zmiana nici na chwytaczach jest znacznie ułatwiona. Nie czarujmy się - nawet jeśli wszystko jest świetnie wytłumaczone, rozrysowane i macie za sobą kilka/kilkadziesiąt nawlekań chwytaczy, to zawsze będzie to zajmowało więcej czasu niż po prostu przeciągnięcie dowiązanej nitki :) O ile nici jakimś cudem mi się nie splączą i nie pozrywają (zdarza się to rzadko), to ZAWSZE w ten sposób zmieniam nici na chwytaczach. Poniżej macie zdjęcie strony z instrukcji z wyjaśnieniem, o co w tym dowiązywaniu chodzi.
To, co rzadziej możemy w przypadku overlocków spotkać, to wolne ramię. W tej maszynie nie jest ono może najwygodniejsze i wąski rękawek się nie zmieści, ale przy szyciu nogawek od spodni, czy innych tego typu elementów przydaje się bardzo. Z to ma u mnie duży plus :) Zdejmowany element jest jednocześnie schowkiem na akcesoria.
Overlock ma też regulację szerokości ściegu (regulacja czarnym pokrętłem) i możliwość szycia mereżką (biały suwak), którą już testowałam i jestem zachwycona! Przydaje się zwłaszcza w przypadku bardzo cienkich tkanin, kiedy podwijanie brzegów może sprawiać problem.
Tu macie zdjęcie (niestety z telefonu) mereżki wykonanej na Singerze:
Na kolejnym zdjęciu widzicie (od góry) pokrętło regulacji długości ściegu, koło ręczne, regulator transportu różnicowego (odpowiedzialnego za odpowiednie naciąganie/marszczenie materiału), no i oczywiście włącznik maszyny i oświetlenia (fajne, jasne, niebieskawe światło).
Standardowo też mamy tu teleskopowy prowadnik nici i uchwyt, dzięki któremu można łatwo overlocka przenieść.
Do maszyny dołączona jest fajna, przejrzysta instrukcja w języku polskim. Dla osób, które po raz pierwszy mają styczność z overlockiem wytłumaczono z użyciem obrazków/zdjęć, jak nawlekać nici, jak rozwiązać problem nieodpowiedniego naprężenia, jak wyglądają ściegi 2-, 3- i 4-nitkowe, tricki w szyciu overlockiem i wiele innych :)
Oprócz instrukcji mamy w komplecie zestaw igieł (o ile dobrze pamiętam to są dwie), śrubokręt pomocny przy zmianie igieł, pinceta (pisownia z instrukcji), która przydaje się przy nawlekaniu nici na chwytacze oraz konwertor, który w teorii służy do regulacji górnego chwytacza, a w praktyce to nie do końca wiem, bo go nie używałam :)
Jako amatorka od tego overlocka nie wymagałam zbyt wiele - zależało mi na ładnym obrzucaniu brzegów z jednoczesnym ich rówym przycinaniem, na ułatwieniu szycia dzianin i ogólnym usprawnieniu szycia, no i na te moje małe potrzeby Singer jest wystarczający, a uwierzcie mi, szyłam na nim różne materiały - i cieńsze, i grubsze i póki co nie było żadnego, z którym by sobie nie poradził (albo za mało szyję;)) wszystko tutaj zależy też oczywiście od igieł odpowiedniej grubości :)
Faktem jest, że to dość głośna maszyna. Czy wolna, czy szybka to trudno mi określić, gdyż nie szyłam na żadnym innym overlocku. Póki co (tfu tfu!), od dwóch i pół roku nie mam z nim żadnych problemów, a wręcz odwrotnie - same korzyści w postaci szybszej pracy. To, czego po dłuższym użytkowaniu mi brakuje, to ściegu drabinkowego - podkładanie dzianin podwójną igłą na domowej maszynie do przyjemności nie należy. ALE biorąc pod uwagę cenę i to, jak zmieniło się moje szycie po kupnie overlocka sprawia, że nie żałuję nawet złotówki wydanej na niego :)
To, co mieliście okazję przeczytać (o ile dobrnęliście do końca) jest moją subiektywną opinią, opinią amatora, który na overlocku szyje długo, ale tylko dla siebie.
Jeśli macie jeszcze jakieś pytania, na które nie znajdziecie tu odpowiedzi, pytajcie w komentarzach :)
Na dziś do tyle. Do następnego! :)))
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pracownia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pracownia. Pokaż wszystkie posty
5 października 2016
4 maja 2016
Żyję :)
Dzieje się w moim życiu wiele, na szczęście w większości dobrych rzeczy :)
Za nieco ponad dwa miesiące czeka mnie wielki dzień, dlatego regularność pisania (a raczej nieregularność) raczej póki co się nie zmieni. Staram się jednak coś tam w temacie szycia działać.
I tak - kupiłam stół do garderobo-pracowni, na którym stoją teraz obie maszyny i mają tam całkiem sporo luzu ;) A że życie moje kręci się ostatnio głównie wokół dwóch spraw, to i szycie również. Póki co próbuję ogarnąć dom, żeby nawet z tymczasowymi meblami sprawiał wrażenie prawie urządzonego ;) dlatego zajęłam się ich malowaniem, co by kolorystyka przynajmniej była spójna, i co ważne - szyciem pokrowców na dość zniszczoną już kanapę i fotele. Potem przyjdą poduszki, na koniec firanki, jak już dorobię się karniszy. W międzyczasie planuję uszyć kilka ubrań, co by wiosna przyjemniejszą była :)
Farba do malowania mebli i nie tylko, którą jestem zachwycona :)
Mam nadzieję, że kolejny post nie pojawi się za kilka kolejnych miesięcy, tylko wcześniej, a czasu na szycie uda mi się znaleźć ciut więcej...
Do następnego!
Za nieco ponad dwa miesiące czeka mnie wielki dzień, dlatego regularność pisania (a raczej nieregularność) raczej póki co się nie zmieni. Staram się jednak coś tam w temacie szycia działać.
I tak - kupiłam stół do garderobo-pracowni, na którym stoją teraz obie maszyny i mają tam całkiem sporo luzu ;) A że życie moje kręci się ostatnio głównie wokół dwóch spraw, to i szycie również. Póki co próbuję ogarnąć dom, żeby nawet z tymczasowymi meblami sprawiał wrażenie prawie urządzonego ;) dlatego zajęłam się ich malowaniem, co by kolorystyka przynajmniej była spójna, i co ważne - szyciem pokrowców na dość zniszczoną już kanapę i fotele. Potem przyjdą poduszki, na koniec firanki, jak już dorobię się karniszy. W międzyczasie planuję uszyć kilka ubrań, co by wiosna przyjemniejszą była :)
Farba do malowania mebli i nie tylko, którą jestem zachwycona :)
Mam nadzieję, że kolejny post nie pojawi się za kilka kolejnych miesięcy, tylko wcześniej, a czasu na szycie uda mi się znaleźć ciut więcej...
Do następnego!
17 września 2014
Kopiowanie wykroju
Temat tak oklepany, że pewnie niewiele tym postem wniosę, ale mimo wszystko chciałam się z Wami podzielić tym, co ułatwia mi przygotowanie formy.
Jak widzicie na zdjęciu, w kopiowaniu wykroju pomaga mi najzwyklejszy w świecie papier do pieczenia - ten, który widzicie kupić można w Lidlu, płacąc za arkusz 28cm x 20m (!) około 6 zł, według mnie cena jest bardzo atrakcyjna, standardowo papier do pieczenia można kupić w rolkach po 8m, więc tego Lidlowego jest o wiele więcej. Poza tym, to co dla mnie jest najważniejsze, papier jest biały, wszelkie oznaczenia na arkuszach z wykrojami są świetnie widoczne, nie to co na papierze brązowym. Druga niezbędna rzecz to ołówek automatyczny. Długopisem po papierze do pieczenia nie popiszemy, flamaster jest mało precyzyjny. Automatyczny ołówek ma tę przewagę nad zwykłym, że nie trzeba go ostrzyć, a uwierzcie mi, przy takim odrysowywaniu bardzo często trzeba by było to robić.
Kolejna rzecz, to nożyczki :) oczywista sprawa raczej, bo bez nich formy nie wytniemy :) Pamiętam, żeby nigdy nie wycinać wykroju nożyczkami krawieckimi - dbam o to, żeby nie stępiły się zbyt szybko.
Ostatnia rzecz, która pomaga, ale nie jest niezbędna, to kolorowy zakreślacz. Kiedy gąszcz linii na arkuszu jest zbyt zawiły, można pomóc sobie malując po liniach właśnie flamastrem (pomysł podrzuciła mi Ania z Pracowni Stroju).
Papier podczas odrysowywania przytrzymuję czymkolwiek - kubkiem, telefonem, co tylko jest cięższego pod ręką, rozglądam się jednak za jakimiś ciężarkami.
Temat niezbyt skomplikowany, wyczerpany pewnie przez wiele innych szyjących. To, co ja cenię najbardziej, to właśnie lidlowy papier i automatyczny ołówek.
A Wy z czego korzystacie przy kopiowaniu wykroju? Macie jakieś namiary na ciężarki do przytrzymywania papieru? Za informację będę wdzięczna :)
Ps. Żeby nie było - wróciłam do szycia :)
Jak widzicie na zdjęciu, w kopiowaniu wykroju pomaga mi najzwyklejszy w świecie papier do pieczenia - ten, który widzicie kupić można w Lidlu, płacąc za arkusz 28cm x 20m (!) około 6 zł, według mnie cena jest bardzo atrakcyjna, standardowo papier do pieczenia można kupić w rolkach po 8m, więc tego Lidlowego jest o wiele więcej. Poza tym, to co dla mnie jest najważniejsze, papier jest biały, wszelkie oznaczenia na arkuszach z wykrojami są świetnie widoczne, nie to co na papierze brązowym. Druga niezbędna rzecz to ołówek automatyczny. Długopisem po papierze do pieczenia nie popiszemy, flamaster jest mało precyzyjny. Automatyczny ołówek ma tę przewagę nad zwykłym, że nie trzeba go ostrzyć, a uwierzcie mi, przy takim odrysowywaniu bardzo często trzeba by było to robić.
Kolejna rzecz, to nożyczki :) oczywista sprawa raczej, bo bez nich formy nie wytniemy :) Pamiętam, żeby nigdy nie wycinać wykroju nożyczkami krawieckimi - dbam o to, żeby nie stępiły się zbyt szybko.
Ostatnia rzecz, która pomaga, ale nie jest niezbędna, to kolorowy zakreślacz. Kiedy gąszcz linii na arkuszu jest zbyt zawiły, można pomóc sobie malując po liniach właśnie flamastrem (pomysł podrzuciła mi Ania z Pracowni Stroju).
Papier podczas odrysowywania przytrzymuję czymkolwiek - kubkiem, telefonem, co tylko jest cięższego pod ręką, rozglądam się jednak za jakimiś ciężarkami.
Temat niezbyt skomplikowany, wyczerpany pewnie przez wiele innych szyjących. To, co ja cenię najbardziej, to właśnie lidlowy papier i automatyczny ołówek.
A Wy z czego korzystacie przy kopiowaniu wykroju? Macie jakieś namiary na ciężarki do przytrzymywania papieru? Za informację będę wdzięczna :)
Ps. Żeby nie było - wróciłam do szycia :)
27 kwietnia 2014
Pracowni część 3 - stopka do obrębiania/podwijania
Dziś słów kilka na temat stopki do podwijania, czy inaczej obrębiania.
Stopka ta ułatwia nam podwijanie tkaniny - najlepiej sprawdza się na tkaninach cienkich, w przypadku grubych nie zda egzaminu. Cienkie tkaniny wykańczać możemy na różne sposoby - stopka ta przyspiesza tę czynność. Osobiście najczęściej używam jej do wykańczania podszewki, ale służyć może do innych cienkich, lekkich i prześwitujących tkanin, gdzie ważne jest dokładne i równe wykończenie. Niestety szycie z tą stopką wymaga cierpliwości i wprawy - nie zawsze udaje się tkaninę poprowadzić tak, żeby została ładnie podwinięta. Ja sama nie do końca jeszcze mam tę czynność opanowaną, ale jak zaraz sami zobaczycie, warto poćwiczyć, bo efekty są świetne :)
Tak stopka wygląda z wierzchu i od spodu:
Stopkę zakładamy, a igłę ustawiamy w pozycji środkowej:
Materiał, który będziemy obrębiać podwijamy do spodu najpierw raz:
I później drugi, po czym zaprasowujemy na długości około 3-5 cm:
Najpierw zszywamy zaprasowany fragment, nie wkładając materiału w stopkę:
Po około 2-4 cm prostego ściegu zatrzymujemy maszynę zostawiając igłę wbitą w tkaninę, unosimy stopkę i układamy brzeg w stopce tak, żeby znalazł się pomiędzy wierzchnią zawiniętą blaszką, a spodnim "szpikulcem" (chyba mogę tak to nazwać):
Pomagamy maszynie układając materiał rękoma w taki sposób, żeby kilka milimetrów wystawało spod górnego elementu (wtedy podwinięcie będzie dokładniejsze), ale nie należy też przesadzać - najlepiej, jeśli zrobicie próbkę na skrawku materiału:
No i tak sobie szyjemy :) gdy pomagamy stopce i układamy tkaninę odpowiednio, to wychodzi nam tak:
Moja podszewka to paskudna do szycia materia, która marszczy się z byle powodu, więc dodatkowo naciągałam ją przy szyciu. Zdarzyły mi się momenty, gdy tkanina nie układała się właściwie, a ja tego nie dopilnowałam, no i wtedy wychodziło trochę gorzej:
W początkowej fazie mojego szycia, kiedy podszewki nie naciągałam, wszystko brzydko się zmarszczyło, więc szybko zabrałam się za poprawianie tego błędu:
Koniec końców mam ładnie podwiniętą podszewkę (pomijając kilka małych fragmentów;)) przy niewielkim nakładzie pracy.
Podsumowując, stopka bardzo przydaje się, kiedy trzeba coś szybko i dokładnie wykończyć, pomocna jest przy cienkich tkaninach, które chętnie spod stopki uciekają, ale szyjąc z tą stopką trzeba wykazać się cierpliwością i nie spieszyć się za bardzo. Warto wcześniej zrobić próbkę, żeby wiedzieć, jak się tkanina zachowuje i jak ją trzeba układać dla najlepszego efektu.
Osobiście stopki nie używam zbyt często, ale przydaje mi się wtedy, kiedy nie mam ochoty podwijać, zaprasowywać i fastrygować cienkiej tkaniny zanim zacznę zszywać na maszynie - z tą stopką jest o wiele szybciej :)
A już niedługo zobaczycie, do czego takiego wszywałam podszewkę :)
Stopka ta ułatwia nam podwijanie tkaniny - najlepiej sprawdza się na tkaninach cienkich, w przypadku grubych nie zda egzaminu. Cienkie tkaniny wykańczać możemy na różne sposoby - stopka ta przyspiesza tę czynność. Osobiście najczęściej używam jej do wykańczania podszewki, ale służyć może do innych cienkich, lekkich i prześwitujących tkanin, gdzie ważne jest dokładne i równe wykończenie. Niestety szycie z tą stopką wymaga cierpliwości i wprawy - nie zawsze udaje się tkaninę poprowadzić tak, żeby została ładnie podwinięta. Ja sama nie do końca jeszcze mam tę czynność opanowaną, ale jak zaraz sami zobaczycie, warto poćwiczyć, bo efekty są świetne :)
Tak stopka wygląda z wierzchu i od spodu:
Stopkę zakładamy, a igłę ustawiamy w pozycji środkowej:
Materiał, który będziemy obrębiać podwijamy do spodu najpierw raz:
I później drugi, po czym zaprasowujemy na długości około 3-5 cm:
Najpierw zszywamy zaprasowany fragment, nie wkładając materiału w stopkę:
Po około 2-4 cm prostego ściegu zatrzymujemy maszynę zostawiając igłę wbitą w tkaninę, unosimy stopkę i układamy brzeg w stopce tak, żeby znalazł się pomiędzy wierzchnią zawiniętą blaszką, a spodnim "szpikulcem" (chyba mogę tak to nazwać):
Pomagamy maszynie układając materiał rękoma w taki sposób, żeby kilka milimetrów wystawało spod górnego elementu (wtedy podwinięcie będzie dokładniejsze), ale nie należy też przesadzać - najlepiej, jeśli zrobicie próbkę na skrawku materiału:
No i tak sobie szyjemy :) gdy pomagamy stopce i układamy tkaninę odpowiednio, to wychodzi nam tak:
Moja podszewka to paskudna do szycia materia, która marszczy się z byle powodu, więc dodatkowo naciągałam ją przy szyciu. Zdarzyły mi się momenty, gdy tkanina nie układała się właściwie, a ja tego nie dopilnowałam, no i wtedy wychodziło trochę gorzej:
W początkowej fazie mojego szycia, kiedy podszewki nie naciągałam, wszystko brzydko się zmarszczyło, więc szybko zabrałam się za poprawianie tego błędu:
Koniec końców mam ładnie podwiniętą podszewkę (pomijając kilka małych fragmentów;)) przy niewielkim nakładzie pracy.
Podsumowując, stopka bardzo przydaje się, kiedy trzeba coś szybko i dokładnie wykończyć, pomocna jest przy cienkich tkaninach, które chętnie spod stopki uciekają, ale szyjąc z tą stopką trzeba wykazać się cierpliwością i nie spieszyć się za bardzo. Warto wcześniej zrobić próbkę, żeby wiedzieć, jak się tkanina zachowuje i jak ją trzeba układać dla najlepszego efektu.
Osobiście stopki nie używam zbyt często, ale przydaje mi się wtedy, kiedy nie mam ochoty podwijać, zaprasowywać i fastrygować cienkiej tkaniny zanim zacznę zszywać na maszynie - z tą stopką jest o wiele szybciej :)
A już niedługo zobaczycie, do czego takiego wszywałam podszewkę :)
6 kwietnia 2014
Pracowni część 2 - stopka do zamków krytych + jak wszyć zamek kryty
Ostrzegam - zdjęć jest dużo :) nie każde grzeszy jakością, ale tak to jest, jak się je robi wieczorem a lustrzanka wiekowa :)
Dziś słów kilka na temat stopki do zamków krytych i jak jej używać - właściwie o tym, jak ja jej używam :)
Swoją stopkę kupiłam niedługo po tym, jak odkurzyłam starego Łucznika chcąc szyć ubrania. Zamek kryty to jedno z najczęściej stosowanych zapięć, które estetycznie wszyte jest niemalże niewidoczne. Stopka do zamków krytych jest jedną z najczęściej wykorzystywanych przeze mnie stopek - bez niej nie wyobrażam sobie już szycia :)
Poniżej kilka zdjęć stopki dla tych, którzy jeszcze jej nie widzieli ;)
Na zdjęciu niżej lepiej widać te rowki - prawy i lewy. Nie bez powodu są one dwa, ale o tym za chwilkę :)
Pokażę Wam, jak wszywam zamek na przykładzie spódnicy, którą ostatnio szyłam - spódnicy w wersji prostszej, bo bez podszewki. Powstawała ona z dość elastycznej tkaniny, więc żeby nie naciągała się zbytnio przy szyciu zapas, do którego zamek będę wszywać podkleiłam na lewej stronie fizeliną na długość zamka. Na zdjęciu widzicie też zaprasowany na pół i przyszyty do dolnej części spódnicy pasek, również podklejony fizeliną.
Miejsce, w którym będę szyć zamek odwracam na prawą stronę:
Na tkaninie układam zamek, na początek zapięty, w taki sposób, w jaki będzie położony po wszyciu:
Rozpinam zamek i prawą taśmę zamka odwracam na drugą stronę w sposób pokazany na zdjęciu:
Przypinam zamek szpilkami zwracając uwagę, żeby górny koniec zamka znajdował się przy miejscu, w którym zaprasowany jest pasek. Osoby początkujące powinny zamek fastrygować, wtedy szycie pójdzie dużo łatwiej. Przy szwie łączącym pasek i dół spódnicy zapas tego szwu układam do góry, na pasek (na zdjęciu niestety tego nie widać):
Ząbki zamka lekko odginam palcami i umieszczam w PRAWYM rowku stopki, pamiętając, żeby igła cały czas znajdowała się w środkowym położeniu. Długość szwu, w skali od 0 do 4, ustawiam najczęściej na 3 i szyję od miejsca, w którym zaprasowany jest pasek do końca, maksymalnie jak się da, blokując oczywiście szwy na początku i końcu szycia.
Stopka ta ma jednak swoje wady - żeby szycie przebiegało blisko ząbków,
trzeba jej pomagać odginając cały czas ząbki. Pamiętajcie, żeby nie
odginać zbytnio zwłaszcza w miejscu, gdzie pasek połączony jest szwem z
resztą spódnicy, bo wtedy zamek może mieć problem z zasuwaniem się...
Po wszyciu jednej strony zasuwam zamek i zaznaczam sobie kredą miejsce szwu:
Teraz zamek rozsuwam:
I nie przyszytą taśmę odwracam najpierw raz:
... potem drugi:
I znów przypinam szpilkami, uważając, żeby koniec zamka znów znalazł się w miejscu zaprasowania paska, a zaznaczone wcześniej kredą miejsce powinno znajdować się na szwie łączącym pasek i resztę spódnicy. Szyjemy podobnie, jak wcześniej, tym razem układając ząbki zamka w LEWYM rowku stopki (igła nadal w położeniu środkowym):
Po wszyciu wygląda to tak (na szwie łączącym nie wyszło mi jednak idealnie;))
Odwracam spódnicę na lewą stronę, w miejscu, w którym wszyliśmy zamek składam zapasy szwów do siebie i poniżej zamka spinam szpilką:
"Przesiadamy" się teraz na stopkę do zwykłych zamków, ustawiamy igłę tak, żeby trafiała nieco poniżej miejsca, w którym zakończyliśmy szew wszywając zamek, no i zszywamy poniżej zamka:
U mnie spódnica kończy się po prostu rozcięciem, więc szew blokuję dwa razy, co by się nie rozpruł (różne miałam przygody z tego typu rozporkami, więc wolę być ostrożna):
Teraz zajmiemy się wykańczaniem paska. Spódnicę cały czas mamy odwróconą na lewą stronę. Wystające taśmy zamka skróciłam o około 7mm.
To co z niej zostało lekko odginam do środka paska:
i ten pasek składam, pilnując, żeby reszta paska ładnie się układała:
Przypinam szpilką do taśmy zamka tak, żeby złapać tylko część paska znajdującą się pod spodem. Nie zawsze jest to łatwe, ale przekonałam się, że wykończenie jest wtedy bardziej dokładnie i lepiej się wszystko układa:
Poniżej ułożone i spięte obie części:
Rozsuwam zamek i odwracam pasek na lewą stronę. Teraz widać, jak szpilka jest wpięta:
Pomagając sobie stopką do zwykłych zamków zszywam z sobą wszystko:
Tak to powinno wyglądać. Widać, że nie zszywałam pod kątem prostym, ale dzięki temu po odwróceniu z powrotem na prawą stronę wszystko układa się jak należy. A żeby było jeszcze lepiej, to niewielką część, która znajduje się nad moim palcem wskazującym ścinam nożyczkami tak, żeby nie naruszyć szwu:
Po wywróceniu na prawą stronę wygląda to tak:
I obie strony:
A tak to wygląda na prawej stronie po zapięciu zamka:
Wcześniej zapomniałam tego zrobić, więc robię to teraz - przyszywam taśmy zamka do zapasów szwów aż do samego końca - dzięki temu nic się nie będzie ciągnąć i odstawać, zwłaszcza na samym dole zamka.
Spód po przyszyciu:
Zanim przyszyję pasek, fastryguję go sobie, układając tak, jak chciałabym, żeby wyglądał - wcześniej ten etap pomijałam, ale zawsze wtedy coś mi się marszczyło i falowało, więc wolę do tego etapu się przyłożyć...
Teraz, kiedy mam już overlocka i kiedy pasek podklejam na całości, to przyszywając go nie podwijam jego końca do środka tylko szyję ułożony tak jak na poniższym zdjęciu:
Zanim kupiłam stopkę, którą widzicie na zdjęciach, udałam się do pasmanterii i kupiłam inną, plastikową:
| Zdjęcie pochodzi ze strony www.fastryga.pl |
Zdołałam wszyć nią jeden tylko zamek, bo miejsce, w którym mocuje się ją do maszyny pękło. Nie zmienia to faktu, że spisywała się o niebo lepiej niż ta, którą teraz mam - spójrzcie na rowki - są o wiele głębsze, część rozdzielająca je jest dłuższa, dzięki czemu lepiej odgina ząbki zamka i nie musimy jej pomagać palcami. Zastanawiam się nad jej kupnem, ale obawiam się o to, że kolejny raz się złamie i kolejny raz będą to pieniądze wyrzucone w błoto.
Inna stopka, którą widziałam w sklepie internetowym eti również ma lepiej wyprofilowane rowki, kosztuje sporo, bo pona 50 zł, ale dla większego komfortu szycia sądzę, że warto by było. Jedyne nad czym się zastanawiam, to czy ma znaczenie, że przeznaczona jest do maszyn z chwytaczem rotacyjnym, moja natomiast ma wahadłowy. Ładnych parę dni temu napisałam maila w tej sprawie, ale odpowiedzi nie otrzymałam i nadal się waham...
Jakie Wy macie doświadczenia ze stopkami do zamków krytych?
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)