... ale na szczęście tylko do pisania :)
Uwierzcie mi, ciężko mi było zebrać się do napisania chociażby słowa, a zostawić Was bez słowa nie chcę :)
Pomysłów mam mnóstwo, wiele w zanadrzu planów i kilka rozpoczętych projektów, ale zmiana czasu i błyskawicznie zapadająca ciemność zniechęca mnie nawet do sprzątania :) Ale dziś nie chcę narzekać, choć na jedno jeszcze muszę - pogoda nie sprzyja fotografowaniu czegokolwiek, dlatego mimo tego, że żakiet skończyłam szyć już dawno, nie mogę Wam efektów pokazać właśnie ze względu na brak możliwości jego sfotografowania. Dlatego będziemy wszyscy musieli trochę jeszcze poczekać.
Tymczasem długie wieczory sprzyjają robótkom na drutach :) Moim celem - kominy. Może później czapki :) Zobaczymy.
Sobie dziergam miodowy...
Z podobnej włóczki tworzy U Are Fab, o czym pisała na swoim facebookowym profilu :) Na chwilę obecną zużyłam dwa motki, ale po tym, jak zobaczyłam komin w Frywolnej Galerii strasznie korci mnie, żeby wszystko spruć i spróbować wydziergać bardziej ambitny dla mnie wzór :)
Mamie mojej w kolorze ecru.... (na tym zdjęciu kolor mojej włóczki jest najbardziej zbliżony do rzeczywistego)
A to udało mi się kupić wczoraj w Lidlu - zestaw kaletniczy za jedynie 20 zł :) Oj, będzie testowanie :)
Tymczasem wracam do sprzątania i dziergania :)
Pozdrawiam!