Włóczka czekała jakiś czas na transformację z motków w kocyk. Kolejne pomysły przewidywały kocyk, sweter dla mnie, i taki przez głowę i taki rozpinany, wszystkie takie w kategorii "a może by". Kiedy dowiedziałam się, że Coach Emily jest w ciąży, wiedziałam, że zrobię dla niej kocyk z właśnie tej włóczki, niezależnie od tego, czy będzie to dziewczynka, czy chłopczyk. Kolorystyka wpisuje się bowiem w to, z czym Coach Emily mi się kolarzy: zielony kolor klubowy i woda. Ze wzorem nie było kłopotu — od jakiegoś czasu fascynuje mnie splot tkany, a prezentuje się on szczególnie dobrze w projektach wielokolorowych.
Uważałam bardzo, żeby nie pomylić kolejności motków, choć nie wiem, czy ktoś i tak wypatrzyłby nieregularność w kolorystycznej mozaice. Przyznam, że trochę się bałam czy po praniu pochowane końcówki nie wyplączą się i nie będą widoczne, ale na szczęście tak się nie stało. A było tych końcówek sporo — po każdym rządku nitkę się odcina, więc końcówkę trzeba schować po obu stronach, i na początku i na końcu. Chowałam niteczki na bieżąco, zaraz po zmianie koloru, pod oczkami tego następnego koloru. Na koniec cały kocyk obrzuciłam kolorem białym i wykończyłam oczkami rakowymi.
Na szczęście włóczki, przygarniętej na wyprzedaży, wystarczyło na kocyk o wymiarach 80 × 95 cm. Zostały mi tylko końcóweczki w poszczególnych kolorach. Trochę się bałam, że mi włóczki zabraknie, bo wydaje mi się, że to dość włóczkożerny wzór. Może gdybym robiła luźniej, na grubszym szydełku, ale nie chciałam, żeby kocyk był zbyt przewiewny. Wszystko dobrze się ułożyło, więc chyba tak miało być. Kocyk bardzo mi się podoba. Mam ochotę zrobić jeszcze jeden tym splotem.
Kocyk zgłaszam do zabawy Link Party na blogu u Reni:
Kocyk zgłaszam też do majowej odsłony zabawy u Splocika „Rękodzieło i przysłowia albo....”
Skoro kocyk to prezent dla przyszłej mamy, może uda się go podciągnąć pod cytat Melchiora Wańkowicza:
"Mama to miękkie ręce. Mama to melodyjny głos, to chuchanie na uderzone miejsce. Mama to samo dobro i sama przyjemność. Coś, co dobrze jest mieć w każdej chwili życia koło siebie, dookoła siebie, gdzieś na horyzoncie."