Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jesień. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jesień. Pokaż wszystkie posty
16 listopada 2014
20 października 2013
Piękny jesienny weekend
Witajcie moje Drogie! Nawet nie wiecie, jak trudno zacząć pisać po tak długiej przerwie. Remont ma się ku końcowi i mam nadzieje, że wkrótce pokażę pierwsze odsłony. Z drugiej strony mam blokadę w robieniu zdjęć. Wszystkie obiektywy mi szwankują i nie jestem zadowolona z efektów, dlatego mało zdjęć publikuję. Do tego dochodzi światło, którego jak wrócę do domu już nie ma...
Korzystając z okazji, że mieliśmy cudowną pogodę, pojechaliśmy do Chatki. Nie mogłam się doczekać, aby zainstalować mój NOWY kredens. Wiecie skąd go mam? Kochana Mimi mi go podarowała! Tak po prostu! Stał u niej na werandzie i niestety niszczał, dlatego właśnie u mnie znalazł zakwaterowanie. Postanowiłam zostawić go takim jaki jest, tylko go umyłam. Mimo ogromnej ciasnoty, wcisnęłam go w kuchni i się w nim zakochałam. Siedziałam sobie wieczorem i cieszyłam oczy jego widokiem. Wprowadził do Zielonej tyle ciepła.
18 listopada 2012
Wielowątkowo
Witajcie! Ciekawa jestem jak Wam minął weekend? My działaliśmy w Chatce. Trzeba było zgrabić ostatnie opadnięte liście i spalić kolejną partię siana ze stodoły. Zadyma była ogromna, ale na nasze szczęście dym mieszał się z mgłą i robiliśmy wszystko pod przykrywką;) Mamy szeroko zakrojone plany związane ze stodołą, dlatego musimy pozbyć się siana i słomy. "Multimedialna stodoła", bo tak ją już roboczo nazwałam ma służyć rozrywkom, rekreacjom i nade wszystko nam, rodzinie i przyjaciołom. Przestrzeń jest ogromna, także zmieści się tutaj olbrzymi stół, przy którym będziemy biesiadować, gdy pogoda nie będzie łaskawa. Może będą projekcje na prześcieradle? Projektor już mam, teraz tylko szukam odpowiednich filmów na taśmie 8mm.
Ponadto na wiosnę czeka mnie odnowienie śląskiego kredensu, który przywieźliśmy od babci. Chcę go wyczyścić do surowego drewna, ale nie wiem, co się kryje pod tą kilkucentymetrową warstwą farby. Już wiem, gdzie będzie stał;)
Wieczorem, gdy dzieci poszły już spać tradycyjnie zasiedliśmy przy ognisku. Było wyjątkowo ciepło i bezwietrznie, także zasiedzieliśmy się nieco do 1 w nocy;) Przy winie i grzankach z camembertem i orzechami czas płynął bardzo przyjemnie.
I jeszcze jeden wątek przewinął się przez Chatkę. Tak jak w tamtym roku i w tym uszyłam pierwsze łosie, ale tym razem urządziłam im małą sesję w terenie, to na ganku, to na drzwiach stodoły...:) Pod zdjęciami łosi widać naszą u r o c z ą wygódkę, która wzbudza wśród naszych gości tyle emocji;) I tym akcentem kończę tego długaśnego posta życząc Wam miłej nocy!
I jeszcze jeden wątek przewinął się przez Chatkę. Tak jak w tamtym roku i w tym uszyłam pierwsze łosie, ale tym razem urządziłam im małą sesję w terenie, to na ganku, to na drzwiach stodoły...:) Pod zdjęciami łosi widać naszą u r o c z ą wygódkę, która wzbudza wśród naszych gości tyle emocji;) I tym akcentem kończę tego długaśnego posta życząc Wam miłej nocy!
Etykiety:
jesień,
własne twory,
zielona chatka
29 października 2012
Jesienny (?) weekend
Muszę się Wam pochwalić, jakich cudownych gości miałam w miniony weekend pod "strzechą" Zielonej Chatki. Przybyli Aga z Michałem i Mimi z Zor(ro)kim. Plany mieliśmy ambitne, aby zrobić sobie "biesiadną" sesję pod chmurką w iście jesiennych klimatach. Zaczęło się rzeczywiście jesiennie... padało okrutnie! Stół pod orzechem mókł w strugach deszczu, a my zasiedliśmy przy kuchennym stole. Gdzie może być przyjemniej, jak nie wokół buchającego pieca? A co jedliśmy? Na pierwszy ogień poszedł krem z dyni z prażonymi orzechami włoskimi, a zaraz za nim risotto z leśnymi grzybami w towarzystwie białego chorwackiego wina. Na deser zrobiłam Eton Mess wg Sophie Dahl, czyli bezy (u mnie na cukrze trzcinowym) z malinami i bitą śmietaną. Ten deser na pewno jeszcze nie raz zagości na moim stole. Uwielbiam go! Ucztowaniu towarzyszyły emocjonujące rozmowy o jedzeniu, podróżach, pasjach i życiu. Najśmieszniejsze jest to, że zwieźliśmy całe studio fotograficzne i tak naprawdę nikt nie miał specjalnie ochoty na latanie z aparatem. Szkoda było każdej chwili! Dlatego zdjęcia są jakie są;) Najważniejsze, że kadry na długo pozostaną w naszej pamięci! Gdy późno w nocy kładliśmy się spać, nie wiedzieliśmy, że rano przywita nas zima... I zasypało nas! Szybko trzeba było napalić pod blachą i przygotować rozgrzewające śniadanko, które okazało się wspaniałą ucztą. Mimi z Zorkim przytargali ze sobą przecudny kosz obfity w smakołyki. Czego tam nie było! Biały twarożek, masło z wiejskiej śmietanki, wspaniałe chleby Mimi, cebulowe chutney Zorkiego, Vastagkolbasz - węgierska kiełbasa z mangalicy, kefiry z Wadowic. Czysty obłęd! Nie mogło oczywiście zabraknąć klasycznej jajecznicy z wiejskich jaj na ekologicznym boczku.
Bardzo się cieszę, że nasze kolejne spotkanie było przykładem na to, że ludziom tak naprawdę niewiele do szczęścia potrzeba. "Trudne" chatkowe" warunki okazały się być atrakcją, a urocza wygódka (to słowa Mimi;) największym hitem! Nikt nie był oburzony, że łazienki nie ma, że zęby trzeba myć nad miską, że przebieramy się wszyscy na kupie. Prawdziwa integracja!
Zimowych zdjęć u mnie brak, ale chyba nie bardzo chciałam utrwalać tych anomalii pogodowych.
Wspaniałego tygodnia Wam życzę!
25 października 2012
Pozdrowienia z jesiennej Chatki
Mówią, że dzisiaj ostatni ciepły dzień i z dnia na dzień będzie zimniej. Wczoraj robiłam małe porządki przed przybyciem weekendowych gości. Oby nas tylko śnieg nie zasypał, bo zapowiadają opady, ale co tam, damy radę! Sikorki szaleją na potęgę i chyba czują nadchodzącą zimę, bo wyjadają nam orzechy z koszyczków i robią się wyjątkowo zuchwałe! Jedna wleciała do ganku i zamieniła mój spokojny dzień w horror w stylu Hitchcocka. Myślałam, że zejdę na serce;)))
Wielkim hitem, który ostatnio przywędrował do Chatki jest stary rower, który dostaliśmy w miniony weekend od znajomych. Wieźliśmy go na dachu naszego samochodu w niedzielne południe. Modliliśmy się, aby światła przy galerii handlowej zbyt długo nas nie trzymały i aby ludzie nie wracali z kościoła;))) Jest na "chodzie", co sprawdziłam osobiście, wystarczy mu koła dopompować;) Tymczasem zajmuje zaszczytne miejsce pod wrzoścami, które zajęły miejsce pelargonii.
Miłego dnia Wam życzę!
Etykiety:
jesień,
własne twory,
zielona chatka
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)