Opowieści z mojej Narnii cz.1

piątek, 31 grudnia 2021

 


W wieczór sylwestrowy zapraszam na opowieści z Narnii ;)
Nazwanie tego skrawka ziemi Narnią,
to duże nadużycie, 
ale w dzisiejszym poście będzie trochę niezwyczajnych fotek,
dlatego pozwoliłam sobie na to baśniowe porównanie ;)
A i pora roku bajkowa.
A zatem...


:):):)

To opowieści bez słów, obraz będzie opowiadał...











Pierzynka ze śniegu ujednolica mocno przestrzeń, nie widać linii rabat, bruku, trawnika, oczek,
mimo to uważam, że pozwoli to Wam, Drodzy Czytelnicy zorientować się w przestrzeni ogrodu,
 a o takie zdjęcia byłam proszona nie raz.
- Jakie to zabawkowe, z tej perspektywy wszystko wyglada na mniejsze - stwierdził syn.
Moja Narnia liczy sobie ok.1200m2
i położona jest na osiedlu domków jednorodzinych,
praktycznie otoczona domkami ;)
Dlatego trudno kadrować z takiej perspektywy by nie złapać sąsiada.
A jeszcze bardziej zaśnieżoną Narnię można zobaczyć


Zdjęcia z dorna oczywiśćie autorstwa Sławomra.

Udanego wieczoru, może bajkowego ?!

Z życzeniami noworocznymi wpadnę jutro.

:)



Czytaj dalej »

Danka - moja muza

środa, 28 lutego 2018
Zima mrozi, a ja się grzeję, podnoszę temperaturę ciepłymi wspomnieniami ;)
Dziś zapraszam na ''ciepłego'' i bardzo osobistego posta z cyklu ''Wspominam''


Wychowałam się w domu, w którym prócz moich rodziców mieszkała też prababka i dziadkowie z córką czyli moją ciocią Danką. Danuta, siostra mojego taty była 11 lat młodsza od niego i 11 lat starsza od mnie ;) Dla mnie była jak starsza siostra, ale moja mama dbała wyjątkowo o poprawność polityczną i nie pozwalała mi mówić do Danusi po imieniu, tylko ciociu. I tak zostało do dziś...choć mam starsze koleżanki od Danki, do niej zwracam się do dziś Ciociu, jest to jednak bardzo ciepłe i czułe "Ciociu'', że nie umiem inaczej.




Nie muszę chyba pisać, że dla takiej małej Ani taka ciocia była ogromnym autorytetem od najmłodszych lat. Lubiła się mną opiekować, a ja uwielbiałam jej towarzystwo, podziwiałam jej urodę oraz wszystko czego Danka się dotknęła, a to czego się dotknęła stawało się nietuzinkowe.
Danusia była spokojną, wrażliwą osobą z ogromnym potencjałem twórczym i poczuciem estetyki w każdej dziedzinie. Miała rękę do szycia, rysowania, wnętrz, dekoracji i do roślin. W tym szarym PRLu potrafiła wyczarować kreację, która zawsze  wyróżniała się kolorem i fasonem. Potrafiła tak umeblować pokój by mała Ania nie chciała z niego wyjść, jej piękne rysunki do dziś zostały w mojej pamięci, a jej rośliny budziły podziw nie tylko we mnie ;). Od Danki zawsze dostawałam trafione prezenty, a wspomnienia z nimi związane są do dziś bardzo silne. Była jakby moim słońcem w tej szarej rzeczywistości. Jakby czytała w moich myślach. Powiem więcej...Nasuwa mi się skojarzenie, że ciocia była dla mnie jak pinterst ;) Jedyne  źródło inspiracji :) Uwielbiałam i podziwiałam moją ciocię. Pewnie cieszyłabym się bliskością Danusi o wiele dłużej gdyby nie jeden chłopak ;). Marian ożenił się moją ukochaną ciocią, ale na szczęście zabrał ją tylko ulicę dalej ;). Wujostwo zamieszkało niedaleko więc mogłam spokojnie wpadać  kiedy tylko chciałam, a chciałam często ;).








Pamiętam jak głaskała moje małe plecki na dobranoc, pamiętam jak bawiła się moimi włosami, pamiętam jej cudne rysunki, które czekały na mnie rano na biurku z napisem ''Dzień dobry Anulko''.
Utkwiło też głęboko w mojej pamięci niesamowite wspomnienie salonu nowożeńców w tamtych czasach...Po prostu szczęka mi wtedy opadła.
Wtedy się tak nie meblowało...i nie malowało. Wszyscy mieli  meblościanki i kolorowe ściany we wzorki z wałka. A u Danki...białe ściany, a na środku salonu stała rogówka obudowana od zewnątrz szafkami z półkami wypełnionymi książkami (Marian miał smykałkę do stolarstwa ;), a stolik przy rogówce był okrągły  i szklany. To dziś mam ten widok przed oczami.To było takie inne...


Życie toczyło się dalej. Ciocia urodziła pierwszego syna, drugiego. Kamil starszy, młodszy o rok Dominik. Kamil nie potrafił na początku wymówić imienia młodszego braciszka i nazywał go Mimik...stąd cała rodzina zaczęła tytułować małych gagatków Mimikami.
- Gdzie idziesz ?
- Do Mimików.
Mimiki zapisały głęboko w naszej pamięci wiele ciekawych historyjek z okresu ich najmłodszych lat, niektóre historie przezabawne, inne mrożące krew w żyłach. Mógłby tu powstać całkiem ciekawy cykl z Mimikami w roli głównej ;). Słodkie urwisy, kochałam je bardzo i uwielbiałam się nimi zajmować i organizować im zabawę...Ale nie o nich ta historia.
Wujek z ciocią podjęli ważną decyzję życiową, postanowili wyjechać za granicę. Ale w  tamtych czasach się nie  wyjeżdżało, wtedy się uciekało...
Pamiętam dzień rozstania, pożegnania, było pochmurno, szaro, zimno, brzydko, a moje Słonko ze swoimi promyczkami jechało na zachód, zostałam sama w tej strasznej, szarej rzeczywistości, cały mój pinterst zniknął, a wszystko wokół wydało mi się jeszcze brzydsze i bardziej brudne.


Minęło już prawie 30 lat jak mój ''pinterst'' osiedlił się 1000 km ode mnie ;)
Na początku był to ogromny tysiąc,
 wraz ze zmianą ''klimatu'' politycznego w naszym kraju  stał się jakby mniejszy ;)





Do dziś bardzo żywe jest we mnie wspomnienie, kiedy ciocia 18 lat temu, zabrała mnie pierwszy raz do olbrzymiego marketu ogrodniczego w Holandii (funkcjonuje do dziś :)). U nas wtedy nie było w ogóle sklepów ogrodniczych, moje odczucia z pobytu w tym sklepie można przyrównać tylko do zachowania małego dziecka w sklepie z zabawkami ;) U nas w kraju do dziś nie znalazłam jeszcze takiego sklepu. A z tej wyprawy przywiozłam sobie pierwszego cyprysika Nana Gracilis, którego cały czas mam w ogrodzie. I tak to ciocia zaszczepiła we mnie miłość do ogrodu ;)


Dziś moja śliczna Danka ma śliczny domek z ślicznym ogrodem w ślicznej niemieckiej miejscowości blisko granicy z śliczną Holandią ;) 
Jak zawsze jej dom, jej ogród inspiruje mnie, a ona na zawsze będzie moją Muzą ;)



Dziś uśmiech zostawia 
Anula i Danka


A dzisiejszego posta ilustrują migawki z ogrodu mojej Muzy.
(zdjęcia sprzed lat...widać po Studencie, że sporo tych lat upłynęło ;) )


:)

PS. Ciociu, jeśli to przeczytasz...mam nadzieję, że mi wybaczysz brak Twojej autoryzacji ;)
Ściskam Cię mocno i czekam na Was ;)



Czytaj dalej »

Zima

sobota, 3 lutego 2018
Podobno wraca zima.
Nie wiem gdzie była ? ;)
Liczę, że zdąży  wrócić w tym ostanim mięsiącu zimowym, a nie w marcu, czy kwietniu.
Z każdym dniem nowego tygodnia zapowiadają spadki temperatur o kilka stopni.
W piątek prognozują nawet -15
Zatem szykujmy czapki i rękawice.


Trudna ta miłość ;)
Podobną sytuację miłosną mieliśmy wiosną ubiegłego roku ;)


Pozdrawiam
 i niedzieli pełnej miłości życzę

;)

Anna

Czytaj dalej »

Macham

piątek, 29 grudnia 2017
Macham z rozświetlonego 
rano i wieczorem,
w środku i na zewnątrz

;)


Fotka świeżutka ;)
Z dzisiejszego poranka o 6.50.
Teraz resztki śniegu, może jutro ranem znowu spotka nas miła biała niespodzianka.

Rozświetlone pozdrowienia
zostawiam

:)
Czytaj dalej »

Jesienny bigos

wtorek, 31 października 2017
Pogoda w ostatnich dniach  przypominała mi...bigos ! 
Było piękne słońce, był grad, było cudownie niebieskie niebo, był śnieg, lało, dmuchało i dmucha dalej...Wychodzić się z domu nie chce bo może głowę urwać...Zatem dyniowate w domu.
                                                        

Okazuje sie, że królowa nie jedna...;)



Bigosu z niej nie zrobię...
co najwyżej zupę

;)

Przepis na zupę dyniową, którego trzymam się cały czas...TUTAJ
Zamiast 2 łyżeczek cyrry daję 1 łyżeczkę.


Czytaj dalej »

Zima w kuchni...;)

poniedziałek, 21 grudnia 2015
Nie ma jej na dworze, za to jest namiastka w kuchni ;)


Choineczka na saneczkach wjechała do kuchni ;)



Śnieżynki opanowały kredens...;)











Na kredensie brakuje jeszcze domku z piernika...:(
W trakcie realizacji, małe problemy techniczne...;)



Reszta śnieżynek wylądowała w oknach i zrobiłam z nich obrazki nad stołem w zimowych klimatach.






Pozdrawiam zimowo ;)






Czytaj dalej »

Metamorfoza kuchni :):):)

poniedziałek, 30 listopada 2015

Niektórzy czytelnicy nie zapomnieli, że wiosną wspominałam o małym remoncie kuchni.
Niektórzy czytelnicy długo i cierpliwie czekają na tego posta kuchennego.
Wierzcie mi, ja też dłuuuuugo czekałam na wytęsknione zmiany. Sojuszników zmian nie miałam.
Byłam w tym odosobniona ;)
-To jest taka przytulna kuchnia.Po co chcesz ją zmieniać. Biała będzie zimna - odezwał się zwolennik minimalistycznego stylu czyli mój syn.
- Dziwne, że akurat Tobie zależy na przytulności ?! Ten, który wszystkie bibeloty chce powywalać!
 Ona będzie przytulna.
- Nie, będzie zimna- mówię ci. Za dużo białego zaplanowałaś.

Nie był to taki remont jaki sobie zaplanowałam, z burzeniem ścian i tak dalej...ale dłużej już czekać nie mogłam. Tak kuchnia nie wołała o zmiany...ona już krzyczała ;)
Był to raczej ''lifting''. Zmagania z naszą kuchnią syn podsumował krótko:
-Old layout new skin.
-Hmm ???- odpowiedziała matka na to.
Mój syn rzadko miewa tego typu wtrącenia, wyjątkowo dba o czystość języka rodzimego. Tym bardziej byłam zaskoczona...
Tłumaczę niewtajemniczonym tak samo jak ja...;) ''Stary układ w nowej szacie''
A zdjęcia potwierdzą powyższe stwierdzenie w 100% :)
Zdjęcia archiwalne mają tyle lat co nasza kuchnia czyli 20 i jak nietrudno się domyślić nie są cyfrowe, dlatego wybaczcie jakość. Te zdjęcia mają jedną wielką zaletę...są na papierze ;)
Zależało mi by pokazać wnętrze te sprzed 20 lat i teraz. Tak ''ku pamięci''.A poza tym wiem, że kobitki lubią takie ''przed i po'' ;)

Zapraszam....długo wyczekiwana ''Jesień w kuchni u progu zimy'' ;)

 20 lat wcześniej...

Dziś...


Stół Babci Korneli został, chociaż chodziło mi po głowie, żeby zastąpić go wyspą,
bo zyskałabym  dodatkowy blat roboczy, ale część nowego kredensu ''wisi'' więc  pojawiła 
się przestrzeń do pracy pod witrynką kredensu i stół został.
Poza tym mój Nieletni zwolennik stylu minimalistycznego protestował, że to taki miły kącik...;)








Tego jegomościa już znacie ;)








...ale zanim było tak...
Prace rozpoczęły się od doprowadzenia do ''równości'' sufitu i zmiany oświetlenia.
Zaplanowałam na to 3 dni...zajęło 7 !!!
i tak z wszystkim...;)


Wszystkie szczeliny w boazerii wymagały zaszpachlowania.
Nie ma co się łudzić, że zasłoni je farba...Nie zasłoni.





Malowaliśmy...tzn. mąż malował 3 razy, ja szpachlowałam.
Użyliśmy farby do drewna na bazie wody Tikkurila.
Farba jest praktycznie bezzapachowa.
Więcej o tej farbie tu klik
Rzeczywiście, tak jak nas poinformowano, został rysunek drewna, a na tym nam zależało.
Pani dobrała nam kolor tej farby takim sprytnym urządzeniem- fotospektometrem.
Miałam z sobą drzwiczki z jednej szafki, (kuchnia nie jest biała tylko kremowa) przyłożyła urządzenie i odczytała numer odcienia. Rewelacja !!! 



I na koniec POMOCNICY ;)

20 LAT  wcześniej...przy urządzaniu kuchni ( min. montowaniu boazerii)
pomagali nam moi rodzice



Teraz...
GŁÓWNY POMOCNIK - WYKONAWCA z lewej...GŁÓWNY KOMENTATOR po prawej 
;)


To już jest koniec...;)

Pozdrowienia dla Was
a podziękowania i buziaki dla męża...
:)
Czytaj dalej »