25 maj 2017

"DYWAN ZAWSZE W MODZIE" - jaki dywan do pokoju dziecka??

  O tym w jaki sposób dywany mogą wpływać na wystrój wnętrza pisałam w TYM POŚCIE. Odsyłam Was do wcześniejszego wpisu, jeśli jesteście ciekawi, który z dywanów pochodzących ze sklepu KOMFORT spodobał mi się najbardziej. Przypomnę tylko, że wybierając dywan do sypialni nie zastanawiałam się długo ;-).
 Dzisiaj zapraszam Was na kolejny odcinek dywanowego serialu. Z sypialni przenosimy się do pokoju 11 letniego chłopca. W tym pomieszczeniu będziemy kontynuować nasze rozważania.
Pokój Franka jak całe nasze mieszkanie jest dość mały ;-). Jak się okazuje niespełna sześć metrów kwadratowych to wystarczająca przestrzeń na pokój dziecka. Starałam się tak "zaprojektować" pokój Franka, aby nie sprawiał wrażenia typowego blokowego "tramwaju". Optycznie go więc  skróciłam  umieszczając łóżko pod oknem. W pokoju rządzą zabawki i pojemniki na zabawki wszelkiej maści. Zależało mi, aby nadać temu pomieszczeniu lekko industrialnego charakteru. Stąd dobór kolorów i elementów wystroju. Nie brak tutaj  metalu i drewna z odzysku.

Jakiego dywanu szukam do pokoju Franka?
Zależało mi, aby dywan miał odpowiedni kolor, wzór i wytrzymałość. Nie chcę dywanów w jasnych kolorach ( uważam, że w pokoju dziecka  po prostu się nie sprawdzają); eliminuję także typowo dziecięce wzory (autka, serduszka, misie). Ważne, żeby dywan dobrze się użytkował, był praktyczny i wygodny w użytkowaniu, a także, odporny na zabrudzenia i dość miękki.

Mam nadzieję, że nie jesteście rozczarowani moim pierwszym dywanowym typem. 
Po tym jak ładnie wpasował się w wystrój sypialni, miałam wielką ochotę na to, aby sprawdzić DYWAN IBIZA w innym pomieszczeniu. Dywan IBIZA TERRE BLUE jest wykonany z włókna heat seat (160x230cm - 549 zł). Przyjemny i mięciutki, idealny dla gołych stóp. Świetny do pokoju chłopca, który wciąż spędza mnóstwo czasu na kolanach np. podczas zabawy klockami Lego. Nie lubię się powtarzać ale tym razem po prostu muszę. Bardzo podoba mi się dobór kolorów na dywanie: szaro beżowe z delikatną niebieską nicią. Kolory  runa pięknie ze sobą współgrają, genialnie się przenikają przez co wzorowo udają kamienną strukturę. Dywan potrafi zaskoczyć, bo oglądając go na stronie sklepu KOMFORT zupełnie nie miałam świadomości, że może "zrobić wnętrze". Ponieważ w pokoju mamy spoko metalu i drewna to taki " kamienny", inspirowany naturą dodatek jest jak najbardziej na miejscu.


SHARE:

23 mar 2017

ŚCIANA MAGNETYCZNO TABLICOWA W POKOJU DZIECKA

Pokój Franka przeszedł solidny lifting blisko rok temu. 
Niczym  gąsienica przeobraził się w motyla...może niekoniecznie pięknego ale takiego na miarę naszych możliwości. Franek w ciągu minionego roku urósł nam jakieś 20 centymetrów - 11 lat to już jest coś !!! Czas leci tak bardzo szybko, że po małym chłopcu nie ma już śladu. Na półkach w pokoju piętrzą się: książki, typowo męskie gazetki( uściślę tylko: MOTORYZACYJNE), tablet na którym chciałby grać bez końca( NIE POZWALAMY!!! tylko w weekendy) ale także klocki lego i dosłownie kilka maskotek. Na łóżku główne miejsce wprawdzie zajmuje ukochana przytulanka ale coraz więcej sygnałów świadczy o tym, że jej czas dobiega końca.
W  małej przestrzeni frankowego pokoju zachodzą ciągłe zmiany. Dokładamy skrzynkę lub  usuwamy krzesło...chcemy wycisnąć z tego miejsca tak dużo jak tylko się da. Eksperymentujemy!!! Nie zawsze te nasze eksperymenty są udane. Nie ma jednak takiej konstrukcji, której nie dałoby się zlikwidować i takiego koloru ściany, którego nie można  przemalować na inny. Jestem chyba najczęściej zmieniającą wystrój mieszkania blogerką, a już z pewnością najczęściej malującą ściany blogerką. Szpachla to mój dobry przyjaciel, a wałki  przedmioty pierwszej potrzeby. Mam je w domu stale, bo najczęściej malowanie jest  dla mnie czynnością bardzo spontaniczną i wynikającą z potrzeby chwili.



SHARE:

12 gru 2016

SARNIE MOTYWY W POKOJU DZIECKA

Kiedy tylko ściągam z kalendarza ostatnią listopadową kartkę zaczynam myśleć o dekoracjach zimowych. Nie ma tak naprawdę znaczenia, że zima rozgości się u nas za kilka tygodni. Lubię ten grudniowy czas...wszystko płynie jakby wolniej, śnieżek prószy, a ja biegam radosna po domu. W tle leci płyta Metal Xmas, a ostra wersja "Run Run Rudolph" w wykonaniu Motorhead jest wszystkim czego tak naprawdę w grudniu potrzebuję.

Dzisiaj zapraszam Was do pokoju dziecka, w którym rozgościły się jesienno zimowe dekoracje.
Sarenka to ogólnie bardzo wdzięczne zwierzątko ale my darzymy je szczególnym sentymentem, nie tylko ze względu na panującą na ten motyw modę.
 Znacie taką grę: "Krowa za tysiąc"?? To nasz sposób na ćwiczenie spostrzegawczości i na nudę w czasie podróży. W czasie jazdy naszym zadaniem jest wypatrywać zwierzęta, którym przypisujemy odpowiednie wartości liczbowe. W miarę oddalania się od miasta na polach, pod lasami można zobaczyć mnóstwo saren, a dostrzeżenie sarny oznacza, że "zdobywa się" zwierze najlepiej punktowane.Nic więc dziwnego, że oboje z Synem podróż spędzamy z nosami przyklejonymi do szyby, wszak zdrową rywalizację lubi każdy.
Mąż z trosce o nasze bezpieczeństwo został z zabawy wyłączony.


SHARE:

10 sie 2016

JAK ODMIENIĆ WYGLĄD OKNA ??- ROLETA RZYMSKA


W pokoju Franka mamy całkiem duże okno. Niestety okno wychodzi na wschód co oznacza, że słońce zagląda intensywnie do pokoju jedynie w godzinach od 7 do 10 rano...potem w pokoju jest umiarkowanie  jasno. Latem nie jest to zbyt uciążliwe, najgorzej jest późną jesienią i zimą. Wtedy  deficyt światła w małym pokoju jest dobijający.
 Parę lat temu kiedy jeszcze nie robiłam świadomych zakupów wybrałam do pokoju Franka plastikową roletę na okno w kolorze zgaszonej czerwieni. Pokój przechodził kolejne remonty, a nam nie spieszyło się z jej wymianą chociaż zupełnie do tego pomieszczenia  nie pasowała ale dość dobrze spełniała nasze ówczesne potrzeby. Kiedy lądowały na niej malutkie łapki kilkuletniego chłopca swobodnie można ją było wyczyścić wodą z mydłem, a rankiem pozwalała przedłużyć sen naszego szkraba o kilka minut. Co dla zmęczonych rodziców małego dziecka ma niebagatelne znaczenie. 

W tym roku zdecydowaliśmy się wymienić roletę na ROLETĘ RZYMSKĄ i w dodatku w kolorze białym. 
Przyznam szczerze, że miałam wątpliwości  co do koloru rolety.
(Zdjęcia pod światło obnażyły kondycję szyby...o dziwo dotychczas tego nie zauważałam ;-))



Franek nie należy do porządnickich. Bałam się plam po pisakach ( nie pytajcie dlaczego) i tłustych śladów po palcach ( też nie pytajcie dlaczego). Nowa roleta jest z nami już czwarty miesiąc, a moje obawy okazały się bezpodstawne. 
W pokoju jest jasno...rano bardzo jasno. Wpadające promienie słoneczne pięknie rozprasza tkanina o grubym splocie. Aby utrwalić to na zdjęciach postanowiłam wstać o siódmej!!! rano. Syn spał słodko w naszej sypialni kiedy matka ( wariatka!!!) rozkładała swoje sprzęty ;-).



 Popołudniami wpada do nas światło o mniejszym natężeniu ale mimo to w pokoju nie jest tak ciemno jak przy poprzedniej rolecie.
Tkanina jest na tyle gruba, że wieczorami sąsiad nie zagląda nam przez okno...a nawet jeśli usiłuje to i tak nic nie zobaczy. Może to zabrzmi dziwnie ale mimo, że prowadzę bloga to staram się chronić swoją prywatność.



 Przez lata okazało się, że nasze dziecko jest śpiochem... więc jasna roleta nie powoduje, że Franek budzi się wcześniej, nawet teraz kiedy jego łóżko stoi przy oknie. A jak już się obudzi to zaczyna dzień od wywalania klocków na środek pokoju...do sypialni rodziców zmierza najczęściej około 9 rano.

Poprzednia roleta montowana była na oknie...przez co  zmniejszał się wymiar szyby. Obecnie całe okno jest odsłonięte, co ma niebagatelne znaczenie jeśli chcemy zrobić rzecz tak prozaiczną jak jego dokładne umycie. Po zdemontowaniu starego produktu okazało się, że pod prowadnicami zbierał się brud, a rama ma pozostałości po "bezinwazyjnym" montażu rolety...klej z taśmy dwustronnej i malutkie dziury w ramie po śrubach.


Zamontować roletę w starym mieszkaniu nie jest wcale łatwo. 
Ściany są tylko z pozoru proste i parapety bywają krzywe ;-). 
Jedyną względnie  prostą powierzchnią okazał się sufit wobec tego, roleta została zamontowała w linii równoległej do sufitu. A ja trwam w przekonaniu, że roleta wisi prosto...mimo że jej odległość od ściany przy suficie i w okolicach łóżka zmienia się o około 1,5 cm.



Roleta w pokoju Franka nie jest pierwszą rzymską roletą w naszym domu. Przed remontem kuchni mieliśmy w tym pomieszczeniu,  roletę rzymską  tekstylną innego producenta. Niestety materiał chłonął tłuszcz i parę wodną jak gąbka, przez co roleta wiecznie wyglądała jak brudna, mokra ściera. Nie tylko to było w niej denerwujące...sznurkowy mechanizm zwijania...zdecydowanie odradzam. Sznureczków nie daje się szybko doczyścić, a ryzyko dotknięcia ich ufajdanym łapskiem jest naprawdę duże, zwłaszcza w kuchni. Wiedziałam wiec, że "u nie zawsze sprzątającego" Franka i "u nie zawsze mającego czyste ręce" Franka muszę mieć coś, co daje się łatwo doczyścić w razie potrzeby i co sprawi, że nie będę drżeć za każdym razem kiedy mój syn znajdzie się przy rolecie. System koralikowy okazał się w naszym przypadku zbawienny.
Może pomyślicie, że ze mną nie do końca jest wszystko w porządku skoro denerwuje mnie taka błahostka jak brudny sznurek...tak naprawdę irytuje mnie brak staranności ( w projektach i realizacji)...dużą wagę przywiązuję do detali, bo wiem, że ich odpowiednie wykonanie może oszczędzić mi ogrom pracy w przyszłości. Mam więc w rolecie mechanizm kasetonowy z systemem koralikowym i nie mam brudnego, dyndającego sznureczka...Niekontrolowane dyndanie( które pewnie też by było źródłem moich frustracji...zaczynam się o siebie martwić ;-)) zostało wyeliminowane za pomocą specjalnej prowadnicy, którą montujemy na ścianie.



Pokój Franka za duży nie jest ale wiecie to doskonale, bo i wspominałam o tym wielokrotnie.
Każdy skrawek miejsca wykorzystywany jest do przechowywania.
Parapet od dawna służy za podręczną półkę. Na początku stały tam książeczki, potem mała kolekcja kamieni, dzisiaj to motywujący drewniany napis.
O ile czerwona plastikowa roleta miała mechanizm samoblokujący( automatycznie blokowała się na danej wysokości) i nasza obecna roleta go ma...to stara roleta rzymska w kuchni go nie posiadała. Zjeżdżała bezwładnie na blat kuchenny...uszkadzając wszystko co napotkała na swej drodze.
Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji teraz...a raczej wyobrażam sobie i już widzę, że ciągłe poprawianie drewnianych literek raczej by mi się nie spodobało ;-)



Roleta Capri pochodzi z DEKORII i po tym jak w naszym domu znalazł się tekstylny pokrowiec z tkaniny , o którym pisałam TUTAJ nie wyobrażałam sobie aby mój wybór padł na produkt innego producenta.
W związku z tym, że wybrałam na roletę tkaninę dość grubą to materiał pięknie się układa i stanowi prawdziwą ozdobę pokoju.
Mam dla Was zdjęcia, które najlepiej zobrazują moje dzisiejsze wywody.


Roleta spodobała mi się do tego stopnia, że myślę już o wymianie rolet w całym mieszkaniu...a w pierwszej kolejności chciałbym to zrobić w salonie.

Może kiedyś to moje wnętrzarskie marzenie się spełni.
Fajnego tygodnia dla Was!!

OLA

SHARE:

23 maj 2016

POKÓJ DLA DZIESIĘCIOLATKA - REALIZACJA

Trochę czasu minęło od mojego ostatniego posta, a jeszcze więcej od notki typowo wnętrzarskiej.
Obiecałam sobie na początku roku, że przestanę działać pod presją i jak widać fantastycznie mi się to udaje.
Pokój dziesięciolatka gotowy od blisko miesiąca, przetestowany przez Franka na tysiąc możliwych sposobów,
a zdjęcia "nowego" miejsca w naszym mieszkaniu udało mi się zrobić dopiero w zeszłym tygodniu.
Oto jak prezentuje się obecnie to pomieszczenie.

Naprawdę dużo czasu spędziłam nad reorganizacją pokoju mojego Syna.
Jeśli pamiętacie mój post TUTAJ, to wiecie, że pracy było naprawdę sporo. 
Na pierwszy ogień poszła antresola, którą mieliśmy w pokoju ponad sześć lat. 
Dzięki temu, że została wykonana w drewnie można ją było wielokrotnie malować, a po sześciu latach skrócić jej nogi i w tej sposób zrobić z niej klasyczne łóżko.
Po przemalowaniu łóżko zostało przeniesione pod okno dzięki czemu bardzo poprawiły się proporcje pokoju. Nie lubię zbyt zwrotu, że coś "optycznie" się powiększyło lub zmniejszyło ale w przypadku nowego ustawienia pokój naprawdę zyskał na rozmiarze (chociaż to nadal niespełna 6 metrów kwadratowych) Miałam wątpliwości czy łóżko bezpośrednio przy kaloryferze to dobry pomysł w przypadku dziecka ale nasz kaloryfer ze względu na swoje umiejscowienie,  zimą będzie grzał tylko nogi Franka.

W części sypialnianej zamontowaliśmy na ścianie dwie drewniane deski, które po pomalowaniu na czarno stworzyły praktyczne wezgłowie. Ściana przy łóżku i fragment ściany tuż przy wejściu zostały pomalowane farbą Flugger w kolorze RAL S6030( podaję numer ponieważ pytaliście o to na instagramie).



Nad wezgłowiem wiszą dwa obrazki. Jeden przedstawia filozofię naszego Syna...im starszy tym hasło jest bardziej aktualne. Franek darzy koty miłością prawdziwą, a ponieważ kotka raczej mieć nie będziemy( nad czym bardzo ubolewam) niech chociaż kocie dodatki ozdobią mu pokój.
Lampka w tym miejscu była konieczna, wreszcie Franek może czytać wieczorami.
 My swój egzemplarz podobnie jak lampę sufitową wypatrzyliśmy u MyZorky.



Pod łóżkiem jak już wiecie z wcześniejszych postów miejsce znalazły stare skrzynie wojskowe, o których pisałam TUTAJ. Cztery skrzynie pomieściły wszystkie klocki lego, dzięki czemu mogliśmy zrezygnować z komody MALM (chociaż w lipcu zeszłego roku z myślą o klockach została nabyta ;-)), co w przypadku małego pokoju ma znaczenie niebagatelne.
Po wysunięciu na zamkniętej skrzyni można się fantastycznie bawić ;-).

pokój dziesięciolatka

Mały pokój to i parapet musiał zostać wykorzystany.
Na nim cudne literki od Littlewood, które od roku wędrowały po naszym mieszkaniu i wreszcie trafiły do odpowiedniego miejsca.



Własnoręcznie odnowione biurko także zmieniło swoje miejsce. Teraz stoi nieco dalej od okna ale w zasadzie nie ma to żadnego znaczenia gdyż na brak światła w pokoju latem i wiosną nie można narzekać ze względu na spore jak na wymiar pokoju okno, a zimą i tak przez znaczną część dnia świecimy jakąś lampę ;-).

pokój dziesięciolatka


W ciągu dwóch lat jego blat nieco się wytarł i nawet myślałam,  żeby go zeszlifować i pokryć czymś innym niż farba kredowa i wosk. Ostatecznie kiedy pomyślałam o pyle wciskającym się w każdą szczelinę(kto szlifował chociaż raz farbę kredową powinien wiedzieć o czym piszę ), odpędziłam myśl o odnawianiu blatu, jak natrętną muchę ;-).
Tak jest nieidealny ale w takiej formie świetnie pasuje do wystroju.

 Przestrzeń nad biurkiem zyskała nieco oddechu, usunęłam stąd tablicę magnetyczną, która zajmowała sporo miejsca przez co mogłam luźniej rozłożyć wszystkie elementy: druciane i metalowe półki, wieszaki i heksagonalną półkę oraz nową drewnianą literkę od Littlewood.
Wcale nie żałuję, że stara rozpadła się na części, bo nowa jest naprawdę piękna.

pokój chłopca


pokój chłopca
Bardzo lubię wybierać odpowiednie dodatki. To one decydują od charakterze i wyglądzie całego pokoju. Gdyby nie surowe, industrialne lampy...drewniane dodatki, stare biurko, pomalowane w ten a nie inny sposób, industrialny regał  pewnie nie udało by mi się osiągnąć zamierzonego efektu.




Kolorystyka pokoju była ustalona już w momencie pojawienia się planów remontowych. Postawiłam na biel, czerń, szarości i zieleń. O wprowadzenie koloru zielonego poprosił Franek. Kiedy jednak pokój był już pomalowany skwitował efekt słowami - " Nie o takim odcieniu myślałem!!". Rośnie mi w domu mały esteta. Na początku pokój wydawał mi się szaro nijaki, ponury i depresyjny jednak wprowadzenie soczystego pomarańczu szybko odmieniło jego oblicze...
Na zdjęciu Anonymous według mojego Synka i fantastycznie soczyste wieszaki HK living.


 Heksagonalna półeczka, która miała żółty tył, także została pomalowana tak aby pasowała do reszty pokoju.



Nie jest to  z pewnością pokój małego chłopca, chociaż zabawki wskazują na to, że to także  nie pokój dorosłego mężczyzny...
Szczególną atencją  Franek darzy klocki Lego i wszelkie przytulanki ( wydaje mi się, że bardziej te poduszki, które szyję dla niego ja sama) i stareńkiego żółwia, który towarzyszy mu już lat osiem( na zdjęciu poniżej). I chociaż nasz Syn ma aż 10 lat to nie zaśnie jeśli będzie miał świadomość, że chociaż jeden jego pluszowy przyjaciel nie jest przykryty kocem. Czasem wśród tych wszystkich zabawek ciężko w łóżku znaleźć samego Franka.

O tym jak bardzo nasz Syn lubi w nim przebywać niech świadczy fakt, że wieczorem z radością wdrapuje się na łóżko i praktycznie ciężko namówić go na dłuższe siedzenie wieczorem w salonie.

Najwięcej problemów sprawiło mi ogarnięcie regału, na którym znajdują się i książki i gry i zabawki Franka. Sam regał jest cudny. Wykonany perfekcyjnie, w stylu, który bardzo lubię...ładnie koresponduje ze starym, drewnianym biurkiem. Pracownia Timber Craft spisała się na medal.
Muszę jednak przyznać, że trochę ten regał zagraciliśmy.
 Nie jestem zdania, że wszystkie elementy świadczące o obecności właściciela pokoju powinny być schowane do pudeł, ale uwierzcie nagromadzenie na małym regale: kolorów, wzorów, faktur stwarzało wrażenie ciągłego bałaganu. Wreszcie za pomocą kilku plastikowych i kartonowych pudeł udało mi się ten "bałagan" trochę okiełznać, ustawienie książek według koloru, a nie wielkości według mnie także in +.
Żałuję tylko, że nie widać fantastycznego krzyżaka, który jest na tyle regału ale musicie uwierzyć, że jest ;-).
Uwielbiam druciaki więc druciane kosze ze Scandimanii nie tylko pomagają w organizacji ale także są fajną dekoracją.

pokój dziesięciolatka

pokój chłopca

pokój chłopca



Muszę się Wam przyznać, że nie za bardzo lubię dywan, który obecnie jest w pokoju. O ile w starym pokoju sprawdzał się doskonale to w nowym wprowadza niepotrzebny chaos. Uważam, ze zdecydowanie lepszy byłby dywan bez wzorów i jaśniejszy niż ten, który posiadamy obecnie...a ponieważ  kiełkuje we mnie to przekonanie od jakiego czasu, to pieniądze pozyskane z wyprzedaży komody Malm i innych rzeczy z pokoju Franka przeznaczam na zakup nowego dywanu. Na razie pozostaje mi patrzeć i akceptować i wykazywać się stoickim spokojem ;-) co ze względu na mój charakter jest nie lada osiągnięciem.

Nie napisałam jeszcze o jednym elemencie w naszym pokoju, który "robi" wnetrze. 
Ten element rzuca się w oczy od progu...mam na myśli białą roletę. 
O niej i perypetiami z jej montażem napiszę już wkrótce ;-).

pokój chłopca

Tymczasem ściskam Was serdecznie i życzę Wam miłego dnia i cudownego tygodnia.

Ola

SHARE:

11 kwi 2016

JAK ZROBIĆ SKRZYNIĘ NA ZABAWKI ZE SKRZYNEK WOJSKOWYCH??

Zmiany w pokoju Franka postępują. Nie mamy już antresoli. Udało się ją przerobić bezproblemowo na klasyczne łóżko nieco wyższe od klasycznych ( wysokość narzucił gabaryt skrzyń wojskowych z dokręconymi kółkami). Zrobiliśmy to w sobotnie popołudnie w ciągu niecałych dwu godzin, po których pokój Franka ogołocony z mebli wyglądał jak stolarnia.  Tak jak przewidziałam po wstawieniu obniżonego łóżka pod okno proporcje pokoju znacznie się poprawiły.
Miejsca jest tyle samo, a może i znacznie więcej.

 
Ciężko to co poczyniłam ze starą wojskową skrzynią nazwać tutorialem.
Ograniczyłam się wszak do przykręcenia do dna czterech kółek prostych.
Skrzynie są cztery i genialnie wypełniają przestrzeń pod łóżkiem.


Pierwotnie szuflady  pod przerobione łózko miały być wykonane ze sklejki drewnianej. W naszym projekcie wymagana była sklejka o grubości 1,5 cm, a to oznaczało, że koszt samej sklejki to około 300 zł. Trochę drogo zważywszy na fakt, że remont miał być "po kosztach".

Wystarczyło poszukać  jednak w sieci, żeby znaleźć coś co odpowiada naszej wizji pokoju w 100 % i na dodatek pochodzi z magazynów wojskowych, co dla wielkiego fana filmu "Czterej Pancerni i pies" ma niebagatelne znaczenie. Kiedy tylko Franek dowiedział się, że  zamiast szuflad ze sklejki będzie miał skrzynie po amunicji...zapytał tylko: A czy skrzynki będą z amunicją??
No cóż..nie były ;-).
Koszt skrzynki w naszym wymiarze: 82x40x25 cm to 21 zł. Za cztery skrzynki z wysyłką zapłaciłam 160 zł. Nie muszę ich malować, dumać nad uchwytami, bo skrzynie mają oryginalne metalowe uchwyty...jak widać same plusy ;-). No prawie same plusy. Żeby nie było tak kolorowo skrzynie trzeba naprawdę dokładnie umyć wodą z sodą( dezynfekuje i likwiduje zapachy). Skrzynie mają specyficzny zapach. Nie pytajcie mnie czym są zaimpregnowane, bo nie wiem sama.Musi być to niezły "zajzajer", bo skrzynie użytkowane są przez wojsko nawet przez 30 lat, często leżą w błocie i wodzie ( to wiem od znajomego, który był kiedyś zawodowym żołnierzem).
Soda i tygodniowe wietrzenie pomagają pozbyć się uciążliwego zapachu.
Celowo zostawiałam odrapane naklejki, papierowe etykiety wewnątrz, nie zamalowywałam uszkodzeń, bo miał to być element z duszą.
Sami oceńcie czy jest.






Przestrzeń w czterech skrzyniach szczelnie wypełnia kolekcja klocków Lego, a po skrzyniach skacze potomek i czasem rodzice cztery litery umieszczą wiec
produkt 3 w jednym ;-).
Nie mogę Wam jeszcze pokazać całości pokoju ale wkrótce planuję premierę nowej odsłony.
Muszę jednak powiedzieć, że jestem dumna z tego co widzę i nawet proponowałam Frankowi,
że chętnie u niego zamieszkam.
Nie ma jednak na to zgody ;-).

Miłego poniedziałku i cudownego tygodnia.

OLA


A na koniec odrobinę prywaty. Ponieważ żołty jest w naszym pokoju tylko wspomnieniem z dawnych dodatków pozostała mi lampka na biurko i dwie stare tablice ...stan idealny.
Jeśli ktoś planuje zakup gadżetów w tych kolorach ja swoje chętnie sprzedam.

Lampka na biurko , wysokość  52 cm, ruchome ramię i regulowany klosz.
Cena 50 zł




Tablice samochodowe , 15 cm x 30,5 cm w cenie 25 zł/szt. Do sprzedania posiadam zieloną i żółtą.



SHARE:
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
© O Zebrze - blog lifestylowy - wnętrza, inspiracje, DIY. All rights reserved.
BLOGGER TEMPLATE DESIGNED BY pipdig