24 sty 2018

PÓŁKI W WĄSKIEJ KUCHNI


Kilka miesięcy temu w naszej kuchni zaszły małe zmiany. Heksagonalny trójpak półek ze znanej sieciówki zastąpiliśmy cudną stalowo sklejkową konstrukcją. Heksagony wisiały u nas blisko dwa lata i  z perspektywy minionego czasu, bogatsza o nowe doświadczenie mogę stwierdzić: HEKSAGONALNE PÓŁKI TO SAMO ZŁO. Wiedział o tym już mój mąż, kiedy w sklepie przekonywałam go do zakupu tychże półeczek. Jego stanowcze: NIE ulegało jednak transformacji w cichutkie: TAK w miarę jak moja twarz zamieniała się w facjatę małego króliczka. Kogo mały króliczek nie rozczula? No kogo?


SHARE:

23 mar 2017

ŚCIANA MAGNETYCZNO TABLICOWA W POKOJU DZIECKA

Pokój Franka przeszedł solidny lifting blisko rok temu. 
Niczym  gąsienica przeobraził się w motyla...może niekoniecznie pięknego ale takiego na miarę naszych możliwości. Franek w ciągu minionego roku urósł nam jakieś 20 centymetrów - 11 lat to już jest coś !!! Czas leci tak bardzo szybko, że po małym chłopcu nie ma już śladu. Na półkach w pokoju piętrzą się: książki, typowo męskie gazetki( uściślę tylko: MOTORYZACYJNE), tablet na którym chciałby grać bez końca( NIE POZWALAMY!!! tylko w weekendy) ale także klocki lego i dosłownie kilka maskotek. Na łóżku główne miejsce wprawdzie zajmuje ukochana przytulanka ale coraz więcej sygnałów świadczy o tym, że jej czas dobiega końca.
W  małej przestrzeni frankowego pokoju zachodzą ciągłe zmiany. Dokładamy skrzynkę lub  usuwamy krzesło...chcemy wycisnąć z tego miejsca tak dużo jak tylko się da. Eksperymentujemy!!! Nie zawsze te nasze eksperymenty są udane. Nie ma jednak takiej konstrukcji, której nie dałoby się zlikwidować i takiego koloru ściany, którego nie można  przemalować na inny. Jestem chyba najczęściej zmieniającą wystrój mieszkania blogerką, a już z pewnością najczęściej malującą ściany blogerką. Szpachla to mój dobry przyjaciel, a wałki  przedmioty pierwszej potrzeby. Mam je w domu stale, bo najczęściej malowanie jest  dla mnie czynnością bardzo spontaniczną i wynikającą z potrzeby chwili.



SHARE:

3 paź 2014

CHANGES IN MY BEDROOM

Lubię moją sypialnię.
Być może dlatego, że wszystkie założenia dotyczące jej wystroju
zrealizowałam w 100%. W czasie realizacji projektu  odrzucałam wszelkie kompromisy.
Za nic miałam sugestie: że czarna ściana w małym pomieszczeniu przytłoczy przestrzeń, że do kuchni to taka ściana owszem ale nie do sypialni, że  taka lampa  nie będzie wyglądać dobrze na sypialnianym suficie, a ta druga na stoliku to jak do biura.
I wiecie co?? Bardzo się cieszę z tego, że nie uległam ;-).
Obecny wystrój mamy już trzy miesiące i muszę przyznać, że wcale ale to wcale na inną sypialnię  z nikim nie zamierzam  się zamienić. Nie tylko ja...bo mąż także sobie chwali nowe otoczenie;-).








Dobrze się czuję w tym monochromatycznym środowisku...
I być może teraz Was zaskoczę,
ale o każdej porze dnia w sypialni panuje inny nastój, 
a czerń i biel to nie tylko dwa kolory ale mnóstwo różnych na ich temat wariacji.
Najbardziej lubię moment kiedy za oknem już szarówka, 
a ja zapalam lampiony i nowe światełka 
i w mojej czarno białej sypialni robi się bardzo przytulnie.
Lubię też poranki gdy czarny i biały aż "kolą" w oczy...
pobudzają, dają kopa na cały dzień.
Terapia kolorami działa lepiej niż niejedna kawa.
Tak przynajmniej jest w moim przypadku.

 
 

W tym pomieszczeniu mieliśmy w poprzednich latach dosłownie wszystko.
Zielony ściany - pieśń przeszłości,  miały nadać pomieszczeniu przytulności.
Nie nadały!!!
Zaczęły mnie drażnić do tego stopnia, że wkrótce po malowaniu musiałam przemalować znów..
Kiedy szarość otuliła pomieszczenie wiedziałam, że jestem na dobrej drodze...jednak nie był to jeszcze kolor wymarzony.

Czarna ściana jest wynikiem mojej fascynacji tym kolorem,
który jeszcze do niedawna kojarzył mi się ze smutkiem.
Okazało się jednak, że czerń pięknie dopełnia wnętrze...i jest wspaniałym tłem dla mojej ukochanej bieli i dla drewna, które stawiam zawsze na pierwszym miejscu.

Moja czarna ściana nie jest idealna.
Jest odzwierciedleniem  mojego stylu, który także daleki jest od doskonałości.
Musicie pamiętać, że to aranżacja stworzona nie na potrzeby gazety wnętrzarskiej,
to pomieszczenie, które żyje i niejednokrotnie poddawane jest wielu próbom.



Jedni kochają pastele, inni kolory ziemi. Do mnie czerń i biel przemawia najlepiej.
I nie jest to deklaracja spisana w pośpiechu i z powodu ogólnie panującego
zauroczenia czarno białymi wnętrzami.
Zewnętrzny ascetyzm kolorystyczny pozwala mi się zrelaksować,
bo w mojej głowie bardzo kolorowo;-).
Nie będę Wam miała za złe jeśli nie podzielicie mojego zachwytu...
na szczęście na świecie jest mnóstwo miejsca
dla wszelkiej różnorodności...co mnie osobiście bardzo cieszy.

Pokazuję Wam dzisiaj naprawdę niewielkie zmiany jakie zaszły w tym pomieszczeniu od lipca.
"Dorobiłam się" wreszcie rameczki od Agnieszki i białych kulek także od Agnieszki ;-).
Zmieniłam dekoracje na ścianie, które dotychczas nie były zbyt dopracowane.
Dodałam własnoręcznie zrobione poszewki.
I teraz nic nie stoi już na przeszkodzie,
abyście mogli pobuszować w moim ulubionym pomieszczeniu,
a nawet spędzić tutaj miły wieczór.







W aranżacji wykorzystałam:
Cotton Ball Lights _COTTONOVE LOVE
Ramka szklana na sznurku_AGNETHA.HOME
Tablica drewniana z 5_CZARY Z DREWNA
Świeczniki_FROM.NORD
Łóżko drewniane_SEART
Pościel, lampa nabiurkowa, szafa( przeszła lifting) _ IKEA
Stolik nocny, poduszki w geometryczne wzory - handmade

 Tydzień minął mi jak z bicza trzasnął.
Nadal nie mogę uwierzyć, że mamy już piątek.
Dlatego też, życzę Wam wspaniałego piątku i fantastycznego weekendu.
Uściski ;-)

OLA
SHARE:

18 lip 2014

Sypialnia z czarną ścianą

Obiecuję:bywać , komentować, lajkować i odwiedzać Wasze blogi.
Obiecuję częściej zamieszczać posty. 
A ponieważ nie chciałabym aby ktoś uznał moje obietnice za gołosłowne muszę dodać, 
że poprawa będzie... niespieszna ;-).
  Mam nadzieję, że po urlopie znów będę miała chęć realizować pomysły, które tłoczą się w mojej głowie. 
Bo jak dotychczas chęci brak.
Według mnie  lato bardzo  rozleniwia ;-).

Ale pomimo tego udało się pomalować naszą sypialnię. 
Jak wiecie marzyłam o czarnej ścianie już od dawna i 
rozważania na ten temat snułam na blogu  wielokrotnie.
No i mam i ... JESTEM SZCZĘŚLIWA, 
 a mąż nieco zaskoczony, że kolor za którym dotychczas nie przepadałam zagościł na naszej 
sypialnianej ścianie. 
Ot kobieta zmienną bywa i tyle ;-).



Przez kilka ostatnich miesięcy zmagałam się z wprowadzeniem mojej sypialnianej wizji w życie.
Zaczęłam od drobnej renowacji szafy, o której pisałam TUTAJ.
Potem kupiłam nowe lampy i drewnianą tablicę z piątką.
Wkrótce po tym w domu zagościły nowe tekstylia.
Pierwotnie pomalowana miała zostać tylko jedna ściana( na czarno) ale wyszłam z założenia, że całości potrzeba lekkiego liftingu. Więc w ciągu tygodnia ( malowaliśmy głównie wieczorami dlatego czynność potwornie rozciągnęła się w czasie ;-)) wszechobecna szarość ustąpiła miejsca bieli.
Jedna czarna ściana zupełnie nie przytłoczyła małego wnętrza. Przypomnę, że nasza sypialnia ma 2,5 metra na 2,7 więc nie mamy do dyspozycji nieograniczonej przestrzeni ;-).







  Kilka dni temu przyjechały do mnie cudowne świeczniki ze sklepu FROMNORD.
Wykonane są z cieniutkiej porcelanki i wieczorami dają niezwykle przyjemne światło ;-).
A wzór czaszki tak mi się spodobał, że "czaję się" jeszcze na świecznik z kościotrupkiem,
który również dostępny jest na stronie sklepu ;-)





Na ścianie nie mam designerskich grafik...ale znalezione w sieci monochromatyczne "twory"
blogowych koleżanek (wszelkie namiary na nie w poprzednim poście).
Zamocowane zostały na taśmie dwustronnej, która w dowolnej chwili może zostać ściągnięta bez zostawiania śladów, a to dla mnie niezaprzeczalny plus.
Kiedyś kupię sobie jakąś fajną grafikę...ale jeszcze na taką, która by mnie zachwyciła nie trafiłam ;-).

Muszę wspomnieć o dwu osobach, które niewątpliwie przyczyniły się do ostatecznego kształtu sypialni.
A mianowicie: Karolina i Ika.
Karolince za poduszkę w paski , a Moniczce za rameczkę z napisem, który zaraz po przebudzeniu wprawia mnie w dobry nastrój ;-).
Takie drobne gesty i  świadomość, że ktoś o nas myśli bezustannie mnie wzruszają ;-)


Znacie takie powiedzenie: "pośpiech jest złym doradcą"...
Nie lubię bardzo wprowadzać zmian w swoim wnętrzu spontanicznie,
wolę  mieć czas na zastanowienie, wszystko przemyśleć i wyobrażać sobie różne aranżacje.
Tylko wtedy można według mnie uzyskać spójne wnętrze.
Mam nadzieję, że i tym razem nie przeceniłam swoich umiejętności,
a moja nowa sypialnia przypadnie Wam do gustu.




A ponieważ dzisiaj piątek życzę Wam także udanego weekendu ;-)

OLA

***Oglądając teraz zamieszczone zdjęcia doszłam do wniosku, że potrzebuję jeszcze białych COTTON BALL LIGTHS,  metalowej trójki i sporych rozmiarów grafiki z czwórką ;-)( wszystko to po to aby zniwelować wrażenie pustki na czarnej ścianie...o ile sznur lampek i grafika z czarnej metalowej ramce nie będzie problemem to znalezienie metalowej trójki sporej wielkości może okazać się nie lada wyzwaniem ;-)


SHARE:
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
© O Zebrze - blog lifestylowy - wnętrza, inspiracje, DIY. All rights reserved.
BLOGGER TEMPLATE DESIGNED BY pipdig