- Mamo co znowu szyjesz?
- Torebkę dla Ciebie
-Mamo, ale ja już mam słonikową.
-No to będziesz miała jeszcze jedną.
-Ale ja nie potrzebuję.
Może nie uwierzyć, ale moje dziecko takie właśnie jest. Skoro coś ma to więcej nie potrzebuje. Chyba, że mowa o słodyczach, ewentualnie zabawkach- to waluta której nigdy za wiele :)
Takie mało wymagające dziecko to czasem skarb, ale nieraz także utrapienie.
- Lenko pojedziemy dziś kupić Ci nowe buty- oczekuje na jej twarzy zobaczyć zachwyt, a ona co:
- Mamo, ale ja mam dużo butów, nie potrzebuję nowych.
-Twoja nóżka rośnie i już się przestaje mieścić w starych.
- Ale jeszcze się mieści
Negocjuje nadal.
- Za chwilę już będą małe, musimy kupić nowe.
- No dobra, skoro musimy.
Uff zgadza się.
Po kilku godzinach i przygotach z kulejąca obsługą w sklepach udaje nam sie w ostatnim kupić buty. Idziemu po kolejkne zakupy.
- Lenko, choć przymierzysz leginsy- okazuje się, że różni producenci w różny sposób określają długość nogawki dla tego samego rozmiaru (nawet o 10 cm!).
- Mam już leginsy nie chce, nie będę mierzyć.
- Tylko przyłoże je do ciebie.
- Nie, nie zgadzam się- wkurzam się, berbeć mały uparcie stawia na swoim, a ja nie mam zamiaru się z nią przekomarzać- nie chcesz to nie. Wychodzimy ze sklepu z dwoma parami rajtuzek, których zresztą także nie chciała i dwiema parami skarpet, które pod moją nieuwagę próbowała podmienić na takie których nie potrzebujemy.
To był bardzo męczący dzień, a ja mam nauczkę, że na drugi raz należy jednak zaopatrzyć się w wymiary dziecka i zakupy robić samemu :(