Dziś nie o szyciu, ani o życiu, a o dzierganiu, czyli moja odskocznia.
Postanowiłam w końcu skończyć to, co już dawno skończone powinno być. Tę dzierganinę zaczęłam szmat czasu temu, po czym kilka razy prułam i zaczynałam od nowa. Tym razem po raz kolejny zasiadłam do robótki. W efekcie dwóch ostatnich wieczorów mam tyle.
Co z tego ma być nie zdradzam na razie, ale napomknę że poddane będzie filcowaniu. Właśnie o efekt filcowania najbardziej się boję. Nigdy nie filcowałam świadomie, to raczej chochlik lub moje roztargnienie powodowało, że wyjmowałam z pralki wełniaki o trzy lub więcej rozmiarów za małe.
Mam jedynie nadzieje, że po raz kolejny słomiany zapał się nie odezwie i w końcu to skończę.
Ale żeby nie było tak całkiem pustawo, dziś dwie broszki z filcu skoro jesteśmy już przy filcowatej tematyce. Z granatowo – czarnej jestem całkiem zadowolona, natomiast druga trochę mniej mi odpowiada, choć kolory jak najbardziej ładne. Niestety skończyły mi się zapięcia do broszek lub jak kto woli bazy i w ruch będą teraz szły agrafki : )
Z cyklu Lena powiedziała
Len: Będziemy lobić ciastka?
Ja: Nie mamy produktów na ciastka.
Len: Ja ci kupie monnnke i jajka.
Ja- zaskoczona, że skojarzyła ciastka z niezbędnymi produktami