Rano, na przejściu dla pieszych, Pan tłumaczył Pani, że świat jeszcze się jakoś kręci tylko dzięki zasadom, z których podstawowa to ta, która mówi,
że od każdego dochodu trzeba zapłacić podatek. Nawet nie chcę myśleć, jak nas zima przydusi...
Ale, jak to mówią wiecznie niezadowoleni, jakoś będzie. Pyk, kolejny dzień na plusie. Jeszcze ze 150 takich dni i będzie można narzekać na świrującą wiosnę. Póki co, lodówka się nie domyka, wszędzie pełno zieleniny i fioleciny, dynia ściele się gęsto, fenkuły pachną i mam dwa przepisy na zupę
z wężymorda. Oba jedzą się dobrze. Warzywo wątpliwej urody, za to wdzięczne i smaczne. Podobno wężymord to szparagi biedoty. Ich cena chyba tego nie wie... Dobry do zup, do pieczenia z innymi korzeniowcami, na purée... dobry z niego warzyw. Idzie znieść taką nieznośność.
z wężymorda. Oba jedzą się dobrze. Warzywo wątpliwej urody, za to wdzięczne i smaczne. Podobno wężymord to szparagi biedoty. Ich cena chyba tego nie wie... Dobry do zup, do pieczenia z innymi korzeniowcami, na purée... dobry z niego warzyw. Idzie znieść taką nieznośność.
KREM Z WĘŻYMORDA Z GRZANKAMI
SCORZONERA SOUP & THYME CROUTONS
Na 4-5 talerzy:
ZUPA:
gumowe rękawiczki (i już jest fajnie)
4-5 dużych korzeni wężymorda (ok. 1 kg)
bulion wołowy (ok 1 l)
1 duża cebula
2 duże ząbki czosnku
1 spora łyżka masła
sól, pieprz biały do smaku
skórka i sok z ćwiartki cytryny (do zupy)
sok z połówki cytryny (do moczenia wężymorda)
GRZANKI:
4 kromki białego chleba
2 łyżki oliwy
4 gałązki tymianku
szczypta soli
Zrób zupę:
Załóż gumowe rękawiczki. Obierz wężymorda i włóż do miski z zimną wodą i sokiem z cytryny. Wężymord szybko ciemnieje, kiedy nie jest w wodzie, podobnie jak ręce bez rękawiczek.
Czosnek i cebulę obierz. Pokrój na kawałki. W rondlu rozpuść masło, dodaj czosnek i cebulę. Podsmażaj na dużym ogniu, aż cebula się przyrumieni. Dodaj wężymorda. Podsmaż chwilę razem i zalej bulionem.
Gotuj zupę na małym ogniu pod przykryciem, ok. godzinę. Wężymord powinien ugotować się do miękkości. Dodaj skórkę z cytryny, sok, dopraw lekko
i zmiksuj. Dopraw mocniej i dolej bulionu, jeśli poczujesz potrzebę. Gęstość i cytrynowo-pieprzowość to kwestia gustu. Voila!
Zrób grzanki:
Odkrój skórkę z chleba, daj ją ptaszkom. Rozgrzej bardzo mocno sporą patelnię. Wlej oliwę i kiedy zacznie lekko dymić, wrzuć chleb i tymianek. Potrząśnij kilka razy patelnią, żeby każda grzanka złapała trochę tłuszczu. Posól. Smaż 1-2 minuty, aż grzanki się zrumienią. Posyp nimi zupę na talerzach i smacznego.
Moja wersja zupy jest wariacją na bazie zupy z Gospodarstwa Majlert. Obie godne i polecane.
3 komentarze:
Pyszności!
Będę się powtarzać, ale często mi "u Ciebie" przychodzi na myśl Białoszewski i jego "buroty". Na zadanie: przeczytać "Podłgo, błogosław!" i ustalić, czy coś nie jest na rzeczy.
Ania - Grunt do dobrze się kojarzyć :))
Zadanie odrobione, z chęcią wielką, a wniosek - droga długa, kamienie ciężkie i piach w oczy, co nie zmienia faktu, że przez najbliższe dni będę chodziła z przerostem mięśnia sercowego od czytania tego dobrego. Dziękuję Ci baaaardzo.
PS. "Burota" - piękne słowo, dobrze nam będzie razem.
:-*******
Prześlij komentarz