Omiatam pajęczyny z bloga ! Dziś na tapecie lampy z nóg fortepianu i stoliki nocne , wszystko to dostałam od dobrych ludzi , którzy wiedzą o mojej słabości do staroci , nawet w beznadziejnym stanie . Stare nogi od fortepianu miałam na stanie od ładnych paru lat , poprzednie lampy , też z nóg od fortepianu nie pasowały gabarytowo i kolorystycznie do stolików nocnych które odnowiłam. Swego czasu miałam kilka podejść ,jak się za nie zabrać , bo warstwa farby na wysoki połysk z podkładem była dosyć gruba , w kilku miejscach uszkodzona i ulana klejem nie do usunięcia . Szczerze mówiąc, wcale nie chciało mi się tego całkowicie skrobać, stwierdziłam ,że częściowo przeszlifuję dla ujednolicenia ubytków a czarny lakier po zabiegach szlifierskich potraktuję rozpuszczalnikiem nitro by zniwelować zadrapania po papierze ściernym i zmatowić farbę . Zabieg się udał , na koniec zawoskowałam całość 👌
Stoliki były w stanie prawie agonalnym , jedyne co mi się w nich spodobało to nóżki 😆
Jak widać , rozebrałam na części pierwsze prawie , nóżki i tak ledwo się trzymały stolików , brakowało części listewek , które miały zdobić ale jak dla mnie przytłaczały , przerost formy nad treścią .
Po usunięciu wszystkich listewek , powstały ubytki w okleinie , tak więc zeszlifowałam do gołego drewna , zostawiając ją tylko na drzwiczkach i szufladach . Okazało się ,że trzeba zastosować preparat na drewnojady , zaszpachlować dziury które były pod okleiną i dlatego by ukryć trochę miejsca po szpachlowaniu pomalowałam stoliki rozcieńczoną farbą za pomocą gąbki,emalia do drewna i metalu Duluxa w kolorze szarość zen. Po wyschnięciu przetarte drobnym papierem ściernym dosyć mocno , a na koniec brązowy wosk .
Stoliki dostały też nowe blaty , zrobione ze stuletnich dech podłogowych .
Efekt końcowy jak dla mnie zadowalający , lubię tak spatynowany kolor drewna ,no i w końcu pasują stylistycznie do ramy łózka 😀
Przepraszam za jakość zdjęć , nadal z telefonu 😜 i raczej to się nie zmieni .
Pozdrawiam Wszystkich odwiedzających to zapomniane miejsce i do miłego !
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sypialnia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sypialnia. Pokaż wszystkie posty
11 marca 2020
12 listopada 2015
Parawan .
Stary parawan , dostałam od przyjaciółki , Reniu dziękuję bardzo , mam nadzieję ,że podoba Ci się w nowym wydaniu .
Ktoś , dawno temu go odnawiał , czyli pomalował znienawidzoną przeze mnie lakierobejcą , której usuwanie to jakaś droga przez mękę . Preparat do usuwania starych farb zamienia się w ciągnące gluty , usunięcie tej mazi graniczy z cudem , a papier ścierny jeżeli za drobny zamula się w 5 sekund . Tym razem użyłam grubego papieru ściernego 60-tkę . Tym sposobem poszło w miarę sprawnie , zwłaszcza ,że miałam do czynienia z prostymi powierzchniami , jedyny minus , to późniejsze szlifowanie drobnym papierem ściernym by wygładzić ,,podrapane " drewno po tak grubym papierze ściernym . Troszkę spatynowałam drewno rozcieńczoną beżową farbą akrylową do drewna i metalu , po wyschnięciu lekko przetarłam i zawoskowałam.
Pomyślałam, że przy tak prostej formie parawanu , można poszaleć przy materiale wypełniającym poszczególne elementy . Przyznam się ,że zainspirowała mnie tapeta marki Sandberg , którą zachwyciłam się oglądając listopadowe wydanie Werandy , prosty rysunek techniczny starego budynku . Gdybym miała urządzać od nowa jakiś pokój nie wiem czy nie skusiłabym się na tapetę z kolekcji Arkiv . Tak zainspirowana , postanowiłam markerami do tkanin narysować na lnie portale drzwiowe , taka wolna amerykanka , co mi przyszło do głowy to nakreśliłam .
A żeby nudno nie było ,do czarnej kreski dodałam trochę bieli i szarości , pozostawiłam też jeden panel niedokończony .
Parawan stanął w kąciku w sypialni , trochę szkoda ,że nie prezentuje się w całej swej okazałości , ale po rozstawieniu ma ponad 2 metry . Może kiedyś znajdę dla niego inne miejsce a do tej pory będę co jakiś czas zmieniać ustawienie paneli .
Kąt aż prosił się o jakieś wypełnienie a parawan świetnie się do tego nadał .
Wszystkich zerkających do Jagodowego serdecznie pozdrawiam i do miłego !
Ktoś , dawno temu go odnawiał , czyli pomalował znienawidzoną przeze mnie lakierobejcą , której usuwanie to jakaś droga przez mękę . Preparat do usuwania starych farb zamienia się w ciągnące gluty , usunięcie tej mazi graniczy z cudem , a papier ścierny jeżeli za drobny zamula się w 5 sekund . Tym razem użyłam grubego papieru ściernego 60-tkę . Tym sposobem poszło w miarę sprawnie , zwłaszcza ,że miałam do czynienia z prostymi powierzchniami , jedyny minus , to późniejsze szlifowanie drobnym papierem ściernym by wygładzić ,,podrapane " drewno po tak grubym papierze ściernym . Troszkę spatynowałam drewno rozcieńczoną beżową farbą akrylową do drewna i metalu , po wyschnięciu lekko przetarłam i zawoskowałam.
Pomyślałam, że przy tak prostej formie parawanu , można poszaleć przy materiale wypełniającym poszczególne elementy . Przyznam się ,że zainspirowała mnie tapeta marki Sandberg , którą zachwyciłam się oglądając listopadowe wydanie Werandy , prosty rysunek techniczny starego budynku . Gdybym miała urządzać od nowa jakiś pokój nie wiem czy nie skusiłabym się na tapetę z kolekcji Arkiv . Tak zainspirowana , postanowiłam markerami do tkanin narysować na lnie portale drzwiowe , taka wolna amerykanka , co mi przyszło do głowy to nakreśliłam .
A żeby nudno nie było ,do czarnej kreski dodałam trochę bieli i szarości , pozostawiłam też jeden panel niedokończony .
Parawan stanął w kąciku w sypialni , trochę szkoda ,że nie prezentuje się w całej swej okazałości , ale po rozstawieniu ma ponad 2 metry . Może kiedyś znajdę dla niego inne miejsce a do tej pory będę co jakiś czas zmieniać ustawienie paneli .
Kąt aż prosił się o jakieś wypełnienie a parawan świetnie się do tego nadał .
Wszystkich zerkających do Jagodowego serdecznie pozdrawiam i do miłego !
6 maja 2015
Schodki biblioteczne .
Giełdowy nabytek sprzed kilku dni , a , że niewielkich rozmiarów i miałam go czym naprawić , uzupełnić brakujące elementy ,odświeżenie wyglądu poszło błyskawicznie ... przed
...po
Drążek do podtrzymywania powstał z nogi od ławy z lat siedemdziesiątych i toczonego elementu , wszystko , kiedyś kupione za bezcen w ramach wzbogacenia moich zapasów magazynowych w części zamienne ... takie rzeczy zbieram namiętnie i jak widać czasami się dopasują do okaleczonych rupieci które wpadają mi w ręce .
Niby nic , cztery stopnie , a pomoc ogromna , dzięki nim dosięgam z łatwością do najwyższej półki . W schodki zainwestowałam tyle ile wydałabym na książkę , czyli inwestycja jak najbardziej opłacalna ☺☺☺ teraz z łatwością mogę zacząć upychać książki na wyższych kondygnacjach , bo dolne już się niestety zapchały .
W schodki zainwestowałam jeszcze 5 zł.nabywając w second handzie skórzane spodnie , dzięki nim mogłam wykleić stopnie ( klej introligatorski ) , mam nadzieję ,że z czasem skóra trochę zmatowieje .... pod warunkiem ,że często będę się po nich wspinać ☺☺☺ może jakieś ćwiczenia w ramach odnowy wiosennej .
Po oszlifowaniu starego lakieru , dla ujednolicenia koloru schodków z dodanymi nowymi elementami , wtarłam delikatnie , rozcieńczona farbę akrylowo wodną jasnobrązową , kolor własnej produkcji , na koniec zawoskowane bezbarwnym kremem woskowym .
Na tej samej giełdzie co nabyłam schodki , trafiła mi się pewna rzecz ...... dzięki niej upewniam się w przekonaniu ,że jest we mnie coś z czarownicy ☺ , wyjątkiem jak mniemam nie jestem , bo przecież każda kobieta obdarzona wszystkimi zmysłami potrafi trochę p ..oczarować .
Ale o tym mam nadzieję już niedługo w następnym poście , co prawda , by ogarnąć temat potrzebna mi jest ładna pogoda .... a ostatnio bardzo potrzebny był deszcz i powiedzmy ,że zaklinałam , a może po prostu przypadek sprawił ,że pojawiły się tak długo oczekiwane opady ☺
Wszystkich odwiedzających Jagodowy pozdrawiam serdecznie i do miłego .
...po
Drążek do podtrzymywania powstał z nogi od ławy z lat siedemdziesiątych i toczonego elementu , wszystko , kiedyś kupione za bezcen w ramach wzbogacenia moich zapasów magazynowych w części zamienne ... takie rzeczy zbieram namiętnie i jak widać czasami się dopasują do okaleczonych rupieci które wpadają mi w ręce .
Niby nic , cztery stopnie , a pomoc ogromna , dzięki nim dosięgam z łatwością do najwyższej półki . W schodki zainwestowałam tyle ile wydałabym na książkę , czyli inwestycja jak najbardziej opłacalna ☺☺☺ teraz z łatwością mogę zacząć upychać książki na wyższych kondygnacjach , bo dolne już się niestety zapchały .
W schodki zainwestowałam jeszcze 5 zł.nabywając w second handzie skórzane spodnie , dzięki nim mogłam wykleić stopnie ( klej introligatorski ) , mam nadzieję ,że z czasem skóra trochę zmatowieje .... pod warunkiem ,że często będę się po nich wspinać ☺☺☺ może jakieś ćwiczenia w ramach odnowy wiosennej .
Po oszlifowaniu starego lakieru , dla ujednolicenia koloru schodków z dodanymi nowymi elementami , wtarłam delikatnie , rozcieńczona farbę akrylowo wodną jasnobrązową , kolor własnej produkcji , na koniec zawoskowane bezbarwnym kremem woskowym .
Na tej samej giełdzie co nabyłam schodki , trafiła mi się pewna rzecz ...... dzięki niej upewniam się w przekonaniu ,że jest we mnie coś z czarownicy ☺ , wyjątkiem jak mniemam nie jestem , bo przecież każda kobieta obdarzona wszystkimi zmysłami potrafi trochę p ..oczarować .
Ale o tym mam nadzieję już niedługo w następnym poście , co prawda , by ogarnąć temat potrzebna mi jest ładna pogoda .... a ostatnio bardzo potrzebny był deszcz i powiedzmy ,że zaklinałam , a może po prostu przypadek sprawił ,że pojawiły się tak długo oczekiwane opady ☺
Wszystkich odwiedzających Jagodowy pozdrawiam serdecznie i do miłego .
10 lutego 2014
Stojak na kapelusz.
Nic na to nie poradzę , że kręcą mnie starocie , nie tylko meble , ale przedmioty codziennego użytku z dawnych lat .Grzybki do cerowania , kałamarze , nawijaki do materiałów , wspomniany w tytule stojak na kapelusze czy wszelkiego rodzaju stare gadżety kuchenne . Niestety nie na wszystkie tego typu rzeczy miałam okazję natrafić i przygarnąć ,dlatego nieraz z powodu ,,chciejstwa" trzeba sobie przedmiot samodzielnie wyprodukować .
Na szczęście stojak na kapelusze jest prosty w wykonaniu : drewniana miseczka , talerzyk na świece , kawałek toczonej tralki , cała zbieranina to oczywiście efekt mojego zbieractwa .
Wiem , wiem , niektórzy popukają się w głowę i stwierdzą , na co komu stojak na kapelusze w czasach gdy ich się nie nosi . Nie będę pokrętnie się tłumaczyć , doceniam po prostu kunszt rzemieślniczy ręcznej roboty z dawnych lat , przedmiotów codziennego użytku , wykonanych z dbałością o szczegóły .
Pewnie dlatego lubię oglądać angielskie filmy , których akcja rozgrywa się np. w czasach wiktoriańskich . Zdarza się wtedy ,że ucieka mi wątek bo zbyt intensywnie przyglądałam się scenografii . Dobrym przykładem gapienia się na wystrój wnętrz ,może być serial BBC ,,Wszystko dla pań " na motywach powieści Emila Zoli , perypetie pracowników pierwszego domu towarowego w Anglii .
Niestety nie potrafię śledzić seriali i przypadkiem trafiłam na trzy odcinki , ale to wystarczyło by podziwiać w jaki sposób , kiedyś kupcy prezentowali wszelkiego rodzaju towary ... zauważyłyście w gablocie szpule na wstążki ? Miodzio !
Zresztą , nie ma co daleko szukać ,rodzima produkcja i polskich handlowców , można było oglądać w sklepie Wokulskiego , chciałabym trafić w takie miejsce choć na chwilę .
Cóż , czasy się zmieniły , mam teraz choć namiastkę z tych klimatów .
A skoro o filmach , to pamiętam do dziś scenę z ,,Sherlocka Holmesa" z Robertem Downey Jr. gdzie stała cała masa szklanych kloszy ... no i wszystkie poszły w drobny mak ... byłam niepocieszona takim marnotrawstwem ... wiem ,durna jestem.
Za to u mnie kloszy przybywa , tym razem udało mi się przygarnąć w międzyczasie 3 mniejsze sztuki...
drewnianą podstawę pod kałamarz ...
a że nie dociągam czasami pomimo okularów , drobnym druczkiem wydrukowanych opisów na opakowaniach produktów spożywczych , mini lupa którą można zawiesić na łańcuszku , przyda mi się bardzo !
W ten sposób pomalutku biurko się zagraca.
Zrezygnować jednak z wygrzebywania na targach ,czy giełdach ,części zamiennych nie zamierzam , z prostej przyczyny , wcześniej czy później do czegoś się przydają , jak np. połamany kinkiet na świeczki do pianina . Obsadki na świece uzupełniły ramiona z żyrandola które kiedyś zamontowałam na deskach znalezionych w lesie , pisałam o tym TUTAJ .
Zresztą dechy wzbogacone zostały przez lustra , jedną ramkę posiadałam od dawna a na drugą identyczną trafiłam latem na giełdzie w Cieplicach ... ziarnko do ziarnka ... a uzbiera się na dwa kinkiety ... ha , ha , ha .
Na koniec przedstawię Wam nowego członka rodziny ,przybłąkał się jesienią , z problemami zdrowotnymi , po kilku wizytach u weterynarza wydaję się ,że już jest dobrze .
Oto około 2 letni kocurek , Bazyliszek ... w skrócie Bazyl ... a tak w ogóle podejrzewam go o koligacje z surykatkami.
Futrzak wypatruje wiosny ,niestety poluje na ćwierkające coraz namiętniej ptaki ... w weekend siedziałam na tarasie grzejąc kości , jednak nie wierzę w cuda i zima ,bo jednak trwa , pokaże jeszcze na co ją stać , coś podejrzanie za ciepło jest .
Pozdrawiam Wszystkich serdecznie i do miłego !
Na szczęście stojak na kapelusze jest prosty w wykonaniu : drewniana miseczka , talerzyk na świece , kawałek toczonej tralki , cała zbieranina to oczywiście efekt mojego zbieractwa .
Wiem , wiem , niektórzy popukają się w głowę i stwierdzą , na co komu stojak na kapelusze w czasach gdy ich się nie nosi . Nie będę pokrętnie się tłumaczyć , doceniam po prostu kunszt rzemieślniczy ręcznej roboty z dawnych lat , przedmiotów codziennego użytku , wykonanych z dbałością o szczegóły .
Pewnie dlatego lubię oglądać angielskie filmy , których akcja rozgrywa się np. w czasach wiktoriańskich . Zdarza się wtedy ,że ucieka mi wątek bo zbyt intensywnie przyglądałam się scenografii . Dobrym przykładem gapienia się na wystrój wnętrz ,może być serial BBC ,,Wszystko dla pań " na motywach powieści Emila Zoli , perypetie pracowników pierwszego domu towarowego w Anglii .
Niestety nie potrafię śledzić seriali i przypadkiem trafiłam na trzy odcinki , ale to wystarczyło by podziwiać w jaki sposób , kiedyś kupcy prezentowali wszelkiego rodzaju towary ... zauważyłyście w gablocie szpule na wstążki ? Miodzio !
Zresztą , nie ma co daleko szukać ,rodzima produkcja i polskich handlowców , można było oglądać w sklepie Wokulskiego , chciałabym trafić w takie miejsce choć na chwilę .
Cóż , czasy się zmieniły , mam teraz choć namiastkę z tych klimatów .
A skoro o filmach , to pamiętam do dziś scenę z ,,Sherlocka Holmesa" z Robertem Downey Jr. gdzie stała cała masa szklanych kloszy ... no i wszystkie poszły w drobny mak ... byłam niepocieszona takim marnotrawstwem ... wiem ,durna jestem.
Za to u mnie kloszy przybywa , tym razem udało mi się przygarnąć w międzyczasie 3 mniejsze sztuki...
drewnianą podstawę pod kałamarz ...
a że nie dociągam czasami pomimo okularów , drobnym druczkiem wydrukowanych opisów na opakowaniach produktów spożywczych , mini lupa którą można zawiesić na łańcuszku , przyda mi się bardzo !
Bywa jednak ,że wpadają mi w ręce niezbyt przydatne drobiazgi ,jak te drewniane śruby ... na razie je podziwiam ale kto wie , może się kiedyś przydadzą .
W ten sposób pomalutku biurko się zagraca.
Zrezygnować jednak z wygrzebywania na targach ,czy giełdach ,części zamiennych nie zamierzam , z prostej przyczyny , wcześniej czy później do czegoś się przydają , jak np. połamany kinkiet na świeczki do pianina . Obsadki na świece uzupełniły ramiona z żyrandola które kiedyś zamontowałam na deskach znalezionych w lesie , pisałam o tym TUTAJ .
Zresztą dechy wzbogacone zostały przez lustra , jedną ramkę posiadałam od dawna a na drugą identyczną trafiłam latem na giełdzie w Cieplicach ... ziarnko do ziarnka ... a uzbiera się na dwa kinkiety ... ha , ha , ha .
Na koniec przedstawię Wam nowego członka rodziny ,przybłąkał się jesienią , z problemami zdrowotnymi , po kilku wizytach u weterynarza wydaję się ,że już jest dobrze .
Oto około 2 letni kocurek , Bazyliszek ... w skrócie Bazyl ... a tak w ogóle podejrzewam go o koligacje z surykatkami.
Futrzak wypatruje wiosny ,niestety poluje na ćwierkające coraz namiętniej ptaki ... w weekend siedziałam na tarasie grzejąc kości , jednak nie wierzę w cuda i zima ,bo jednak trwa , pokaże jeszcze na co ją stać , coś podejrzanie za ciepło jest .
Pozdrawiam Wszystkich serdecznie i do miłego !
Etykiety:
dekoracje,
dodatki z byle czego,
robótki ręczne,
sypialnia
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)