Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przepisy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przepisy. Pokaż wszystkie posty

16 października 2013

Raport jesienny .

Po dwóch ostatnich postach , pewnie przez dłuższy czas ,  nie będę w stanie Was niczym szczególnym uraczyć , a przez to ,że tak sporadycznie cokolwiek zamieszczam na blogu  , to pewnie przyjdzie mi , tak jak dziś , umieszczać sezonowe albo jak dobrze pójdzie  , miesięczne raporty, tak dla dania znaku ,że żyję .
Za oknami zrobiło się barwnie  , dęby za płotem dają po oczach liśćmi w kolorach od pomarańczu po bordo  , w domu natomiast , wyszły z ukrycia sweterkowe dynie podkręcając jesienne klimaty .
Jakiś czas temu chodziły słuchy ,że pokazały się grzyby w lesie  ...
chodzić po nim bardzo lubię , do tego nie trzeba minie namawiać ...
niestety grzybów nie było albo się pochowały przede mną , za to odrobinę  lasu  przyniosłam na taras by zamieszkał na drewnianej tacy.
Zdjęcia już nieaktualne ,trzeba było ewakuować kanapy po sezonie letnim  , ale zanim to nastąpiło poszyłam poszewki na poduszki .
W pierwotnym założeniu , to co stało się regałem , miało służyć za dodatkowe siedzisko , zresztą w każdym momencie można regał położyć poziomo i stworzyć dodatkowe miejsca siedzące i do tego potrzebne były poduchy.
Kolejne dwie  powstały z rozbiegu ,  ta  a'la  walizka ...
druga , okładka na kajet.

Iglice  dachowe już kiedyś robiłam  TUTAJ  . Ambitnie miałam zamiar posprzątać swój warsztat  , niestety wpadły mi wtedy w ręce metalowe kule ...
potem już wyszukałam w zasobach inne elementy które mogłabym wykorzystać  , plan porządkowy  poległ ...
za to poskręcałam , posklejałam ...
pomalowałam na czarno  i mam kolejne durnostojki .
A swoją drogą , ciekawe kiedy posprzątam warsztat ,zawsze jak się za niego zabieram coś mimochodem odciąga mnie od tego , widocznie skazany jest na wieczne zaniedbanie .
Tu kolejne odciągacze , znajoma podrzuciła mi dwie tablice korkowe bym odświeżyła ich wygląd . Na korek przyklejony len na klej introligatorski , ramki pomalowane na czarno + kilka dodatków .
Długo szukałam po sklepach drucianego cedzaka , niestety bez skutku , za to na giełdzie się jakimś cudem znalazł za 2 zł. ...
jedyne co nie pasowało mi ,to plastikowa rączka . Przydał się kolejny trzonek złamanego noża  . Powtórka z rozrywki bo pisałam o tym TUTAJ , wystarczyło przyciąć trzonek  , nawiercić otwory i wbić w nie pręty cedzaka .
Trafiłam wtedy też  na maleńką  tarkę do gałki muszkatołowej
i jak dla mnie cudne stare porcelanowe pojemniki w cenie która zwaliła mnie prawie z nóg  ... 3 zł . sztuka  !
po tak udanych zakupach się trzeba  dodatkowo rozpieścić ... a właściwie to główną nakręcającą na małe czekoladopodobne co nieco jest Tuśka  ... jak dobrze mieć kogoś na kogo można zwalić całą winę ... ha, ha .

Muffinki nadziewane czekoladą 

 100 gr. cukru pudru
 100 gr. miękkiego masła
 3 jajka
 1 szk. mąki
 2 łyżeczki proszku do pieczenia
 2 łyżki kakao
Po kostce czekolady do każdej babeczki ,( 12 sztuk )
Wszystkie składniki do miski , ubić na gładką masę mikserem . Nakładać po łyżce ciasta do wcześniej naszykowanej foremki do muffin z papilotkami . Wcisnąć  w ciasto po kostce czekolady . Piec w 190 C około 20 minut.

Szybko i prosto ,tak jak lubię , kakao mi wyszło więc zastąpiłam je rozpuszczalną czekoladą  w proszku  , więcej rozpusty nie pamiętam ..amen.

W ostatni weekend września  zawiało mnie do Jeleniej Góry , gdzie jak wiadomo odbywał się coroczny targ staroci .


Cała przyjemność po mojej stronie , naoglądałam się , napasłam oczy , coś tam zakupiłam ale bez szału ...
pokażę Wam tylko jeden malutki nabytek  , dwustronny pędzelek z naturalnego włosia . Wielu się zastanawiało nad jego pierwotnym zastosowaniem , jedna z wersji głosiła ,że to pędzel szalonego golibrody . Ale  najprościej przyjąć  wersję ,że to jednak pędzelek przydatny w kuchni , zresztą od razu pokazał co potrafi przy oczyszczaniu grzybów ....
które wreszcie się pojawiły . Na początku nieśmiało , za to z przytupem bo nawet prawdziwki mi się objawiły ,na które ślepa jestem i co którego ujrzałam to krzyczałam z wrażenia  ....
a potem się rozkręciło i był wysyp podgrzybków , to tylko mała część zbiorów .  Nie nadążałam z przerobem  , dawno nie miałam takich zapasów jak w tym roku .
Jak na razie to tyle jesiennego raportowania ... odmeldowuję się , pozdrawiając Wszystkich zaglądających do jagodowego i do miłego!

27 sierpnia 2013

Kanapy na tarasie ...

Nie tylko kanapy na tarasie się umościły ,wyszedł całkiem niezły komplet mebli tarasowych . W poprzednim poście wspominałam o hicie przeróbkowym ,oczywiście w moim subiektywnym odczuciu i chociaż z mebli korzystamy już od ponad miesiąca ,nadal mi nie przeszło . Wynika to pewnie z faktu ,że jak zwykle udało mi się wykorzystać coś starego ,inwestując 70 zł. w len ,kółka , trochę śrub , powstał komplet mebli dla mnie ... bezcenny i jak się w użytkowaniu przekonałam, bardzo wygodny. No to sobie tak kwitnę w tym swoim samozadowoleniu .
Stare kanapy to moje pierwsze meble zakupione do pierwszego samodzielnego mieszkania prawie 25 lat temu . Pamiętam ,gdzie je kupiłam , za ile i ,że pan w magazynie dumnie obwieścił ,ze one bułgarskie są ... prawie poczułam jak awansuję społecznie z tego powodu ...  co prawda w krótkim czasie się rozwaliły i musiałam je naprawiać trochę nieudolnie ,o czym  przekonałam się , zdejmując kilka warstw tapicerki ...
jak widać po jednej z kanap , zabrałam się do gruntownej rozbiórki .
Od znajomych dostałam sporo desek , pozostałych po zdemontowaniu w ich domu boazerii...
a po poprzednich właścicielach ,zalegały mi w ogrodzie dwie konstrukcje z metalowych kątowników , prawdopodobnie po terrariach.
Metal oczyściłam ,pomalowałam czarną farbą akrylową wodną  do drewna i metalu , deski oszlifowane i odpowiednio przycięte , zamontowane od środka ... i regalik gotowy.

Trzyosobowe kanapy zmniejszyły swoje gabaryty i tak jedną zamieniłam w fotel ...

oparcie i podłokietniki wytapicerowałam lnem , a dla odmiany na reszcie konstrukcji przymocowane za pomocą śrub wyszlifowane deski boazeryjne .
na tyle fotela len ...
plus uchwyt meblowy by łatwiej go przesuwać ... wykopany przypadkiem ostatnio w ogrodzie ...się poszczęściło co ?
Drugą kanapę zmieniłam na  dwuosobową.
Na deskach  umieściłam wydruki  ksero ( lustrzane odbicia napisów ) przeniesione przy pomocy Nitro .

Druga , większa konstrukcja z kątowników ,której w ferworze pracy zapomniałam obfocić przed przeróbką ...bywa ... zamieniła się w ławę na kółkach . Przydał się w końcu uchwyt skrzyniowy wygrzebany dawno temu w klamociarni.


Kiedy wszystko już stało gotowe , przyszła kolej na dodatki , przemalowałam na czarno podstawę lampy ...
i zabrałam się za budowę abażura . Już przy jej zakupie dawno temu abażur był cały podarty , jak wiadomo nic nie wyrzucam i zostawiłam sobie obręcze do których teraz postanowiłam dorobić resztę . Niestety nie miałam odpowiedniej wielkości grubej sztywnej folii , i kleiłam z trzech kawałków  walec wielkości obręczy ...
który następnie okleiłam lnem ...
brzeg materiału  wklejony  do środka .
Dziwnym zbiegiem okoliczności , udało mi się zrobić idealny rozmiar walca i obręcze weszły na wcisk , nie trzeba było nawet ich przyklejać do lnu . Ale gdybyście miały kiedyś coś takiego budować , wkleić można klejem polimerowym którym kleiłam folię. 
A teraz ... wybaczcie mi  ilość zdjęć tarasowych , to pewnie z tego kwiczącego samozadowolenia wynika.









Prawie koniec tarasowych opowieści ... miałam farta i ostatnio trafiłam w second handzie czwartą identyczną zasłonę  ...mam pełne zacienienie !

Koniec wakacji ,trochę smutno  dzieciakom , w sumie to mi też ,bo jakoś jednoznacznie kojarzy się  z końcem lata , dlatego na pocieszenie osładzam mej latorośli  ( sobie też )końcówkę laby i odważyłam się upiec bezę , co w dalekiej  przeszłości jakoś mi nie wychodziło,  i zaniechałam prób na długo . Przepis znalazłam dawno temu i niestety linka nie zapodam , za to przepis ... voila :

Tort Pavlovej

  • 6 białek
  • 300 g cukru
  • odrobina (1 łyżeczka ) soku z cytryny lub octu winnego  ( częściej daję to pierwsze)
  • 2 łyżeczki mąki ziemniaczanej 
  • 500ml słodkiej śmietanki
  • owoce - truskawki, maliny, borówki, wiśnie - co dusza zapragnie :)
1. Białka ubić na sztywno. Nadal ubijając dodawać stopniowo cukier, aż masa będzie gęsta i lśniąca, pod koniec dodać pozostałe składniki.
2. Wyłożyć masę na papier do pieczenia, formując nieduży, ok. 22cm okrąg - w trakcie pieczenia beza nieco się powiększy, więc nie robić większego! Beza będzie wysoka i tak ma właśnie być :)
3. Piekarnik rozgrzać do 180C, wstawić bezę na niższy poziom  i zmniejszyć temperaturę do 150C (piekę zawsze z termoobiegiem - wychodzi o wiele lepsza w środku!).Po 20 minutach zmniejszyć do 120C Piec ok 1,5 - 2 godziny. Studzić w piekarniku przy uchylonych drzwiczkach.( Można upiec dzień wcześniej .)
4. Ubić śmietanę, wyłożyć na wystudzoną bezę, posypać owocami i gotowe!

I tym słodkim akcentem żegnam się ,pozdrawiając serdecznie i do miłego !
Related Posts with Thumbnails