Opowiem Wam historię... A historia zaczyna się od... malutkiego koraliczka...
Leżał sobie, głęboko w szufladzie, na dnie szkatuły, nie pamiętany przez nikogo z naszego rodu aż... dnia pewnego, przez zupełny przypadek spowodowany promieniowaniem z kosmosu... wpadł w moje ręce.
Sekundę póżniej następny...
I nastała jasność! (bo mnie oświeciło). Z setki myśli przewijających się z prędkością światła przez mój mózg (bo taki posiadam. Czasami...), wyłuszczyłam jedną z nich: Z TEGO POWSTANIE PIERŚCIONEK!!! (ta dammmmm!!!!)
Następną moją myślą było...: po co mi ten pierścionek...? "No, dobra. Skoro już jesteś, to coś trzeba z Tobą zrobić". Najlepiej: nosić. Tylko do czego...? I znowu zaczęły mną targać egzystencjonalne niepokoje ... (a to może wyprowadzić z równowagi, prawda?) Mam: USZYJĘ DO NIEGO SPÓDNICĘ!!! Szarą. Bo to ładny kolor i pięknie idzie z turkusowym. I jak to w życiu bywa: przez zupełny przypadek znalazłam go w szafie... I znowu życie nabrało sensu!!! :D (ta dammmmm!!!!)
 |
W razie czego to i nici w chodzącym za mną kolorze się znalazły :) |
 |
I chusta... |
 |
I naszyjnik... tylko chyba odbiega trochę stylem... Holender... (Mad Ik - nie do Ciebie:) ) |
No dobra... ale przecież w samej spódnicy, z pierścionkiem na ręku paradować się nie da... No może i da, ale ja wolałabym zaoszczędzić sobie i wszystkim tych doznań estetycznych.
Co więc mam dalej czynić...? Znowu rozchwiał mi się charakter. Po butelce napoju niskoalkoholowego i na dodatek gorzkiego (ble, nie cierpie ale czego się nie robi dla sztuki) - umysł się rozjaśnił: No tak! Przecież to proste: USZYJĘ BLUZKĘ!!! (ta dammmmm!!!!)
Mało mi. Ciągle mi mało... Turkusu rzecz jasna, nie piwa. Co to jest - taki mały pierścioneczek. Ledwie go widać. Mam! Bransoletka. Tak. BRANSOLETKA TO JEST TO!!! (ta dammmmm!!!!)
A propos: czy któraś z Was wie jak zapiąć taką bransoletkę bez tracenia na tę czynność tak cennego czasu ??? Bez latania i szukania pomocy u rodziny, sąsiadów czy wylewania litrów potu usiłując już nawet przy pomocy zębów dokonać tego cudu...???
A mogłam zostawić tego głupiego koralika tam gdzie go znalazłam...