Książka o ikonie, na którą od dawna się czaiłam wreszcie trafiła do moich rąk. Nie była tania jak dla mnie, ale jest wartościowa i pięknie wydana, a do tego bardzo obszerna. Przeglądałam ją na warsztatach i wiedziałam co w niej znajdę. Teraz czytam strona po stronie i oglądam przepiękne, profesjonalne ikony.
Poza tym kupiłam też kolejną książkę o tarocie i kolejne karty. Karty są trudne i raczej kolekcjonerskie, bo jak na razie kompletnie do mnie nie przemawiają. Może zaczną gdy książkę przeczytam, bo to właśnie książka o tej konkretnej talii. Karty są za to piękne. Na razie koniec z dalszymi zakupami, ponieważ pieniądze potrzebuję na meble do kuchni.
Sprawa kotów z zakładu pracy Krzyśka chyba ruszyła z miejsca. Ostatnio odezwała się do mnie kobieta ze schroniska z Zabrza i napisała o kotach. Podobno ktoś tam w zakładzie już był i koty widział. Ta osoba uważa, że nie maja tam tak źle, bo nie są wynędzniałe. Może i tak. Krzysiek jednak widział puste miski i koty grzebiące w poszukiwaniu jedzenia w koszu na śmieci. Do tego kilka jest pro ludzkich. Krzysiek je głaskał i brał nawet na ręce, a one się łaszą. Może gdyby je wziąć do domu tymczasowego toby domy znalazły. Szkoda ich skoro ludziom ufają. Nie wiem co dalej z nimi ale może choć je wysterylizują i będą monitorować w kwestii zdrowia. Krzysiek tam będzie pracował tylko do końca czerwca.
Mój własny świat... życie codzienne, twórczość, ciepłe, swojskie klimaty, nieco romantyzmu, szczypta magii i całkiem sporo pozytywnych emocji...
Codzienność
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pomoc kotom. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pomoc kotom. Pokaż wszystkie posty
środa, 28 lutego 2018
piątek, 19 stycznia 2018
trochę o wszystkim...
Ostatnio posypało nieco śniegu. Świat się skrył na chwilę pod białą kołderką. Wszystko jednak stopniało. Nawet zdjęć nie zdążyłam zrobić. Za kilka dni ma prószyć znowu. Może wtedy zrobię. Zawsze zazdrościłam pięknych widoków. U mnie takich nie ma. Są niby łąki i jest las, a nawet rzeka ale jakieś te krajobrazy takie nieciekawe. Nie ma zupełnie czym się zachwycać. Co ładniejsze miejsca to już zdjęcia porobione. Może i ładne gdzieś jeszcze są ale dalej gdzie mi się dotrzeć raczej nie uda. Gdy był dom w Kamesznicy to były widoki. Góry, lasy, wąwozy, potoki i łąki. Moja mama z aparatem się nie rozstawała. Czasem się zastanawiam czy jeszcze w tym życiu góry zobaczę. Strasznie mi ciężko ruszyć się z domu, bo Krzysiek ze stadem zostać nie chce, a i ja podróży nie lubię. Chyba, że własnym samochodem, którego nie mam i mieć nie będę.
Tam gdzie Krzysiek teraz pracuje jest bardzo dużo dzikich kotów. Niby jedzenie dostają i to tyle, że w miskach stoi ale nie wiadomo czy ktoś poza tym się nimi opiekuje. Ważne jest leczenie, sterylizacje, schronienie przed zimnem. Napisałam o tych kotach do okolicznych fundacji i czekam na odpowiedź. Oby wszystko było ok. Tylko skąd ich jest tam tak strasznie dużo?
W najbliższym czasie muszę kupić węgiel i wiadro do przynoszenia. Z wiadrem będzie kłopot, bo nie ma gdzie kupić. Sklep w którym były został zlikwidowany jak wiele innych. Trzeba by chyba do jakiegoś supermarketu się wybrać z czym jest problem, bo te są w takich miejscach gdzie raczej pieszo się nie dojdzie. Samochodu brak i trzeba będzie wziąć taksówkę o czym Krzysiek słyszeć nie chce. Strasznie mnie denerwuje to zamykanie sklepów w mieście. Nie ma już księgarni, nie ma zielarskiego, nie ma zdrowej żywności, a ostatnio skasowali chemiczny i budowlany. Niedługo to tylko bary zostaną, apteki i banki...
Tam gdzie Krzysiek teraz pracuje jest bardzo dużo dzikich kotów. Niby jedzenie dostają i to tyle, że w miskach stoi ale nie wiadomo czy ktoś poza tym się nimi opiekuje. Ważne jest leczenie, sterylizacje, schronienie przed zimnem. Napisałam o tych kotach do okolicznych fundacji i czekam na odpowiedź. Oby wszystko było ok. Tylko skąd ich jest tam tak strasznie dużo?
sobota, 6 stycznia 2018
sobota
Dziś święto ale ja go nie obchodzę. Święto jest mi obce. Dla mnie to zwyczajny dzień. Będę normalnie pracować czyli pisać i wróżyć. Ostatnio odezwał się do mnie mój dawny pracodawca i znowu piszę teksty o sadownictwie. Tekstów ma być sporo. Oby, bo pieniędzy potrzebuję.
Krzysiek nadal nie pracuje, ponieważ czeka na kolegów, którzy jeszcze nie zrobili badań. On zrobił i jest zdrowy.
Nowy rok i nowe plany. Chcę schudnąć około 10 kg na stałe. Chcę wydać co najmniej dwie antologie komercyjne z wierszami. Chcę zrobić remont w kuchni i kupić meble. Powinnam zrobić remont dachu nad komórką i nad drewutniami...
Nadal jestem na diecie ichtiowegetariańskiej i na takiej pozostanę. Nadal staram się jeść tanio. Wczoraj zrobiłam zakupy konserw dla siebie i innych produktów potrzebnych, a niedostępnych w moim sklepie. Wczoraj też kupiłam konserwy i saszetki dla kotów. Zmieniłam im część mokrego jedzenia, bo konserwy które dawałam nie za bardzo im smakowały. Teraz wybrałam lepsze czyli bardziej mięsne. Znalazłam sklep z warzywami. Ponoć przywożą do domu. Zobaczymy. Na razie zapasy jeszcze mam ale sporo jem to szybko wyjdą, a Krzysiek całymi kilogramami mi kupować nie chce. Dużo tego potrzebuję na mojej diecie. Taki pasztet z selera to na raz 50 dkg, a zjadam szybko przecież.
Dziś późnym popołudniem zaczynam działać robótkowo i to w tempie. Chcę za jakieś dwa tygodnie wysłać paczkę do fundacji pomagającej bezdomnym zwierzętom. Mam zamiar wysłać akwarele, kartki, może jakieś drobiazgi decu i może czapki robione szydełkiem. Potrzeby są ogromne. Może niedługo kupię małe podobrazia i zacznę też malować obrazki akrylowe lub pastelami olejnymi. Chciałabym dla zwierząt robić więcej niż teraz robię.
A na koniec moje podkołderniki:) Pikuś ostatnie chłodniejsze noce przespał pod kołdrą Krzyśka. Jest coraz starszy i mu chyba chłodno... Józek też ostatnio przykryty lubi leżeć...
Krzysiek nadal nie pracuje, ponieważ czeka na kolegów, którzy jeszcze nie zrobili badań. On zrobił i jest zdrowy.
Nowy rok i nowe plany. Chcę schudnąć około 10 kg na stałe. Chcę wydać co najmniej dwie antologie komercyjne z wierszami. Chcę zrobić remont w kuchni i kupić meble. Powinnam zrobić remont dachu nad komórką i nad drewutniami...
Nadal jestem na diecie ichtiowegetariańskiej i na takiej pozostanę. Nadal staram się jeść tanio. Wczoraj zrobiłam zakupy konserw dla siebie i innych produktów potrzebnych, a niedostępnych w moim sklepie. Wczoraj też kupiłam konserwy i saszetki dla kotów. Zmieniłam im część mokrego jedzenia, bo konserwy które dawałam nie za bardzo im smakowały. Teraz wybrałam lepsze czyli bardziej mięsne. Znalazłam sklep z warzywami. Ponoć przywożą do domu. Zobaczymy. Na razie zapasy jeszcze mam ale sporo jem to szybko wyjdą, a Krzysiek całymi kilogramami mi kupować nie chce. Dużo tego potrzebuję na mojej diecie. Taki pasztet z selera to na raz 50 dkg, a zjadam szybko przecież.
Dziś późnym popołudniem zaczynam działać robótkowo i to w tempie. Chcę za jakieś dwa tygodnie wysłać paczkę do fundacji pomagającej bezdomnym zwierzętom. Mam zamiar wysłać akwarele, kartki, może jakieś drobiazgi decu i może czapki robione szydełkiem. Potrzeby są ogromne. Może niedługo kupię małe podobrazia i zacznę też malować obrazki akrylowe lub pastelami olejnymi. Chciałabym dla zwierząt robić więcej niż teraz robię.
A na koniec moje podkołderniki:) Pikuś ostatnie chłodniejsze noce przespał pod kołdrą Krzyśka. Jest coraz starszy i mu chyba chłodno... Józek też ostatnio przykryty lubi leżeć...
piątek, 25 listopada 2016
Praca, loga i bezdomny kot...
No i leniuchowanie się skończyło tak samo nagle jak się zaczęło. Wczoraj już działałam na pełnych obrotach. Po pierwsze pisałam teksty, bo wygrałam zlecenie o Grzybowie. To były artykuły więc poziom musiał być wyższy. Nie pisało się łatwo, ale dałam radę. Później robiłam loga, bo dwa konkursy się kończyły i trzeba było zadziałać. Nie liczę na to, że wygram ale to nauka dobra jest. Dziś wstałam wcześnie jak na tą porę roku, bo o 9:00. Pierwsze co zrobiłam to zapisałam się na zlecenie o Nałęczowie. Może dostanę. Jak nie to spróbuję się zapisać na inne, bo tekstów do wyboru jest sporo. Szanse są. Pieniędzy potrzebuję trochę i to jak najszybciej, bo muszę kupić program i tablet graficzny. Co prawda uczę się rysować myszą, ale idzie mi z trudem. Szczególnie obłe kształty nie chcą wychodzić powtarzalne.
Kilka dni temu zaangażowałam się w szukanie domu dla kota z internetu. Kociaka ktoś wyrzucił i biedak nie radzi sobie na wolności. Koczuje na osiedlu w Siedlcach. Od czasu do czasu ktoś go wpuści na klatkę i nakarmi. Kociak jest piękny i bardzo przymilny, ufny. Ktoś mu może zrobić krzywdę. Zrobiłam trochę ogłoszeń i czekam co dalej. Może ktoś go zauważy i zlituje się. Ja wziąć nie mogę, bo za daleko i kotów mam za dużo...Szkoda go, bo może zimy nie przetrwać biedak...
Kilka dni temu zaangażowałam się w szukanie domu dla kota z internetu. Kociaka ktoś wyrzucił i biedak nie radzi sobie na wolności. Koczuje na osiedlu w Siedlcach. Od czasu do czasu ktoś go wpuści na klatkę i nakarmi. Kociak jest piękny i bardzo przymilny, ufny. Ktoś mu może zrobić krzywdę. Zrobiłam trochę ogłoszeń i czekam co dalej. Może ktoś go zauważy i zlituje się. Ja wziąć nie mogę, bo za daleko i kotów mam za dużo...Szkoda go, bo może zimy nie przetrwać biedak...
sobota, 8 października 2016
Maja, decu i coś smacznego...
Na początek o Mai. Maleńka jest ze mną od środy i już ze mną zostanie. Wszystko zaczęło się od telefonu koleżanki, że pod domem jej sąsiadki ktoś chyba wyrzucił małego kotka. Lało jak z cebra ale poszłyśmy łapać. Sąsiadka wziąć nie mogła, bo ma psa, który kotów nie znosi. Koleżanka też nie, bo niedawno przygarnęła porzuconego kocurka i ma kotkę agresorkę. Wypadło na mnie. Maluszka znalazłyśmy pod krzakiem. Był cały mokry, dygotał i strasznie płakał. Zabrałam malutką do domu, bo inaczej nie potrafię. To prawda mam niemało kotów, ale nie mogłam jej skazać na pewna śmierć. Jeszcze mnie stać na jednego kota, a mieszkanie jest duże. Maleńka okazała się cudowna- mruczy, liże po rękach i jest bardzo ufna. Od razu dogadała się z Pikusiem i kotami. Pierwszy dzień cały przespała u mnie pod swetrem. Teraz już się bawi. Jest raczej spokojna. Ma dobry apetyt, ale to nic dziwnego, bo jest chudziutka. Pewnie niedojadała. Ma też świerzbowca usznego, miała masę pcheł i pewnie robaki. Leki już dostała, by temu zaradzić. Chyba będzie łapać myszy, bo łapie muchy i ślady po myszach w spiżarce wąchała z wielkim zainteresowaniem...
Dziś na obiad miałam sos z pieczarek i kostki sojowej z brązowym ryżem. Lubię ten sos. Czasem go podaję do kaszy kuskus, pęczaku, czarnej kaszy lub ziemniaków. Robi się go szybko.
6 średnich pieczarek
pół cebuli
pół szklanki kostki sojowej
pół rosołku warzywnego
śmietana
mąka
ulubione zioła u mnie tym razem tymianek i estragon
pieprz
Pieczarki i cebulę rozdrobnić i poddusić chwilę na oleju, zalać wodą, dodać przyprawy i rosołek. Pogotować chwilę. Gdy prawie gotowe dołożyć kostkę i gotować pod przykryciem do miękkości. Zaprawić mąką i śmietaną. Można dodać kiełbasy albo boczku wędzonego. Czasem w mrozy tak robię...
Od kilku dni działam trochę w pracowni. Robię na razie ozdoby do siebie na stół wigilijny. Wigilia będzie oczywiście i tym razem w kuchni przy palącym się piecu. Tradycyjnie jak dawniej na wsiach bywało. Robię też bombki. Tym razem kupiłam plastikowe medaliony i serca. Po 15 będę robić też kartki. Działania artystyczne sprawiają mi dużo radości. Jednym słowem powróciłam do życia i mam nadzieję, że już tak zostanie na dłużej. Kusi mnie jeszcze zrobić ozdoby ze słomy np. łańcuchy, ale skąd tu wziąć nieprasowaną słomę? Podobają mi się też pająki...
Dziś na obiad miałam sos z pieczarek i kostki sojowej z brązowym ryżem. Lubię ten sos. Czasem go podaję do kaszy kuskus, pęczaku, czarnej kaszy lub ziemniaków. Robi się go szybko.
6 średnich pieczarek
pół cebuli
pół szklanki kostki sojowej
pół rosołku warzywnego
śmietana
mąka
ulubione zioła u mnie tym razem tymianek i estragon
pieprz
Pieczarki i cebulę rozdrobnić i poddusić chwilę na oleju, zalać wodą, dodać przyprawy i rosołek. Pogotować chwilę. Gdy prawie gotowe dołożyć kostkę i gotować pod przykryciem do miękkości. Zaprawić mąką i śmietaną. Można dodać kiełbasy albo boczku wędzonego. Czasem w mrozy tak robię...
Od kilku dni działam trochę w pracowni. Robię na razie ozdoby do siebie na stół wigilijny. Wigilia będzie oczywiście i tym razem w kuchni przy palącym się piecu. Tradycyjnie jak dawniej na wsiach bywało. Robię też bombki. Tym razem kupiłam plastikowe medaliony i serca. Po 15 będę robić też kartki. Działania artystyczne sprawiają mi dużo radości. Jednym słowem powróciłam do życia i mam nadzieję, że już tak zostanie na dłużej. Kusi mnie jeszcze zrobić ozdoby ze słomy np. łańcuchy, ale skąd tu wziąć nieprasowaną słomę? Podobają mi się też pająki...
wtorek, 4 października 2016
Środa
Mam problem z uszami, bo oba mam uszkodzone. Przerwane w miejscu dziurek od kolczyków. Kolczyków nie da się założyć i śmiesznie to wygląda. Co ciekawe nie wiem co mi się przytrafiło. Wieczorem kładłam się spać z kolczykami, a rano znalazłam je w pościeli, a uszy były przerwane. Nie wygląda na to by miały się same zrosnąć. Trzeba by chyba zgłosić się do chirurga plastycznego co mi się wcale nie uśmiecha, bo i koszty i daleko. Chyba zostawię to tak jak jest i zamiast kolczyków zacznę nosić klipsy. Już kupiłam w internecie cztery zaciski to przerobię kolczyki, które mam. Tak na próbę. Problem może być z tymi nowymi srebrnymi, bo są ciężkie i z naturalnymi kamieniami. Boje się, że mi zginą. Szkoda by było.
Krzysiek ma telefon komórkowy już ponad dwa tygodnie i nadal nie potrafi się nim obsługiwać. Wcale się do tego nie rwie. Do tej pory nauczył się tylko odbierać. Zaczynam wątpić w jego inteligencję. Ostatnio jak był w pracy coś z nim zrobił i nie mogłam się do niego dodzwonić, bo zgłaszała mi się poczta głosowa. Okropnie się zdenerwowałam. Okazało się, że telefon się rozładował. Próbowałam naładować, ale niestety nie dało się. Zepsuł się. Miał ledwie miesiąc. Gwarancją się gdzieś zapodziała. Muszę jeszcze sprawdzić, bo może to tylko ładowarka. Jeśli nie trzeba będzie wyrzucić i kupić nowy. Krzysiek nie chce i się wścieka.
Wścieka się też okropnie, bo Sebastian chodzi na kurs prawa jazdy. Kiedyś Krzysiek dwa razy egzamin oblał i zrezygnował. Teraz pewnie mu zazdrości. Sebastianowi idzie nieźle. Po mieście śmiga, ale na placu gorzej, bo przy cofaniu do tyłu po łuku wjechał w słupek. Klął jak szewc. Później dwa razy już pojechał dobrze. Teraz musi się skupić na placu.
Wczoraj wreszcie skończyłam sprzątać w szafie. Sporo rzeczy poszło do wyrzucenia. Zrobiło się luźniej. Dziś może posprzątam w toaletce. Trzeba by też zrobić porządek w kuchni i w pracowni. Tylko kiedy?
Dziś czekam na kuriera, bo przygotowałam paczkę do sklepiku Fundacji Jadwigi Adamowicz. Fundacja zajmuje się zwierzętami bezdomnymi i krzywdzonymi, a ich los nie jest mi obojętny. Tym razem wyślę książki, ubrania i rękodzieło - decu, czapki szydełkowe i kartki. Przymierzam się do robienia bombek i kartek świątecznych. Jak zrobię to też do sklepiku prześlę.
Wczesnojesienne nastroje
upalne noce
odfrunęły za tęczowy most
późne lato
przesyła pocałunki
poranki mgliste i ciche
żegnają wrzesień
Krzysiek ma telefon komórkowy już ponad dwa tygodnie i nadal nie potrafi się nim obsługiwać. Wcale się do tego nie rwie. Do tej pory nauczył się tylko odbierać. Zaczynam wątpić w jego inteligencję. Ostatnio jak był w pracy coś z nim zrobił i nie mogłam się do niego dodzwonić, bo zgłaszała mi się poczta głosowa. Okropnie się zdenerwowałam. Okazało się, że telefon się rozładował. Próbowałam naładować, ale niestety nie dało się. Zepsuł się. Miał ledwie miesiąc. Gwarancją się gdzieś zapodziała. Muszę jeszcze sprawdzić, bo może to tylko ładowarka. Jeśli nie trzeba będzie wyrzucić i kupić nowy. Krzysiek nie chce i się wścieka.
Wścieka się też okropnie, bo Sebastian chodzi na kurs prawa jazdy. Kiedyś Krzysiek dwa razy egzamin oblał i zrezygnował. Teraz pewnie mu zazdrości. Sebastianowi idzie nieźle. Po mieście śmiga, ale na placu gorzej, bo przy cofaniu do tyłu po łuku wjechał w słupek. Klął jak szewc. Później dwa razy już pojechał dobrze. Teraz musi się skupić na placu.
Wczoraj wreszcie skończyłam sprzątać w szafie. Sporo rzeczy poszło do wyrzucenia. Zrobiło się luźniej. Dziś może posprzątam w toaletce. Trzeba by też zrobić porządek w kuchni i w pracowni. Tylko kiedy?
Dziś czekam na kuriera, bo przygotowałam paczkę do sklepiku Fundacji Jadwigi Adamowicz. Fundacja zajmuje się zwierzętami bezdomnymi i krzywdzonymi, a ich los nie jest mi obojętny. Tym razem wyślę książki, ubrania i rękodzieło - decu, czapki szydełkowe i kartki. Przymierzam się do robienia bombek i kartek świątecznych. Jak zrobię to też do sklepiku prześlę.
Wczesnojesienne nastroje
upalne noce
odfrunęły za tęczowy most
późne lato
przesyła pocałunki
poranki mgliste i ciche
żegnają wrzesień
środa, 21 września 2016
środa
Niedawno czyściłam kominy na dole. Z tego od centralnego Krzysiek wyniósł 3 wiadra pyłów i osadów. Jak się miało palić i nie kopcić. Straszny musi być teraz opał skoro tyle dziadostwa w kominach zostaje. Chętnie bym paliła drewnem, ale skąd go brać taniej? No i takiego ciepła by mi chyba nie dało. Choć kto wie? Oba moje piece są przystosowane do palenia w nich i węglem i drewnem.
Dziś wstałam wcześniej, żeby z pisaniem na portalu wyrobić się przed południem. Po południu może pomyślę o jakimś opowiadaniu. Trzeba by zacząć ćwiczyć pisanie skoro chciałabym kiedyś pisać do miesięczników kobiecych. Łatwo mi to nie przyjdzie, bo tematyka dla mnie trudna. Wolę pisać kryminały. Chociaż takie o miłości mogłabym chyba pisać. Te z życia to trudniejszy orzech do zgryzienia. No i mnie się lepiej pisze w trzeciej osobie, a w tym wypadku muszą być pisane w formie wspomnień.
Od kilku dni zapomniałam o nauce, a kurs tarota jeszcze nie przerobiony. Powinnam dziś zabrać się za kolejny zeszyt. Powinnam też ćwiczyć skojarzenia. One są niesłychanie ważne jeśli chodzi o naukę wróżenia. Skojarzenia to praca prawej półkuli mózgu. Powinny napływać lawinowo. Mnie to ostatnio szło coraz lepiej. Cieszy mnie ten postęp.
A na koniec tekst o fundacji, która warto wesprzeć....
Główną misją naszej Fundacji jest wspieranie bezdomnych zwierząt, które zostały źle potraktowane w wyniku zdarzeń losowych lub celowej działalności człowieka. Dążymy do edukacji jak największej liczby osób, bo wierzymy w to, że oprócz doraźnej pomocy czworonogom naszą powinnością jest także zwracanie uwagi na ich problemy i wskazywanie rozwiązań.
Cele, które przed sobą postawiliśmy, to m.in. propagowanie humanitarnego traktowania zwierząt domowych i wolno żyjących, przeciwdziałanie stosowaniu wobec nich przemocy, niesienie pomocy, wspieranie i systematyczna współpraca ze schroniskami i organizacjami, działanie na rzecz regulacji populacji czworonogów i zwalczania ich bezdomności, a także edukacja propagująca kształtowanie właściwych relacji pomiędzy człowiekiem a zwierzęciem.
Swoją misję realizujemy m.in. poprzez tworzenie kampanii i projektów wspierających czworonogi z całej Polski, interweniowanie w przypadkach znęcania się nad nimi, leczenie ich i pomoc w poszukiwaniu dla nich nowych opiekunów.
Co robimy?
dlaSchroniska.pl to projekt, który przez cały rok wspiera prawie 60 schronisk dla bezdomnych zwierząt i organizacji z całej Polski. Pod opieką mamy ponad 2600 potrzebujących psów, kotów, jeży, świnek morskich i królików. Dzięki platformie www.dlaSchroniska.pl internauci do końca 2015 r. ufundowali im dary już o łącznej wartości ponad miliona złotych! Kwota ta cały czas rośnie, a swoją cegiełkę może dołożyć każdy.
Jak to działa?
Wchodząc na stronę www.dlaSchroniska.pl wybierasz schronisko lub fundację, a następnie decydujesz, który zwierzak otrzyma Twoje wsparcie. Wskazujesz produkty, które chcesz kupić i płacisz przelewem internetowym lub tradycyjnym. Nie płacisz za wysyłkę, bo to my zapewniamy dostawę zakupionych produktów do wybranej przez Ciebie placówki.
Dziś wstałam wcześniej, żeby z pisaniem na portalu wyrobić się przed południem. Po południu może pomyślę o jakimś opowiadaniu. Trzeba by zacząć ćwiczyć pisanie skoro chciałabym kiedyś pisać do miesięczników kobiecych. Łatwo mi to nie przyjdzie, bo tematyka dla mnie trudna. Wolę pisać kryminały. Chociaż takie o miłości mogłabym chyba pisać. Te z życia to trudniejszy orzech do zgryzienia. No i mnie się lepiej pisze w trzeciej osobie, a w tym wypadku muszą być pisane w formie wspomnień.
Od kilku dni zapomniałam o nauce, a kurs tarota jeszcze nie przerobiony. Powinnam dziś zabrać się za kolejny zeszyt. Powinnam też ćwiczyć skojarzenia. One są niesłychanie ważne jeśli chodzi o naukę wróżenia. Skojarzenia to praca prawej półkuli mózgu. Powinny napływać lawinowo. Mnie to ostatnio szło coraz lepiej. Cieszy mnie ten postęp.
A na koniec tekst o fundacji, która warto wesprzeć....
Główną misją naszej Fundacji jest wspieranie bezdomnych zwierząt, które zostały źle potraktowane w wyniku zdarzeń losowych lub celowej działalności człowieka. Dążymy do edukacji jak największej liczby osób, bo wierzymy w to, że oprócz doraźnej pomocy czworonogom naszą powinnością jest także zwracanie uwagi na ich problemy i wskazywanie rozwiązań.
Cele, które przed sobą postawiliśmy, to m.in. propagowanie humanitarnego traktowania zwierząt domowych i wolno żyjących, przeciwdziałanie stosowaniu wobec nich przemocy, niesienie pomocy, wspieranie i systematyczna współpraca ze schroniskami i organizacjami, działanie na rzecz regulacji populacji czworonogów i zwalczania ich bezdomności, a także edukacja propagująca kształtowanie właściwych relacji pomiędzy człowiekiem a zwierzęciem.
Swoją misję realizujemy m.in. poprzez tworzenie kampanii i projektów wspierających czworonogi z całej Polski, interweniowanie w przypadkach znęcania się nad nimi, leczenie ich i pomoc w poszukiwaniu dla nich nowych opiekunów.
Co robimy?
dlaSchroniska.pl to projekt, który przez cały rok wspiera prawie 60 schronisk dla bezdomnych zwierząt i organizacji z całej Polski. Pod opieką mamy ponad 2600 potrzebujących psów, kotów, jeży, świnek morskich i królików. Dzięki platformie www.dlaSchroniska.pl internauci do końca 2015 r. ufundowali im dary już o łącznej wartości ponad miliona złotych! Kwota ta cały czas rośnie, a swoją cegiełkę może dołożyć każdy.
Jak to działa?
Wchodząc na stronę www.dlaSchroniska.pl wybierasz schronisko lub fundację, a następnie decydujesz, który zwierzak otrzyma Twoje wsparcie. Wskazujesz produkty, które chcesz kupić i płacisz przelewem internetowym lub tradycyjnym. Nie płacisz za wysyłkę, bo to my zapewniamy dostawę zakupionych produktów do wybranej przez Ciebie placówki.
poniedziałek, 12 września 2016
Przedsmak jesieni, praca i 9 kotów do wydania...
Jesień nadchodzi wielkimi krokami. Czuć to mimo ciepła i słońca. Mnie znowu zaczęła kusić wieś. Chętnie bym wyjechała. Tak mnie na wieś ciągnie, że nawet partnerów, którzy się na wsi wychowali przyciągam. Najpierw Krzysiek, a teraz Sebastian. On też do 15 roku życia na wsi mieszkał. Pracę zna i pracowity jest. Z nim miałabym odwagę wyjechać. Ja myślę o warzywniku na przyszły rok. Takim małym, skromnym. Krzysiek się chyba zgodzi. Posadziłabym bób, fasolkę, dynie, kabaczki, kalarepę, buraki, dymkę, ogórki, pomidory, sałatę z tym, ze w pojemnikach, może paprykę czyli to co rośnie i udaje się. U mnie ziemia jest kiepska. Wszystko buja idzie w liście, a owoców mało. Kuszą mnie oczywiście kapusty, bo pięknie główki wiążą, ale z bielinkiem sobie nie radzę.
W tym tygodniu trzeba odmłodzić maliniak. Zaplanowane też mam robienie dalszych prań i przetworów. Może w tym roku oprócz sosów chińskich i meksykańskich zrobię też paprykowy i pomidorowy? Przepisy mam z bloga Kresowa zagroda i od Asi z MarAsiowej ostoii. Wyglądają interesująco. Kusi mnie przygotowanie sałatki z kapusty i marchwi tylko nie wiem co Krzysiek na to. On nie znosi gdy przetwory robię. Trzeba również posprzątać w spiżarni i trochę na strychu. Krzysiek będzie znowu klął i się wściekał.
Jutro Krzysiek jedzie do miasta na zakupy. Ma kupić dynię na zupę i sos i kilo pieczarek. Mam zamiar je wysuszyć na zimę. Nawet lubię suszone pieczarki. Smakują mi w zupach i w sosach. W kolejnym tygodniu kupię następne kilo. Co prawda nie mają tego aromatu co grzyby leśne, ale dobre i to gdy innych brak.
Ostatnio znowu znajoma rozmnożyła koty. Tym razem ma do wydania 9 maluchów. Było 10, ale jeden zginął tragicznie w nowym domu zagryziony przez psa. Jeszcze mnie zgroza trzyma na samą myśl tym bardziej, że zaraz przyszli po następnego. Muszę zrobić ogłoszenia. Znajoma zarzeka się, że obie kotki w końcu wysterylizuje. Oby...
W tym tygodniu trzeba odmłodzić maliniak. Zaplanowane też mam robienie dalszych prań i przetworów. Może w tym roku oprócz sosów chińskich i meksykańskich zrobię też paprykowy i pomidorowy? Przepisy mam z bloga Kresowa zagroda i od Asi z MarAsiowej ostoii. Wyglądają interesująco. Kusi mnie przygotowanie sałatki z kapusty i marchwi tylko nie wiem co Krzysiek na to. On nie znosi gdy przetwory robię. Trzeba również posprzątać w spiżarni i trochę na strychu. Krzysiek będzie znowu klął i się wściekał.
Jutro Krzysiek jedzie do miasta na zakupy. Ma kupić dynię na zupę i sos i kilo pieczarek. Mam zamiar je wysuszyć na zimę. Nawet lubię suszone pieczarki. Smakują mi w zupach i w sosach. W kolejnym tygodniu kupię następne kilo. Co prawda nie mają tego aromatu co grzyby leśne, ale dobre i to gdy innych brak.
Ostatnio znowu znajoma rozmnożyła koty. Tym razem ma do wydania 9 maluchów. Było 10, ale jeden zginął tragicznie w nowym domu zagryziony przez psa. Jeszcze mnie zgroza trzyma na samą myśl tym bardziej, że zaraz przyszli po następnego. Muszę zrobić ogłoszenia. Znajoma zarzeka się, że obie kotki w końcu wysterylizuje. Oby...
sobota, 7 maja 2016
Nowa fryzura, domowe Spa, romans, zakupy i 9 kociąt...
Wczoraj zrobiłam sobie trochę zdjęć w nowej fryzurze. Fryzura fajna. Ja wyszłam koszmarnie, ale to nic dziwnego, bo nigdy na zdjęciach dobrze nie wychodziłam. Rzadko się poznawałam. Po prostu fotogeniczna nie jestem i szalenie się spinam. Nawet o uśmiechu nie myślę.
Dziś siedzę w domu i nic konkretnego nie robię. Wczesnym wieczorem mam zamiar sobie zrobić domowe Spa. Będą olejki, peeling cukrowy, maseczka i inne bajery. Czas o siebie trochę zadbać i trochę się porozpieszczać. Niedawno zdałam sobie sprawę, że jeszcze sporo fajnego czeka mnie w życiu i o starości nie ma co myśleć. Po południu może zrobię zakupy w sklepach z kosmetykami. Mam mało olejków. Nie mam soli do moczenia stóp. Kończy mi się maska na włosy.
W nocy pewnie znowu będę siedziała na Interpalsie, bo jestem umówiona z Jae Hui. Spotykamy się codziennie i gadamy po kilka godzin. To już jest prawdziwy internetowy romans. Nawet rozmawialiśmy o spotkaniu, ale to w tej chwili niemożliwe. I dobrze, bo diabli wiedzą co z tego mogło by wyjść, a ja mam poukładane życie.
Jutro muszę iść do znajomej, bo okociły jej się dwie kotki i ma 9 kociąt do wydania. Jak to usłyszałam to zaniemówiłam. Trzeba zrobić ogłoszenia. Domy się powinny znaleźć, bo kociaki są ciekawie umaszczone - rude i z rudym. Już dawno jej mówiłam, żeby te kotki wykastrowała. Nawet chciałam sfinansować zabiegi, ale ona nie chce. Nic do niej nie trafia.
Dziś siedzę w domu i nic konkretnego nie robię. Wczesnym wieczorem mam zamiar sobie zrobić domowe Spa. Będą olejki, peeling cukrowy, maseczka i inne bajery. Czas o siebie trochę zadbać i trochę się porozpieszczać. Niedawno zdałam sobie sprawę, że jeszcze sporo fajnego czeka mnie w życiu i o starości nie ma co myśleć. Po południu może zrobię zakupy w sklepach z kosmetykami. Mam mało olejków. Nie mam soli do moczenia stóp. Kończy mi się maska na włosy.
W nocy pewnie znowu będę siedziała na Interpalsie, bo jestem umówiona z Jae Hui. Spotykamy się codziennie i gadamy po kilka godzin. To już jest prawdziwy internetowy romans. Nawet rozmawialiśmy o spotkaniu, ale to w tej chwili niemożliwe. I dobrze, bo diabli wiedzą co z tego mogło by wyjść, a ja mam poukładane życie.
Jutro muszę iść do znajomej, bo okociły jej się dwie kotki i ma 9 kociąt do wydania. Jak to usłyszałam to zaniemówiłam. Trzeba zrobić ogłoszenia. Domy się powinny znaleźć, bo kociaki są ciekawie umaszczone - rude i z rudym. Już dawno jej mówiłam, żeby te kotki wykastrowała. Nawet chciałam sfinansować zabiegi, ale ona nie chce. Nic do niej nie trafia.
środa, 20 kwietnia 2016
Wszystkiego po trochu i odmładzanie...
Nadal oglądam dramy. Ostatnio dwie z Lee min Ho. Niezłe. Czeka jedna z Seungiem gi Lee. Nie wiem tylko czy uda mi się ją obejrzeć, bo tłumaczonych odcinków znalazłam 15 z 28. Reszta jest na Chomiku, ale nie wiem czy już ma wgrane tłumaczenie czy trzeba kombinować ze wstawianiem czego nie potrafię. Warto by się tego nauczyć. Wczoraj wpadł mi w oko następny przystojniak - Jung suk Lee. Ma 26 lat i jest z pod znaku panny czyli tak jak ja...Jeszcze filmu z nim nie widziałam, ale kilka nagród zdobył więc chyba jest niezły. Pewnie też jest nieźle zbudowany i ładnie się porusza, bo od 15 roku życia jest modelem. Krzysiek chyba jest zazdrosny, bo znienawidził Koreę i Koreańczyków na amen.
Poza tym to działam artystycznie i czytam antologię, bo mi przyszły egzemplarze autorskie. Znalazło się w niej 20 moich wierszy - miniaturek do 8 wersów. Do ogrodu mi się wychodzić nie chce, a robota goni. Najlepiej mi w domu na kanapie.
Od jutra muszę się bardziej energicznie zabrać za wytworki, bo od 14 maja szykuje się bazarek dla bezdomnych kotów. Mam zamiar wysłać paczkę. Może pójdą kartki, lampion, butelka, magnesy, szkatułka, kamienie, obrazki, książki i breloczki. Część rzeczy jest gotowych, ale trochę muszę dorobić. Koty są najważniejsze, a tych bezdomnych mi strasznie żal.
A poza tym? Jestem na dukanie, bo MUSZę schudnąć do 60 kg. Jak mi się to uda nie wiem. Chcę też jeszcze jak mi się uda schudnąć, trochę się odmłodzić i o siebie zadbać. Zawsze wyglądałam o 10 lat młodziej a teraz co? Zgroza. To moje zaniedbanie wynika chyba z tego, że mam starszego partnera a zawsze miałam młodszych. Krzysiek sam o siebie nie dba i przyjmuje mnie jaką jestem. Wyglądamy na rówieśników. Mój pierwszy mąż był ode mnie 5 lat młodszy, rekordzista w dodatku przystojniak był młodszy o 15 lat. Czas coś chyba podziałać w tym względzie, bo staruszką jeszcze nie jestem.
Poza tym to działam artystycznie i czytam antologię, bo mi przyszły egzemplarze autorskie. Znalazło się w niej 20 moich wierszy - miniaturek do 8 wersów. Do ogrodu mi się wychodzić nie chce, a robota goni. Najlepiej mi w domu na kanapie.
Od jutra muszę się bardziej energicznie zabrać za wytworki, bo od 14 maja szykuje się bazarek dla bezdomnych kotów. Mam zamiar wysłać paczkę. Może pójdą kartki, lampion, butelka, magnesy, szkatułka, kamienie, obrazki, książki i breloczki. Część rzeczy jest gotowych, ale trochę muszę dorobić. Koty są najważniejsze, a tych bezdomnych mi strasznie żal.
A poza tym? Jestem na dukanie, bo MUSZę schudnąć do 60 kg. Jak mi się to uda nie wiem. Chcę też jeszcze jak mi się uda schudnąć, trochę się odmłodzić i o siebie zadbać. Zawsze wyglądałam o 10 lat młodziej a teraz co? Zgroza. To moje zaniedbanie wynika chyba z tego, że mam starszego partnera a zawsze miałam młodszych. Krzysiek sam o siebie nie dba i przyjmuje mnie jaką jestem. Wyglądamy na rówieśników. Mój pierwszy mąż był ode mnie 5 lat młodszy, rekordzista w dodatku przystojniak był młodszy o 15 lat. Czas coś chyba podziałać w tym względzie, bo staruszką jeszcze nie jestem.
środa, 17 lutego 2016
Relaks, Vitalia, bazarki kocie i powieści...
Wczoraj znowu część wieczoru spędziłam przy kominku do aromaterapii i nastrojowej muzyce. Później medytowałam z minerałami i aniołami. Odpoczęłam. Zregenerowałam się psychicznie. Żałuję, że nie kocham tak jogi jak kocham medytację. Była by z tego korzyść, bo nabrałabym fizycznej sprawności. Niestety w tej kwestii się zwyczajnie migam. Znowu nie ćwiczę. Tym razem z powodu rwy, która mnie jeszcze trochę trapi. Już nie mam nadziei, że ćwiczenia polubię. Mogę je co najwyżej bardziej lub mniej tolerować. Toleruję jogę, tai chi, ćwiczenia cesarzy chińskich. No i jeszcze ewentualnie te na kręgosłup i pilates. Innych ćwiczeń typu zumba czy aerobik nie trawię.
Cały czas jestem na diecie, powoli chudnę, ale pamiętnik na Vitalii niestety musiałam zamknąć. Jest teraz dostępny tylko dla mnie. Zbyt dużo w nim było złośliwych komentarzy, a nawet wyzwisk. Niektórzy wręcz mieli chyba na moim punkcie obsesję i zaczepiali mnie nawet wtedy gdy pisałam na forum. Nie lubię takich emocji, czepialstwa i nadmiernej krytyki mojego stylu życia do którego mam prawo. Czepiali się o wszystko i o to, że jestem domatorką i o to, że introwertyczką i o to, że jestem rencistą, że mam koty. Próbowali nawet pouczać mnie jak mam postępować z Krzyśkiem. W końcu miałam dość.
Od kilku dni trwa bazarek na Facebooku dla bezdomnych kotów z cmentarza /https://www.facebook.com/events/343812822477544/ . Wstawiłam trochę fantów, ale na razie zbyt dużego ruchu nie ma. Szkoda, bo te biedne kociaki mają spore potrzeby. Chcę namalować jeszcze ze dwie akwarelki z kotami. Może one się sprzedadzą. Ostatnio miały powodzenie.
Nadal sporo czytam z tym, że pozycje mało ambitne. Głównie powieści kobiece z romantycznym wątkiem. Obejrzałam też sporo filmów w internecie w tym thrillery i seriale między innymi Rodzinę Forsytów. Mam jeszcze do obejrzenia film Buddenbrookowie.
Cały czas jestem na diecie, powoli chudnę, ale pamiętnik na Vitalii niestety musiałam zamknąć. Jest teraz dostępny tylko dla mnie. Zbyt dużo w nim było złośliwych komentarzy, a nawet wyzwisk. Niektórzy wręcz mieli chyba na moim punkcie obsesję i zaczepiali mnie nawet wtedy gdy pisałam na forum. Nie lubię takich emocji, czepialstwa i nadmiernej krytyki mojego stylu życia do którego mam prawo. Czepiali się o wszystko i o to, że jestem domatorką i o to, że introwertyczką i o to, że jestem rencistą, że mam koty. Próbowali nawet pouczać mnie jak mam postępować z Krzyśkiem. W końcu miałam dość.
Od kilku dni trwa bazarek na Facebooku dla bezdomnych kotów z cmentarza /https://www.facebook.com/events/343812822477544/ . Wstawiłam trochę fantów, ale na razie zbyt dużego ruchu nie ma. Szkoda, bo te biedne kociaki mają spore potrzeby. Chcę namalować jeszcze ze dwie akwarelki z kotami. Może one się sprzedadzą. Ostatnio miały powodzenie.
Nadal sporo czytam z tym, że pozycje mało ambitne. Głównie powieści kobiece z romantycznym wątkiem. Obejrzałam też sporo filmów w internecie w tym thrillery i seriale między innymi Rodzinę Forsytów. Mam jeszcze do obejrzenia film Buddenbrookowie.
piątek, 4 grudnia 2015
POMOCY!
"Znaleziono/
przybłąkał się rudy kot w okolicach Złotokłos, Szczaki, Mroków. Kocur
jest dorosły, zadbany, niekastrowany, pieszczoch prawdopodobnie mieszkał
z psami
bo ładnie czyta z mojego psa który ma ochotę go zjeść. Niestety
niedługo wracam do Warszawy, a tam mam drugiego psa, który jeszcze
bardziej nie lubi kotów. Przybłąkał się w nocy 1.12.2015 na terenie ROD
Elektron. Kot jest zadbany, czysty, grubasek. Szukam przede wszystkim
dotychczasowego właściciela ewentualnie koła ratunkowego w postaci
nowego domu, bo kot sam nie może zostać. Tym bardziej, że kiedyś zima
jednak przyjdzie. tel 608 14 12 09"
czwartek, 12 listopada 2015
Oporna waga, dieta, bazarek, codzienność i bezpańskie koty
Cały czas jestem na diecie. Niestety waga spada strasznie wolno. Już mnie to zaczyna denerwować pomału i myślę o tym by dietę zmienić. Fajna jest dieta Naturhouse. Je się tylko niektóre warzywa, owoce, jogurty naturalne i białko. Zero ziemniaków, pieczywa, kasz, makaronów. Chudnie się szybko. Zastanawiam się nad nią. Co gorsze od czasu jak piję zioła na reumatyzm trapią mnie zaparcia i to potężne, bo nawet senes i otręby nie pomagają. Tak samo miałam po świeżym czosnku. Już nie wiem co robić i chyba zdecyduję się na serię lewatyw według terapii Gersona. Na razie co ratuję się bisakodylem, ale ile można.
Wczoraj przesłałam zdjęcia moich wytworków na bazarek dla bezdomnych kotów z cmentarza https://www.facebook.com/events/343812822477544/412357085623117/
Rzeczy fajnie się sprzedają. Już koty zarobiły ponad 85 zł, a to dopiero drugi dzień. To stadko to w większości koty, które kiedyś miały domy - oswojone i miziaste. Teraz już nikomu niepotrzebne. Wyrzucone kiedyś jak stara, zbędna rzecz. Nie mogę się z tym pogodzić.
Dziś cały dzień siedziałam w domu. Trochę pracy wykonałam. Wsadziłam między innymi do doniczek cebulę na piórka i pietruszkę. Dosypałam ziemi do niektórych kwiatków. Miałam wysłać opowiadania do wydawnictwa, ale mi się nie chciało teksów sprawdzać i odpuściłam. Wczoraj zamknęliśmy z Krzyśkiem okienka do piwnicy i uprzątnęliśmy doniczki. Zima może nadejść. Tylko zwierzą bezpańskich mi strasznie żal. Zwłaszcza tych, które kiedyś miały domy i zostały wyrzucone. Strasznie cierpią i nawet dorosłe rzadko zimę przeżywają. To barbarzyństwo pozbawiać zwierzęta domu.
A na koniec piosenka, która mnie strasznie wzrusza...
Wczoraj przesłałam zdjęcia moich wytworków na bazarek dla bezdomnych kotów z cmentarza https://www.facebook.com/events/343812822477544/412357085623117/
Rzeczy fajnie się sprzedają. Już koty zarobiły ponad 85 zł, a to dopiero drugi dzień. To stadko to w większości koty, które kiedyś miały domy - oswojone i miziaste. Teraz już nikomu niepotrzebne. Wyrzucone kiedyś jak stara, zbędna rzecz. Nie mogę się z tym pogodzić.
Dziś cały dzień siedziałam w domu. Trochę pracy wykonałam. Wsadziłam między innymi do doniczek cebulę na piórka i pietruszkę. Dosypałam ziemi do niektórych kwiatków. Miałam wysłać opowiadania do wydawnictwa, ale mi się nie chciało teksów sprawdzać i odpuściłam. Wczoraj zamknęliśmy z Krzyśkiem okienka do piwnicy i uprzątnęliśmy doniczki. Zima może nadejść. Tylko zwierzą bezpańskich mi strasznie żal. Zwłaszcza tych, które kiedyś miały domy i zostały wyrzucone. Strasznie cierpią i nawet dorosłe rzadko zimę przeżywają. To barbarzyństwo pozbawiać zwierzęta domu.
A na koniec piosenka, która mnie strasznie wzrusza...
niedziela, 27 września 2015
Sporo pracy, inicjacja, harmnizacja półkul i bazarek dla kotów
W ostatnie dni sporo się u mnie działo. Miałam trochę pracy. Po pierwsze pisanie na forum i wróżenie. Całkiem sprawnie mi to idzie. Poza tym miałam do zrobienia tarot kompleksowo czyli świadomość, uczucia, praca i zdrowie oraz horoskop prognostyczny na rok. Wysłałam najpierw tarot i dziewczyna się wystraszyła wylewu albo zatoru, bo wszystko inne się zgadzało. Poradziłam jej, żeby się wyciszyła, żeby zwolniła, unikała stresów i zaczęła medytować, a los oszuka. Jak tu jednak zwolnić gdy ma się słońce w baranie, a księżyc w lwie. To ogniste znaki i trudno będzie zwolnić. Dwa dni temu ponadto zgłosiła się do mnie kobieta z prośbą o inicjację w system Engel Ki. System jest bardzo fajny, bo ułatwia kontakt z aniołami. Ja sama byłam w niego inicjowana kilka lat temu i od tego czasu kontakt z aniołami mam lepszy. Pomagają mi, a odpowiedzi na trudne pytania same pojawiają się w mojej głowie. Teraz inicjuję innych. Poza tym miałam do przygotowania paczkę na bazarek dla bezdomnych kotów. Tego stada mi akurat bardzo szkoda, bo koty są prawie oswojone. Może miały kiedyś domy i teraz cierpią podwójnie. To tragedia dla nich trafić z kanapy na ulicę. Paczka pójdzie jutro z rękodziełem i książkami. Wysłałam bombki, magnesy, broszki, kolczyki, breloczki, czapkę, lampion, kamienie, koraliki i kartki.
Przedwczoraj miałam trochę oddechu, bo poddałam się harmonizacji półkul mózgowych wahadłem u Leszka Żądły. Zabieg mnie niesamowicie wyciszył i od razu mi się lepiej myślało. Za miesiąc chcę się poddać następnemu, a później jeszcze jednemu. Myślę też o zabiegu usuwania krzyży karmicznych. Może się poddam. Nie bardzo mi się uśmiecha oddawać, cierpieć i pokutować za to co zrobiłam w poprzednich życiach. Po tym zabiegu tego typu przejścia są rzadkością. No przynajmniej ja na to liczę.
Dziś odpoczywam. Nie robię nic kompletnie. Zrobiłam tylko obiad - kapustę z pieczarkami i ziemniaki. Może jednak wieczorem zabiorę się za ozdabianie butelki. Na razie serwetki jeszcze nawet nie wybrałam, tyle, że Krzysiek butelkę umył i odkleił z niej nalepki. W domu jest ciepło i przyjemnie, bo od dwóch dni palimy w piecu. Koty się porozciągały na całą długość i się wygrzewają. Uwielbiam na nie patrzeć wtedy...
wtorek, 4 sierpnia 2015
Upały, nowa praca, sprzedaż rękodzieła, oczyszczanie energetyczne i podrzucony kociak...
Nadeszły upały. Dziś ma być 33 stopnie, a ja muszę jechać do miasta. Będę na poczcie, w antykwariacie i w punkcie ksero, bo czas wydrukować scrapki do kartek na Boże Narodzenie. Jadę rano tak, zeby po 11 juz wrócić do domu. Po południu będę działać i w pracowni i zarobkowo, bo mam nowa pracę. Wreszcie mi sie udało chwycić taką za lepsze pieniądze. Będę pisać na forum o dietach, odżywianiu, ćwiczeniach i zdrowym stylu życia. Może mi się uda zarobić. Tylko ciekawe jak długo ta praca będzie. Wczoraj udało mi się też sprzedac troche rękodzieła, a dokładnie talerzyk i kilka kamieni. Jestem bardzo zadowolona, bo pieniędzy sporo porzebuję w najbliższym czasie. Powinnam zrobić troche zakupów i oddać komputer do naprawy, bo niekóre litery są zupełnie starte i nie wszystkie klawisze dobrze działają. Nie zawsze działa t i klawisz alt. Dużo błędów robię przez to w tekście i muszę później nanosić poprawki, a to zajmuje sporo czasu.
Od kilku dni oczyszczam energetycznie wszystko co sie da. Nie tylko moje mieszkanie, ale i działkę i oba domy i budynki gospodarcze. Używam soli do egzorcyzmów i wahadła z kryształu górskiego. Wszystko idzie dobrze i działa, bo mi się śnią koszmary, a to oznacza, ze walczę. Będzie dobrze. O egzorcyście przestałam myśleć, bo to bez sensu. Musiałabym zrezygnować z ezoteryki na co się nie zgadzam. Dalej mam zamiar stawiać tarota i robić zabiegi Reiki potrzebującym. Nie wyrzeknę się tego. Nie tylko Kościół umożliwia oświecenie i dotarcie do Boga. Są też inne drogi wcale nie gorsze i ja mam zamiar jedną z nich kroczyć dalej...
Dwa dni temu zadzwoniła do mnie koleżanka z wiadomością, że ktoś jej podrzucił małego kotka. Kotek wszedł do komórki i schował się. Był całkiem dziki. Jej mąż kotów nie cierpi i groził, że poszczuje go psem, który koty morduje. Do schroniska nie miał go kto odwieźć, a straż miejska wcale problemem nie była zainteresowana. Zdecydowałam się, że go zabiore do siebie do komórki i będzie żył jako kot wolnożyjący. Jak długo to już inna sprawa, bo obok u sąsiadów jest pies. Jest też ruchliwa droga. Mieli kota złapać i przynieść do mnie. Niestety nie udało się. Maluszek uciekł do sąsiada i schował się w stercie drewna. Sąsiad co prawda koty ma, ale je rozmnaża i pewnie mało karmi i nie leczy więc problem rozwiązany nie jest. Ja już nic zrobić nie jestem w stanie. Czy biedactwo przeżyje trudno przewidzieć. Szkoda...
Wczoraj wstawiłam troche nowości na mój blog galerię. Dziś może jeszcze dołożę...
wtorek, 30 czerwca 2015
To i owo o jedzeniu i ogrodzie, bazarki dla kotów, wytworki i marzenie o książkach...
Mam już serdecznie dość diety i liczenia kalorii. Zaczęłam podjadać. Jem i chleb i ziemniaki i kluski, a w czwartek zjadłam całą czekoladę nadziewaną. Wyrzutów sumienia nie miałam. Efekt jest taki, że zamiast przytyć, schudłam pół kilograma. Do typowej diety wrócę póżnym latem, bo jeszcze kilka kilogramów w tym roku chcę zrzucić. Ostatnio gotuję proste potrawy i z tego co mam w domu. Przepisów nie wertuję. Wyjadam zapasy ze spiżarni i to co urośnie. W warzywniku dżungla, bo od 3 dni nie byłam plewić. Może dziś w końcu wyjdę. Powinnam też wysiać resztę fasolki szparagowej. Cały czas zbieram szczaw, rabarbar i truskawki. Było też i jest sporo rzodkiewki. Botwinka dochodzi. Nie będzie za to pomidorów, bo wybujały. Kartofle też. Czekam na bób.
Od dwóch dni działam intensywnie w pracowni, bo będe miała bazarek dla kotów na facebooku https://www.facebook.com/groups/bazarkidlazwierzat/?fref=ts
Chcę tym razem wysłać obrazki pastelami, kolczyki, magnesy, breloczki, zakładki, butelkę i inne drobiazgi zdobione techniką decoupage. Wyślę też kartki. To co wysłałam ostatnio ładnie się sprzedało. Ciekawe czemu ja nic sprzedać nie potrafię. Mam sklepiki i na Srebrnej agrafce i na DaWandzie, ale tylko z czapkami szydełkowymi i obrazami vedic art. Sprzedałam jedną czapkę i jeden obraz. Powinnam może zrobić zdjęcia i wstawić też coś innego. Myślę o zawieszkach z aniołami, może świecznikach, deskach kuchennych, z czasem o kartkach i innych drobiazgach do domu.
Ostanie wytworki... Zdjęć nadal robić nie potrafię. Tym razem wyszły cienie...Strasznie jestem tępa w tym temacie i często zdjęcia wychodza poruszone. Tyle dobrych rad usłyszałam na ten temat i jak nie szło tak nie idzie.
Ostatnio zrobiłam spore zakupy w sklepach dla rękodzielników. Czekam jeszcze na przesyłki. Będę miała co robić przez jakiś czas. Pieniędzy na koncie jak nie było tak nie ma, a babka odebrała towar w piątek. Przesyłka była za pobraniem i nie wiem co się dzieje. Mam do zapłacenia za towary w dwóch miejscach i strasznie się denerwuję. Wpadły mi też w oko 2 książki i mam zamiar je kupić jak pieniądze wreszcie dostanę. W tym tygodniu ma mi przyjść tez grubsza suma, ale zatrzymam ją na płytę na grób taty, bo wreszcie trzeba ją zrobić.
Ostatnio kusi mnie haft krzyżykowy. Chyba niebawem ulegnę...
czwartek, 25 czerwca 2015
Decoupage, pierwsze kartki, pomoc Asi, trochę o roślinach i ostatni wiersz...
Od kilku dni działam artystycznie i końca nie widać. W tej chwili robię butelki. Pomysłów mam masę. Tylko miejsca na przechowywanie nie mam. Mam zamiar kupić półkę, ale pieniędzy brak. Powoli też zapas butelek mi się kończy. Mają mi zbierać koleżanki. Obiecały to pewnie słowa dotrzymają. Na razie butelki są raczej proste w wykonaniu, ale wciąż się uczę czegoś nowego. W najbliższym czasie spróbuję zrobić spękanie. Odważyłam się też wreszcie, zrobiłam zakupy w sklepie dla rękodzielników i powstały pierwsze kartki. Pokochałam to zajęcie i mam nową pasję. Muszę jeszcze sporo dodatków dokupić, ale już działam. W decu i scrabkach bardzo pomaga mi Asia z blogu MarAsiowa Ostoja http://marasiowaostoja.blogspot.com/2015/06/roze.html. która sama robi przepiękne rzeczy. Ta kochana dziewczyna ma do mnie masę cierpliwości. To ona mi uświadomiła, że robiąc prace powinnam w zasadzie przestrzegać stylu i że jest moda na shabby chic. I tu mam problem, bo nigdy się modą nie przejmowałam i lubię styl eklektyczny. Zobaczymy jak mi to dalej pójdzie...Chciałabym jak się wprawię robić butelki i kartki na bazarki dla kotów, a może pomyślę kiedyś i o sprzedaży...
Wczoraj posadziłam też ostatnie z zakupionych roślin doniczkowych. Koty się nimi na razie nie interesują. Inna sprawa, że w pokuju w którym zazwyczaj przebywają nisko postawiłam te z twardymi liśćmi jak aloes czy sanseweria, której kupiłam dwa rodzaje. W najbliższym czasie mam zamiar kupić nasiona papirusa, żeby zielenina dla kotów była cały rok. Chcę też kupić nasiona asparagusa i może jeszcze cytrynę skierniewicką.
A na koniec wiersz o lecie, które niby jest a go nie ma...
Powotanie lata
wczoraj powitałam lato
z nastaniem poranka
odwiedziłam
pola łąki las
widziałam maki
tańczce wśród kłosów i
kąkole pochylajace główki
tak pachniały zioła
odpoczęłam
pod wdzięczną brzozą
w migotliwym cieniu
uległam pieszczocie
wody w strumieniu
wspomniałam
śpiew skowronka
letnią burzę
i cienistą dąbrowę
sielski widok
dodał mi sił
i ukoił zmysły
piękno zachwyciło
Zmykam, bo chcę skończyć obraz ikonopodobny, który ostatnio zaczęłam...
niedziela, 21 czerwca 2015
Litha, kwiatki doniczkowe, decoupage i pomoc dla kotów...
Sabat Litha- świeto wody i ognia czyli letnie przesilenie u mnie będzie obchodzony na terenie posesji. Nie wybiore się ani do lasu ani nad rzekę, choć to by było wskazane. Będzie ognisko, spalenie ziół. Przygotowanie ziół do powieszenia w domu. Okadzę też ziołami mieszkanie, przeskoczymy przez ognisko. Później będzie kąpiel przy świecach. Ciekawe co zrobię jak będzie lać deszcz... Sobótki już obchodzić nie będę. Może tylko zapalę świecę. Zioła przygotuje tak by był zapas na wszystkie dziedziny życia. Będą zebrane i te pomocne przy problemach ze zdrowiem, finansowych, czy miłosnych. Zbiorę też te które służą do oczyszczania osób i wnętrz. Będę skupiona by wyczuć prastare moce i zjednoczyć się z energią tych, którzy będą świętować w tym samym czasie. Ostatnio Krzysiek jakby przywykł do moich rytuałów i piekłem mnie już nie straszy.
Przestał też się złościć na mnie, że hoduję kwiatki w domu. Kupiłam ich trochę ostatnio. Kupię jeszcze gdy zdobęde półki na pnącza. Mam już kliwię, zielistkę, szeflerę, grubosza, 2 agawy, aralię, amarylisa, który nigdy nie kwitnie, 2 hoje, 2 cisusy, 3 bluszcze, mirta, laura, kawę, dracenę, żyworódkę, mandarynki z pestek, fikusa beniana. Idą do mnie kaktus wielkanocny, reo, calatea, grudnik, fikus podobny do monstery, monstera, fikus, filodendron i dwa kwiatki o ozdobnych liściach o nieznanych nazwach. Mam zamiar jeszcze kupić begonię tamaję i drzewiastą oraz fikusa dębolistnego. Planuje też wysiać z nasion papirus i asparagusy. Moje kwiatki są generalne dość biedne, bo koty je czasem obgryzają. Trzymam je więc tam gdzie one na stałe nie przebywają. W pokoju w którym koty siedzą są tylko te, które im nie smakują...
Ostatnio oprócz ikon robię też decoupage. Na razie zdobie to co mam w domu. Zrobiłam też zakupy i przedmioty do zdobienia oraz masa serwetek już są w drodze. Z kursu decoupagę zrezygnowałam. Ponoć to strata pieniędzy, bo podobno wiele się na takim kursie nauczyć nie można.
A na koniec problem. Wczoraj ktoś wyrzucił w lesie 3 małe kotki. Wzięła je koleżanka, ale ona ma psa mordercę. Ja wziąć nie mogę, bo już mam za dużo...Tu jest wydarzenie. https://www.facebook.com/events/1448080615494780/ Pomóżcie jeśli możecie i prześlijcie dalej... To jest bardzo pilne...
piątek, 9 stycznia 2015
Odwilż, napastowana sarna, psy, obrazy i pastele olejne...
Odwilż. Z dachu kapie jak w marcu. Śniegu już prawie nie ma, topnieje w oczach. Szkoda tak pięknie było.
Ostatnio byłam na spacerze w lesie i na łąkach. Wybrałam się poszukać tropów zwierząt. W okolicy bytują sarny i chyba zające. Byłam na łąkach, gdy w oddali dostrzegłam sarnę i goniącego ją psa. Sarna umykała w wielkich skokach, a pies biegł za nią. Nie ustawał. Na szczęście był mały. Nie wiem czyj to pies, ale okropnie się zdenerwowałam na właściciela. Nie znoszę takiej nieodpowiedzialności - wypuszaczania psów bez opieki na ulicą. Psy powinny być zamykane. Nie powinny biegać po ulicy luzem, bo polują na wszystko co się rusza. Napadają na inne zwierzęta i na ludzi. W lecie psy zamordowały młodą sarnę na polu sąsiadki, a ostatnio jeden bardzo miły z resztą zniszczył mi rajstopy, bo skakał po mnie na ulicy. To nie powinno mieć miejsca. Mój pies na ulicę nigdy nie wychodzi, bo pilnuję...
Napisałam haiku
zakręt drogi
sarna w skoku pod lasem
umyka przed psem
droga przez pola
w śniegu pod topolą
stado gołębi
Zaczęłam przygotowywać rzeczy na bazarki dla potrzebujących kotów. Mam wysłać książki, czapki wykonane szydełkiem, biżuterię, aniołki i może obrazki kotów malowane pastelami. Jak się uda rzeczy sprzedać to koty zyskają. Bazarki są trzy i trochę mi jeszcze do przygotowania zostało. Wysyłka w poniedziałek i muszę się sprężać z wykonaniem aniołków. Chcę wysłać te wykonane z gliny samoutwardzalnej. To co wysłałam ostatnio wszystko poszło.
Ostatnio sporo maluję i bardzo mnie to cieszy. Oprócz pasteli suchych polubiłam też pastele olejne. Są popularne wśród malarzy od dawna, a obrazy nimi wykonane przypominają obrazy olejne. piękne są obrazy np. teresy Ziółkowskiej. Wczoraj namalowałam pierwszy obrazek i jestem zadowolona. Miał być próbny i powstał w pół godziny. Tylko ten zapach terpentyny mnie trochę drażni. Dziś dalsze próby...
I kolejne dwa malowane pastelami w tym pierwszy koń...
Dziś przyszła mi przesyłka z pastelami suchymi na sztuki oraz z kolorowymi papierami do pasteli. Pewnie powstanie następny kot...
poniedziałek, 28 lipca 2014
Upał trwa, perfumy i koty do wydania...
Upał nie odpuszcza i tak według prognoz ma być jeszcze tydzień. Jestem już zmęczona, puchnę i denerwuję się. Tak sobie myślę, że to już ostatnia fala upałów w tym roku. A może jeszcze sierpień będzie upalny? Oby nie, bo mam trochę spraw do załatwienia i czekam z nimi na chłodniejsze nieco dni. Po pierwsze powinnam już zamówić węgiel, 2 tony na początek. Powinnam też poprosić sąsiada o wycięcie ostatnich suchych drzew i jeszcze kilku drzewek dzikich, nie owocujących śliwek. Powinnam też zrobić partię biżuterii na bazarki tym razem dla kopytnych. Myślę też, o wyrobie serów i wędlin wędzonych. Krzyśka czeka przygotowywanie miejsca pod truskawki. Jest też sporo pracy w sadzie.
Chodzi też za mną wycieczka do miasta i zakup perfum rozlewanych. Wiem, że te perfumy to nie oryginały, wiem, że sporo osób je krytykuje, ale ja je chce wypróbować na własnej skórze, bo podobno są trwałe i naprawdę fajnie pachną. Mnie w końcu zależy na tym by fajnie pachnieć, a nie żeby pachnieć markowo. Chcę kupić perfumy typu Hypnose i Opium, bo tych zapachów do tej pory używałam z tym, że oryginalnych. Kusi mnie też Gabriela Sabatini, ale nie wszystko na raz. Mam też zamiar kupić perfumy Fm, bo sporo dobrego o nich czytałam.
Wczoraj byłam u znajomej porobić zdjęcia kociaków do wydania. Już porobiłam ogłoszenia i teraz znajoma czeka na potencjalnych chętnych. Kociaki są łagodne, pro ludzkie, śliczne i ciekawie umaszczone. Pewnie więc domy znajdą, ale dopiero za jakiś czas, bo teraz w adopcjach panuje przestój. Jak to w wakacje. Znajoma ma dwie kotki, które mają małe dwa razy do roku. No i jest problem z szukaniem domów. Teraz co najmniej jedna koteczka ma być wykastrowana...
Wiersze i haiku nadal powstają. Kusi mnie też pisanie opowiadań. Coś mnie tak ostatnio naszło. Nie działam na dworze, bo upały to działam w domu...
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)