Kupiłam sobie kolejne karty anielskie. Czekam na nie. Wpadły mi w oko jeszcze jedne, ale kupię je chyba dopiero w przyszłym miesiącu. To na razie koniec zakupów. Pieniądze na tablet graficzny z wyświetlaczem prawie roztrwoniłam :(.
Dziś przyjeżdża Sebastian. Jest w drodze. Lubię jak jest chociaż czasem sie kłócimy. Jest uparty i usiłuje mną kierować, a ja oczywiście się na to nie zgadzam. Krzysiek też jest uparty, ale ulega łatwiej i to mi pasuje. Cale życie marzę o zgodnym, spokojnym, niekonfliktowym facecie, ale mi to chyba nie pisane.
Ostatnio się zdenerwowałam, bo doszło do mnie, że prezydent sasiedniego miasta wydał zezwolenie na odstrzał dzikow w pobliskim parku. Dzikow jest sporo w tym mlode. Mnie oczywiście jest ich szkoda, bo uważam, że życie jest zbyt cenne by je bez potrzeby odbierać. Te dziki nikomu krzywdy nie robią. Problem jest chyba w tym, że park był niedawno remontowany i dzikie zwierzęta nie bardzo pasują do eleganckich alejek. Ja eleganckiego stylu nie lubię i nikt mnie w parku juz nie zobaczy. Niech sobie inni korzystaja z lezaków na alejkach. Na piwo po 8 zł też nie mam ochoty...
Czekam na fundusze, bo chcę kupić perfumy z tym, że tym razem rozlewane. Zależy mi na ładnym, trwałym zapachu. Oryginalne nie muszą być. Potrzebuję ich na wyjście, bo w domu używam perfumy w olejku albo w kremie, które sobie sama robię. Mam tez kupić karty archaniołów. Myślę o czarnym lustrze. Kiedyś uzywalam do magii starego kryształowego lustra po cioci. Niestety sie potłuklo. Mam kulę kryształową, ale podobno w lustrze czarnym widzi się szybciej niz w kuli.
Kupiłam kolejna książkę o tarocie...
Ostatni obraz i szkice...
Mój własny świat... życie codzienne, twórczość, ciepłe, swojskie klimaty, nieco romantyzmu, szczypta magii i całkiem sporo pozytywnych emocji...
Codzienność
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą obraz. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą obraz. Pokaż wszystkie posty
piątek, 9 sierpnia 2019
poniedziałek, 5 sierpnia 2019
poniedziałek
Dzień biegnie za dniem. Jeden podobny do drugiego.
Ostatnio skupiłam sie na szkicach, a zupełnie zaniedbałam malowanie i grafikę. Chyba do tego wrocę nawet jeśli to będzie oznaczało, ze moja nauka rysowania sie przeciągnie. Przygotować chcę do oceny 10 prac z malarstwa. Tym razem chodzi mi o akryle. Wyślę prace po 15VIII. Do tego czasu jeśli sie uda namaluję jeszcze może dziką różę, ale juz owoce i może zrobie podejście do róż. Czekają pastele suche. Powinnam poćwiczyć perspektywę powietrzną w pejzażach... Później przyjdzie pora na portrety i zwierzęta. Chodzi mi o sierść. Wtedy uznam, że medium jest opanowane. :)
Z uporem maniaka szukam w internecie informacji o tym, ze lato powoli odchodzi. W zeszłym roku bociany o tej porze już zbierały się w sejmiki. Śledzę informacje o pogodzie w górach, doglądam co z nawłociami. Perspektywa nadchodzącej jesieni bardzo mnie cieszy. Czekam na koniec wakacji, bo zrobi się ciszej na ulicy i pod domem, bo zaczną sie zajęcia w ośrodku kultury. Liczę dni... Krzysiek przeciwnie. Juz się zaczyna powoli denerwować, bo trzeba będzie w piecu palić i opał nosić. Ja piec uwielbiam, ale faktycznie gdybym to wszystko musiała robić toby mi do śmiechu nie było.
Na razie cieszą mnie dalie, lilie, pelargonie, hortensje.
Zastanawiam się czy nie zrobić w tym roku wina. Mam balon na 10 litrow ale jest chyba za duzy.Trzeba by coś mniejszego na poczatek kupić. Myślę o połowie mniejszym. Nie wiem co by wyszło z brzoskwiń. Lubie wina slodkie i korzenne. Muszę poczytać na ten temat...
Ostatnio skupiłam sie na szkicach, a zupełnie zaniedbałam malowanie i grafikę. Chyba do tego wrocę nawet jeśli to będzie oznaczało, ze moja nauka rysowania sie przeciągnie. Przygotować chcę do oceny 10 prac z malarstwa. Tym razem chodzi mi o akryle. Wyślę prace po 15VIII. Do tego czasu jeśli sie uda namaluję jeszcze może dziką różę, ale juz owoce i może zrobie podejście do róż. Czekają pastele suche. Powinnam poćwiczyć perspektywę powietrzną w pejzażach... Później przyjdzie pora na portrety i zwierzęta. Chodzi mi o sierść. Wtedy uznam, że medium jest opanowane. :)
Z uporem maniaka szukam w internecie informacji o tym, ze lato powoli odchodzi. W zeszłym roku bociany o tej porze już zbierały się w sejmiki. Śledzę informacje o pogodzie w górach, doglądam co z nawłociami. Perspektywa nadchodzącej jesieni bardzo mnie cieszy. Czekam na koniec wakacji, bo zrobi się ciszej na ulicy i pod domem, bo zaczną sie zajęcia w ośrodku kultury. Liczę dni... Krzysiek przeciwnie. Juz się zaczyna powoli denerwować, bo trzeba będzie w piecu palić i opał nosić. Ja piec uwielbiam, ale faktycznie gdybym to wszystko musiała robić toby mi do śmiechu nie było.
Na razie cieszą mnie dalie, lilie, pelargonie, hortensje.
Zastanawiam się czy nie zrobić w tym roku wina. Mam balon na 10 litrow ale jest chyba za duzy.Trzeba by coś mniejszego na poczatek kupić. Myślę o połowie mniejszym. Nie wiem co by wyszło z brzoskwiń. Lubie wina slodkie i korzenne. Muszę poczytać na ten temat...
czwartek, 11 lipca 2019
czwartek
Wczoraj Krzysiek był w Rykach w celu sprzedaży działki rolnej. Wyjechali rano i wrócili wieczorem. Brat Krzyśka prowadził w obie strony, a byl po nocnej dniowce. Strasznie sie balam, zeby nie zasnął za kierownicą. Wrócili jednak szczęśliwie. Działka prawie sprzedana i choć dużo za nią nie będzie, to pieniadze sie przedadzą. Z Krzyśka spadku zostalo jeszcze tylko mieszkanie w Warszawie po ciotce. To kawalerka i pieniądze z niej będą chyba w przyszłym roku. Mąż mi sie trafił leniwy, ale za to z posagiem. :) W pracy sie nie wysilał, a ostatnio nie pracuje wcale, ale pieniadze po rodzinie przed glodem i chłodem chronią, choć oszczędzać trzeba. Taki widać mój los w tym życiu. Całe zycie oszczędności.
Za kilka dni zaczynam kolejna fazę diety. To będzie w zasadzie post dr Dąbrowskiej. Chcę pociągnąć do nowiu i obym 4 kg zrzuciła. Motywacje mam wysoką i juz bym chciała dietę zacząć. Ten rok jest gorszy jeśli chodzi o odchudzanie, bo waga niby spada ale szybko pojawiaja sie przestoje, a później jojo. Tego nie znoszę i diete przerywam. Jak na razie na stałe w tym roku schudłam tylko 6 kg. W zeszłym aż 18. Rok sie jednak jeszcze nie skończył i moze kilka kilo zrzucę. Oby choć 4 jeszcze na stale spadlo to będę zadowolona. Jest szansa, ale nie pewność. Wszystko zależy od pogody. Jeśli będą upały, nie schudnę.
Dziś chcę wyjść do pracy do ogrodu. Czeka ogrodek przed domem. Kiedyś chciałam grządki wyłozyć folią, ale wtedy bym musiała zrezygnować z kwiatów, a tego nie chcę. Niech sobie będzie po wiejsku, ale nie tak do końca. Kwiaty będą, ale troche betonu tez będzie. Ogródek jest na podwyższeniu, to będzie wygladal troche jak taras. Nie lubie betonu, ale z trawnika muszę zrezygnować, bo nie ma kto kosić. Krzyśka nawet szantażem do tego trudno zmusić, a Sebastian przyjeżdża rzadko i trawa bardzo rośnie.
Mam nową pracę. Przygotowuję dla dwoch gazet strony z rozrywką. Robię krzyżówki w tym przygotowanie graficzne, piszę qwizy, dowcipy i ciekawostki. Gazety to tygodniki i trochę mam szansę zarobić mimo, ze stawki nienajwyższe. Ciekawe jak długo potrwa współpraca. Na razie problemy finansowe zażegnane.
A na koniec pastele suche... Ostatni obrazek nieudany. Miała być lawenda, ale bez ukłonu w stronę realizmu. Wyszło nie wiadomo co i pojdzie do pieca. Jednak wolę realizm...
Za kilka dni zaczynam kolejna fazę diety. To będzie w zasadzie post dr Dąbrowskiej. Chcę pociągnąć do nowiu i obym 4 kg zrzuciła. Motywacje mam wysoką i juz bym chciała dietę zacząć. Ten rok jest gorszy jeśli chodzi o odchudzanie, bo waga niby spada ale szybko pojawiaja sie przestoje, a później jojo. Tego nie znoszę i diete przerywam. Jak na razie na stałe w tym roku schudłam tylko 6 kg. W zeszłym aż 18. Rok sie jednak jeszcze nie skończył i moze kilka kilo zrzucę. Oby choć 4 jeszcze na stale spadlo to będę zadowolona. Jest szansa, ale nie pewność. Wszystko zależy od pogody. Jeśli będą upały, nie schudnę.
Dziś chcę wyjść do pracy do ogrodu. Czeka ogrodek przed domem. Kiedyś chciałam grządki wyłozyć folią, ale wtedy bym musiała zrezygnować z kwiatów, a tego nie chcę. Niech sobie będzie po wiejsku, ale nie tak do końca. Kwiaty będą, ale troche betonu tez będzie. Ogródek jest na podwyższeniu, to będzie wygladal troche jak taras. Nie lubie betonu, ale z trawnika muszę zrezygnować, bo nie ma kto kosić. Krzyśka nawet szantażem do tego trudno zmusić, a Sebastian przyjeżdża rzadko i trawa bardzo rośnie.
Mam nową pracę. Przygotowuję dla dwoch gazet strony z rozrywką. Robię krzyżówki w tym przygotowanie graficzne, piszę qwizy, dowcipy i ciekawostki. Gazety to tygodniki i trochę mam szansę zarobić mimo, ze stawki nienajwyższe. Ciekawe jak długo potrwa współpraca. Na razie problemy finansowe zażegnane.
A na koniec pastele suche... Ostatni obrazek nieudany. Miała być lawenda, ale bez ukłonu w stronę realizmu. Wyszło nie wiadomo co i pojdzie do pieca. Jednak wolę realizm...
niedziela, 7 lipca 2019
niedziela
Dziś dzień ulgowy - dużo spania, czytania. Do tego malowanie. Będzie wróżenie na portalach, ale pisania tekstow nie przewiduję. Dzień powinien być spokojny. Przyniesie pewnie psychiczny odpoczynek. To mi sie przyda po historii z Morusem. On od dziś ma brać tabletki i pewnie będą problemy. Jest uparty i moze gryźć. Tak miało być, a było istne urwanie głowy, bo napisał do mnie redaktor naczelny dwóch gazet, ze potrzebuje na dzis kilka krzyżowek. Co gorsze miały być opracowane graficznie, a tego do tej pory nie robiłam. Zawsze wysyłałam na papierze. Siedziałam więc nad tym i przed chwilą skończyłam. Moze uda mi sie załapać na stałe. Było by świetnie... Potrzebuję pieniędzy, bo muszę zrobic zakupy w sklepie dla plastyków. Mam zamówienie na obraz z lawendą, a podobrazia małego nie mam.
Od piątku malowałam malwy. Dziś skończyłam. Na razie będzie przerwa z malowaniem do wtorku, bo nie mam juz wydrukowanych wzorow kwiatów. Wydrukuję lawendę, róże i rumianki. Gdy to namaluję wezmę sie chyba z powrotem za pejzaże. Nie będę się spieszyć. Planuję malować jeden obraz na sztaludze tygodniowo. Moze wrócę tez do pasteli i akwareli.
Zaczynam zbierać na tablet graficzny z wyświetlaczem. Jeszcze niedawno miałam 3/4 kwoty, ale pieniadze stopnialy, bo Morusek miał problem z zębem, który trzeba było wyrwać. Do tego okazało się, że pod dwiema innymi jest ropa. Sam zabieg nie był drogi, ale doszła taksówka. Były cztery przejazdy.
Tablet mnie kusił od dawna, ale to troche fanaberia, bo zawodowym grafikiem nie jestem. Czasem wprawdzie zarabiam na logo lub banerach czy ulotkach, ale nie sa to zawrotne sumy. Kusi mnie też robienie plakatów typu obrazow.
Wczoraj dostałam na skrzynkę wiadomość o nowej książce. Ma się ukazać po 20 VII. Chyba ja kupię. Autorka uczy pisania. Prowadzi też kursy copywritingu. Ja niby piszę od wielu lat, ale wiedza sie przyda. Poza tym książka to nie kurs. Cena umiarkowana.
Od piątku malowałam malwy. Dziś skończyłam. Na razie będzie przerwa z malowaniem do wtorku, bo nie mam juz wydrukowanych wzorow kwiatów. Wydrukuję lawendę, róże i rumianki. Gdy to namaluję wezmę sie chyba z powrotem za pejzaże. Nie będę się spieszyć. Planuję malować jeden obraz na sztaludze tygodniowo. Moze wrócę tez do pasteli i akwareli.
Zaczynam zbierać na tablet graficzny z wyświetlaczem. Jeszcze niedawno miałam 3/4 kwoty, ale pieniadze stopnialy, bo Morusek miał problem z zębem, który trzeba było wyrwać. Do tego okazało się, że pod dwiema innymi jest ropa. Sam zabieg nie był drogi, ale doszła taksówka. Były cztery przejazdy.
Tablet mnie kusił od dawna, ale to troche fanaberia, bo zawodowym grafikiem nie jestem. Czasem wprawdzie zarabiam na logo lub banerach czy ulotkach, ale nie sa to zawrotne sumy. Kusi mnie też robienie plakatów typu obrazow.
Wczoraj dostałam na skrzynkę wiadomość o nowej książce. Ma się ukazać po 20 VII. Chyba ja kupię. Autorka uczy pisania. Prowadzi też kursy copywritingu. Ja niby piszę od wielu lat, ale wiedza sie przyda. Poza tym książka to nie kurs. Cena umiarkowana.
Jesteś
Jesteś przy mnie
wciąż blisko
dostrzegam uśmiech
zmysłowy ruch gdy odgarniasz włosy
i delikatny zarys smukłej szyi
cała ty
żadne słowa ani gesty nie oddadzą
piękna i subtelności
ani tego co czuję
i tylko czasem gdy serce przyśpiesza
twarz płonie
pieszczotami próbuję cię zatrzymać
jeszcze bliżej
tylko te momenty
gdy zaglądasz mi w oczy
ból smutek i tęsknota
są dalej niż mój oddech
a dusza nie krzyczy
Wiersz pisany na warsztaty. To wariacja do wiersza Tadeusza Borowskiego
poniedziałek, 1 lipca 2019
poniedziałek
Przygotowuję sie do remontu dachów. Jeden będzie robiony na pewno, a drugi znajomy oceni czy warto, bo komorka sie sypie. Na moje oko to kurnika się z niej nie da zrobić. Wszystkie ściany by trzeba bylo poprawiać, a dach tez do wymiany, bo deski to prochno. Przy okazji chyba poproszę o ocieplenie ściany od kuchni. Praca za kilka dni. Znajomy oceni dzisiaj. Mama planuje by trochę potynkował i żeby poprawil schody, ktore uszkodziła koparka. Gdyby znajomy to robil to i ja poproszę o zatynkowanie kawałka ściany, ktory uszkodzil winobluszcz. Moze też uda się przy okazji pociąć piece od centralnego ogrzewania. Dobrze by było, bo gdy Sebastian przyjedzie to je sprzeda.
Jest problem z kurami i kaczkami. Wszyscy mi hodowle odradzają. Nawet koleżanki i Sebastian. Mama uważa, że z moja slabą kondycja fizyczną po prostu sobie z kurami nie poradzę. Martwi się też, że część prac typu wyrzucanie gnoju spadnie na Krzyśka. On się zlości i robić nie chce. Problemem jest tez uboj, a raczej jego brak. Drób by byl na dozywociu i trzeba by do hodowli dokładać. Ja sie martwię o zakup, bo trzeba by kupić w internecie i liczyć na szczęśliwa przesyłkę. Martwi mnie stres kur w czasie przesyłki. Dochodza problemy z odrobaczaniem, weterynarzem itp. Na podjęcie dezyzji mam około roku. Oby byla dobra. Nie bardzo sobie wyobrażam rezygnację z marzeń. Liczę na to, ze gdy schudnę moja kondycja sie poprawi. Tak być nie musi, bo mam chory kręgosłup. Bole byly dotkliwe jeszcze wtedy gdy bylam szczupła.
Dziś wyjdziemy z Krzyśkiem do opryskow w ogrodzie. Trzeba by spryskać miejsce pod truskawki. Nie wiem czy jeden oprysk wystarczy, bo rozpanoszył się w tym miejscu perz. Jest go sporo. Chciałam w ogrodzie w tym roku skosić. Niestety nie mogę znaleźć osoby, ktora się tego podejmie. Sebastian się broni, bo koszenie trudne. Kosa słaba, a do wykoszenia pokrzywy i chaszcze. Wolałabym zaplacić i mieć to z głowy.
Problem mam z agrestami. To stara odmiana zielona i czerwona. Krzaczki znalazlam w ogrodzie, przesadzilam, zasilam, odmładzam, ale agresty nie owocują. Rosną ładnie. Nie wiem co jest nie tak. Pamiętam agresty z dzieciństwa i owocowały niezawodnie, choć dziadek specjalnie ich nie pielęgnował.
Kupiłam trochę nasion roślin doniczkowych. Mam rozmaryn, klonik, asparagus i mirt. Ponoć rośliny rozmnażane z nasion są odporniejsze.
Kupiłam też książki. Tym razem to ebooki.
Skończylam obraz...
Jest problem z kurami i kaczkami. Wszyscy mi hodowle odradzają. Nawet koleżanki i Sebastian. Mama uważa, że z moja slabą kondycja fizyczną po prostu sobie z kurami nie poradzę. Martwi się też, że część prac typu wyrzucanie gnoju spadnie na Krzyśka. On się zlości i robić nie chce. Problemem jest tez uboj, a raczej jego brak. Drób by byl na dozywociu i trzeba by do hodowli dokładać. Ja sie martwię o zakup, bo trzeba by kupić w internecie i liczyć na szczęśliwa przesyłkę. Martwi mnie stres kur w czasie przesyłki. Dochodza problemy z odrobaczaniem, weterynarzem itp. Na podjęcie dezyzji mam około roku. Oby byla dobra. Nie bardzo sobie wyobrażam rezygnację z marzeń. Liczę na to, ze gdy schudnę moja kondycja sie poprawi. Tak być nie musi, bo mam chory kręgosłup. Bole byly dotkliwe jeszcze wtedy gdy bylam szczupła.
Dziś wyjdziemy z Krzyśkiem do opryskow w ogrodzie. Trzeba by spryskać miejsce pod truskawki. Nie wiem czy jeden oprysk wystarczy, bo rozpanoszył się w tym miejscu perz. Jest go sporo. Chciałam w ogrodzie w tym roku skosić. Niestety nie mogę znaleźć osoby, ktora się tego podejmie. Sebastian się broni, bo koszenie trudne. Kosa słaba, a do wykoszenia pokrzywy i chaszcze. Wolałabym zaplacić i mieć to z głowy.
Problem mam z agrestami. To stara odmiana zielona i czerwona. Krzaczki znalazlam w ogrodzie, przesadzilam, zasilam, odmładzam, ale agresty nie owocują. Rosną ładnie. Nie wiem co jest nie tak. Pamiętam agresty z dzieciństwa i owocowały niezawodnie, choć dziadek specjalnie ich nie pielęgnował.
Kupiłam trochę nasion roślin doniczkowych. Mam rozmaryn, klonik, asparagus i mirt. Ponoć rośliny rozmnażane z nasion są odporniejsze.
Kupiłam też książki. Tym razem to ebooki.
Skończylam obraz...
sobota, 29 czerwca 2019
sobota
Lipiec zbliża się wielkimi krokami. U mnie będzie pracowity o ile pogoda pozwoli. Trzeba pokończyć to co bylo zaczęte w czerwcu. W pierwszych dniach muszę kupić facelię, a Krzysiek skopie pod nią, bo trzeba ja wysiać. W przyszlym roku chcę w tym miejscu posadzić bób i ziemniaki. Lepsza gleba sie przyda. Z przodu domu trzeba by zrobić trochę porzadku. Jest do wycięcia parę pędów winobluszczu i chmielu. Winobluszcz wyglada pieknie, ale zniszczyl mi tynk i pnie sie po rynnie. Moze ja uszkodzić, a na to pozwolić nie mogę. Są do wycięcia dzikie maliny i krzaki w ogrodzie. Cienkie moze Krzysiek wyciąć sekatorem. Chodzi mi po głowie, zeby ocieplić kawałek ściany od kuchni. Spytam chyba o koszt. Moze by to o parę stopni temperaturę w kuchni podniosło. Teraz bywa 8 stopni bez grzania w duze mrozy. Gdyby było choć troche ponad 10, tobym byla zadowolona.
Moze znajomy będzie miał czas, to mi potnie piece od centralnego. Mam dwa w piwnicy i trzeba by je sprzedać na złom. Piece są duze i ciężkie. Parę groszy by sie przydało.
Pracy Krzyśkowi na razie nie szukam. Jest sporo pracy koło domu, ktorą moze wykonać, a mnie pieniadze zostana w kieszeni. Gdyby pracowal toby tego nie zrobił. Ja bym musiała do tego kogoś nająć i mu zaplacić. Krzyśkowi ulżyło. Gdy mu to powiedziałam to wyraźnie się ucieszył. Chyba jednak woli popracować w domu godzinę niż w pracy siedem. Nie wiem czy to lenistwo czy brak siły. Raczej to pierwsze, bo jesteśmy razem juz prawie 15 lat i nigdy sie do pracy nie rwał.
Dziś były ostatnie zajęcia z malarstwa, ale ja nie byłam, bo bałam się imprezy z kawą i ciastkami. Nie lubię takich, a towarzystwa nie szukam. Zacznę chodzic dopiero od września, bo już prowadzącej powiedziałam. Oby nie zapomniala. Całe lato będę malować sama w domu. Poźniej najwyżej obrazy zawiązę do skończenia. Będę malować kwiaty i pejzaże na sztalugach. Moze też poczynie portrety pastelami i kredkami. Kusi mnie węgiel. Moze kiedyś.
Obraz jeszcze przed skończeniem... Trzeba dodać barw liściom, środkom słonecznikow, moze nieco zmienić tlo by nie bylo w kolorze wazonu. Dziś skończę i zacznę kolejny obraz. Moze irysy...
Obraz jeszcze przed skończeniem... Trzeba dodać barw liściom, środkom słonecznikow, moze nieco zmienić tlo by nie bylo w kolorze wazonu. Dziś skończę i zacznę kolejny obraz. Moze irysy...
niedziela, 23 czerwca 2019
niedziela
Dzień umyka za dniem i S niedlugo pojedzie do siebie. Pojedzie chyba w czwartek. Miał jechać w srodę, ale środę może przyjedzie mój syn i chcę by sie zobaczyli. Do tej pory sie nie widzieli. Rozmawiali tylko przez telefon. Teraz by była okazja. Do tego czasu moze wytnie wszystko co zbędne z ogrodu. Przez deszcze nie udalo sie zrobic opryskow. Moze dziś. Nie wiem też co ze składzikiem. Jeszcze stoi, ale na dachu wsparły sie dwa suche drzewa. Sebastian uwaza, ze gdy je zdejmie, składzik runie. Krzysiek jest innego zdania. Zobaczymy jak będzie. Przekonam się pewnie jutro. Jeśli się go uratować nie da, trzeba będzie przemyśleć sprawę kurnika.
Dziś chce iść do znajomego w sprawie roboty przy dachach. Do pracy przyjdzie moze od razu po wyjeździe Sebastiana. Nawet nie wiem ile to będzie kosztowało.
Po ostatnich deszczach uswiadomiłam sobie, że z rynien się leje także po drugiej stronie domu. Remont więc będzie poważniejszy niż myślałam. S uważa, że puścily uszczelki. Chce spojenia zabezpieczyć silikonem. Oby to pomogło. Rynny mają około 15 lat, a blachy, na których rynny leżą jeszcze więcej. Na generalny remont rynien i blach nie mam pieniedzy. Teoretycznie polowa domu jest mamy, ale mama na remont pieniędzy nie da. Strasznie mi ta wspołwłasność ciąży. Marzę o małym własnym domu. Wtedy by był zadbany. Teraz płacę za wszystko, choć nie wszystko jest moje. Niby druga polowa domu ma być moja kiedyś, ale czy na pewno. Z mamą wciąż sie kłócimy. Teraz myśli o tym, żeby sie wyprowadzić na wieś. Do jakich szaleństw jest jeszcze zdolna nie wiem... Skończyła 78 lat...
A na koniec wczorajszy rysunek. Dziś moze akryle...
Dziś chce iść do znajomego w sprawie roboty przy dachach. Do pracy przyjdzie moze od razu po wyjeździe Sebastiana. Nawet nie wiem ile to będzie kosztowało.
Po ostatnich deszczach uswiadomiłam sobie, że z rynien się leje także po drugiej stronie domu. Remont więc będzie poważniejszy niż myślałam. S uważa, że puścily uszczelki. Chce spojenia zabezpieczyć silikonem. Oby to pomogło. Rynny mają około 15 lat, a blachy, na których rynny leżą jeszcze więcej. Na generalny remont rynien i blach nie mam pieniedzy. Teoretycznie polowa domu jest mamy, ale mama na remont pieniędzy nie da. Strasznie mi ta wspołwłasność ciąży. Marzę o małym własnym domu. Wtedy by był zadbany. Teraz płacę za wszystko, choć nie wszystko jest moje. Niby druga polowa domu ma być moja kiedyś, ale czy na pewno. Z mamą wciąż sie kłócimy. Teraz myśli o tym, żeby sie wyprowadzić na wieś. Do jakich szaleństw jest jeszcze zdolna nie wiem... Skończyła 78 lat...
A na koniec wczorajszy rysunek. Dziś moze akryle...
niedziela, 26 maja 2019
niedziela
Wczoraj byłam na zajęciach w ośrodku kultury. Udało mi się prawie skończyć obraz. Będą jeszcze małe poprawki, ale to juz w domu. Nie mam planów na nastepny. Powinny to byc góry, morze albo wiejska chata. Kuszą mnie słoneczniki. Na zajęcia będę chodzić do końca czerwca i powinnam ten czas dobrze wykorzystać. W lecie jeszcze nie wiem czy będę chodzić. Nie wiem tez czy zajęcia będą od września. Jeśli tak to oczywiście wezmę w nich udział.
Po deszczu na razie nie ma śladu. Myślę o spacerze do lasu albo nad rzekę. Potrzebuję nasycić sie bujną zielenią. Chcę przytulić się do drzewa, posłuchać ptaków. Zazdroszczę mamie, że mieszka od strony podwórza i ptaki słyszy cały czas. Na podwórku trawa po pas i od jutra zabieram sie za plewienie. To jest to czego najbardziej nie lubię.
Znowu oglądam domy, a w zasadzie chaty na wsi. Ech. Gdybym miała 10 lat mniej...
Znowu tęsknię za tradycyjnym piecem kaflowym. Chciałabym dwa - kuchnię z piecem chlebowym i piec w pokoju z szybą i ścianówką. Teoretycznie piec w pokoju dało by sie zrobić i nawet o fundusze sie nie martwię. Problemem jest ustawa antysmogowa, ale podobno są elektrofiltry. Trochę sie tez obawiam czy piec na drewno mi wnętrze ogrzeje. Jeśli chodzi o kuchnię węglową to to realne nie jest. Mam centalne i piecokuchnię. Krzysiek się nie zgodzi centralnego skasować, bo koszty założenia były spore. Minusem piecokuchni jest to, że jest wstrętna, ciepła nie daje i nic sie na niej ugotować nie da.
Czarny bez zaczyna kwitnąć. W tym roku zrobię może soki i na pewno nalewkę. Pączki sosny słabo puszczają sok. Chyba będzie trzecia nalewka zamiast syropu. Jest sporo pokrzywy i przytulii. Inne zioła sa w ilościach śladowych. Przypuszczam, że zostały zniszczone przez zbyt częste koszenie. Myślę o tym by kupić mieszankę na łaki i dosiać. S chce kupić trawę i chyba będzie konflikt, bo ja nie znoszę nisko strzyżonych eleganckich trawników. U mnie ma być wieś na podwórku i to taka sprzed lat. Gdyby się udało zniszczyć perz w sadzie tobym kupiła właśnie mieszankę na łąki. Znowu by były polne kwiaty w wazonie. Tęsknię za tym. Zaczęłam suszyć przytulię.
Herbatka z przytulii
2 łyżeczki suszonych ziół zalać szklanką wrzątku. Zaparzać pod przykryciem 10 min. W razie potrzeby dosłodzić miodem. Oczyszcza drogi oddechowe, usuwa nadmiar śluzu, oczyszcza krew i limfę. W przypadku zaburzeń układu chłonnego należy pić codziennie przez dłuższy czas, aż do ustąpienia objawów.
Po deszczu na razie nie ma śladu. Myślę o spacerze do lasu albo nad rzekę. Potrzebuję nasycić sie bujną zielenią. Chcę przytulić się do drzewa, posłuchać ptaków. Zazdroszczę mamie, że mieszka od strony podwórza i ptaki słyszy cały czas. Na podwórku trawa po pas i od jutra zabieram sie za plewienie. To jest to czego najbardziej nie lubię.
Znowu oglądam domy, a w zasadzie chaty na wsi. Ech. Gdybym miała 10 lat mniej...
Znowu tęsknię za tradycyjnym piecem kaflowym. Chciałabym dwa - kuchnię z piecem chlebowym i piec w pokoju z szybą i ścianówką. Teoretycznie piec w pokoju dało by sie zrobić i nawet o fundusze sie nie martwię. Problemem jest ustawa antysmogowa, ale podobno są elektrofiltry. Trochę sie tez obawiam czy piec na drewno mi wnętrze ogrzeje. Jeśli chodzi o kuchnię węglową to to realne nie jest. Mam centalne i piecokuchnię. Krzysiek się nie zgodzi centralnego skasować, bo koszty założenia były spore. Minusem piecokuchni jest to, że jest wstrętna, ciepła nie daje i nic sie na niej ugotować nie da.
Czarny bez zaczyna kwitnąć. W tym roku zrobię może soki i na pewno nalewkę. Pączki sosny słabo puszczają sok. Chyba będzie trzecia nalewka zamiast syropu. Jest sporo pokrzywy i przytulii. Inne zioła sa w ilościach śladowych. Przypuszczam, że zostały zniszczone przez zbyt częste koszenie. Myślę o tym by kupić mieszankę na łaki i dosiać. S chce kupić trawę i chyba będzie konflikt, bo ja nie znoszę nisko strzyżonych eleganckich trawników. U mnie ma być wieś na podwórku i to taka sprzed lat. Gdyby się udało zniszczyć perz w sadzie tobym kupiła właśnie mieszankę na łąki. Znowu by były polne kwiaty w wazonie. Tęsknię za tym. Zaczęłam suszyć przytulię.
Herbatka z przytulii
2 łyżeczki suszonych ziół zalać szklanką wrzątku. Zaparzać pod przykryciem 10 min. W razie potrzeby dosłodzić miodem. Oczyszcza drogi oddechowe, usuwa nadmiar śluzu, oczyszcza krew i limfę. W przypadku zaburzeń układu chłonnego należy pić codziennie przez dłuższy czas, aż do ustąpienia objawów.
poniedziałek, 8 kwietnia 2019
poniedziałek
Wiosna na całego - ptaki się cieszą, słońce grzeje i coraz więcej roślin rwie się do życia. Mnie wiosna w tym roku wyjątkowo cieszy. Prawie codziennie wychodzę na dwór i delektuję się ciepłem. Czekam na ławke i S, który to ma ja złozyć. Krzysiek oczyszcza sad z niepotrzebnych krzaków, a ja działam z rabatkami. Nastawiam się w tym roku na rośliny ozdobne. Wczoraj posadziłam ostrokrzew, liliowce i irysy. Coś jeszcze kupię teraz. Chyba berberys miniaturkę - czerwony i jeszcze jeden ostrokrzew. Więcej krzewów kupię jesienią o ile uda mi sie perz zniszczyć w sadzie. Myślę o leszczynie, jeżynie bezkolcowej i moze o białej porzeczce, agreście i malinach. To wszystko zmieszczę.
Przez ta pracę w ogrodzie moje paznokcie sa w ruinie. Pomalowałam je ostatnio, ale lakier wytrzymał jeden dzień. To minusy pracy w ogrodzie. Zastanawiam się nad hybrydami. Ponoc są trwalsze, ale nie wiem czy aż tak, ze grzebanie w ziemi zniosą. Ja pracuję bez rękawiczek. Nie potrafie w rękawiczkach. Zaczynam sie oglądać za kosmetykami. Chyba niedługo cos kupię. Na początek chcę sobie zrobić perfumy w kremie. Miałam juz takie i byłam zadowolona.
Pracuje ostatnio intensywnie nad moimi emocjami. Skupiam sie nad tym co czuję i nawet nie mam z tym problemów. Otwieram się na emocje. Muszę sobie niektóre sprawy w głowie poukładać. Ot chociażby problem odczuwania złości. Nie chciałabym sie blokować, bo to normalne uczucie, ale tez nie chcę wybuchać. Niestety czasami, gdy sie wscieknę nawet krzyczę. To juz mi sie nie podoba i do niczego raczej nie prowadzi. Dobrze chociaż, że złość mi szybko przechodzi.
Przez ta pracę w ogrodzie moje paznokcie sa w ruinie. Pomalowałam je ostatnio, ale lakier wytrzymał jeden dzień. To minusy pracy w ogrodzie. Zastanawiam się nad hybrydami. Ponoc są trwalsze, ale nie wiem czy aż tak, ze grzebanie w ziemi zniosą. Ja pracuję bez rękawiczek. Nie potrafie w rękawiczkach. Zaczynam sie oglądać za kosmetykami. Chyba niedługo cos kupię. Na początek chcę sobie zrobić perfumy w kremie. Miałam juz takie i byłam zadowolona.
Pracuje ostatnio intensywnie nad moimi emocjami. Skupiam sie nad tym co czuję i nawet nie mam z tym problemów. Otwieram się na emocje. Muszę sobie niektóre sprawy w głowie poukładać. Ot chociażby problem odczuwania złości. Nie chciałabym sie blokować, bo to normalne uczucie, ale tez nie chcę wybuchać. Niestety czasami, gdy sie wscieknę nawet krzyczę. To juz mi sie nie podoba i do niczego raczej nie prowadzi. Dobrze chociaż, że złość mi szybko przechodzi.
sobota, 6 kwietnia 2019
sobota
Udało się załapać do wydawnictwa z krzyżówkami. Będę układała różne zadania. Na razie przyjeli mi kilka i dali wskazówki. Podpisałam umowę i rachunek i teraz czekam na finalizację. Układam kolejną partię i przepisuję krzyżówki do innego wydawnictwa. Zobaczymy jak będzie z tym drugim.
Ostatnio przez to, że Krzysiek nie ma pracy troche panikowałam jeśli chodzi o finanse. Szukałam intensywnie pracy, a tu wszędzie prawie mur. Gdybym złapała jeszcze jedno wydawnictwo tobym się uspokoiła. W zasadzie juz sie trochę uspokoiłam. Tylko czy na długo? Prace, które mam to nie są zajęcia na stałe raczej. Mam wrażenie czasem, że siedzę na beczce prochu. Krzysiek pracy nie ma, ale juz mówi, że chce do pracy iść. To postęp. Coś moze będzie. Okaże się w poniedziałek.
Dziś szósty dzień postu orkiszowego Hildegardy z Bingen. Kasza orkiszowa mi sie kończy. Od jutra już będzie kasza jaglana. Moze kilka dni. Post zniosłam bardzo dobrze i z pewnościa będę go powtarzać co jakiś czas. Schudłam ponad 3 kg. Następnym razem kupię więcej kaszy i post pociagnę 10 dni. Kupię też kawę orkiszową. Coraz bardziej mnie kusi post dr Dąbrowskiej. Wytrzymałam ten to wytrzymam i warzywa. Problem jest z warzywami, bo moi dostawcy przestali jeździć i nie mam gdzie warzyw kupować. Krzysiek może nie chcieć siatek z targu wozić, a ja nie dam rady. Nie wiem co zrobic z kawę. Brakuje mi ceremoniału picia kawy, a nie samej kawy. Nie chcę wzrostu ciśnienia i podniecenia psychicznego. Chyba spróbuje kawy orkiszowej. Ceremoniał będzie bez dodatkowych efektów.
Dziś warsztaty i moze obraz skończę. Kolejny to będą chyba magnolie. Chciałabym je mieć na ścianie. Niby namalowałam pastele, ale one wymagaja ramy i szkła. Nie mam mozliwości ich oprawić niestety.
A na koniec abstrakcyjny kot
Ostatnio przez to, że Krzysiek nie ma pracy troche panikowałam jeśli chodzi o finanse. Szukałam intensywnie pracy, a tu wszędzie prawie mur. Gdybym złapała jeszcze jedno wydawnictwo tobym się uspokoiła. W zasadzie juz sie trochę uspokoiłam. Tylko czy na długo? Prace, które mam to nie są zajęcia na stałe raczej. Mam wrażenie czasem, że siedzę na beczce prochu. Krzysiek pracy nie ma, ale juz mówi, że chce do pracy iść. To postęp. Coś moze będzie. Okaże się w poniedziałek.
Dziś szósty dzień postu orkiszowego Hildegardy z Bingen. Kasza orkiszowa mi sie kończy. Od jutra już będzie kasza jaglana. Moze kilka dni. Post zniosłam bardzo dobrze i z pewnościa będę go powtarzać co jakiś czas. Schudłam ponad 3 kg. Następnym razem kupię więcej kaszy i post pociagnę 10 dni. Kupię też kawę orkiszową. Coraz bardziej mnie kusi post dr Dąbrowskiej. Wytrzymałam ten to wytrzymam i warzywa. Problem jest z warzywami, bo moi dostawcy przestali jeździć i nie mam gdzie warzyw kupować. Krzysiek może nie chcieć siatek z targu wozić, a ja nie dam rady. Nie wiem co zrobic z kawę. Brakuje mi ceremoniału picia kawy, a nie samej kawy. Nie chcę wzrostu ciśnienia i podniecenia psychicznego. Chyba spróbuje kawy orkiszowej. Ceremoniał będzie bez dodatkowych efektów.
Dziś warsztaty i moze obraz skończę. Kolejny to będą chyba magnolie. Chciałabym je mieć na ścianie. Niby namalowałam pastele, ale one wymagaja ramy i szkła. Nie mam mozliwości ich oprawić niestety.
A na koniec abstrakcyjny kot
środa, 27 marca 2019
środa
Szykuje mi się sprzedaż działki. Jeśli to dojdzie do skutku to sie uda pomalować dom w tym roku. Działka duza nie jest, ale ziemia jest dobrej klasy. Krzysiek przestanie byc rolnikiem. Szkoda mi trochę, ale działka znajduje sie ponad 300 km od naszego domu. Nic uprawiac sie nie da. Niby Krzysiek mogłby cos sadzić, ale kto by doglądał.
Rozgladam się za kolejnymi krzewami. Wpadły mi w oko miniaturowe bezrberysy w tym czerwony. Chcę też kupić dwa ostrokrzewy. Jeden ma liście zielono-żółte, a drugi zielone z białą obwódką. Miejsca na nie mam. Kalina prztrwała i rośnie. W ogródku przed domem w tym roku chyba nic nie zrobię, bo czasu braknie. Moze tylko Krzysiek przytnie winobluszcz. Coś trzeba zrobić z różą pnącą. To odporna, stara odmiana-małe rózowe rózyczki. Stary krzew trzeba usunąć, bo zmarzł albo wysech i zadbaćo młody, który rosnie obok. Róża zostanie. W tym roku posadzę wiecej krzewów, bo liczę na to, że nie będzie trzeba ich podlewać.
Mój ogród nie jest kompozycją przemyślaną. Nie planuję nasadzeń. Kupuję co mi sie podoba i wsadzam gdzie mam miejsce. Nie kombinuję, bo kocham rośliny i nie zalezy mi na tym by sasiadów olśnić.
Oczywiście kredki juz kupiłam. Nie wszystkie jednak. Musze jeszcze kupić kredki dodatkowe innej firmy białą i czarną, bo te ponoc słabo kryją. Do tego chcę kupić szary karton do rysowania i moze zestaw kredek brązowych, bo w moich zestawach nie ma dużo brązów. Zestawu pejzazowego nie chcę, bo kredki z niego sa w moich zestawach.
Rozgladam się za kolejnymi krzewami. Wpadły mi w oko miniaturowe bezrberysy w tym czerwony. Chcę też kupić dwa ostrokrzewy. Jeden ma liście zielono-żółte, a drugi zielone z białą obwódką. Miejsca na nie mam. Kalina prztrwała i rośnie. W ogródku przed domem w tym roku chyba nic nie zrobię, bo czasu braknie. Moze tylko Krzysiek przytnie winobluszcz. Coś trzeba zrobić z różą pnącą. To odporna, stara odmiana-małe rózowe rózyczki. Stary krzew trzeba usunąć, bo zmarzł albo wysech i zadbaćo młody, który rosnie obok. Róża zostanie. W tym roku posadzę wiecej krzewów, bo liczę na to, że nie będzie trzeba ich podlewać.
Mój ogród nie jest kompozycją przemyślaną. Nie planuję nasadzeń. Kupuję co mi sie podoba i wsadzam gdzie mam miejsce. Nie kombinuję, bo kocham rośliny i nie zalezy mi na tym by sasiadów olśnić.
Oczywiście kredki juz kupiłam. Nie wszystkie jednak. Musze jeszcze kupić kredki dodatkowe innej firmy białą i czarną, bo te ponoc słabo kryją. Do tego chcę kupić szary karton do rysowania i moze zestaw kredek brązowych, bo w moich zestawach nie ma dużo brązów. Zestawu pejzazowego nie chcę, bo kredki z niego sa w moich zestawach.
***
słońce zakwita szkarłatem
już chowa twarz
noc wpełza do pokoju zapalam świecę
jeszcze raz dotknij mojej dłoni
pomaluj usta oddechem
nim odejdziesz z wiatrem
szeptem prowadzącym rozmowę z
mgłą na rozstajach dróg
czy słyszysz jak krzyczy
moja dusza
ujarzmiona i zniewolna
czujesz ból
widzisz samotność
chichoczącą w kącie
poniedziałek, 25 marca 2019
poniedziałek
Mam dostać od kolezanki hortensję pnącą. Dziś jej napisałam, ze chcę i oby wcześniej nikomu nie wydała. Posadzę przy okazji te rośliny, które kupiłam w tym lilie i amarylisa. W ogródku nadal nie skopane. Krzysiek tylko leży. Kupił w końcu okulary i teraz juz w czasie wolnym od spania siedzi nad krzyżówkami. Mam go dość..:(
Niech w końcu idzie do pracy albo cos koło domu zrobi.
W tym roku przygotowuje sie do zrobienia kilku maści według receptur Hildegardy z Bingen. Może zrobię krem fiołkowy. Fiołki mam na podwórku, a przynajmniej w zeszłym roku były. Chcę też zrobic może z jodły i z piołunu o ile go znajdę. Teraz o to trudno, bo wszyscy wszystko koszą i zioła niszczą. Chyba tez kupię kolejne książki o jej medycynie. Moze pomyślę o jej diecie. Trzeba by odrzucić mąkę z pszenicy i wieprzowinę. To na początek. Trzeba by kupić trochę ziół leczniczych. Te zioła sa drogie i nie wiem czy teraz jak Krzysiek nie pracuje będzie mnie na taka dietę stać. Na pewno jestem zdecydowana na okresowe posty.
Punia się wyciszyła. Nie atakuje prawie nikogo i nie warczy. Podchodzi tylko koty powącha i odchodzi. Majka na nia warczy i syczy, ale nie daje sie sprowokować. Warczy też Ona. Chyba kryzys zażegnany. Na razie jeszcze ja wynosimy na noc do ganku, bo boję się jak zareaguje na prowokacje, gdy mnie nie będzie w poblizu. Poczekam jeszcze z tydzień i jeśli awantury juz nie będzie to zostawie ją na noc. Następna w kolejce jest Majka. Pieniądze w zasadzie mam, ale jeszcze poczekam.
Zachorowałam na zestaw kredek artystycznych. Chciałabym maksymalnie duzy. Jest 120 kredek za prawie 900 zł i na te mnie nie stać. Kupię chyba zestaw 72 kolorów za niecałe 300 zł. Dobre i to. Do tego chyba dokupię zestaw portretowy i koniecznie brystol w kolorze szarym.
A na koniec jeden z etapów malowania obrazu. Skończę za jakiś czas. To obraz z warsztatów. Teraz trzeba wziąć mniejszy pędzelek i dodawać szczegółów i kolorów.
Niech w końcu idzie do pracy albo cos koło domu zrobi.
W tym roku przygotowuje sie do zrobienia kilku maści według receptur Hildegardy z Bingen. Może zrobię krem fiołkowy. Fiołki mam na podwórku, a przynajmniej w zeszłym roku były. Chcę też zrobic może z jodły i z piołunu o ile go znajdę. Teraz o to trudno, bo wszyscy wszystko koszą i zioła niszczą. Chyba tez kupię kolejne książki o jej medycynie. Moze pomyślę o jej diecie. Trzeba by odrzucić mąkę z pszenicy i wieprzowinę. To na początek. Trzeba by kupić trochę ziół leczniczych. Te zioła sa drogie i nie wiem czy teraz jak Krzysiek nie pracuje będzie mnie na taka dietę stać. Na pewno jestem zdecydowana na okresowe posty.
Punia się wyciszyła. Nie atakuje prawie nikogo i nie warczy. Podchodzi tylko koty powącha i odchodzi. Majka na nia warczy i syczy, ale nie daje sie sprowokować. Warczy też Ona. Chyba kryzys zażegnany. Na razie jeszcze ja wynosimy na noc do ganku, bo boję się jak zareaguje na prowokacje, gdy mnie nie będzie w poblizu. Poczekam jeszcze z tydzień i jeśli awantury juz nie będzie to zostawie ją na noc. Następna w kolejce jest Majka. Pieniądze w zasadzie mam, ale jeszcze poczekam.
Zachorowałam na zestaw kredek artystycznych. Chciałabym maksymalnie duzy. Jest 120 kredek za prawie 900 zł i na te mnie nie stać. Kupię chyba zestaw 72 kolorów za niecałe 300 zł. Dobre i to. Do tego chyba dokupię zestaw portretowy i koniecznie brystol w kolorze szarym.
A na koniec jeden z etapów malowania obrazu. Skończę za jakiś czas. To obraz z warsztatów. Teraz trzeba wziąć mniejszy pędzelek i dodawać szczegółów i kolorów.
czwartek, 21 marca 2019
czwartek
Wiosna, a tego w pogodzie nie widać - zimno i pochmurno. Ogródki nadal nie skopane, a Krzysiek ma dziś dzwonić w sprawie pracy. Niechby poszedł do pracy choć na miesiąc kupiałym wtedy szafę do przedpokoju. To ma być antyk i strasznie się na nią napaliłam. Już wiem co chcę kupić i teraz tylko pieniadze przygotować trzeba i poczekać aż u sprzedawcy będzie. Rozmawiałam z nim juz i ma je dość często. To już będzie prawie ostatni zakup. Pozostanie tylko wersalka, bo ze starej sprężyny wychodzą. Gdy już wszystko kupię, odetchnę i zwolnię. Ostatnio wieczorami czuję sie zmęczona. Marzę o urlopie, a nie mogę sobie na niego pozwolić, bo mam wrazenie, ze poumieramy z głodu. :( Chyba dopadł mnie troche stres. To bardziej myślenie go powoduje, bo wcześniej tez pracowałam. Teraz chciałabym położyć sie w spokoju i spać ze trzy dni...
Teraz piszę też na czacie i przepisuję krzyżówki. Do tego teksty na portale, na fan page i wróżby. Nawet uczyć mi sie nie chce, a grafika czeka... Ech :( Dopadło mnie ogólne zniechęcenie. To sie zaczęło od operacji Puni i trwa nadal, ale chyba powoli przechodzi. Oby przeszło... Dobrze, że jutro ostatni dzień intensywnej pracy. W weekend juz tylko wróżby na pół gwizdka. Moze odpocznę.
Nie wiem co zrobić z kartkami. Robie juz kilka lat, ale ciągle mam do nich uwagi. Niby sie podobają innym i niby trochę sprzedaję, ale nie są tak ładne jakbym chciała. Inne scraperki robią kartki olśniewające, a moje są takie sobie. Zaczynam podejrzewać, że nie mam do tego drygu. Lubię robić kartki i na razie z tego nie zrezygnuję, ale niech już jakiś postęp będzie, bo zaczynam sie denerwować. Kartki powinny być piękne, a nie ładne.
Kupiłam rośliny - hortensję pnącą o biało-zielonych liściach i bukszpan o złotych. Bukszpan rośnie wolno, a zielona hortensje pnącą chcę tez wziąc od koleżanki. To jeszcze nie wszystko na ten rok. Wpadł mi też w oko wiciokrzew...
Znowu piszę wiersze...
Teraz piszę też na czacie i przepisuję krzyżówki. Do tego teksty na portale, na fan page i wróżby. Nawet uczyć mi sie nie chce, a grafika czeka... Ech :( Dopadło mnie ogólne zniechęcenie. To sie zaczęło od operacji Puni i trwa nadal, ale chyba powoli przechodzi. Oby przeszło... Dobrze, że jutro ostatni dzień intensywnej pracy. W weekend juz tylko wróżby na pół gwizdka. Moze odpocznę.
Nie wiem co zrobić z kartkami. Robie juz kilka lat, ale ciągle mam do nich uwagi. Niby sie podobają innym i niby trochę sprzedaję, ale nie są tak ładne jakbym chciała. Inne scraperki robią kartki olśniewające, a moje są takie sobie. Zaczynam podejrzewać, że nie mam do tego drygu. Lubię robić kartki i na razie z tego nie zrezygnuję, ale niech już jakiś postęp będzie, bo zaczynam sie denerwować. Kartki powinny być piękne, a nie ładne.
Kupiłam rośliny - hortensję pnącą o biało-zielonych liściach i bukszpan o złotych. Bukszpan rośnie wolno, a zielona hortensje pnącą chcę tez wziąc od koleżanki. To jeszcze nie wszystko na ten rok. Wpadł mi też w oko wiciokrzew...
Znowu piszę wiersze...
jak w kalejdoskopie
życie mija
zmiana za zmianą
jak w kalejdoskopie
to biegnę z górki z wiatrem w zawody
to wspinam się z mozołem
to sięgam gwiazd to spadam do otchłani
jeszcze wczoraj młodość
dodawała skrzydeł
uczucia buzowały serce drżało
dziś dojrzałość tłumi i spowalnia
co będzie jutro
czy spokój i spełnienie
czy gorycz i samotność
a może nic
po prostu pustka i niebyt
zmiana za zmianą
jak w kalejdoskopie
to biegnę z górki z wiatrem w zawody
to wspinam się z mozołem
to sięgam gwiazd to spadam do otchłani
jeszcze wczoraj młodość
dodawała skrzydeł
uczucia buzowały serce drżało
dziś dojrzałość tłumi i spowalnia
co będzie jutro
czy spokój i spełnienie
czy gorycz i samotność
a może nic
po prostu pustka i niebyt
piątek, 15 marca 2019
piątek
Pogoda nadal kiepska. Nie zachęca do wyjścia na dwór. Krzysiek musi szybko jeden kawałek skopać, bo niedługo trzeba siać bób. Ziemniaki posadzę około połowy kwietnia dopiero. Przedwiośnie już widać i czuć. Mnie jest żal, bo moje kwiaty wiosenne zniszczył Pikuś. Były krokusy, szafirki, tulipany botaniczne, przebiśniegi, narcyzy. Teraz została tylko kępka przebiśniegów po drugej stronie domu. Trzeba będzie wszystko posadzic z powrotem, gdy ogródek od nowa urządzę. To chyba dopiero w przyszłym roku, bo troche funduszy potrzeba. Chcę kupić płyty betonowe do wyłozenia w miejscu trawnika i płotek by Pikuś nie wchodził w szkodę. Mama po swojej stronie domu nie pozwoli betonu połozyć i trzeba będzie trawę po pas znosić. Okropnie to szpeci i każdy kto ulica idzie to widzi.
Nie wiem czy moje rosliny przetrwały zimę. Ładne sa bzy, ale nie wiem co z tym żółtym, który kupiłam i tym o pstrokatych liściach. W porzadku sa iglaki i bukszpan o zielonych liściach. Ten o złotych liściach jakiś taki niezbyt ładny jest. Zobaczymy czy odbije. Nie wiem co z kaliną. Stoi, bo stoi. W tym roku chce kupić ostropest o żółtych liściach. Różanecznik jest ładny, ale juz hortensji pewna nie jestem. W tym roku chcę wziąć sadzonke pnącej hortensji od koleżanki.
W najblizszym czasie kupię kilka liliowców i irysów. Z resztą kwiatów sie wstrzymam do czasu zrobienia wodociągu. Chciałabym jesienia kupić wrzosy i wrzośce, bo mam na nie miejsce, ale potrzebuje odmiany, których nie trzeba zabezpieczać na zimę.
Dziś moja koteczka ma zabieg sterylizacji. Niby to ciecie boczne, droga narkoza i klinika bardzo dobra, ale i tak sie martwię.
Dom będzie zgniłozielony, bo koleżanka odpisała, ze sie nie obrazi albo brązowy. Na szary nie zgodziła sie mama, a ten by mi najbardziej chyba pasował, bo są szare schody. Do tego będą białe wykończenia plus ogrodzenie. O ogrodzenie będzie wojna, bo było niedawno malowane.
Nie wiem czy moje rosliny przetrwały zimę. Ładne sa bzy, ale nie wiem co z tym żółtym, który kupiłam i tym o pstrokatych liściach. W porzadku sa iglaki i bukszpan o zielonych liściach. Ten o złotych liściach jakiś taki niezbyt ładny jest. Zobaczymy czy odbije. Nie wiem co z kaliną. Stoi, bo stoi. W tym roku chce kupić ostropest o żółtych liściach. Różanecznik jest ładny, ale juz hortensji pewna nie jestem. W tym roku chcę wziąć sadzonke pnącej hortensji od koleżanki.
W najblizszym czasie kupię kilka liliowców i irysów. Z resztą kwiatów sie wstrzymam do czasu zrobienia wodociągu. Chciałabym jesienia kupić wrzosy i wrzośce, bo mam na nie miejsce, ale potrzebuje odmiany, których nie trzeba zabezpieczać na zimę.
Dziś moja koteczka ma zabieg sterylizacji. Niby to ciecie boczne, droga narkoza i klinika bardzo dobra, ale i tak sie martwię.
Dom będzie zgniłozielony, bo koleżanka odpisała, ze sie nie obrazi albo brązowy. Na szary nie zgodziła sie mama, a ten by mi najbardziej chyba pasował, bo są szare schody. Do tego będą białe wykończenia plus ogrodzenie. O ogrodzenie będzie wojna, bo było niedawno malowane.
środa, 13 marca 2019
środa
Dzień umyka za dniem i juz środek tygodnia. Dni są pracowite dla mnie, a Krzysiek pławi sie w lenistwie. Nic nie robi poza zakupami co kilka dni i paleniem w piecu. Całymi dniami rozwiązuje krzyżówki z tym, że wyniósł się do sypialni, bo ponoć mu w pokoju dziennym ciemno. Powinien zmienić okulary, ale oczywiście nie chce, gdyż mu szkoda pieniedzy.
W najblizszym czasie ma juz ponoć sie ocieplić to do roboty go pogonię. Trzeba kopać, nosić gałęzie i wycinac zarośla. Wszystko po kolei. Na razie sie nie kwapi do niczego, ale warzywnik ponoć chce mieć. No zobaczymy. Ziemia do warzyw kupiona.
Dietę przerwałam i staram się rozruszać metabolizm. Kalorii nie liczę, ale uważam na jedzenie. Nie tyje na razie. Ostatnio na obiady gotuje potrawy tradycyjne, bo przy okazji opracowuje przepisy na portal. Praca mi odpowiada. Jutro ma wrócić z urlopu zleceniodawca i zobaczymy co dalej.
Powinnam trochę zarobić na pastele w kredce, bo są przydatne do malowania portretów. Mam ich trochę, ale kolory uniwersalne. Tańsze są po 2 zł kredka, ale więcej odcieni potrzebnych do portretów jest w cenie prawie 5 zł za kredkę. Wkrótce czeka mnie zakup pędzli do akwareli. Tanie nie są, bo to pędzle z naturalnym włosiem. Od poniedziałku pracuje na czacie i w przyszły poniedziałek będzie wypłata. Chyba kredki kupię. Powinnam też kupić papiery do pasteli, ale nie dam rady chyba na raz... Znalazłam cudne bloki w kolorze szarego papieru. Do kwiatów bym chciała czarne, a do pejzaży białe. Ostatnio miałam kartki kolorowe i np. czerwone albo inne w żywych barwach mi nie za bardzo odpowiadały. Teraz są jeszcze w sprzedaży piękne szare i pastelowe.
Prace w tym roku już zaplanowane. Finanse sa zapewnione o ile nic nie wyskoczy na wodociąg, wymianę okienka na strychu, na naprawę dachów i na ocieplenie dwóch ścian. Nie wiem co z malowaniem domu, bo to spore koszty. Chciałabym kolor biały, ale brudzacy. Moze byc fioletowy, ale mama uważa go za okropny. Wchodzi w rachubę jeszcze zieleń z domieszka żółci, ale taki jest dom mojej kolezanki, która mieszka obok i moze być zła. Nie wiem jakby sie sprawdził kolor miodowy. Jak pomaluję dom to trzeba będzie pomyśleć o ogrodzeniu, bo niby niedawno malowane, ąle kolor wstrętny i może nie pasować. Ogrodzenia nie zamierzam zmieniać. Jest stare, brzydkie, ale w dobrym stanie.
W najblizszym czasie ma juz ponoć sie ocieplić to do roboty go pogonię. Trzeba kopać, nosić gałęzie i wycinac zarośla. Wszystko po kolei. Na razie sie nie kwapi do niczego, ale warzywnik ponoć chce mieć. No zobaczymy. Ziemia do warzyw kupiona.
Dietę przerwałam i staram się rozruszać metabolizm. Kalorii nie liczę, ale uważam na jedzenie. Nie tyje na razie. Ostatnio na obiady gotuje potrawy tradycyjne, bo przy okazji opracowuje przepisy na portal. Praca mi odpowiada. Jutro ma wrócić z urlopu zleceniodawca i zobaczymy co dalej.
Powinnam trochę zarobić na pastele w kredce, bo są przydatne do malowania portretów. Mam ich trochę, ale kolory uniwersalne. Tańsze są po 2 zł kredka, ale więcej odcieni potrzebnych do portretów jest w cenie prawie 5 zł za kredkę. Wkrótce czeka mnie zakup pędzli do akwareli. Tanie nie są, bo to pędzle z naturalnym włosiem. Od poniedziałku pracuje na czacie i w przyszły poniedziałek będzie wypłata. Chyba kredki kupię. Powinnam też kupić papiery do pasteli, ale nie dam rady chyba na raz... Znalazłam cudne bloki w kolorze szarego papieru. Do kwiatów bym chciała czarne, a do pejzaży białe. Ostatnio miałam kartki kolorowe i np. czerwone albo inne w żywych barwach mi nie za bardzo odpowiadały. Teraz są jeszcze w sprzedaży piękne szare i pastelowe.
Prace w tym roku już zaplanowane. Finanse sa zapewnione o ile nic nie wyskoczy na wodociąg, wymianę okienka na strychu, na naprawę dachów i na ocieplenie dwóch ścian. Nie wiem co z malowaniem domu, bo to spore koszty. Chciałabym kolor biały, ale brudzacy. Moze byc fioletowy, ale mama uważa go za okropny. Wchodzi w rachubę jeszcze zieleń z domieszka żółci, ale taki jest dom mojej kolezanki, która mieszka obok i moze być zła. Nie wiem jakby sie sprawdził kolor miodowy. Jak pomaluję dom to trzeba będzie pomyśleć o ogrodzeniu, bo niby niedawno malowane, ąle kolor wstrętny i może nie pasować. Ogrodzenia nie zamierzam zmieniać. Jest stare, brzydkie, ale w dobrym stanie.
poniedziałek, 11 marca 2019
poniedziałek
Pogoda sie popsuła - deszcz i zimno. Na dworze sie nie da pracować, a chciałam wykorzystać czas, gdy Krzysiek jest w domu. Trochę zrobił. Zostało jeszcze kopanie w ogrodzie pod ziemniaki i bób oraz przenoszenie gałęzi z sadu.
Ja jeśli chodzi o pracę, to trochę mam luzu, bo zleceniodawca jest na urlopie. Napisałam wszystkie teksty i tylko zdjęcia przygotowuję. Wróci w czwartek i moze się zacząć ruch. W najbliższym czasie wraca druga pracodawczyni i trzeba będzie zacząć pisać na temat ezoteryki. Dojdzie mi drugi fan page. Tym razem z larwoterapią i hirudoterapią. Jeszcze nie wiem czy teksty będą raz czy dwa razy w tygodniu. Na razie piszę na czacie. To słabo płatne zajęcie, ale nieskomplikowane i niestety bardzo nudne.:(
Przez weekend odpoczęłam. Zajęłam się kartkami i malowaniem, a raczej rysowaniem. No i logo. Dziś może przygotuję zdjęcia do wydruku. Chodzi mi o zdjęcia wiosny i portrety. Krzysiek pojedzie to mi to załatwi, bo juz załatwiał i poradził sobie.
Nadciśnienia juz chyba nie mam. Kiedys zapomniałam wziąć tabletkę i cisnienie mi nie wzrosło. Biorę teraz pół słabej tabletki profilaktycznie. Mam ciśnienie koło 100, ale ja jestem do takiego przyzwyczajona, bo całe życie miałam niskie. Nie wiem czy to może codzienne zabiegi Reiki sprawiły, ale jestem zdrowa. Reiki doskonale reguluje wszelkie napięcia nerwowe i wszystkie choroby zależne od nerwów, stabilizuja się.
Ostatnio znowu noszę kwarc różowy na piersiach. Chodzi mi o jego delikatną, kobiecą, pełna miłości energię. Faktycznie działa.
Wczoraj znowu siedziałam nad portretem. Tym razem była próba wykonania go w ołówku. To mój dziadek i zdjęcie było czarno-białe. Muszę chyba ołowki kupić, bo mnie zostały tylko twarde. Kusi mnie węgiel. Chciałabym codziennie coś malować albo rysować. Chciałabym tez ćwiczyć grafikę. Moze braknąć czasu na wszystko.
Na Pastelmani jest konkurs na obrazki. Trzeba namalowac trzy- zwierzęce. Chciałabym wziąć udział. Myślę o ptakach.
Miłość
Ja jeśli chodzi o pracę, to trochę mam luzu, bo zleceniodawca jest na urlopie. Napisałam wszystkie teksty i tylko zdjęcia przygotowuję. Wróci w czwartek i moze się zacząć ruch. W najbliższym czasie wraca druga pracodawczyni i trzeba będzie zacząć pisać na temat ezoteryki. Dojdzie mi drugi fan page. Tym razem z larwoterapią i hirudoterapią. Jeszcze nie wiem czy teksty będą raz czy dwa razy w tygodniu. Na razie piszę na czacie. To słabo płatne zajęcie, ale nieskomplikowane i niestety bardzo nudne.:(
Przez weekend odpoczęłam. Zajęłam się kartkami i malowaniem, a raczej rysowaniem. No i logo. Dziś może przygotuję zdjęcia do wydruku. Chodzi mi o zdjęcia wiosny i portrety. Krzysiek pojedzie to mi to załatwi, bo juz załatwiał i poradził sobie.
Nadciśnienia juz chyba nie mam. Kiedys zapomniałam wziąć tabletkę i cisnienie mi nie wzrosło. Biorę teraz pół słabej tabletki profilaktycznie. Mam ciśnienie koło 100, ale ja jestem do takiego przyzwyczajona, bo całe życie miałam niskie. Nie wiem czy to może codzienne zabiegi Reiki sprawiły, ale jestem zdrowa. Reiki doskonale reguluje wszelkie napięcia nerwowe i wszystkie choroby zależne od nerwów, stabilizuja się.
Ostatnio znowu noszę kwarc różowy na piersiach. Chodzi mi o jego delikatną, kobiecą, pełna miłości energię. Faktycznie działa.
Wczoraj znowu siedziałam nad portretem. Tym razem była próba wykonania go w ołówku. To mój dziadek i zdjęcie było czarno-białe. Muszę chyba ołowki kupić, bo mnie zostały tylko twarde. Kusi mnie węgiel. Chciałabym codziennie coś malować albo rysować. Chciałabym tez ćwiczyć grafikę. Moze braknąć czasu na wszystko.
Na Pastelmani jest konkurs na obrazki. Trzeba namalowac trzy- zwierzęce. Chciałabym wziąć udział. Myślę o ptakach.
Miłość
przyfrunęła niespodziewanie
rozgościła się w sercu
tkliwością i upojeniem
otuliła duszę
obsesją dotknęła myśli
i umknęła bez fanfar
cicho jak spływająca łza
sobota, 9 marca 2019
sobota
Wstałam wcześnie, bo zaraz jadę na zajęcia. Mam zacząć nowy obraz - pejzaż wiosenny. Nie malowałam trzy tygodnie i okropnie mi tego brakowało. Teraz będę nadganiać. Mam też bardzo pilnie robic kartki wielkanocne. Wszystkie kupione materiały leżą i czekają. Po raz pierwszy chcę zrobic kartki ze stemplami malowanymi kredkami akwarelowymi. Wszystko zalezy od tuszu. Kupiłam niby dobry, ale zobaczymy. Gdy to wypróbuje zostanie mi embossing. Na razie mnie na niego nie stać, bo nie mam ani tuszu ani nagrzewnicy.
Dziś po zajęciach moze troche popiszę. Będę tez wrózyć. Będzie tez luz. Niestety nie mam teraz czasu na czytanie. Może przepiszę parę krzyżówek. W przyszłym tygodniu, może w środę wyślę kolejną partię. Wieczorem ma przyjść klientka na tarota.
Jutro może odpocznę, ale tez to pewne nie jest tak do końca, bo pewnie mnie praca pociągnie. Kusi mnie też portret pastelami. Mam nowe, cudne kolory...
S pojechał i od razu po godzinie wszystkie koty wróciły na kanapę. Gdy jest, leży tylko Morus i Rozi. Inne przenosza sie na fotele i pod piec. Nie za bardzo lubią jego gwałtowne ruchy. Męczy je, bo je przytrzymuje wbrew ich woli i ostro głaszcze. Filuś, Ona i Czarnusia za nim nie przepadają. Ona go nawet ugryzła, Czarnusia sie go boi, a Filusia pogonił i ten sobie to zapamietał. Lubi go Majka i chyba Mega. Obie z nim śpią. Spi tez Roza, ale tez i warczy na niego.
A na koniec kolejna kolejne portrety... Ten kolorowy mi się nie bardzo podoba.To był eksperyment, ale ja jednak wolę klasyczne malowanie.... Ten drugi też eksperyment zbyt kolorowe tło i nierealistyczna odzież. Chciałam wypróbować nowe pastele i malowałam zamaszyście. Pastele są świetne... Dziś wezmę na warsztaty portrety i spytam o ewentualne błędy...:)
Dziś po zajęciach moze troche popiszę. Będę tez wrózyć. Będzie tez luz. Niestety nie mam teraz czasu na czytanie. Może przepiszę parę krzyżówek. W przyszłym tygodniu, może w środę wyślę kolejną partię. Wieczorem ma przyjść klientka na tarota.
Jutro może odpocznę, ale tez to pewne nie jest tak do końca, bo pewnie mnie praca pociągnie. Kusi mnie też portret pastelami. Mam nowe, cudne kolory...
S pojechał i od razu po godzinie wszystkie koty wróciły na kanapę. Gdy jest, leży tylko Morus i Rozi. Inne przenosza sie na fotele i pod piec. Nie za bardzo lubią jego gwałtowne ruchy. Męczy je, bo je przytrzymuje wbrew ich woli i ostro głaszcze. Filuś, Ona i Czarnusia za nim nie przepadają. Ona go nawet ugryzła, Czarnusia sie go boi, a Filusia pogonił i ten sobie to zapamietał. Lubi go Majka i chyba Mega. Obie z nim śpią. Spi tez Roza, ale tez i warczy na niego.
A na koniec kolejna kolejne portrety... Ten kolorowy mi się nie bardzo podoba.To był eksperyment, ale ja jednak wolę klasyczne malowanie.... Ten drugi też eksperyment zbyt kolorowe tło i nierealistyczna odzież. Chciałam wypróbować nowe pastele i malowałam zamaszyście. Pastele są świetne... Dziś wezmę na warsztaty portrety i spytam o ewentualne błędy...:)
czwartek, 7 marca 2019
czwartek
Nadal mam bardzo duzo pracy co mnie cieszy, bo zarabiam. Od wczoraj przepisuje tez krzyżówki. Nie lubię tego robić, ale przeciez trzeba. W tym tygodniu może jedna przesyłka pójdzie. Chcę układać i wysyłać regularnie, bo pieniądze sa mi bardzo potrzebne. Układać bardzo lubię i to dla mnie relaks.
Krzysiek jeszcze pracy nie ma. Wysłałam w jego imieniu kilka ofert, ale nic jeszcze nie znalazł konkretnego. Czeka na pracę (sprzatanie) na halach, ale pewna tej oferty nie jestem, bo trzeba obsługiwać maszyne sprzatajacą, a Krzysiek nie ma o tym pojęcia. Druga oferta to umowa zlecenie przy pielegnacji zieleni. Moze nie dać rady kondycyjnie. Na razie ma troche pracy koło domu. Musi wyciąć troche malin, bo S nie zdążył. Musi skopać jedno miejce i przenieść troche gałęzi z podwórka i z sadu. Trzeba miejsca uporządkować, a gałęzie można spalić w piecu jak podeschną. Trochę pracy juz wykonał, bo pogoda była ładna, ale klął przy tym i wyzywał na mnie. Mama słyszała i nowi sąsiedzi pewnie też. Jeszcze trochę i pomyślą, że za płotem mieszka jakaś patologia, czyli my. O ile juz tak nie myślą, bo posesja raczej zaniedbana, a mieszkańcy kulturą nie grzeszą.
Dietę w zasadzie przerwałam, bo odkąd opracowuje przepisy podjadam pokarmy stałe. Jestem łakoma i nie potrafię przyrządzić tego co lubie i nie zjeść. Nie tyję, ale i nie chudnę. Moze to i dobrze, że przerwa w diecie, bo waga i tak ostatnio spadała kiepsko. Teraz będę dodawać po trochu kalorii i znowu stopniowo do 1300 dojdę. Do diety wrócę około połowy lipca. Może wtedy waga ruszy w dół szybciej. Trzeba by jeszcze parę kilo w tym roku zrzucić. Myślę nadal o siódemce z przodu.
Na razie ostatnie grzeszki to fasolka po bretońsku, krokiety z pieczarkami, paszteciki z mięsem, bigos i sałatka jarzynowa z majonezem. Myślę o cyklu pierogów, czyli z mięsem, z kapustą i grzybami i z serem. Na razie przepisy maja byc tradycyjne. Gotuję teraz według przepisów i wszystko jest dopracowane jak juz dawno nie było. Jest tez wszystko bardzo smaczne niestety:(
S ostatnio widział w lesie powalone drzewa. Podobno mozna je tanio kupić. Byłby opał, bo można pociąć. Na razie trzeba się skontaktować z leśniczym, bo musi obejrzeć i wycenić. Ja juz drewna wcale prawie nie mam. Zostały tylko klocki do wędzarki i grube gałęzie. Wyszło tez to, które Krzysiek rąbał na rozpałkę. Coś trzeba będzie na zimę zorganizować. Krzysiek o tym oczywiscie nie myśli.
A na koniec nowy chlebak i pierwszy portret po długiej przerwie.
Krzysiek jeszcze pracy nie ma. Wysłałam w jego imieniu kilka ofert, ale nic jeszcze nie znalazł konkretnego. Czeka na pracę (sprzatanie) na halach, ale pewna tej oferty nie jestem, bo trzeba obsługiwać maszyne sprzatajacą, a Krzysiek nie ma o tym pojęcia. Druga oferta to umowa zlecenie przy pielegnacji zieleni. Moze nie dać rady kondycyjnie. Na razie ma troche pracy koło domu. Musi wyciąć troche malin, bo S nie zdążył. Musi skopać jedno miejce i przenieść troche gałęzi z podwórka i z sadu. Trzeba miejsca uporządkować, a gałęzie można spalić w piecu jak podeschną. Trochę pracy juz wykonał, bo pogoda była ładna, ale klął przy tym i wyzywał na mnie. Mama słyszała i nowi sąsiedzi pewnie też. Jeszcze trochę i pomyślą, że za płotem mieszka jakaś patologia, czyli my. O ile juz tak nie myślą, bo posesja raczej zaniedbana, a mieszkańcy kulturą nie grzeszą.
Dietę w zasadzie przerwałam, bo odkąd opracowuje przepisy podjadam pokarmy stałe. Jestem łakoma i nie potrafię przyrządzić tego co lubie i nie zjeść. Nie tyję, ale i nie chudnę. Moze to i dobrze, że przerwa w diecie, bo waga i tak ostatnio spadała kiepsko. Teraz będę dodawać po trochu kalorii i znowu stopniowo do 1300 dojdę. Do diety wrócę około połowy lipca. Może wtedy waga ruszy w dół szybciej. Trzeba by jeszcze parę kilo w tym roku zrzucić. Myślę nadal o siódemce z przodu.
Na razie ostatnie grzeszki to fasolka po bretońsku, krokiety z pieczarkami, paszteciki z mięsem, bigos i sałatka jarzynowa z majonezem. Myślę o cyklu pierogów, czyli z mięsem, z kapustą i grzybami i z serem. Na razie przepisy maja byc tradycyjne. Gotuję teraz według przepisów i wszystko jest dopracowane jak juz dawno nie było. Jest tez wszystko bardzo smaczne niestety:(
S ostatnio widział w lesie powalone drzewa. Podobno mozna je tanio kupić. Byłby opał, bo można pociąć. Na razie trzeba się skontaktować z leśniczym, bo musi obejrzeć i wycenić. Ja juz drewna wcale prawie nie mam. Zostały tylko klocki do wędzarki i grube gałęzie. Wyszło tez to, które Krzysiek rąbał na rozpałkę. Coś trzeba będzie na zimę zorganizować. Krzysiek o tym oczywiscie nie myśli.
A na koniec nowy chlebak i pierwszy portret po długiej przerwie.
niedziela, 24 lutego 2019
niedziela
Wczoraj miałam pojechać na zajęcia wcześniej i kupić mocny sekator oraz bób do sadzenia. Nie pojechałam, bo zimno z powrotem. Co do warzyw to chyba jednak kilka doniczek będzie. Moze dwa, trzy pomidory, 2 papryki i kilka krzaczków ogórków. Moi panowie sa za. Trzeba będzie częściej zasilać. Kupiłam też specjalną ziemię, bo ta z zeszłego roku była kwiatowa. Nie wiem czy z tymi warzywami to dobry pomysł, ale lubie ruch wiosną i chcę by coś jednak rosło. Pójdę po naukę do kolezanki. Ona z kilku doniczek swoje pomidory całe lato je, a ogórki nawet wekuje. Też z doniczek.
W najblizszym czasie trzeba przyciąć drzewka. Trzeba by tez pobielić, ale chyba bielone nie będą.
Kiedyś myślałam o tym by zrobić kilka podniesionych grzadek. Chodzi mi o ślimaki. Są na Allegro gotowe skrzynie 36 cm wysokie, ale za drogie dla mnie. Prawie 300 zł jedna z przesyłką. Moze uproszę S, zeby mi taka zrobił w lecie. Byłaby na przyszły rok dopiero, ale dobre i to. Mogłabym posadzić sałaty, kalarepy, kabaczki. To ładnie mi poszło w pierwszym roku zanim sie ślimaki pojawiły. Nie wiem jakie wysokie powinny być by chroniły przed ślimakami. Nie wiem ile lat wytrzymuja takie drewniane.
Ostatnio dotarło do mnie, ze Krzysiek sie starzeje. Często przysypia z gazetą i stęka, gdy z kanapy wstaje. Nie wiem co będzie z jego pracą. Do emerytury jeszcze siedem lat i teoretycznie do pracy sie wybiera. Tylko czy da radę. Szykuje sie praca blisko domu w zakładzie zajmujacym sie pielęgnacja zieleni. Moze od kwietnia, ale kazali złozyć podanie juz w marcu. To umowa zlecenie. Tylko czy da radę. Moze choc z miesiac popracuje to bym szafe kupiła, bo mnie sie na razie zarobki ekstra nie szykują i sama na nią nie zarobię. Marzę o pomalowaniu domu jesienią, ale chyba w tym roku nie dam rady...
Kolejne obrazy typu pouring mam w planach. Kupiłam juz farby. Mam jeszcze cztery podobrazia wolne. Dziś pewnie jeden poczynię.
Wczoraj nie byłam na warsztatach, ale zaczęłam pejzaż w domu.
W najblizszym czasie trzeba przyciąć drzewka. Trzeba by tez pobielić, ale chyba bielone nie będą.
Kiedyś myślałam o tym by zrobić kilka podniesionych grzadek. Chodzi mi o ślimaki. Są na Allegro gotowe skrzynie 36 cm wysokie, ale za drogie dla mnie. Prawie 300 zł jedna z przesyłką. Moze uproszę S, zeby mi taka zrobił w lecie. Byłaby na przyszły rok dopiero, ale dobre i to. Mogłabym posadzić sałaty, kalarepy, kabaczki. To ładnie mi poszło w pierwszym roku zanim sie ślimaki pojawiły. Nie wiem jakie wysokie powinny być by chroniły przed ślimakami. Nie wiem ile lat wytrzymuja takie drewniane.
Ostatnio dotarło do mnie, ze Krzysiek sie starzeje. Często przysypia z gazetą i stęka, gdy z kanapy wstaje. Nie wiem co będzie z jego pracą. Do emerytury jeszcze siedem lat i teoretycznie do pracy sie wybiera. Tylko czy da radę. Szykuje sie praca blisko domu w zakładzie zajmujacym sie pielęgnacja zieleni. Moze od kwietnia, ale kazali złozyć podanie juz w marcu. To umowa zlecenie. Tylko czy da radę. Moze choc z miesiac popracuje to bym szafe kupiła, bo mnie sie na razie zarobki ekstra nie szykują i sama na nią nie zarobię. Marzę o pomalowaniu domu jesienią, ale chyba w tym roku nie dam rady...
Kolejne obrazy typu pouring mam w planach. Kupiłam juz farby. Mam jeszcze cztery podobrazia wolne. Dziś pewnie jeden poczynię.
Wczoraj nie byłam na warsztatach, ale zaczęłam pejzaż w domu.
piątek, 22 lutego 2019
piątek
W tym roku warzywnika raczej nie będzie, ale będą kartofle i chyba bób. Chcę mieć te rośliny, które nie wymagają jakiś większych zabiegów i dbania. Moze nawet podlewać nie będę. Miałam nic nie robić, ale to jest zbyt trudne dla mnie. Lubię ten sezonowy ruch w ogrodzie i nie chcę żyć jak w mieście.
Moze też dokupię trochę ziół i moze jakieś krzewy ozdobne. Będzie niszczenie perzu i jeśli to sie uda, to jesienią krzewy owocowe kupię. Chciałabym porzeczki białe i moze jakieś agresty czerwone no i jeżynę bezkolcowa i maliny.
Wkrótce zacznie sie ruch w ogrodzie. Musimy wyjść z Krzyśkiem i powycinać cienkie odrosty w sadzie. Trzeba będzie to zrobic sekatorem. Pierwsze podejście było w środę, ale krótkie, bo było zimno. Chciałabym w tym roku sad doprowadzić do porzadku. W tym roku będzie wycinane wszystko z podwórka po kurach. Sa tam zdziczałe maliny i masa różnych krzewów. Trzeba zrobic porzadek. Chcę zostawić tylko z 3 czarne bzy, jaśmin i śliwkę. Moze bazie. Są tam tez jakieś krzewy ozdobne, ale nie wiem co to jest. Tez zostanie. Wycinane będzie w lecie gdy wszystko będzie kwitło, bo nie chcę usunąć tego co potrzebne. Trzeba wycinaćostrożnie ze względu na ptaki.
Jeśli wszystko uda się zrealizować to sezon będzie owocny i pracowity...
Od kilku dni przepisuję krzyżówki. Trzeba wysłać jeszcze trzy partie, z tym że jedna jest do skończenia. Gdy wszystko wyślę będę czekać na odpowiedź. Muszę poznać ocenę zadań zanim zacznę układać nowe zadania. Poza tym wróżę i piszę.
Przyszły mi koronki do kartek. Wkrótce zrobię kartki. Na razie maluję. Skończyłam wiersze do dwóch antologii. Wysłałam je i teraz czekam na egzemplarze autorskie. Czas mnie zaczyna gonić. Nie lubie tego. Trochę spraw, które miałam załatwić zimą niestety utknęło. Nie skończyłam kursów grafiki i nie napisałam żadnej książki do końca.
Pierwszy wylewany obraz-pouring z klejem i silikonem. Kompletnie nie wyszedł, bo mieszanka była za rzadka, stara farba sie nie rozpuściła i na dodatek obraz postawiłam. Powinnien leżeć. Krzysiek wściekły, bo zalałam farbą wannę. Wygonił mnie z tym na dwór...:(
Drugi wyszedł jeszcze gorszy, bo farba była za gęsta, a to trzeci...:) Jestem z niego nawet zadowolona...
I czwarty... To szare to w oryginale fiolet. Zdjęcie nie oddaje urody. Dziś kolejny-biel, czerń, czerwień i kolor beżowy. To uzależnia, ale tanie nie jest, bo farb dużo wychodzi. Dziś moze zakupy. Kupię tanie stosunkowo farby i w przyszłym tygodniu znowu podziałam. Mam jeszcze trzy podobrazia. To będzie na razie koniec... Kolejne w marcu jak pieniadze zarobię...
Moze też dokupię trochę ziół i moze jakieś krzewy ozdobne. Będzie niszczenie perzu i jeśli to sie uda, to jesienią krzewy owocowe kupię. Chciałabym porzeczki białe i moze jakieś agresty czerwone no i jeżynę bezkolcowa i maliny.
Wkrótce zacznie sie ruch w ogrodzie. Musimy wyjść z Krzyśkiem i powycinać cienkie odrosty w sadzie. Trzeba będzie to zrobic sekatorem. Pierwsze podejście było w środę, ale krótkie, bo było zimno. Chciałabym w tym roku sad doprowadzić do porzadku. W tym roku będzie wycinane wszystko z podwórka po kurach. Sa tam zdziczałe maliny i masa różnych krzewów. Trzeba zrobic porzadek. Chcę zostawić tylko z 3 czarne bzy, jaśmin i śliwkę. Moze bazie. Są tam tez jakieś krzewy ozdobne, ale nie wiem co to jest. Tez zostanie. Wycinane będzie w lecie gdy wszystko będzie kwitło, bo nie chcę usunąć tego co potrzebne. Trzeba wycinaćostrożnie ze względu na ptaki.
Jeśli wszystko uda się zrealizować to sezon będzie owocny i pracowity...
Od kilku dni przepisuję krzyżówki. Trzeba wysłać jeszcze trzy partie, z tym że jedna jest do skończenia. Gdy wszystko wyślę będę czekać na odpowiedź. Muszę poznać ocenę zadań zanim zacznę układać nowe zadania. Poza tym wróżę i piszę.
Przyszły mi koronki do kartek. Wkrótce zrobię kartki. Na razie maluję. Skończyłam wiersze do dwóch antologii. Wysłałam je i teraz czekam na egzemplarze autorskie. Czas mnie zaczyna gonić. Nie lubie tego. Trochę spraw, które miałam załatwić zimą niestety utknęło. Nie skończyłam kursów grafiki i nie napisałam żadnej książki do końca.
Pierwszy wylewany obraz-pouring z klejem i silikonem. Kompletnie nie wyszedł, bo mieszanka była za rzadka, stara farba sie nie rozpuściła i na dodatek obraz postawiłam. Powinnien leżeć. Krzysiek wściekły, bo zalałam farbą wannę. Wygonił mnie z tym na dwór...:(
Drugi wyszedł jeszcze gorszy, bo farba była za gęsta, a to trzeci...:) Jestem z niego nawet zadowolona...
I czwarty... To szare to w oryginale fiolet. Zdjęcie nie oddaje urody. Dziś kolejny-biel, czerń, czerwień i kolor beżowy. To uzależnia, ale tanie nie jest, bo farb dużo wychodzi. Dziś moze zakupy. Kupię tanie stosunkowo farby i w przyszłym tygodniu znowu podziałam. Mam jeszcze trzy podobrazia. To będzie na razie koniec... Kolejne w marcu jak pieniadze zarobię...
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)