Wczoraj zdałam sobie sprawę, że zapasy jedzenia poza spiżarnią mam na ukończeniu. Wszystko prawie wyszło. Nie ma kasz, makaronów, przypraw ziołowych, ryżu, mąki, produktów sojowych w tym pasztetów. Kończą się herbaty smakowe. Muszę zrobić koniecznie zakupy w sklepie ze zdrową żywnością. Problem jest jednak taki, że w przyszłym tygodniu wyjeżdżam na dwa dni i kurier mógłby mnie nie zastać. Teraz robię tego typu zakupy tylko w internecie, bo sklep stacjonarny przenieśli i jeszcze go nie znalazłam. Muszę też kupić z rodzajów herbat. Lubię korzenne i owocowe. Nie przepadam za zielonymi nawet z dodatkami i czerwonymi. Odkryłam nowy sklep w internecie z herbatami i kawą. Jest bogato zaopatrzony, ale strasznie drogi. Herbaty średnio o 80% droższe niż w moim ulubionym sklepie. To dla mnie dużo. Może jednak kiedyś coś w nim kupię jak będę miała luźne finanse. Krzyśkowi oczywiście cen nie powiem, bo by padł ze złości. Jest okropnie skąpy.
Kilka dni temu zaproponowano mi staż na portalu informacyjnym. Wiele tematów jest do wyboru, a portal nowy. Nie wiadomo jak się rozkręci. Na razie za teksty by nie płacili, ale z czasem by zapłata oczywiście była. Ilość tekstów dowolna. Wysłałam zgłoszenie. Zobaczymy co dalej. Może to dla mnie jakaś szansa?
W poprzednim miesiącu trochę udało mi się zarobić, ale spotkałam się też z nieuczciwością. Chyba przepadnie mi 90,00 zł z jednego zlecenia. Babka z portalu o drzewach z którą od jakiegoś czasu współpracuję nie odzywa się już prawie miesiąc. Jest mi winna 150,00zł. Nie wiem co dalej.
W środę przyszła mi wreszcie antologia. To już chyba 8 w której znalazły się moje wiersze. Uwielbiam rozpakowywać paczkę z wydawnictwa. Kocham książki i ich specyficzny zapach. Lubię je pisać. Nie znoszę jednak promocji. Dostaję zaproszenia na wieczorki poetyckie, spotkania z czytelnikami itp, ale zawsze odmawiam. Nie lubię tłumów, cenię sobie prywatność i źle bym się czuła na takich imprezach. Nie biorę też udziału w konkursach, bo za dużo z tym zachodu- wydruki, wysyłki no i wyjazdy. Zasada jest bowiem taka, że gdybym jakieś miejsce cudem zajęła to muszę nagrodę odebrać osobiście. No i jak się tu dalej rozwijać w tym kierunku skoro tyle hamulców mam?
Przestrzeń
W przestrzeni
pomiędzy początkiem nabrzmiałym krzykiem
a końcem utkanym z bezruchu
wszystko co zapisane
ma swój cel i jakość
czyny emocje myśli
suną w szeregu splatają się
zależne jedne od drugich
ujmuję w dłonie
dzieciństwo
pachnące marcepanem
i opowieścią snutą przez babcię
młodość
uderzającą do głowy
jak szlachetny burgund
dotykam niespiesznie
lat dojrzałych i krzepkich
prawiących o mądrości
co mnie czeka
za zakrętem
tam gdzie cisza moczy stopy
w nicości
pamięć potomnych
czy sen w niebycie
Mój własny świat... życie codzienne, twórczość, ciepłe, swojskie klimaty, nieco romantyzmu, szczypta magii i całkiem sporo pozytywnych emocji...
Codzienność
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą napoje. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą napoje. Pokaż wszystkie posty
piątek, 4 listopada 2016
niedziela, 17 lipca 2016
Zakupy, kolczyki, amulety runiczne i wiersz...
Ostatnio zrobiłam trochę zakupów w internecie. Po pierwsze kupiłam herbaty z tych lepszych, smakowych. Uwielbiam je. Są drogie ale rewelacyjne. Trafiłam bardzo dobrze, bo wszystkie pyszne. Tym razem wybrałam czarne - Zimową spiżarnię, Zimowy sen, Korzenną i jeszcze jedną owocową coś związanego z miłością. Dodatkowo dostałam próbkę zielonej - Moc Combucha. Minusem kupowania w internecie jest to, ze trzeba kupić 100 g zamiast 50. To trochę dużo. Wolałabym kupić więcej gatunków.
Kupiłam sobie też kolczyki z bursztynem w moim ulubionym sklepie. Wcześniej w tym sklepie kupiłam dwa pierścionki i na tym się nie skończy, bo mam zamiar jeszcze kupić co najmniej kilka par kolczyków. Wybiorę te z naturalnymi kamieniami. Na początek może z ametystami, granatami lub akwamarynem. Przydałyby mi się ich wibracje. Kolczyki są cudne. Wyglądają jak z minionych wieków.
Wczoraj miałam do wykonania trzy amulety runiczne na kamieniu. Jeden na zamówienie i dwa dla mojej mamy. Ten na zamówienie ma wspomóc zadowolenie z pracy, karierę i przywołać pieniądze. Dla mamy ma być jeden na pieniądze, a drugi na zdrowie. Ja mam w domu kilka i jestem zadowolona z ich działania. Tylko trzeba im dać czas a pomagają.
Znalazłam sobie pracę na następnym portalu z wróżbami jako doradca na email i autor tekstów z dziedziny ezoteryki. Ostatnio w ogóle dużo piszę. Trochę też tekstów ma być opublikowane w Libertasie i kocim czasopiśmie. Piszę też nadal wiersze. Wczoraj pisałam na warsztaty w grupie na Facebooku...Tematem było jestem czyli o sobie...
Jestem żywiołem
jestem ogniem
gdy kocham płonę
spalam się
biorę w dłonie serce
nasączam żarem
bucham namiętnością
jestem wodą
obmywam duszę
wyrozumiałością i spokojem
sączę kropla po kropli
czar współistnienia
jestem wiatrem
dodaję siły
mocą pewniejszą od słów
rozwiewam smutki
kąsające myśli
jestem ziemią
cierpliwą i wierną
otulam stałością
trwam przy tobie
dzień po dniu
z nadzieją pewniejszą niż jutro
Kupiłam sobie też kolczyki z bursztynem w moim ulubionym sklepie. Wcześniej w tym sklepie kupiłam dwa pierścionki i na tym się nie skończy, bo mam zamiar jeszcze kupić co najmniej kilka par kolczyków. Wybiorę te z naturalnymi kamieniami. Na początek może z ametystami, granatami lub akwamarynem. Przydałyby mi się ich wibracje. Kolczyki są cudne. Wyglądają jak z minionych wieków.
Wczoraj miałam do wykonania trzy amulety runiczne na kamieniu. Jeden na zamówienie i dwa dla mojej mamy. Ten na zamówienie ma wspomóc zadowolenie z pracy, karierę i przywołać pieniądze. Dla mamy ma być jeden na pieniądze, a drugi na zdrowie. Ja mam w domu kilka i jestem zadowolona z ich działania. Tylko trzeba im dać czas a pomagają.
Znalazłam sobie pracę na następnym portalu z wróżbami jako doradca na email i autor tekstów z dziedziny ezoteryki. Ostatnio w ogóle dużo piszę. Trochę też tekstów ma być opublikowane w Libertasie i kocim czasopiśmie. Piszę też nadal wiersze. Wczoraj pisałam na warsztaty w grupie na Facebooku...Tematem było jestem czyli o sobie...
Jestem żywiołem
jestem ogniem
gdy kocham płonę
spalam się
biorę w dłonie serce
nasączam żarem
bucham namiętnością
jestem wodą
obmywam duszę
wyrozumiałością i spokojem
sączę kropla po kropli
czar współistnienia
jestem wiatrem
dodaję siły
mocą pewniejszą od słów
rozwiewam smutki
kąsające myśli
jestem ziemią
cierpliwą i wierną
otulam stałością
trwam przy tobie
dzień po dniu
z nadzieją pewniejszą niż jutro
wtorek, 9 grudnia 2014
Perfumy, herbata, wianki, stroiki i kocie jedzenie...
Wczoraj byłam w centrum. Wyjazd się nawet udał. Kupiłam sobie perfumy tym razem Opium. Kupię jeszcze Hypnosse z rozlewanych i może zdecyduję się też na jakiś zapach z serii tesori. Są tanie i przydadzą się na codzień. Byłam też w księgarni i zachorowałam na dwie książki z dreszczykiem, ale na razie sza, bo funduszy brak. Uwielbiam księgarnie, a półki pełne pachnących książek sprawiają, że dostaję oczopląsu. Kocham też biblioteki. Jeżeli mam jechać do miasta i odwiedzić, któreś z tych miejsc jadę nawet chętnie. Przy okazji kupiłam również herbaty i kawę. Herbaty są tradycyjne, sypane liściaste, bo tylko takie piję. Nie lubię ani ekspresowych ani granulek. Tym razem wybrałam Herbatę z dodatkiem czarnej porzeczki i herbatę z dodatkiem wanilii, goździków i cynamonu. Często kupuję earl grey. Parzę ją tradycyjnie w czajniczku tuż przed podaniem. Kawę kupiłam o zapachu śliwki w czekoladzie i Smak Indii - słodki, kuszący zapach. Kupiłam też mięso, ponieważ mam zamiar jednak zrobić wędzonki na święta. Będzie boczek i schab. Po zakupach poszliśmy do brata Krzyśka z prezentami. Z początku szczęśliwa nie byłam, ale później doszłam do wniosku, że czasem jednak warto wyjść z domu. W święta już nie jadę. U Darka jadłam bardzo dobrą sałatkę z kapusty pekińskiej, pora i kukurydzy doprawionych majonezem. Będę ją robić...
Ostanio zabrałam się za robienie ozdób zimowych. Powstał wianuszek z gałązek, ostrokrzewu, szyszek i serduszek ze skórek pomarańczowych. Mają powstać jeszcze dwa. Jeden na drzwi do łazienki może z winobluszczu, barwionych traw, krwawnika i kwiatów sumaka z koronką oraz drugi do kuchni z ostrokrzewu i gałązek. Może z szyszkami. Myślę też o stroikach na święta. W tym roku będą to bukiety z gałązek z gruszki, gałęzi świerkowych i liści z dębu z dodatkiem gwiazdek z kartonu i może barwionych szyszek. Mam nadzieję, że koty ich nie zdemolują.
Koty już dostają mleko. Tak wiem, że nie powinnam im mleka dawać, ale ulegam i daję, bo je uwielbiają. Dostają tylko jako dodatek, szklankę ciepłego mleka na 11 kotów i nic im mleko nie szkodzi. Swoją drogą u mnie koty od zawsze dostawały mleko i nie chorowały po nim. Dostawały też reszki z obiadu typu zupy czy ziemniaków z sosem. Kiedyś tak koty były żywione i były zdrowe. Zastanawiam się czasem czy takie jedzenie nie było przypadkiem zdrowsze od suchej karmy, bo nie zawierało chemii. Co prawda dostawały też mięso, a koty mojej babci i mamy polowały.
Dziś po południu nigdzie się nie wybieram. Zrobię stroik i może zabiorę się za rysowanie. Chodzą za mną ptaki rysowane sangwiną.
sobota, 12 lipca 2014
Ogrodowe rozważania, ziele i nalewka...
Od kilku dni wszystko u mnie nabrało tempa. Ogród prawie wyplewiony, a wczoraj Krzysiek wbił pierwsze szpadle na podwórku w miejscu, gdzie będą rosły warzywa i to już w tym roku. Kalarepka, kapusta pekińska i sałata wysiane to i miejsce na nie musi się znaleźć. Krzysiek oczywiście narzeka, bo robić mu się nie chce, ale jakoś się zmobilizował, gdy postraszyłam, że poproszę sąsiada. Woli sam zrobić niż zapłacić i dobrze. W przyszłym tygodniu powinien nowy odcinek warzywnika powstać. Tak, że wprowadzanie wiejskości w moje życie przebiega pomyślnie. Teraz jeszcze tylko kury i będę zadowolona. Tak po cichu marzyłam i o kozie, ale z tego raczej nic nie wyjdzie, bo pastwiska ogrodzonego nie mam...
Dziś byłam długo na dworze tak, że nie tylko wyplewiłam 2 grządki, ale i zebrałam trochę ziela czyli bylicę, pokrzywę, krwawnik. Zielem tym, gdy trzeba okadzam mieszkanie. I tak bylica jest niezastąpiona do oczyszczania zarówno mieszkań jak i aury z wszelkich brudów energetycznych typu uroki, klątwy itp. Pokrzywy używam do ochrony i egzorcyzmów. Czasem do okadzania przy uzdrawianiu. Krwawnik to również egzorcyzmy i dodatkowo miłość. Na zerwanie czeka ostrokrzew/szczęście/,łopian/ochrona i uzdrawianie/, chmiel/uzdrawianie/, dziewanna/miłość, ochrona, wróżenie, egzorcyzmy/, fasola/pojednanie, miłość, ochrona, egzorcyzmy/, może piwonia, konwalia i heliotrop. Zwłaszcza heliotrop mnie kusi, bo przywołuje bogactwo. Powinnam też poszukać dziurawca, bo wprawdzie działa podobnie do dziewanny, ale go bardzo lubię...
Po południu zlałam nalewkę z czereśni i przygotowałam ogórki. Mam nadzieję, że szybko się ukiszą, bo jestem ponownie na diecie i nimi oszukuję głód...
Nalewka z czereśni.
3/4 słoika litrowego wydrylowanych czereśni zalać 1/2 litra wódki i dosypać tyle cukru ile się zmieści. Można dodać cukier waniliowy, goździki i cynamon. Przykryć i odstawić na 2 tygodnie. Po tym czasie zlać, przecedzić i odstawić na kilka miesięcy.
Zmykam na godzinę, dwie do pracy tym razem umysłowej/teksty, psychotesty, horoskop/a później laba... Jutro mam zamiar odpocząć. No chyba, że Krzysiek nie zauważy to wysieję partię fasoli...
niedziela, 7 października 2012
Deszcz ... haiku i herbata imbirowa z mlekiem
Kropi, siąpi, mży i leje i tak od samego rana. Deszcz spływa potokami po szybie, kropelki wody jak łzy zwieszają się wdzięcznie z roślin, potężne kałuże na jezdni i wszechobecna wilgoć w powietrzu. Pogoda iście jesienna czyli taka jaką bardzo lubię. Kocham deszcz, jego delikatny szum, odgłos kałuż rozpryskiwanych przez przejeżdżające samochody, wystukiwany przez niego rytm na parapecie. Deszcz mnie koi, wycisza, relaksuje, gdy trzeba pomaga zasnąć i wprowadza w marzycielski nastrój. Uwielbiam gdy pada a ja sobie siedzę w domu na mięciutkiej kanapie przy rozgrzanym piecu z mruczącym kotem na kolanach i czytam , delektując się przy tym aromatyczną herbatą np. z cynamonem. Może to banalne ale to mój raj. Dziś też stworzyłam sobie troszeczkę rajskich klimatów bo od rana palę w piecu i odpoczywam po pracowitym tygodniu. A w minionym tygodniu pracowałam zawzięcie nad książką z przysłowiami, tak że połowę napisałam, napisałam też parę haiku. A dopiero niedawno narzekałam , że pisanie mi wcale nie idzie. Cóż okropnie jestem widocznie zmienna, do czego się nie przyznaję i pracuję zrywami jak zawsze.
szum wody
kałuża pod rynną
coraz większa
więcej jesienno-deszczowych haiku na moim drugim blogu Poezja duszą malowane
Herbata/na dwie szklanki/
2 cm korzenia imbiru/cienkie/
5 goździków
1 1/2 łyżeczki herbaty
1 łyżeczka cynamonu
1 1/2 szklanki wody
1/2 szklanki mleka
Imbir pokroić dodać goździki,cynamon i wodę doprowadzić do wrzenia i gotować 10 minut,wrzucić herbatę,zaparzyć pod przykryciem,odcedzić dodać mleko,posłodzić ...i smacznego.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)