Remont w kuchni zaczyna się na całego. Ma być pomalowane na biało. Mają być zmienione puszki od prądu. Ma być zmieniona lampa. Mają być wstawione i powieszone nowe meble. Część ma być pomalowana na niebiesko. Odetchnę jak remont się skończy. Wnoszenia będzie sporo, bo obrosłam w różne rzeczy i drobiazgi typu łapaczy kurzu, ale one tworzą dom. Ten klimat przytulności, swojskości, ciepła który tak lubię. Urządzenie wnętrz należy do kobiety. To one tworzą gniazdo i nigdy się przed tym nie broniłam. Lubię to robić.
Ostatnio pracuję intensywnie nad tematem kobiecości. Doszłam do wniosku, że każdy może ją inaczej postrzegać. Całe życie uważałam się za mało kobiecą, upośledzoną prawie, bo nie lubię dzieci, a to nie tak. Jestem przecież opiekuńcza, ba troskliwa, gdy trzeba z tym, że w stosunku do zwierząt, głownie kotów. Nie wszyscy muszą być jak spod sztancy tacy sami. Nie wszystkie kobiety muszą rozpływać się na widok małych dzieci. Niektóre czują ciepło w sercu gdy widzą małe koty, psy itp. i to im kobiecości nie odbiera. Co do rodzenia to jestem twórcza i sporo działam na tym polu. Jeśli chodzi o ciepło i czułość to przejawiam je głownie do kotów i moich mężczyzn. Biedny tylko ten mój syn był gdy był dzieckiem.
Kupiłam trochę kosmetyków naturalnych-krem kokosowy do twarzy i ciała, maskę do włosów, mydło w paście, czarne mydło, hydrolat z kwiatu pomarańczy. Wybrałam sobie jeszcze peeling do twarzy i do stóp oraz peeling enzymatyczny do samodzielnego wykonania. Kupie niebawem. Chyba muszę jeszcze kupić jakieś kosmetyki typu przeciwzmarszczkowych. Może krem do samodzielnego wykonania. Nie używam takich cudów, ale teraz w czasie odchudzania może być różnie z moją skórą...
Znalazłam dwie książki i mam zamiar kupić:)
Mój własny świat... życie codzienne, twórczość, ciepłe, swojskie klimaty, nieco romantyzmu, szczypta magii i całkiem sporo pozytywnych emocji...
Codzienność
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kosmetyki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kosmetyki. Pokaż wszystkie posty
sobota, 26 maja 2018
piątek, 20 października 2017
piątek
Dziś ostatni dzień w tym tygodniu z aktywnością fizyczną. Coś trzeba będzie koło domu i w domu zrobić w tym pierogi z kaszą czarną i serem. Nie lubię ostatnio lepić pierogów oj nie lubię ale będę to robić częściej, bo pierogi lubię jeść, a pierogarnia daleko. Od jutra już z kanapy będę mało schodzić. Początkowo miałam zamiar nawet wróżby w weekend odpuścić, żeby odpocząć ale zmieniłam zdanie. Pracować będę, bo pieniądze się same nie zarobią, a potrzebuję ich sporo.
Ostatnio kupiłam w końcu lustro do łazienki. Czekam na nie. Jest w moim stylu choć to nie antyk. Na antyki mnie nie stać. W zasadzie to nawet nie żałuję. To lustro stylizowane. Jest drewniane i ma to coś co mnie przyciągnęło...
Kupiłam tez ostatnio figurkę ptaka, a dokładnie czapli, świecznik i półeczkę na przyprawy. Kupiłam też doniczki, bo mi się po sklepach stacjonarnych biegać nie chce. Doniczki są plastikowe, ponieważ takie muszą być przy tylu kotach. Niestety co rusz lądują na podłodze. Jak przyjdą to jeszcze w tym roku sukulenty przesadzę. Wiele ich nie pozostało, bo kilka zniszczył Józek. Będę musiała znowu wiosną kolekcje uzupełnić.
Ostatnio kupiłam w końcu lustro do łazienki. Czekam na nie. Jest w moim stylu choć to nie antyk. Na antyki mnie nie stać. W zasadzie to nawet nie żałuję. To lustro stylizowane. Jest drewniane i ma to coś co mnie przyciągnęło...
Teraz wpadły mi w oko kosmetyki. Odkryłam cudnie pachnące wanilią, cynamonem, migdałami. To balsamy i peelingi. W zasadzie to ja ostatnio kosmetyki kupuje nosem. Odkąd przestałam się swoja uroda przejmować to przestałam tez zwracać uwagę na właściwości kosmetyków. Przecież zmarszczki mi już całkiem nie znikną i cellulit też nie. Teraz kosmetyki maja tylko pachnieć tak, żeby używanie ich sprawiało mi przyjemność.
wtorek, 17 października 2017
Wtorek
Wczoraj dzień bardzo trudny, bo musiałam odwiedzić dwa miasta i wszystko było w biegu. Nie lubię tak... Po piętnastej pojechałam z Krzyśkiem do lekarza. Później musiałam zrobić zakupy- pościel dla kotów i doniczki na sukulenty. Później musiałam szybko taksówką jechać na zajęcia z ikony. Powrót do domu tez taksówką, bo inaczej się nie da koło 20:30. Byłam zmęczona, a wieczorem i w nocy pracowałam. Inaczej się nie da, ponieważ zakupy czekają, a znalazłam następne...
Muszę też kupić trochę perfum, bo mi się kończą. Nie nie kupie już oryginalnych. Co prawda ostatnio miałam markowe Opium ale stwierdziłam, że to z rozlewanych pachnie tak samo i takie teraz chcę kupić. Może też kupię Jungle. I opium i Jungle są bardzo trwałe, a to dla mnie ważne. Uwielbiam perfumy z wanilią. Wczoraj znalazłam sklep z rozlewanymi perfumami, w którym podają dokładny skład. Jest co wybierać. Już chyba oryginalnych kupować nie będę. Po co przepłacać?
Jutro będzie też stresujący dzień, bo trzeba odrobaczyć stado. Krew się pewnie poleje. Krzysiek był w piątek z Pikusiem u weterynarza i preparat kupił. Tym razem zostały tez obcięte pazury. Pikuś wył i chciał gryźć ale pani była uparta i mu nie ustąpiła. Obcięła na krótko u wszystkich łapek. Nie skaleczyła go ale biedak tak się zdenerwował, że później nie pozwolił się przez dwa dni w łapki dotykać.
.
sobota, 14 października 2017
sobota
Zauważyłam, że ostatnio strasznie lubię robić zakupy i to różne. Mogą być nawet spożywcze pod warunkiem, że zakupy robię w sklepach internetowych. Z tych stacjonarnych już prawie zrezygnowałam, bo nie cierpię łazić, szukać, schylać się i przepychać, a później jeszcze czekać w kolejce do kasy. W internecie to co innego- wygoda i szybko. Ja nie muszę dotknąć by kupić. Nawet kosmetyki kupuję i jestem zadowolona o ile są dobrze i po polsku opisane. Nie kupuję prawie nic np. w Rossmanie, bo dużo kosmetyków jest opisana po angielsku. Takie dezodoranty np. Więc skąd ja mam wiedzieć czym one pachną? Do Rossmana zaglądam tylko po kosmetyki Alterry, bo je lubię i coś opisane po polsku można znaleźć.
Jeśli chodzi o kosmetyki to przestałam się malować nawet gdy wyjeżdżam do miasta. Używam teraz tylko pudru i błyszczku lub naturalnej pomadki. Tak mi lepiej. Wszystkie tusze, kredki do oczu, lakiery do paznokci i szminki wylądowały w koszu. Kupuję za to sporo olejków, balsamów, soli i środków do kąpieli. Lubię też naturalne mydła i perfumy.
Porządek zrobiłam również z biżuterią. Część mam zamiar wysłać na bazarki, a nowe kolczyki srebrne z naturalnymi kamieniami postaram się sprzedać. Chyba się starzeję, bo całkiem straciłam potrzebę podobania się. Wyglądam jak wyglądam. Ma być naturalnie. Ważna jest też wygoda. To, że się postarzam nie ma znaczenia. Pogodziłam się z tym, że młodość przeminęła i nie wróci. Dobrze mi z tym. Ba bardzo dobrze. To wielka ulga, że już nie odczuwam presji, że niedoskonałości w wyglądzie mnie nie dręczą.
Nadal buszuje po sklepach za zakupami. Na razie wybieram ale obdarzam zainteresowaniem przedmioty nie tylko do łazienki. Ostatnio zamarzyłam o półeczce na przyprawy i wkrótce będzie moja. Kusi mnie też odkurzacz automatyczny. Tańszy model ponoć tez jest niezły. Ciekawa jestem czy przy tylu zwierzętach by się sprawdził. Obawiam się, że w pokoju dziennym gdzie jest najwięcej sierści pewnie nie ale w innych pomieszczeniach już tak. Chyba go kupię, bo leniwa jestem i do odkurzania się nie rwę. Krzysiek też nie...
Jeśli chodzi o kosmetyki to przestałam się malować nawet gdy wyjeżdżam do miasta. Używam teraz tylko pudru i błyszczku lub naturalnej pomadki. Tak mi lepiej. Wszystkie tusze, kredki do oczu, lakiery do paznokci i szminki wylądowały w koszu. Kupuję za to sporo olejków, balsamów, soli i środków do kąpieli. Lubię też naturalne mydła i perfumy.
Porządek zrobiłam również z biżuterią. Część mam zamiar wysłać na bazarki, a nowe kolczyki srebrne z naturalnymi kamieniami postaram się sprzedać. Chyba się starzeję, bo całkiem straciłam potrzebę podobania się. Wyglądam jak wyglądam. Ma być naturalnie. Ważna jest też wygoda. To, że się postarzam nie ma znaczenia. Pogodziłam się z tym, że młodość przeminęła i nie wróci. Dobrze mi z tym. Ba bardzo dobrze. To wielka ulga, że już nie odczuwam presji, że niedoskonałości w wyglądzie mnie nie dręczą.
Nadal buszuje po sklepach za zakupami. Na razie wybieram ale obdarzam zainteresowaniem przedmioty nie tylko do łazienki. Ostatnio zamarzyłam o półeczce na przyprawy i wkrótce będzie moja. Kusi mnie też odkurzacz automatyczny. Tańszy model ponoć tez jest niezły. Ciekawa jestem czy przy tylu zwierzętach by się sprawdził. Obawiam się, że w pokoju dziennym gdzie jest najwięcej sierści pewnie nie ale w innych pomieszczeniach już tak. Chyba go kupię, bo leniwa jestem i do odkurzania się nie rwę. Krzysiek też nie...
poniedziałek, 29 maja 2017
Poniedziałek...
Ostatnio znowu zaszalałam i kupiłam trochę pachnących zakupów i kolejną talię tarota. Te pachnące zakupy to mydełka naturalne. Jedno jest w kostce - kamasutra i drugie w paście miodowe z serii kosmetyków rosyjskich. Mydełka z tego sklepu już miałam i mnie cieszyły. Ostatnio miałam waniliowe w kostce oraz jabłko z cynamonem też w kostce. Jeszcze mam miodowe w płynie. Poza tym kupiłam sporo świec pachnących małych typu podgrzewacz. Świece z tego sklepu też są sprawdzone i zwykle ładnie się palą przez 4 godziny. Kupiłam też karty tarota mianowicie tarot nimf. Karty są cudowne i delikatne, kobiece. Wpadły mi w oko już jakiś czas temu niestety kompletnie do mnie nie mówią. Uznałam więc, że z nich zrezygnuję i kupię anielskie, bo te do mnie przemówiły. Anielskich niestety brakło i kupiłam jednak nimf. Zobaczymy. Jak nie uda mi się z nimi pracować to trudno. Będą do medytacji. Na tarota anielskiego poczekam. Może jeszcze będzie kiedyś.
Dziś mam ostatnie warsztaty z pasteli suchych. Będziemy malować pejzaż. Później będziemy działać sangwiną. To też fajna technika. Podobna nieco do pasteli. Fajnie wyglądają rysunki wykonane sangwiną i białą kredką. W czerwcu już będę chodzić na warsztaty z pasteli olejnych. Myślę, że też będzie warto. Obrazki pastelami suchymi mam zamiar nadal malować. Kupiłam nawet kolorowe papiery. Kupiłam również książkę o malowaniu portretów. To już kolejna, bo ta co mam na nic mi się nie przydała. Nie trafiła po prostu do mnie.
Po maleńku planuję co będę robić. I tak zawodowo będę wróżyć i robić horoskopy. Jeśli chodzi o wróżby to skupię się na tarocie i lenorkach. Na razie o innych kartach nie będę myśleć. Będę też pisać oczywiście opowiadania. Co rok chcę też pisać jedną, dwie książki może. Jedną z poezji i jedną z prozy. Poezja to wiersze, haiku i wiersze dla dzieci. Proza to na razie opowiadania i może coś z ezoteryki. Zobaczymy jak będzie z wydawcami. Może te plany zmienię. Dokształcać się będę z malarstwa i to intensywnie. Jeśli chodzi o rękodzieło to będę robiła trochę rzeczy na bazarki dla zwierząt. Myślę tu o decu, kartkach, wirażach, może czapkach i poduszkach szydełkowych. O sprzedaży rękodzieła raczej nie myślę w tej chwili. Jeśli chodzi o Reiki i bioterapię to raczej zachowam je dla siebie i moich bliskich. Sporo zdrowia trzeba mieć by być uzdrowicielem. Ja jestem mało odporna i bardzo się przejmuję chorobami innych. Moja mama jest bardziej odporna i dlatego jest taka dobra. Jest w stanie spokojnie podejść do śmierci pacjenta. Ja bym to bardzo przeżyła, a chorzy np. na raka też szukają pomocy u uzdrowicieli. To dla mnie zbyt trudne... Nie bardzo nadaję się do tego choć kursy skończyłam i zdolności mam...
A na koniec ostatni obrazek i zdjęcia z mojego ogrodu z chwastami w tle :) Plewić nie ma kto i trudno...:)
Dziś mam ostatnie warsztaty z pasteli suchych. Będziemy malować pejzaż. Później będziemy działać sangwiną. To też fajna technika. Podobna nieco do pasteli. Fajnie wyglądają rysunki wykonane sangwiną i białą kredką. W czerwcu już będę chodzić na warsztaty z pasteli olejnych. Myślę, że też będzie warto. Obrazki pastelami suchymi mam zamiar nadal malować. Kupiłam nawet kolorowe papiery. Kupiłam również książkę o malowaniu portretów. To już kolejna, bo ta co mam na nic mi się nie przydała. Nie trafiła po prostu do mnie.
Po maleńku planuję co będę robić. I tak zawodowo będę wróżyć i robić horoskopy. Jeśli chodzi o wróżby to skupię się na tarocie i lenorkach. Na razie o innych kartach nie będę myśleć. Będę też pisać oczywiście opowiadania. Co rok chcę też pisać jedną, dwie książki może. Jedną z poezji i jedną z prozy. Poezja to wiersze, haiku i wiersze dla dzieci. Proza to na razie opowiadania i może coś z ezoteryki. Zobaczymy jak będzie z wydawcami. Może te plany zmienię. Dokształcać się będę z malarstwa i to intensywnie. Jeśli chodzi o rękodzieło to będę robiła trochę rzeczy na bazarki dla zwierząt. Myślę tu o decu, kartkach, wirażach, może czapkach i poduszkach szydełkowych. O sprzedaży rękodzieła raczej nie myślę w tej chwili. Jeśli chodzi o Reiki i bioterapię to raczej zachowam je dla siebie i moich bliskich. Sporo zdrowia trzeba mieć by być uzdrowicielem. Ja jestem mało odporna i bardzo się przejmuję chorobami innych. Moja mama jest bardziej odporna i dlatego jest taka dobra. Jest w stanie spokojnie podejść do śmierci pacjenta. Ja bym to bardzo przeżyła, a chorzy np. na raka też szukają pomocy u uzdrowicieli. To dla mnie zbyt trudne... Nie bardzo nadaję się do tego choć kursy skończyłam i zdolności mam...
A na koniec ostatni obrazek i zdjęcia z mojego ogrodu z chwastami w tle :) Plewić nie ma kto i trudno...:)
piątek, 28 kwietnia 2017
Nauka i nowe kosmetyki
Pogoda nadal tragiczna. Nie mam odwagi wyjść na dwór, a trzeba sadzić na gwałt sałaty i kalarepy, które kupiłam. Może dziś w końcu wyjdę. Kiedy Krzysiek skopie pozostałą część warzywnika? Licho wie. Wczoraj kupiłam kilka worków drewna, bo węgiel prawe mi się skończył.
Dieta mi idzie. Chudnę ale się męczę, bo jestem głodna. Pewnie z powodu zimna. Miałam od poniedziałku przejść na jakiś czas na dietę warzywną, ale nie bardzo mam odwagę. Kiedyś schudłam na niej 7 kg w dwa tygodnie. Myślę też o kapuścianej jakieś 2 kg mniej w tydzień. Chodzi za mną post dr Dąbrowskiej ale raczej później. Może w czerwcu dopiero gdy warzywa będą tańsze i na dworze będzie ciepło. Przy tej diecie wszyscy marzną. No i oby do przodu. Ważne, że motywacja wróciła. Czy uda mi się jeszcze 10 kg w tym roku zrzucić? Raczej wątpię ale może chociaż z sześć się uda.
Od dwóch dni usiłuję uczyć się angielskiego. To zupełna nowość dla mnie, bo uczyłam się rosyjskiego i niemieckiego. Oczywiście już nic nie pamiętam. Jeśli chodzi o angielski to bym chciała tylko rozumieć co jest napisane. Pisanie to już szczyt moich ambicji. O rozumieniu i mówieniu nie myślę, bo słuchu nie mam i za granicę się nie wybieram, bo mnie to nie nęci. Uważam, że fajnie by było czytać książki po angielsku. Są fajne pozycje dostępne. Jak na razie czarno to jednak widzę. Zawsze do języków byłam raczej tępa, a słówka szybko zapamiętywałam i szybko zapominałam. Tak jest i tym razem. Gramatyka natomiast to tragedia. Nawet nie wiem o co w niej chodzi jeszcze i nie wiem gdzie tej wiedzy szukać. Jak na razie korzystam tylko z aplikacji na smartfonie. Zobaczymy co dalej.
Kilka dni temu zrobiłam porządek w kosmetykach. To i owo wyrzuciłam. To i owo kupiłam. Na razie przyszedł mi krem sandałowy z Orientany. Jest naturalny, cudnie pachnie i świetnie się wchłania. Czekam na mleczko w woskiem pszczelim, krem do rąk na bazie miodu i krem do stóp z propolisem. Te ostatnie kosmetyki są z Korany. Przyjdą pewnie po świętach. Ostatnio używam jedynie kosmetyków naturalnych. Staram się unikać tych testowanych na zwierzętach, bo to dla mnie zwyrodnienie. Nie wszystkie jednak firmy o tym piszą.
Dieta mi idzie. Chudnę ale się męczę, bo jestem głodna. Pewnie z powodu zimna. Miałam od poniedziałku przejść na jakiś czas na dietę warzywną, ale nie bardzo mam odwagę. Kiedyś schudłam na niej 7 kg w dwa tygodnie. Myślę też o kapuścianej jakieś 2 kg mniej w tydzień. Chodzi za mną post dr Dąbrowskiej ale raczej później. Może w czerwcu dopiero gdy warzywa będą tańsze i na dworze będzie ciepło. Przy tej diecie wszyscy marzną. No i oby do przodu. Ważne, że motywacja wróciła. Czy uda mi się jeszcze 10 kg w tym roku zrzucić? Raczej wątpię ale może chociaż z sześć się uda.
Od dwóch dni usiłuję uczyć się angielskiego. To zupełna nowość dla mnie, bo uczyłam się rosyjskiego i niemieckiego. Oczywiście już nic nie pamiętam. Jeśli chodzi o angielski to bym chciała tylko rozumieć co jest napisane. Pisanie to już szczyt moich ambicji. O rozumieniu i mówieniu nie myślę, bo słuchu nie mam i za granicę się nie wybieram, bo mnie to nie nęci. Uważam, że fajnie by było czytać książki po angielsku. Są fajne pozycje dostępne. Jak na razie czarno to jednak widzę. Zawsze do języków byłam raczej tępa, a słówka szybko zapamiętywałam i szybko zapominałam. Tak jest i tym razem. Gramatyka natomiast to tragedia. Nawet nie wiem o co w niej chodzi jeszcze i nie wiem gdzie tej wiedzy szukać. Jak na razie korzystam tylko z aplikacji na smartfonie. Zobaczymy co dalej.
Kilka dni temu zrobiłam porządek w kosmetykach. To i owo wyrzuciłam. To i owo kupiłam. Na razie przyszedł mi krem sandałowy z Orientany. Jest naturalny, cudnie pachnie i świetnie się wchłania. Czekam na mleczko w woskiem pszczelim, krem do rąk na bazie miodu i krem do stóp z propolisem. Te ostatnie kosmetyki są z Korany. Przyjdą pewnie po świętach. Ostatnio używam jedynie kosmetyków naturalnych. Staram się unikać tych testowanych na zwierzętach, bo to dla mnie zwyrodnienie. Nie wszystkie jednak firmy o tym piszą.
wtorek, 7 czerwca 2016
To i owo i zdjęcia...
Ostatnio kupiłam trochę kosmetyków i jeszcze trochę kupię. Tym razem wybrałam głównie kosmetyki naturalne z serii Babci Agafii. Do tego wzięłam też naturalny, ziołowy tonik z innej serii, ale również z kosmetyków rosyjskich. Na razie wypróbowałam tonik, pastę i masło. Są rewelacyjne. Szczególnie masło. Pachnie pięknie i zapach jest bardzo trwały. W planach mam kupno kremu z Orientany, płynu do higieny intymnej, mleczka do demakijażu i soli do kąpieli z Korany. Może też kupię preparat na zmarszczki. Działa ponoć nie na wszystkich, ale jest tani więc zaryzykuję.
W najbliższym czasie pokuszę się też chyba wreszcie o wyrób kosmetyków w domu. Chodzi mi konkretnie o krem i może serum z Biochemii Urody. Nie wiem czy sobie poradzę, ale wyrób kosmetyków mnie kusi już od kilku lat. Wciąż na nowo się zapalam i odstawiam wszystko na półkę. Kiedyś w końcu się zdecyduję to pewne, ale kiedy? może to jest ten moment, bo krem na noc powoli mi się kończy...
Odchudzanie mi idzie, ale strasznie wolno. Dopiero po 3 tygodniach schudłam 1 kg. Waga się waha. Nie uda mi się niestety w tym miesiącu 3 kg zrzucić. Szkoda. Nadal apetytu nie mam i głodu nie czuję. Afirmacje, wizualizacje i Reiki zadziałały. Może też i tabletki. Jem mało. Codziennie prawie to samo, ale dwóch obiadów gotować mi się nie chce. Kiedyś gdzieś czytałam, że aby schudnąć trzeba się najpierw zaakceptować. Mnie się to udało. Pomogło mi kupienie ciuchów, zrobienie zdjęć i wysłanie ich do znajomych. O dziwo spodobały się. Zdałam sobie sprawę, że nie tylko szczupłe laski się podobają.
Ostatnie zdjęcia w nowych ciuchach. Krzysiek klął, ale zrobił. Pomógł szantaż. Pierwsze mi się podoba, drugie nie, ale zostawiłam, bo nie chciałam by stracił cierpliwość...
W najbliższym czasie pokuszę się też chyba wreszcie o wyrób kosmetyków w domu. Chodzi mi konkretnie o krem i może serum z Biochemii Urody. Nie wiem czy sobie poradzę, ale wyrób kosmetyków mnie kusi już od kilku lat. Wciąż na nowo się zapalam i odstawiam wszystko na półkę. Kiedyś w końcu się zdecyduję to pewne, ale kiedy? może to jest ten moment, bo krem na noc powoli mi się kończy...
Odchudzanie mi idzie, ale strasznie wolno. Dopiero po 3 tygodniach schudłam 1 kg. Waga się waha. Nie uda mi się niestety w tym miesiącu 3 kg zrzucić. Szkoda. Nadal apetytu nie mam i głodu nie czuję. Afirmacje, wizualizacje i Reiki zadziałały. Może też i tabletki. Jem mało. Codziennie prawie to samo, ale dwóch obiadów gotować mi się nie chce. Kiedyś gdzieś czytałam, że aby schudnąć trzeba się najpierw zaakceptować. Mnie się to udało. Pomogło mi kupienie ciuchów, zrobienie zdjęć i wysłanie ich do znajomych. O dziwo spodobały się. Zdałam sobie sprawę, że nie tylko szczupłe laski się podobają.
Ostatnie zdjęcia w nowych ciuchach. Krzysiek klął, ale zrobił. Pomógł szantaż. Pierwsze mi się podoba, drugie nie, ale zostawiłam, bo nie chciałam by stracił cierpliwość...
czwartek, 2 czerwca 2016
Nowiny...
Ostatnio się narobiło. Oj narobiło. Sebastian, facet z którym rozmawiam od jakiegoś czasu przez telefon, a raczej romansuję chyba się zaangażował i twierdzi że mnie kocha. Chce koniecznie rozmawiać z Krzyśkiem o rozwodzie. Uważa że Krzysiek nie jest o mnie zazdrosny, bo mu na mnie nie zależy. Twierdzi, że może nawet ma kochankę. Utrzymuje, że gdybym była z nim nigdy by nie zniósł żebym rozmawiała z innymi mężczyznami. Wyrzuciłby mi telefon przez okno. Ja oczywiście o rozwodzie nie myślę i z Sebastianem nie zamierzam się spotkać. No i co teraz? Pewnie znajomość się skończy. Trochę szkoda, bo lubię go i fajnie mi się z nim rozmawia...Nie miałam jednak zamiaru nikomu zawracać w głowie...Chodziło mi raczej o luźne znajomości i rozrywkę. Nie sądziłam, że ktoś może to potraktować poważnie. Głupio mi teraz...
No i znowu przyszedł czas na zakupy kosmetyków w sieci. Ostatnio wybrałam sobie kilka kosmetyków z serii Babci Agafii i jeden - tonik do cery dojrzałej, z innej, ale też z ziołami i naturalny. Pozostałe kosmetyki to balsam pomarańczowy, szampon do włosów farbowanych, wybielająca pasta do zębów z propolisem i maska do włosów. W najbliższym czasie mam zamiar jeszcze kupić brązową pomadkę z serii trwałych, lakier do paznokci też jasny brąz i szary cień do powiek do robienia kresek. No i tyle będzie dość na jakiś czas... Aha. Kupiłam też kosmetyk typu szamponu i płynu pod prysznic w jednym o słodkim zapachu ciasteczek waniliowych. To kosmetyk dla dzieci jest delikatny i naturalny. Wiem, bo już go miałam.
W najbliższym czasie chyba zacznę z powrotem malować. Coś czuję od kilku dni, że wena się zbliża, bo mnie malowanie kusi. Oby już, bo ten marazm mnie nokautuje prawie...
No i znowu przyszedł czas na zakupy kosmetyków w sieci. Ostatnio wybrałam sobie kilka kosmetyków z serii Babci Agafii i jeden - tonik do cery dojrzałej, z innej, ale też z ziołami i naturalny. Pozostałe kosmetyki to balsam pomarańczowy, szampon do włosów farbowanych, wybielająca pasta do zębów z propolisem i maska do włosów. W najbliższym czasie mam zamiar jeszcze kupić brązową pomadkę z serii trwałych, lakier do paznokci też jasny brąz i szary cień do powiek do robienia kresek. No i tyle będzie dość na jakiś czas... Aha. Kupiłam też kosmetyk typu szamponu i płynu pod prysznic w jednym o słodkim zapachu ciasteczek waniliowych. To kosmetyk dla dzieci jest delikatny i naturalny. Wiem, bo już go miałam.
W najbliższym czasie chyba zacznę z powrotem malować. Coś czuję od kilku dni, że wena się zbliża, bo mnie malowanie kusi. Oby już, bo ten marazm mnie nokautuje prawie...
poniedziałek, 23 maja 2016
Zmiany, zmiany...
Dawno mnie tu nie było i trochę się uzbierało do przekazania. Po pierwsze odkryłam Badoo. Przez kilka dni nic nie robiłam tylko pisałam z młodymi przystojniakami z okolicy. Jeden z nich chciał zostać stałym kochankiem. Ma 29 lat i jest bardzo przystojny. Ma też motocykl. Gdy zobaczyłam jego zdjęcie na motorze to mi się zrobiły miękkie kolana, bo uwielbiam na motocyklu jeździć, a on jest mega seksowny. Jest jeszcze dwóch 30 latków i jeden 36 latek, który od razu zaproponował mi stały związek. Chce bym się z Krzyśkiem rozwiodła i ciągle wysyła mi wiadomości z serduszkami. Jednym słowem cyrk. Dobrą stroną tego jest to, że Krzysiek się trochę wystraszył i poszedł na pewne ustępstwa. Po pierwsze zgolił wąsy i stał się dla mnie trochę milszy. Ma jeszcze zmienić nieco styl ubierania na bardziej seksowny. Ma się częściej golić i zadbać o włosy/częściej fryzjer/. Ma też ładnie pachnieć nie tylko na wyjście ale i w domu. Ma się starać i o mnie dbać, a nie traktować mnie jak stary mebel. Na razie się dostosował, ale nie bez buntu i obrazy na początku. Teraz jest ok. Co do mnie to na kochanka jestem zbyt leniwa raczej, choć czasem mnie odmiana kusi...
Po drugie zrobiłam zakupy. Kupiłam 3 rodzaje perfum na po domu z gatunku rozlewanych. Chcę je sprawdzić i ewentualnie kupić oryginały. Kupiłam Angel therry mugler, Jungle Kenzo i Amor Amor. Na wyjście mam oryginalne Opium. Zrobiłam też zakupy ciuchów. Kupiłam jeansy z przetarciami, getry z koronką, sandały na koturnie, sweter z gatunku tych z dużym dekoltem i piękny biustonosz. Mam zamiar przestać nosić ciotkowate ciuchy, bo mnie tylko postarzają. Krzysiek na te zmiany nic nie powiedział, ale widziałam lekką panikę w oczach.
A na koniec trochę o diecie i podbródku. Dietę trzymam. Przez 30 dni schudłam 3,5 kg. Za dużo to nie jest, ale dobre i to. Dieta mi nie dopiekła i czas szybko zleciał. Głodna nie byłam. Wolałabym jednak chudnąć szybciej, bo już nie mogę patrzeć na siebie w lusterku. Zwłaszcza podbródek mnie denerwuje i zniekształcona twarz. Muszę chyba jeszcze z 10 kg zrzucić by rysy twarzy zrobiły się bardziej subtelne. Na razie to koszmar. Denerwuje mnie też brzuch i gigantyczny biust. Na razie znalazłam sklep z urządzeniem do likwidacji podbródka. Nie wiem jednak czy ono działa i jakie są efekty, bo w internecie nic na ten temat nie ma...
Swoją drogą jak to jest, że modelki size plus maja takie ładne buzie? Czyżby to efekt zabiegów kosmetycznych? Jakich? Nic na ten temat nie wiem...Czarna magia...
Po drugie zrobiłam zakupy. Kupiłam 3 rodzaje perfum na po domu z gatunku rozlewanych. Chcę je sprawdzić i ewentualnie kupić oryginały. Kupiłam Angel therry mugler, Jungle Kenzo i Amor Amor. Na wyjście mam oryginalne Opium. Zrobiłam też zakupy ciuchów. Kupiłam jeansy z przetarciami, getry z koronką, sandały na koturnie, sweter z gatunku tych z dużym dekoltem i piękny biustonosz. Mam zamiar przestać nosić ciotkowate ciuchy, bo mnie tylko postarzają. Krzysiek na te zmiany nic nie powiedział, ale widziałam lekką panikę w oczach.
A na koniec trochę o diecie i podbródku. Dietę trzymam. Przez 30 dni schudłam 3,5 kg. Za dużo to nie jest, ale dobre i to. Dieta mi nie dopiekła i czas szybko zleciał. Głodna nie byłam. Wolałabym jednak chudnąć szybciej, bo już nie mogę patrzeć na siebie w lusterku. Zwłaszcza podbródek mnie denerwuje i zniekształcona twarz. Muszę chyba jeszcze z 10 kg zrzucić by rysy twarzy zrobiły się bardziej subtelne. Na razie to koszmar. Denerwuje mnie też brzuch i gigantyczny biust. Na razie znalazłam sklep z urządzeniem do likwidacji podbródka. Nie wiem jednak czy ono działa i jakie są efekty, bo w internecie nic na ten temat nie ma...
Swoją drogą jak to jest, że modelki size plus maja takie ładne buzie? Czyżby to efekt zabiegów kosmetycznych? Jakich? Nic na ten temat nie wiem...Czarna magia...
wtorek, 9 grudnia 2014
Perfumy, herbata, wianki, stroiki i kocie jedzenie...
Wczoraj byłam w centrum. Wyjazd się nawet udał. Kupiłam sobie perfumy tym razem Opium. Kupię jeszcze Hypnosse z rozlewanych i może zdecyduję się też na jakiś zapach z serii tesori. Są tanie i przydadzą się na codzień. Byłam też w księgarni i zachorowałam na dwie książki z dreszczykiem, ale na razie sza, bo funduszy brak. Uwielbiam księgarnie, a półki pełne pachnących książek sprawiają, że dostaję oczopląsu. Kocham też biblioteki. Jeżeli mam jechać do miasta i odwiedzić, któreś z tych miejsc jadę nawet chętnie. Przy okazji kupiłam również herbaty i kawę. Herbaty są tradycyjne, sypane liściaste, bo tylko takie piję. Nie lubię ani ekspresowych ani granulek. Tym razem wybrałam Herbatę z dodatkiem czarnej porzeczki i herbatę z dodatkiem wanilii, goździków i cynamonu. Często kupuję earl grey. Parzę ją tradycyjnie w czajniczku tuż przed podaniem. Kawę kupiłam o zapachu śliwki w czekoladzie i Smak Indii - słodki, kuszący zapach. Kupiłam też mięso, ponieważ mam zamiar jednak zrobić wędzonki na święta. Będzie boczek i schab. Po zakupach poszliśmy do brata Krzyśka z prezentami. Z początku szczęśliwa nie byłam, ale później doszłam do wniosku, że czasem jednak warto wyjść z domu. W święta już nie jadę. U Darka jadłam bardzo dobrą sałatkę z kapusty pekińskiej, pora i kukurydzy doprawionych majonezem. Będę ją robić...
Ostanio zabrałam się za robienie ozdób zimowych. Powstał wianuszek z gałązek, ostrokrzewu, szyszek i serduszek ze skórek pomarańczowych. Mają powstać jeszcze dwa. Jeden na drzwi do łazienki może z winobluszczu, barwionych traw, krwawnika i kwiatów sumaka z koronką oraz drugi do kuchni z ostrokrzewu i gałązek. Może z szyszkami. Myślę też o stroikach na święta. W tym roku będą to bukiety z gałązek z gruszki, gałęzi świerkowych i liści z dębu z dodatkiem gwiazdek z kartonu i może barwionych szyszek. Mam nadzieję, że koty ich nie zdemolują.
Koty już dostają mleko. Tak wiem, że nie powinnam im mleka dawać, ale ulegam i daję, bo je uwielbiają. Dostają tylko jako dodatek, szklankę ciepłego mleka na 11 kotów i nic im mleko nie szkodzi. Swoją drogą u mnie koty od zawsze dostawały mleko i nie chorowały po nim. Dostawały też reszki z obiadu typu zupy czy ziemniaków z sosem. Kiedyś tak koty były żywione i były zdrowe. Zastanawiam się czasem czy takie jedzenie nie było przypadkiem zdrowsze od suchej karmy, bo nie zawierało chemii. Co prawda dostawały też mięso, a koty mojej babci i mamy polowały.
Dziś po południu nigdzie się nie wybieram. Zrobię stroik i może zabiorę się za rysowanie. Chodzą za mną ptaki rysowane sangwiną.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)