Codzienność

Codzienność
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą haiku. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą haiku. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 8 maja 2018

wtorek

Kupiłam kalinę koreańską o pachnących kwiatach. Kupiłam też hortensję bukietową całkowicie odporną na mróz i hortensję niebieską. Ta druga też jest odporna, ale roślina dorosła. Młodą trzeba przykrywać. Na sadzonki czekam. Dziś może kupię resztę kwiatków do doniczek-begonie, werbeny, pelargonie. Kusi mnie hortensja różowa. Śliczna jest. Zobaczę najpierw jednak, jak mi z tymi co kupiłam, pójdzie.

Kilka dni temu wysłałam trzy haiku do Przekroju. W najbliższym czasie mam wysłać jeszcze na konkurs, a później do czasopisma internetowego Papierowy żuraw. 
Zostałam ostatnio zaproszona do wzięcia udziału w spotkaniu wraz z hainistami w ramach Festiwalu Kultury Słowiańskiej. Miały by być w czasie imprezy czytane moje haiku. Nie wiem jaki jest poza tym program i czy to nie ja bym musiała te haiku przeczytać. Trochę się tego typu imprez obawiam, bo jestem introwertyczką i unikam raczej większych zgromadzeń, a tym bardziej wystapień. Trzeba by włosy zrobić i paznokcie, a one są w tym momencie w ruinie ze względu na ogród.


Symfonia miłości



muzyka przebrzmiała

ostatni akord ucięty

jak nożem

i trzaśniecie drzwi

zlały się w jedno
z symfonii pachnącej miłością
pozostała cisza
kąsająca codzienność
przeklinam ją
dni bez ciebie malowane pustką
noce otulone tęsknotą
smutek targa trzewia
nie wrócisz po śladach
ja to wiem
i szlocham biorąc w dłonie
wspomnienia


Od wczoraj działam sama i przygotowuję rabatkę na chmiel. Dziś chyba skończę. W tym tygodniu Krzysiek mi w ogrodzi nie pomoże, bo jest przeciążony w pracy. Chcę by odpoczywał w czasie wolnym. Pewnie będzie spał. Może poczyta albo krzyżówki porobi.

wtorek, 15 listopada 2016

Nauka grafiki i haiku...

Nadal siedzę nad grafiką. Zarejestrowałam się na Corton i staram się robić projekty. Wczoraj robiłam między innymi papier firmowy, wizytówkę i logo w Corelu. Jak na razie jestem zadowolona. Nauka mi idzie, bo program jest intuicyjny. Mam jednak problem z zapisywaniem, ponieważ np. papier i wizytówka zapisują się odcięte. Musiałam je zrobić w Publisherze i wyszedł fiolet w nieco innym odcieniu. Pewnie to zapisywanie to wina wersji próbnej. Podobnie może być z zawieszaniem.







Później bawiłam się programem i wypróbowałam różne funkcje. W tym wypadku nie chodziło o to by projekty były modne czy nowoczesne, ale by się czegoś nowego nauczyć. Największy problem mam z precyzyjnym rysowaniem myszą. Wychodzą koszmarki. To zupełnie coś innego niż ołówek. Chyba pomyślę o tablecie graficznym. Tylko czy taki tani da radę? Poza tym zgrałam sobie też program Inskcape. Jest też fajny i intuicyjny, ale mniej rozbudowany od Corela. Za to darmowy. Dziś dalsza nauka... Mam zamiar zrobić projekt logo dla stomatologa.





Jutro jadę do miasta. Mam sporo spraw. Wrócę pewnie późno jak się kolejki trafią, a mogą, bo i na poczcie i w banku mam być. 

A na koniec haiku z lodem. Napisane jakiś czas temu, po pierwszych przymrozkach. Przypomniały mi się gdy mi Sebastian dziś powiedział, że u niego staw już zamarznięty. Chciał iść na ryby i nic z tego.

lód na kałuży
ostatnie marcinki
całe w bieli

dalie pod płotem
kałuża przy pędach
skuta lodem

pączek róży
oblodzone liście
ciążą ku ziemi

niedziela, 13 listopada 2016

Grafika, pierwszy śnieg i haiku...

Od wczoraj siedzę nad grafiką. Zgrałam sobie po południu program CorelDraw x6 wersję próbną i uczę się intensywnie. Nawet mi idzie. Program jest bardzo fajny i intuicyjny. O wiele bardziej przystępny dla mnie od Gimpa. Zależy mi na opanowaniu wykonywania logo, wizytówek, ulotek, etykiet, może okładek. To na początek. Zwłaszcza logo mnie kusi, bo jest sporo zleceń tego typu na portalach dla freelancerów. Ceny są wysokie i duża konkurencja, ale może by była szansa na zlecenia gdyby dać niższe ceny. Nie wszyscy chcą by ich projekty wykonywali zawodowi graficy. Niektórzy wolą zapłacić mniej. Chyba program kupię. Muszę tylko zacisnąć pasa i uzbierać 700,00zł, bo Krzysiek nie chce mi dać...Może też kupię książkę na ten temat. Jest taka i to ponoć niezła... Co prawda wszystko to można zrobić w Office Publisher i Power Point, a te programy mam, ale Corela i tak chcę kupić, bo wydaje mi się, że jest bardziej rozbudowany i profesjonalny.










Do mnie dziś zawitała zima. Prószył śnieg i to solidny. Nawet chwilę leżał. Rano w domu było jak diabli zimno. Po południu mimo niedzieli musieliśmy się z Krzyśkiem zmobilizować i wyjść z domowych pieleszy, żeby zamknąć okienka do piwnic. Zawaliłam w tym roku i zupełnie o tym zapomniałam. Kartofle mogły zmarznąć. Oczywiście od razu otworzyłam drzwi do komórki, żeby bezpańskie koty miały gdzie nocować gdyby były w potrzebie.

A na koniec haiku

poranek w parku
kaczki nad stawem brodzą
w pierwszym śniegu 

śnieg z deszczem
ostatnie liście dębu
mokną w kałuży

śnieg w twoich włosach
liście winobluszczu
wciąż czerwone

sobota, 15 października 2016

To i owo wszystkiego po trochu...

Wczoraj skorzystałam z ładnej pogody i zerwałam resztę ziół do suszenia głównie rozmaryn. Wywiesiłam też na dwór do wietrzenia kołdry, poduszki i pierzyny. Zrobiłam pranie kociej pościeli. Miałam też trochę pracy głównie wróżenia. W domu nic nie posprzątałam. Nie chciało mi się. Zleceń pilnych na pisanie też nie miałam. Posiedziałam za to w pracowni. Powstały nowe wytworki i kilka haiku.

deszcz od wieczora
w kałuży pod brzozą
żółto od liści

Brzoza w deszczu
żółte liście spadają
jeden za drugim

brzoza przy brzozie
ścieżka przez zagajnik
złota od liści



Dziś może coś w domu już zrobię. Kusi mnie wreszcie posprzątać w toaletce, bo wciąż to odkładam. Muszę też trochę popracować na portalu z pożyczkami.
Później będę działać w pracowni i może napisze jakieś jesienne haiku albo wiersz. Mam ochotę wyjść na spacer i zrobić trochę zdjęć jesieni, ale to raczej nie dziś, bo Krzysiek idzie po południu do pracy. Może jutro wyjdziemy jak pogoda będzie ładna. 

Majeczka zadomowiła się już całkiem. Ostatnio nawet wspinała się po firankach. Mam trochę problemu z jej uszkami. Świerzbowiec jest bardzo zaawansowany i popuścić nie chce. Czyszczę jej uszy i smaruję maścią, ona strasznie płacze, a to draństwo nadal jest. Nie wiem już co robić. Można by podać Adwokate na kark, ale się boję, bo jest maleńka, a to mocny środek i specjalnych dawek takich małych dla kociąt nie ma. Trzeba by podać dawkę dla małych kotów. Tak mi powiedział weterynarz. Teoretycznie nie powinno jej to zaszkodzić, ale np. Filuś ma po tym środku biegunkę i to silną. Nie wiem jak ona zareaguję i wolałabym z tym poczekać aż będzie ważyć z 1,5 kg chociaż. Je ładnie, ale już nie tak łapczywie. Chyba już zrozumiała, że jedzenie jest i nie trzeba najadać się na zapas.

piątek, 30 września 2016

sobota

Dziś miałam zamiar odpocząć od pisania, ale chyba jednak trochę popiszę. Może choć wiersze, haiku czy też opowiadania. Jest okazja, bo będzie cisza w domu jako, że Krzysiek po południu idzie do pracy. Normalnie to on lubi hałas - śpiewa, słucha muzyki/disco/ i ogląda telewizję szczególnie programy typu Ukryta prawda czy Szpital, często sport i filmy dokumentalne o wojnie. Mnie to męczy i szkoda mi na to czasu. Czasem mnie złości, gdy chce oglądać kolejny raz np. Przygody psa Cywila... Dla mnie telewizja to filmy dokumentalne o przyrodzie czy historyczne, no czasem fabularne, ale dobre i raczej nowe. Jeśli muzyka to klasyczna lub do medytacji. Ja kocham ciszę no, a w pracy muszę się skupić. Do niego nie dociera, że praca umysłowa w moim przypadku wymaga ciszy. Wcale albo wcale się z moją pracą nie liczy. Ja ją kocham i nie zarabiam aż tak dużo mniej od niego. Dla niego liczy się tylko jego praca. On za pracę uważa tylko pracę fizyczną. Wysyła mnie do sprzątania targu, albo plewienia ogrodu. Wcale go nie obchodzi, że mam chory kręgosłup, który strasznie boli. Nie jesteśmy więc tak dobrze dobrani.

Dieta mi idzie. Walczę i chudnę coraz bardziej. Wczoraj kupiłam koktajl Herbalife. Zastępuję nim poranny posiłek. Chciałam kupić zupki Alevo, ale nigdzie ich nie ma. Chyba już ich nie produkują. Szkoda bo były skuteczne choć to sama chemia. Teraz zostały tylko zupki z Diety Cambridge sporo droższe od Alevo.


Wczoraj kupiłam warzywa na sos pomidorowy do słoików i  pierwsze kartofle na zimę. W tym roku mamy zamiar kupić tylko 6 worków po 15kg. Ja prawie nie jem z powodu diety to tyle wystarczy. Kupię też, ale dopiero w listopadzie zapas buraków, cebuli, czosnku, marchwi, pietruszki i selera oraz kilka kapust. Mam gdzie przechowywać, a nie będę miała gdzie w zimie kupować. Z miasta nie przywiozę, bo ciężkie i rzadko na zakupy jeżdżę. Zimą to już chyba wcale nosa z domu nie wystawię.

A na koniec haiku i zdjęcie w nowej fryzurze.



mgła nad ogrodem
kot ukryty w oparach
miauczy i miauczy

ogród we mgle
marcinki tuż przy schodach
ledwie widoczne

dąb we mgle
kryje się w oparach
świątek w kapliczce

czwartek, 8 września 2016

Przygotowanie do zimy, wiersze, haiku, mandale i problem z grzybami

Pogoda ładna to zaczęłam przygotowania do zimy. Od wczoraj piorę co się da - koce, poduszki ozdobne, kapy, kocie spanka. Zimą tego prać nie będę, bo nie ma gdzie suszyć. Wietrzę też intensywnie kołdry i poduszki. Dziś wietrzę też pierzynę, która się przykrywamy w mroźne noce. Wczoraj Krzysiek zlikwidował psie legowisko. Pikuś i tak śpi z nami w sypialni to legowisko w przedpokoju mu jest zbędne, a tylko zagracało. W przyszłym tygodniu może Darek, brat Krzyśka będzie miał czas to mi trochę prac koło domu i w domu podgoni. Krzysiek sobie z niczym nie radzi, albo nie chce poradzić z wygody. Ja się wściekam, bo sama rady nie dam męskich prac wykonać, a zlecić tego nie bardzo jest komu. Żaden fachowiec z miasta do tego nie przyjedzie. Chciał pomóc Sebastian, ale Krzysiek się nie zgodzić. Nawet się nie dziwię, bo czuje się zagrożony. Strasznie mi brak w domu sprawnego, przedsiębiorczego mężczyzny. Tym bardziej, że byłam przyzwyczajona do takich, bo zarówno mój dziadek jak i tata wszystko sami robili. Krzysiek nawet o tym nie myśli i wszystko jest na mojej głowie. To stres dla mnie. Tym razem trzeba poprawić komin, bo spadł tynk, wyczyścić dwa kominy i zrobić wyczystkę do komina od centralnego. Trzeba by też przyciąć trzy iglaki, ale to może zrobi Adrian jak z pracy z Krakowa wróci.

Poza tym to mam też problem z grzybami w tym roku. Sama do lasu nie chodzę, bo zbierać w nim nie potrafię i teraz na dodatek boję się dzików. Kupić nie ma gdzie. Wczoraj Krzysiek zszedł cały targ i ani jednego grzyba nie widział. Za sucho jest. Chciałam kupić kilogram maślaków do zamrożenia i z dwa kilo podgrzybków do suszenia. Kocham grzyby, a tu nawet na Wigilię porcji nie mam.

Co jeszcze? Ano chyba tylko to, że pracuje ostatnio jako redaktorka na portalu z pożyczkami pozabankowymi. Praca niezbyt ciekawa i kiepsko płatna, ale skoro innej nie ma dobre i to. Na szczęście teksty są niskiej jakości to pisze się je szybko. To stałe zlecenie jest. Wróżę też oczywiście. Popołudniami maluję dla siebie mandale i piszę wiersze i haiku. Mandale powstały dwie. Jedna na miłość i druga runiczna na pracę i pieniądze. Też z sercami, bo praca ma być lubiana i wykonywana z pasją. Mandale nie miały być arcydziełem. Mają po prostu spełnić swoje zadanie i uporządkować mi sprawy uczuciowe i zawodowe.

 burza z deszczem
w świetle błyskawicy
samotny świątek
 
tuja w deszczu
pajęczyna w gałęziach
pełna płatków róż
 
brzoza w deszczu
pierwsze złote liście
suną w kałuży

 Zaledwie wczoraj

nie mów żegnaj
powiedz tylko do widzenia
chłodny poranek
rozdziela nasze dłonie
serca wciąż trwają w uścisku
 
brakuje mi ciebie
żal zwisł na rzęsach
nie potrafię przepłynąć obok wspomnień
twojego zapachu ust ramion
nie potrafię odrzucić w niepamięć
tego co było
tęsknota trąca
słów pieszczot
i kąsa znienacka
jak przerażony pies
 
czy kiedyś zapomnę


 

poniedziałek, 5 września 2016

Pracowicie, trochę o uczuciach i haiku

Ostatnio jestem gnuśna i muszę się mobilizować do pracy, bo nic mi się nie chce robić. Z drugiej strony się nie dziwię, bo pracuję jako redaktorka na portalu z pożyczkami za marne grosze. Ani temat ciekawy ani pieniądze dobre. Coś jednak muszę robić. Szukam lepiej płatnej pracy ale na razie bezskutecznie. Nic na stałe poza redakcją portalu o drzewach nie mam. Tam płacą bardzo dobrze, ale są limity i nie mogę wstawić tekstów ponad nie. Nie zarabiam więc za dużo. Sporo za to wróżę. Dobre i to.

Popołudniami sporo się uczę. Ostatnio kart klasycznych, pełnej talii. Chcę wiedzę opanować przez wrzesień. Idzie mi prawdę mówiąc średnio. Co prawda uczę się bardzo szybko, ale pamięć mam raczej kiepską i szybko zapominam. Powtarzam więc bez końca co zabiera mi czas i trochę mnie złości. Najważniejsze, że kontakt z kartami złapałam i  zaczęły mówić prawdę. Książka, którą kupiłam nie jest zbyt dobra niestety. Oznaczenia kart są różne od tych które pamiętam i które znalazłam w internecie. Wczoraj więc przysiadłam fałdów i napisałam swoje. Zobaczymy co dalej...

Poza tym zabieram się z powrotem za odchudzanie. Tym razem kupiłam moroznik kaukaski. Tak wiem co o nim piszą. Wiem też, że moje trzy znajome go stosowały i schudły, a są nadal zdrowe. Zobaczymy jak zadziała na mnie. Ponoć hamuje apetyt i wzmaga przemianę materii. Mam zamiar stosować mniejsze dawki niż dozwolone maksymalne.

Ostatnio kusi mnie by zabrać się za malowanie mandal z tym, że akwarelami. Dziś chciałabym namalować taką działającą na miłość. Może mi moje życie uczuciowe trochę uporządkuje, bo się miotam i nie potrafię podjąć decyzji. Chcę i Krzyśka i Sebastiana. Z Krzyśkiem dobrze mi się żyje na co dzień. Mogę na niego liczyć ale jest oschły, zimny i mnie nie szanuje. Sebastian traktuje mnie dobrze, jest uczuciowy, wrażliwy, ale nie wiem czy solidny i odpowiedzialny. No i problem.

A na koniec haiku

deszcz od rana
pędy nawłoci przy drzwiach
leżą w kałuży

wieczór w deszczu
nawłoć koło bramy
ciąży ku ziemi

nawłoć przy płocie
w pajęczynie na pędach
biel motyla
 

wtorek, 12 lipca 2016

Deszcz, wyjazd, Sebastian i praca

Dzisiaj odżyłam, bo poranek przywiał mnie deszczem. Odżyły rośliny. Stały się zielone, nieprzykurzone. Podniosły im się listki. Odżył nawet lisi ogon, który najbardziej cierpi w upały. Uwielbiam taką pogodę - jestem w błogim nastroju i palce mi nie puchną. Teraz już świeci słońce, ale jest chłodno jak na lipiec. Jutro ma znowu padać i pojutrze też. No i dobrze...

Jutro jadę do miasta. Muszę być na poczcie, bo mam kilka wysyłek w tym paczka na bazarek koci, wiersze na konkurs i paczka do Sebastiana z podkładkami pod kubki, o które prosił. Sebastian stał się niepostrzeżenie kimś dla mnie bardzo ważnym. Przyzwyczaiłam się już do niego. Nic dziwnego kontaktujemy się po kilka razy dziennie i rozmawiamy wieczorami godzinami. Niedługo będzie dwa miesiące jak się znamy... Nadal wspomina o rozwodzie i nawet mnie spotkanie zaczęło kusić. Gdyby nie Krzysiek sprawa byłaby prostsza...


Jak będę w mieście to odwiedzę też punkt ksero, bo mam zrobić wydruki i sklep ze zdrową żywnością. O ile go znajdę, bo został przeniesiony i nie wiem gdzie. Muszę kupić granulat sojowy, kostkę, ciecierzycę i soję. Chcę zrobić zupę i pasztety. Może też kupię świece w szklanych pojemniczkach. Chcę je ozdobić w technice decoupage. Powinnam również kupić herbaty te z luksusowych smakowych...

Dziś i jutro po południu czeka mnie praca - dwa teksty o kosmetyce i może następne z dziedziny turystyki o ile zlecenie dostanę. Pewnie też będę pisać wiersze. Nie wysłałam jeszcze wierszy do jednej antologii. Mam też zamiar przygotować się do kilku konkursów. Wygrać pewnie nie mam szansy, ale nauczę się w ten sposób pisać na zadany temat. Do tej pory w zasadzie piszę tylko o przyrodzie i o miłości. Chyba dojrzałam do zmiany...Może znajdę też jakieś konkursy na które trzeba wysyłać opowiadania. Jeden już nawet znalazłam. Temat niby dowolny, ale ze wskazaniem na Lębork. To może być ciekawe...

A na koniec haiku i wiersz i zmykam na medytację...

cisza po burzy
stado wróbli ćwierka
w winobluszczu
 
zmierzch tuż tuż
wróbel wraca do gniazda
w szpalerze bzów
 
ranek po deszczu
para wróbli w kałuży
ćwierka i ćwierka


Czas w którym kwitną maki


 czas w którym kwitną maki
spędziłam z tobą
goniąc zapach minionych dni
teraz już wiem
że jutro nie istnieje
twoje ramiona są niedostępne
jak wczorajszy sen
czułość
nie barwi gestów
 
dlaczego
przemijająca miłość tak kaleczy
tęsknota nie chce odejść
a wspomnienia powracają
wciąż tętniące życiem
 
czemu
obejmuję przeszłość
zamiast zaufać przyszłości

wtorek, 28 czerwca 2016

Praca i reszta...

Dziś wstałam o 7:30, bo miałam sporo pracy i w domu i na dworze. W domu musiałam napisać tekst na 2300 znaków o urodzie, kosmetykach. Wczoraj wygrałam aukcję  na 5 tekstów typu artykuł. Napisałam od ręki 4. Na dworze było sadzenie kwiatków, które wczoraj kupiłam. W tym roku mam pelargonie, komarzycę, koleusa o bordowych listkach, geranie, lisi ogon, goździki kamienne, koniczynki. Te ostatnie dopiero kiełkują i nie wiem jakie będą. Miałam i zielone i bordowe. Dodatkowo kupiłam zioła - tymianek, rozmaryn i bazylię. W gruncie nie mam przed domem nic. Wszystko wiosenne przekwitło, a rabatki zarosły chwastami. Taśmy odgradzające od trawnika nie pomogły. Teraz myślę o tym, żeby trawnik skasować i położyć płyty chodnikowe. To by było praktyczniejsze, bo plewienia by tyle nie było. Posadziłabym tylko te roślinki, które nie muszą być podlewane. Wysypałabym też korę. Jutro albo pojutrze czeka mnie jeszcze plewienie rabatki z ziołami za domem i zerwanie dziurawca i innego ziela, które używam do okadzeń.
Jutro jadę do miasta na zakupy. Chcę kupić jeszcze kilka rybek. Trochę kosmetyków - cień, szminkę i lakiery do paznokci może fiolet i brąz. Lakiery chcę takie same jak ten co kupiłam wczoraj, bo się ładnie trzyma mimo grzebania w ziemi i kontaktu z farbami akrylowymi. W ogrodniczym kupię jeśli będą asparagus i dracenę z żółtym paskiem. Wczoraj nie kupiłam, bo mi brakło pieniędzy. Poza tym Krzysiek pomstuje jak dużo kwiatków kupuję.

Ostatnio zabrałam się za porządki. Syn mi pomył okna, a ja się wzięłam za sprzątanie. Robię coś codziennie i bałagan topnieje. Nawet zrobiłam porządek w materiałach do wyrobu kartek. Przeniosłam je do nowego pudełka, a właściwie skrzynki drewnianej. Czeka na mnie jeszcze szafa, ale z tym zwlekam. 

Cały czas piszę - teksty, wiersze i haiku. Wena wróciła i dobrze...Działam również w pracowni. Dziś robię zakładkę i magnes.







róż petunii
ślimak na łodydze
prze wciąż do przodu

odgłosy lasu
samotna dziewanna
w cieniu drzew

odgłosy nocy
ścięty jaśmin przy ganku
wciąż jeszcze pachnie

 

sobota, 25 czerwca 2016

Nie ma to jak pobudka wczesnym rankiem...

Dziś wstałam bardzo wcześnie, bo wczoraj o 23:30 dowiedziałam się przypadkiem, że zostałam wybrana do napisania 5 tekstów o stomatologii. Teksty miały być dobrze napisane typu artykuł. Termin dwa dni, z tym że czas już biegł, bo nie dostałam na skrzynkę powiadomienia, że zlecenie otrzymałam. Musiałam się sprężyć. Dobrze, że o medycynie pisze mi się łatwo. Napisałam więc teksty od ręki i teraz czekam na pieniądze, bo moderator na portalu już je zaakceptował. Teraz jeszcze kandyduję do dwóch zleceń. Jedno z turystyki i jedno z motoryzacji. Też artykuły. Innych zresztą nie piszę, bo się nie opłaca... Na tym portalu to zaledwie 1,20 zł za 1000 znaków.

Akwarium wreszcie zrobione. Nie obyło się bez problemów. Mianowicie przez awarię wody wcześniej woda z kranu leciała żółta. Adrian napełnił część akwarium i musiał z powrotem wylewać. W poniedziałek jadę do miasta. Chcę kupić filtr i jakieś rybki. Rośliny naturalne i sztuczne kupię w internecie. Może też kupię w internecie rybki, bo znalazłam sklep w którym jest bardzo duży wybór. Tylko jak te biedactwa poczta dostarczy? Czy żywe dotrą?
Pogoda mnie trochę męczy. Nie lubię upału, bo się pocę. Dziś rano zapowiadało się fajnie. Już myślałam, że upały minęły. Padał nawet deszcz. Teraz jest 35 stopni. Koty piją litry wody i leżą powyciągane na całą długość. Jak ja to lato przeżyję. Chyba wcale z domu nie będę wychodzić. W domu jest 25 stopni to można przeżyć.
Nadal piszę wiersze o miłości i haiku...Nadal działam robótkowo...

grzmot za grzmotem

w kałuży wirują

płatki róży

burza z deszczem
w potokach wody pod bzem
para wróbli

burza w odwrocie
w kałuży przegląda się
kępka nagietków
 

kępa dziurawca

zaskroniec na ścieżce

umyka w cień

gałązka mięty
resztka zapachu jeszcze
na mojej dłoni

cząber w doniczce
w cieniu krzaczka ślimak
znaczy ślad



czerwień róż
w cieniu pod krzakami
przyczajony kot

róże w deszczu
płatki jeden za drugim
lądują w błocie

staw w parku
w odbiciu krzaka róży
pyszczek ryby