Wszystkich Świętych przeszło. Obchodziłam tradycyjnie jak zawsze, bo Halloween nie uznaję. Dla mnie to zaduma, wspomnienia i żal że bliskich juz ze mną nie ma. Tęsknie za ludźmi i za zwierzętami. Dziś może skończy sie remont w pokoju dziennym. Zostanie tylko malowanie po 10XI. Wtedy też będzie wezwany kominiarz i oczyszczony piec.
W zasadzie to ja już żyję moimi zimowymi wakacjami. Nic mi się robić nie chce. Tylko bym spała, czytała, ogladała filmy. Pracy jeszcze troche jest i sama sie nie zrobi. Na zajęcia z malarstwa dziś nie pojechałam z powodu remontu. W domu też nie maluję i brakuje mi tego. Moze jutro coś w domu zacznę. Jeszcze jest ciepło i mozna z powodzeniem w pracowni przy sztaludze usiąść.
W zeszłym tygodniu kupiłam kilka książek i dwie karafki. Jedną juz mam w domu. Na drugą czekam. W tym tygodniu też może coś kupię. Mozliwe, że kolejne książki. Tym razem o średniowiecznej wsi i mieście. O średniowiecznym zamku juz mam. Powoli planuję zakup biblioteczki, bo mama się waha i tej po przodkach dać nie chce. Wpadła mi w oko jedna. Jest eklektyczna i piękna. Trzeba by ja było pomalować. Mogłabym kupić już, bo przesłana by była specjalnym transportem i kierowca by pomógł wnieść. Szafy też juz ogladałam u tego samego sprzedawcy. Chyba kupię po Nowym Roku. Podobaja mi sie eklektyczne albo ludwikowskie. Chyba kupię jednodrzwiową. Kusi mnie też krzesło do sypialni.
Od kilku dni oglądam serial Wersal. Jest według mnie niezły. Kupiłam tez książkę Cuchnący Wersal. Czytałam ja kilka lat temu ale chętnie sobie przypomnę.
Mój własny świat... życie codzienne, twórczość, ciepłe, swojskie klimaty, nieco romantyzmu, szczypta magii i całkiem sporo pozytywnych emocji...
Codzienność
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą film. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą film. Pokaż wszystkie posty
sobota, 3 listopada 2018
poniedziałek, 29 października 2018
Poniedziałek
Remont się jeszcze nie zaczął, bo dopiero dziś przyjechały materiały czyli między innymi drzwi. Drzwi są drewniane. Zostaną w kolorze drewna. Mam je zamiar pomalować pokostem z tempertyną i lakierem bezbarwnym.
Kupiłam następną książkę i wkrótce kupię kolejne. Tym razem interesują mnie książki o średniowieczu i o haremach. Czekam na pieniądze. Ten poradnik dla dam to pozycja tym bardziej cenna, bo pisana w tamtych czasach. Mogę sobie planować zakupy książek, bo prawdopodobnie jeszcze przed świętami będę mieć biblioteczkę. Albo wyciągnę od mamy albo kupię.
Przez weekend odpoczęłam. Sporo spałam, czytałam i ogladałam filmy. Obejrzałam Dumę i uprzedzenie, Emmę, Rozważną i romantyczną, Perswazje, Mansfield Park. W tym tygodniu już leniuchowania nie będzie. Będzie nie tylko zarabianie pieniędzy ale i praca w domu. Trzeba przenieść rzeczy ze starej bieliźniarki do nowej i posprzątać w sieniach. Remont w sobotę i później znowu sprzątanie. Tym razem w pokoju dziennym. Malowanie chyba dopiero po 10 XI. Kiedy dach od drewutni nie wiem. Nie wiem też kiedy cięcie pieców. Trzeba by też wkopać rurę do wędzarki, bo przed świętami chcę wędzić. Myślę o schabie, udkach z kurczaka i moze z kaczki. Moze też uwędzę twaróg.
Kupiłam następną książkę i wkrótce kupię kolejne. Tym razem interesują mnie książki o średniowieczu i o haremach. Czekam na pieniądze. Ten poradnik dla dam to pozycja tym bardziej cenna, bo pisana w tamtych czasach. Mogę sobie planować zakupy książek, bo prawdopodobnie jeszcze przed świętami będę mieć biblioteczkę. Albo wyciągnę od mamy albo kupię.
Przez weekend odpoczęłam. Sporo spałam, czytałam i ogladałam filmy. Obejrzałam Dumę i uprzedzenie, Emmę, Rozważną i romantyczną, Perswazje, Mansfield Park. W tym tygodniu już leniuchowania nie będzie. Będzie nie tylko zarabianie pieniędzy ale i praca w domu. Trzeba przenieść rzeczy ze starej bieliźniarki do nowej i posprzątać w sieniach. Remont w sobotę i później znowu sprzątanie. Tym razem w pokoju dziennym. Malowanie chyba dopiero po 10 XI. Kiedy dach od drewutni nie wiem. Nie wiem też kiedy cięcie pieców. Trzeba by też wkopać rurę do wędzarki, bo przed świętami chcę wędzić. Myślę o schabie, udkach z kurczaka i moze z kaczki. Moze też uwędzę twaróg.
piątek, 26 października 2018
Jesień na całego
Jesień już na całego. Cieszą mnie jej barwy, a nawet pochmurne niebo. Mój sumak już przebarwił sie na bordowo, a winobluszcz zazdrości mu kolorów i też się barwi. Lubię ten czas i listopad mi nie straszny. Zejdzie mi na spokojnych zajęciach w domu. Na czytaniu, na robótkach, na pisaniu. Będę prawie całe dnie spędzać przy rozgrzanym piecu otoczona moimi zwierzętami.
Myślę już o świętach. Planuję dekoracje. Kupiłam zawieszki ze sklejki w kształcie bombek. Będą na stroik w kuchni. Mam sielskie obrazki i nimi je ozdobię. Chyba też przygotuję w tym roku tradycyjne łańcuchy z bibuły. Dumam czy zrobić wianek na drzwi czy kupić. Wianków jeszcze nie robiłam, a bardzo mi się podobają. Nie mam nawet pistoletu na klej. Kusi mnie kupić. Chciałabym wianek z igliwia lub wikliny ozdobiony dużą ilościa szyszek. Jeszcze to wszystko przemyślę:) Jestem w trakcie pertraktacji. Chodzi o wyciągnięcie od mamy karafki... Przyda mi się na nalewki. Jest piękna kryształowa. Chciałabym też wyciągnąć stary świecznik.
Wczoraj obejrzałam film Marynia. Nie znałam go. Dziś obejrzę Tulipanową gorączkę i moze coś na podstawie książek Jane Austen. Lubię te klimaty. Denerwują mnie filmy współczesne ,,głośne i szybkie" typu strzelania i wyścigów samochodowych. Wcale takich nie oglądam.
Przeszłam na same zupy i waga znowu spada. Uf... Jest chyba szansa na 4 kg mniej do końca roku.
Zaczyna mi się remont... Wreszcie koniec prac typu pilnych widać.
Myślę już o świętach. Planuję dekoracje. Kupiłam zawieszki ze sklejki w kształcie bombek. Będą na stroik w kuchni. Mam sielskie obrazki i nimi je ozdobię. Chyba też przygotuję w tym roku tradycyjne łańcuchy z bibuły. Dumam czy zrobić wianek na drzwi czy kupić. Wianków jeszcze nie robiłam, a bardzo mi się podobają. Nie mam nawet pistoletu na klej. Kusi mnie kupić. Chciałabym wianek z igliwia lub wikliny ozdobiony dużą ilościa szyszek. Jeszcze to wszystko przemyślę:) Jestem w trakcie pertraktacji. Chodzi o wyciągnięcie od mamy karafki... Przyda mi się na nalewki. Jest piękna kryształowa. Chciałabym też wyciągnąć stary świecznik.
Wczoraj obejrzałam film Marynia. Nie znałam go. Dziś obejrzę Tulipanową gorączkę i moze coś na podstawie książek Jane Austen. Lubię te klimaty. Denerwują mnie filmy współczesne ,,głośne i szybkie" typu strzelania i wyścigów samochodowych. Wcale takich nie oglądam.
Przeszłam na same zupy i waga znowu spada. Uf... Jest chyba szansa na 4 kg mniej do końca roku.
Zaczyna mi się remont... Wreszcie koniec prac typu pilnych widać.
poniedziałek, 15 października 2018
poniedziałek
Odpoczełam i dobrze, bo zaczyna sie u mnie remont. Ściana będzie postawiona z płyty i ocieplona styropianem. Drzwi będą oczywiście drewniane. Znajomy wytnie otwór dla kotów, by mogły do toalety wchodzić swobodnie. Ma mi też pokryć nową papą drewutnię. Nie wiem tylko czy drewutnia wytrzyma. To bardzo stary składzik mojego dziadka. Trzymał w nim wszystko co potrzebne dla pszczół. Trzeba to wcześniej sprawdzić. Do cięcia sa też dwa piece od centralnego. Trzeba poprawić schodki koło furtki i do roboty jest dach nad komórka mojej mamy. Nie wiem czy mama się nie wycofa. Trzeba pokój dzienny pomalować.
Dziś trzeba kupić znicze, bo Wszystkich Świętych tylko patrzeć. To dla mnie bardzo ważny dzień. Mam sporo grobów, bo większość moich bliskich jest już po drugiej stronie. O wszystkie prawie groby dbamy tylko my. Gdy mnie braknie już pewnie nikt o nie nie będzie dbał. Chodzę do moich pradziadków-przodków ze strony mamy, cioć, wujka, taty, dziadków. Pradziadkowie mieli trzy córki w tym dwie byly bezdzietne. Jednej cioci dwoje dzieci umarło tuz poporodzie, a druga dwa razy poroniła. Nie pomogła im nawet mama położna czyli moja prababcia. Ciocie mieszkały w tym samym domu co ja i dbały o mnie gdy byłam dzieckiem. Bardzo byłam z nimi zżyta. Babcia miała tylko moja mamę. Ja też jestem jedynaczką. Mój syn chyba dzieci mieć nie będzie. Jeśli chodzi o groby to trzeba posprzatać. Później jechać ze zniczami i wiązankami. Pojadę ja chyba taksówką, bo moja mama na cmentarzu od dawna nie bywa. Kto posprząta jeszcze nie wiem. Moze Krzysiek. W tym tygodniu trzeba zamówić modlitwę za spokój duszy moich bliskich.
Od soboty mam konto VIP na Zalukaj. Oglądam od początku Downton Abbey. Bardzo mi sie ten serial podoba. Kiedyś obejrzałam chyba 2 sezony tylko. Teraz obejrzę do końca. Sezon na filmy się zaczął.
Mam zamiar kupić dziś albo jutro kolejny świecznik do domu. Świecznik jest kiczowaty ale ma sporo wdzięku. Będzie do kuchni.
Dziś trzeba kupić znicze, bo Wszystkich Świętych tylko patrzeć. To dla mnie bardzo ważny dzień. Mam sporo grobów, bo większość moich bliskich jest już po drugiej stronie. O wszystkie prawie groby dbamy tylko my. Gdy mnie braknie już pewnie nikt o nie nie będzie dbał. Chodzę do moich pradziadków-przodków ze strony mamy, cioć, wujka, taty, dziadków. Pradziadkowie mieli trzy córki w tym dwie byly bezdzietne. Jednej cioci dwoje dzieci umarło tuz poporodzie, a druga dwa razy poroniła. Nie pomogła im nawet mama położna czyli moja prababcia. Ciocie mieszkały w tym samym domu co ja i dbały o mnie gdy byłam dzieckiem. Bardzo byłam z nimi zżyta. Babcia miała tylko moja mamę. Ja też jestem jedynaczką. Mój syn chyba dzieci mieć nie będzie. Jeśli chodzi o groby to trzeba posprzatać. Później jechać ze zniczami i wiązankami. Pojadę ja chyba taksówką, bo moja mama na cmentarzu od dawna nie bywa. Kto posprząta jeszcze nie wiem. Moze Krzysiek. W tym tygodniu trzeba zamówić modlitwę za spokój duszy moich bliskich.
Od soboty mam konto VIP na Zalukaj. Oglądam od początku Downton Abbey. Bardzo mi sie ten serial podoba. Kiedyś obejrzałam chyba 2 sezony tylko. Teraz obejrzę do końca. Sezon na filmy się zaczął.
Mam zamiar kupić dziś albo jutro kolejny świecznik do domu. Świecznik jest kiczowaty ale ma sporo wdzięku. Będzie do kuchni.
piątek, 27 października 2017
sobota
Zimno. Brr. Od kilku dni marzłam w dzień i w nocy. Zaczęłam chodzić w swetrze i w poncho. Koce schowałam więc głęboko do szafy i oblekłam kołdry- jedną do sypialni i drugą do pokoju dziennego. Na razie pale tylko w pokoju dziennym. Rozpalamy koło 15:30. Palimy drewnem. Węgiel czeka na mrozy. To nie oszczędność to późne rozpalanie. Tak palimy, bo nie ma kto opału nosić. Krzysiek się broni i ja też leniwa jestem. Wolę więc pod kołdrą leżeć.:) Jednak lenistwo ruchowe strasznie życie utrudnia.
Mnie to lenistwo i domatorstwo utrudnia również rozwój. Ot choćby taka sytuacja. Miałam być we wtorek na spotkaniu z krytykiem literackim. To by mi mogło pomóc w pisaniu wierszy i opowiadań. Może też mogłabym liczyć na promocję, bo krytyk pracuje w radiu i czyta tam poezję. Nie poszłam, bo czuję, że to by było wbrew mnie. Nie jestem gotowa by czytać swoje utwory na forum. Nie jestem gotowa bywać i szukać popularności. Z tego powodu też zrezygnowałam z brania udziału w konkursach. Sama myśl, ze mogłabym zająć jakieś miejsce i być zmuszona do osobistego odebrania nagrody była koszmarem. Kocham pisać w zaciszu domowym ale to wszystko. Lubię gdy mój utwory są czytanie, strasznie się cieszę gdy się podobają ale nienawidzę z domu wychodzić i nie polubię:( Tym bardziej teraz gdy mnie kości bolą:( Z czytelnikami chętnie bym porozmawiała ale przez internet...
Ostatnio miałam również propozycje wzięcia udziału w wystawie obrazów. Nie miałam jednak jak obrazów dowieźć i zrezygnowałam. Gdybym była bardziej uparta...Nie byłam niestety, bo zwyciężyło lenistwo...
Od paru dni znowu namiętnie oglądam filmy. Na pierwszy ogień poszedł Dom dusz. Później obejrzałam Sagę rodu Azeraków i Szósty zmysł. Filmy mi się podobały. Zastanawiam się czy nie zakupić premium Cda ale ponoć nie warto. Jeśli chodzi o Dom dusz to zgrałam sobie też książkę z Chomika. Pewnie przeczytam. Lubię książki, których akcja nie toczy się w czasach współczesnych. Lubię też takie filmy. Czasy współczesne nie bardzo mi leżą. Za duże tempo życia, a ja tego nie znoszę. Jeśli chodzi o książki i filmy to zupełnie mi się zmienił gust. Kiedyś lubiłam horrory, filmy akcji i fantastykę. Teraz wybieram obyczajowe i thrillery. Komedii i melodramatów nie lubiłam raczej nigdy. No może poza dramami.
Dziś i jutro będę odpoczywać. Niewiele zrobię...
Mnie to lenistwo i domatorstwo utrudnia również rozwój. Ot choćby taka sytuacja. Miałam być we wtorek na spotkaniu z krytykiem literackim. To by mi mogło pomóc w pisaniu wierszy i opowiadań. Może też mogłabym liczyć na promocję, bo krytyk pracuje w radiu i czyta tam poezję. Nie poszłam, bo czuję, że to by było wbrew mnie. Nie jestem gotowa by czytać swoje utwory na forum. Nie jestem gotowa bywać i szukać popularności. Z tego powodu też zrezygnowałam z brania udziału w konkursach. Sama myśl, ze mogłabym zająć jakieś miejsce i być zmuszona do osobistego odebrania nagrody była koszmarem. Kocham pisać w zaciszu domowym ale to wszystko. Lubię gdy mój utwory są czytanie, strasznie się cieszę gdy się podobają ale nienawidzę z domu wychodzić i nie polubię:( Tym bardziej teraz gdy mnie kości bolą:( Z czytelnikami chętnie bym porozmawiała ale przez internet...
Ostatnio miałam również propozycje wzięcia udziału w wystawie obrazów. Nie miałam jednak jak obrazów dowieźć i zrezygnowałam. Gdybym była bardziej uparta...Nie byłam niestety, bo zwyciężyło lenistwo...
Od paru dni znowu namiętnie oglądam filmy. Na pierwszy ogień poszedł Dom dusz. Później obejrzałam Sagę rodu Azeraków i Szósty zmysł. Filmy mi się podobały. Zastanawiam się czy nie zakupić premium Cda ale ponoć nie warto. Jeśli chodzi o Dom dusz to zgrałam sobie też książkę z Chomika. Pewnie przeczytam. Lubię książki, których akcja nie toczy się w czasach współczesnych. Lubię też takie filmy. Czasy współczesne nie bardzo mi leżą. Za duże tempo życia, a ja tego nie znoszę. Jeśli chodzi o książki i filmy to zupełnie mi się zmienił gust. Kiedyś lubiłam horrory, filmy akcji i fantastykę. Teraz wybieram obyczajowe i thrillery. Komedii i melodramatów nie lubiłam raczej nigdy. No może poza dramami.
Dziś i jutro będę odpoczywać. Niewiele zrobię...
niedziela, 19 czerwca 2016
....
Pogoda ostatnio kaprysi. Raz słońce, raz deszcz, czasem grzmi. Ja tam za dużo czasu na dworze nie spędzam, ale Krzyśkowi takie zmiany dokuczają. On przecież pracuje na zewnątrz. Na szczęście z powrotem na starym miejscu. Dalej przychodzi zmęczony, ale już tylko w środę i sobotę, gdy pracy jest więcej. Męczy go za to ostatnio zmienna aura. Jest typowym meteopatą. Zwłaszcza deszcze i burze go kładą i wywołują senność. Potrafi spać i dwie godziny po przyjściu z pracy. Mnie za to męczą mecze, które z upodobaniem ogląda... No cóż...
Ja za to ostatnio ożyłam tak jakby. Wczoraj posprzątałam trochę w pracowni, bo już nie było gdzie stanąć. Poukładałam wszystkie rzeczy do wyrobu kartek, a trochę ich mam. Przeniosłam książki z pracowni na nową półkę, którą już jakiś czas temu zamontował brat Krzyśka w pokoju dziennym, zrobiłam porządek z roślinami w domu. Cały czas działam też artystycznie. Ostatnio oprócz decoupage robię też wisiorki z gliny. Bardzo mi się podoba to co wychodzi...Szkoda, że tak kruche są...
Przez ten ostatni czas marazmu narobiłam sobie sporo zaległości. Po pierwsze filmy, a konkretnie seriale - Dowton Abbey, Wikingowie i Gra o tron. Po drugie lektury. Kilka książek, które kupiłam leżą i czekają. Mam też sporo ebooków. Czeka również kurs tarota. Kilka zeszytów tylko przejrzałam i nie odrobiłam prac domowych, a przyszło mi ostatnie 10 lekcji. W jednej przesyłce, bo kurs wykupiłam w promocji połowa za darmo. Będę musiała przysiąść nad nim. Z trudem mi to przyjdzie, bo uczyć mi się ostatnio wcale nie chce. Tak, że następne kursy chyba dopiero w przyszłym roku wykupię. Myślałam o anielskim, webwritingu i numerologii. Co prawda i na numerologii i na aniołach się znam, ale chcę wiedzę poszerzyć. Co do webwritingu to też zarabiam na tym teraz, ale kurs może mi pomóc...
A na koniec rośliny z mojego ogrodu...
Ja za to ostatnio ożyłam tak jakby. Wczoraj posprzątałam trochę w pracowni, bo już nie było gdzie stanąć. Poukładałam wszystkie rzeczy do wyrobu kartek, a trochę ich mam. Przeniosłam książki z pracowni na nową półkę, którą już jakiś czas temu zamontował brat Krzyśka w pokoju dziennym, zrobiłam porządek z roślinami w domu. Cały czas działam też artystycznie. Ostatnio oprócz decoupage robię też wisiorki z gliny. Bardzo mi się podoba to co wychodzi...Szkoda, że tak kruche są...
Przez ten ostatni czas marazmu narobiłam sobie sporo zaległości. Po pierwsze filmy, a konkretnie seriale - Dowton Abbey, Wikingowie i Gra o tron. Po drugie lektury. Kilka książek, które kupiłam leżą i czekają. Mam też sporo ebooków. Czeka również kurs tarota. Kilka zeszytów tylko przejrzałam i nie odrobiłam prac domowych, a przyszło mi ostatnie 10 lekcji. W jednej przesyłce, bo kurs wykupiłam w promocji połowa za darmo. Będę musiała przysiąść nad nim. Z trudem mi to przyjdzie, bo uczyć mi się ostatnio wcale nie chce. Tak, że następne kursy chyba dopiero w przyszłym roku wykupię. Myślałam o anielskim, webwritingu i numerologii. Co prawda i na numerologii i na aniołach się znam, ale chcę wiedzę poszerzyć. Co do webwritingu to też zarabiam na tym teraz, ale kurs może mi pomóc...
A na koniec rośliny z mojego ogrodu...
czwartek, 14 kwietnia 2016
Fascynacje i codzienność...
Nadal oglądam dramy po kilka godzin dziennie. Ostatnio z Seungiem gi Lee. Jest fantastyczny, wysportowany, pięknie się, uśmiecha, porusza i bardzo mi się podoba. Ma przyjemny głos. Nic dziwnego jest nie tylko aktorem ale i modelem i piosenkarzem. Dziś zgrywam sobie piątą dramę z nim. Nie wiem tylko czy da się ją obejrzeć, bo nie pisze czy jest w polskiej wersji. Mam zamiar obejrzeć wszystkie dostępne w Polsce. Wydrukuję też sobie jego zdjęcia. A niech tam. Krzysiek co prawda się złości, ale trudno.
Następny przystojniak o Lee min Ho. Wreszcie obejrzałam z nim dwie dramy. Zwłaszcza Faith mi się podobała. Oglądałam dwa razy. Też mam zamiar z nim obejrzeć wszystkie dramy możliwe do obejrzenia. Zdjęcia również wydrukuję.
Zastanawia mnie skąd w tak niewielkim kraju tylu przystojnych, utalentowanych aktorów. Na dodatek wszechstronnych, bo są i modelami i często piosenkarzami. A co w Polsce? Chyba, że ja w poprzednim życiu żyłam w Korei i stąd ten typ urody mi się tak podoba...
Poza dramami życie toczy mi się powolutku, monotonnie bez większych wrażeń. Mnie to nie nudzi, a uspokaja. Mam trochę pracy - a to horoskop, wróżenie czy teksty. Wciąż kupuję dziurkacze i inne rzeczy potrzebne do wyrobu kartek. Wciąż próbuję zrzucić parę kilo, ale mi o nie wychodzi.
Następny przystojniak o Lee min Ho. Wreszcie obejrzałam z nim dwie dramy. Zwłaszcza Faith mi się podobała. Oglądałam dwa razy. Też mam zamiar z nim obejrzeć wszystkie dramy możliwe do obejrzenia. Zdjęcia również wydrukuję.
Zastanawia mnie skąd w tak niewielkim kraju tylu przystojnych, utalentowanych aktorów. Na dodatek wszechstronnych, bo są i modelami i często piosenkarzami. A co w Polsce? Chyba, że ja w poprzednim życiu żyłam w Korei i stąd ten typ urody mi się tak podoba...
Poza dramami życie toczy mi się powolutku, monotonnie bez większych wrażeń. Mnie to nie nudzi, a uspokaja. Mam trochę pracy - a to horoskop, wróżenie czy teksty. Wciąż kupuję dziurkacze i inne rzeczy potrzebne do wyrobu kartek. Wciąż próbuję zrzucić parę kilo, ale mi o nie wychodzi.
środa, 30 marca 2016
Problemy, ogród, kartki i coś jeszcze...
No i znowu problemy. Zepsuła mi się kuchenka elektryczna na której wszystko gotowałam. Wczoraj byłam w mieście kupić nową, ale są tylko na zamówienie. Koniec końców będzie dopiero w czwartek. Do tej pory muszę wszystko gotować na piecokuchni co łatwe nie jest, bo komin zapchany. Wyczyścić się nie da, gdyż nie zrobiliśmy jeszcze wyczystki, a innego podejścia prawie nie ma. Wczoraj trochę wyciągnęłam łyżką, ale dalej się kopci przy dokładaniu. Z maszynką tyle tylko było szczęścia, że zaczęła syczeć i dymić wieczorem, a nie w nocy gdy spaliśmy, bo mogło dojść do nieszczęścia. Ta nowa kuchenka, którą zamówiliśmy jest z termostatem co wcale mnie nie cieszy. Miałam już taką kuchenkę i zadowolona nie byłam. Pewnie będzie się wszystko długo gotować i nic nie da rady przypiec. Kurczę ta stara płytka jeszcze dobrze grzała. Może się da naprawić, bo to coś z kablem. Może brat Krzyśka coś poradzi.
W tym tygodniu wychodzę już do ogrodu. Kupiłam bób, czosnek i dymkę. Chcę wszystko wsadzić w czwartek, a w piątek planuję zasilić truskawki. Nie wiem, ale wcale mi się w tym roku w ogrodzie robić nie chce. Z trudem się ruszam i schylam, bo kręgosłup mnie boli. Jak tak dalej pójdzie to warzywnika już w przyszłym roku nie będzie.
Za to artystycznie działam nieprzerwanie. Teraz jestem na etapie kartek. Kupiłam kolejny dziurkacz, a dwa następne czekają w kolejce, a raczej ja czekam na pieniądze. Jak dobrze pójdzie to pod koniec tygodnia już je kupię. To i tak nie będą wszystkie jeszcze. Planuję stopniowo kupić jeszcze kilka. Poza tym świąteczne też by się przydały, a i kwiatków nie mam.
Cały czas nadal oglądam filmy z Changiem wook Ji. Mam też już jego zdjęcia. Wiszą w pokoju w kącie gdzie cały dzień siedzę. Krzysiek zadowolony nie jest. Nie wiem czemu. Mnie by zdjęcia aktorek byle ubranych powieszone na ścianie nie przeszkadzały nic a nic. Przecież to dla niego żadna konkurencja słynny aktor i do tego ponad 20 lat młodszy. Mężczyźni czasem dziwni są i trudno ich zrozumieć.
W tym tygodniu wychodzę już do ogrodu. Kupiłam bób, czosnek i dymkę. Chcę wszystko wsadzić w czwartek, a w piątek planuję zasilić truskawki. Nie wiem, ale wcale mi się w tym roku w ogrodzie robić nie chce. Z trudem się ruszam i schylam, bo kręgosłup mnie boli. Jak tak dalej pójdzie to warzywnika już w przyszłym roku nie będzie.
Za to artystycznie działam nieprzerwanie. Teraz jestem na etapie kartek. Kupiłam kolejny dziurkacz, a dwa następne czekają w kolejce, a raczej ja czekam na pieniądze. Jak dobrze pójdzie to pod koniec tygodnia już je kupię. To i tak nie będą wszystkie jeszcze. Planuję stopniowo kupić jeszcze kilka. Poza tym świąteczne też by się przydały, a i kwiatków nie mam.
Cały czas nadal oglądam filmy z Changiem wook Ji. Mam też już jego zdjęcia. Wiszą w pokoju w kącie gdzie cały dzień siedzę. Krzysiek zadowolony nie jest. Nie wiem czemu. Mnie by zdjęcia aktorek byle ubranych powieszone na ścianie nie przeszkadzały nic a nic. Przecież to dla niego żadna konkurencja słynny aktor i do tego ponad 20 lat młodszy. Mężczyźni czasem dziwni są i trudno ich zrozumieć.
poniedziałek, 28 marca 2016
Poświątecznie i kartki...
No i po świętach. Jak ten czas pędzi. Odpoczęłam. Długo spałam i żyłam przyjemnościami. Dla mnie mogły potrwać dłużej i przyjemności i święta. Tylko pobyt w kościele przy okazji święcenia jajek okazał się nieprzyjemny. Ksiądz zarządził odmawianie różańca i przez 15 minut co najmniej musiałam stać, a ja nie mogę, bo kręgosłup mi wysiada i boli jak diabli. Chyba święcić byłam ostatni raz. Nie mam zamiaru się narażać.
Cały czas oglądam filmy z Changiem wook Ji. Teraz oglądam dalsze odcinki Healera. Dramy koreańskie bardzo mi przypasowały. Mają fajny klimat i aktorzy przystojni. Oczywiście Chang wook Ji jest wyjątkowy, ale trafiają się też inni na których można oko zawiesić choćby Min Ho Lee. Co prawda w filmie go jeszcze nie widziałam, ale wszystko przede mną. Seung ho Ju też coś w sobie ma.
Wieczorami robię kartki. Pomysłów mi nie brakuje. Kupiłam też następny dziurkacz i czekam na pieniądze, bo wpadły mi w oko dwa kolejne. Jeden to gołąbek, a drugi kokardka. Przydałby by się też kółko z falbanką, elipsa z falbanką, szyld i może jakieś kwiatki. Muszę również kupić tekturę falistą i wstążki. Przydały by się też kwiaty papierowe. Nowe wzory kartek bardziej mi się podobają...
Zaczynam znowu dietę. Najpierw to będzie dieta nisko węglowodanowa z wyłączeniem ziemniaków, klusek, kasz i pieczywa, no i chipsów oraz słodyczy. Jeśli nie pomoże to przejdę na typowego Dukana. Chcę zrzucić około 6 kg. Tak, żeby zejść poniżej 90 kg. Już 89 kg by mnie cieszyło.
Cały czas oglądam filmy z Changiem wook Ji. Teraz oglądam dalsze odcinki Healera. Dramy koreańskie bardzo mi przypasowały. Mają fajny klimat i aktorzy przystojni. Oczywiście Chang wook Ji jest wyjątkowy, ale trafiają się też inni na których można oko zawiesić choćby Min Ho Lee. Co prawda w filmie go jeszcze nie widziałam, ale wszystko przede mną. Seung ho Ju też coś w sobie ma.
Wieczorami robię kartki. Pomysłów mi nie brakuje. Kupiłam też następny dziurkacz i czekam na pieniądze, bo wpadły mi w oko dwa kolejne. Jeden to gołąbek, a drugi kokardka. Przydałby by się też kółko z falbanką, elipsa z falbanką, szyld i może jakieś kwiatki. Muszę również kupić tekturę falistą i wstążki. Przydały by się też kwiaty papierowe. Nowe wzory kartek bardziej mi się podobają...
Zaczynam znowu dietę. Najpierw to będzie dieta nisko węglowodanowa z wyłączeniem ziemniaków, klusek, kasz i pieczywa, no i chipsów oraz słodyczy. Jeśli nie pomoże to przejdę na typowego Dukana. Chcę zrzucić około 6 kg. Tak, żeby zejść poniżej 90 kg. Już 89 kg by mnie cieszyło.
środa, 17 lutego 2016
Relaks, Vitalia, bazarki kocie i powieści...
Wczoraj znowu część wieczoru spędziłam przy kominku do aromaterapii i nastrojowej muzyce. Później medytowałam z minerałami i aniołami. Odpoczęłam. Zregenerowałam się psychicznie. Żałuję, że nie kocham tak jogi jak kocham medytację. Była by z tego korzyść, bo nabrałabym fizycznej sprawności. Niestety w tej kwestii się zwyczajnie migam. Znowu nie ćwiczę. Tym razem z powodu rwy, która mnie jeszcze trochę trapi. Już nie mam nadziei, że ćwiczenia polubię. Mogę je co najwyżej bardziej lub mniej tolerować. Toleruję jogę, tai chi, ćwiczenia cesarzy chińskich. No i jeszcze ewentualnie te na kręgosłup i pilates. Innych ćwiczeń typu zumba czy aerobik nie trawię.
Cały czas jestem na diecie, powoli chudnę, ale pamiętnik na Vitalii niestety musiałam zamknąć. Jest teraz dostępny tylko dla mnie. Zbyt dużo w nim było złośliwych komentarzy, a nawet wyzwisk. Niektórzy wręcz mieli chyba na moim punkcie obsesję i zaczepiali mnie nawet wtedy gdy pisałam na forum. Nie lubię takich emocji, czepialstwa i nadmiernej krytyki mojego stylu życia do którego mam prawo. Czepiali się o wszystko i o to, że jestem domatorką i o to, że introwertyczką i o to, że jestem rencistą, że mam koty. Próbowali nawet pouczać mnie jak mam postępować z Krzyśkiem. W końcu miałam dość.
Od kilku dni trwa bazarek na Facebooku dla bezdomnych kotów z cmentarza /https://www.facebook.com/events/343812822477544/ . Wstawiłam trochę fantów, ale na razie zbyt dużego ruchu nie ma. Szkoda, bo te biedne kociaki mają spore potrzeby. Chcę namalować jeszcze ze dwie akwarelki z kotami. Może one się sprzedadzą. Ostatnio miały powodzenie.
Nadal sporo czytam z tym, że pozycje mało ambitne. Głównie powieści kobiece z romantycznym wątkiem. Obejrzałam też sporo filmów w internecie w tym thrillery i seriale między innymi Rodzinę Forsytów. Mam jeszcze do obejrzenia film Buddenbrookowie.
Cały czas jestem na diecie, powoli chudnę, ale pamiętnik na Vitalii niestety musiałam zamknąć. Jest teraz dostępny tylko dla mnie. Zbyt dużo w nim było złośliwych komentarzy, a nawet wyzwisk. Niektórzy wręcz mieli chyba na moim punkcie obsesję i zaczepiali mnie nawet wtedy gdy pisałam na forum. Nie lubię takich emocji, czepialstwa i nadmiernej krytyki mojego stylu życia do którego mam prawo. Czepiali się o wszystko i o to, że jestem domatorką i o to, że introwertyczką i o to, że jestem rencistą, że mam koty. Próbowali nawet pouczać mnie jak mam postępować z Krzyśkiem. W końcu miałam dość.
Od kilku dni trwa bazarek na Facebooku dla bezdomnych kotów z cmentarza /https://www.facebook.com/events/343812822477544/ . Wstawiłam trochę fantów, ale na razie zbyt dużego ruchu nie ma. Szkoda, bo te biedne kociaki mają spore potrzeby. Chcę namalować jeszcze ze dwie akwarelki z kotami. Może one się sprzedadzą. Ostatnio miały powodzenie.
Nadal sporo czytam z tym, że pozycje mało ambitne. Głównie powieści kobiece z romantycznym wątkiem. Obejrzałam też sporo filmów w internecie w tym thrillery i seriale między innymi Rodzinę Forsytów. Mam jeszcze do obejrzenia film Buddenbrookowie.
sobota, 9 maja 2015
Zioła do zebrania, filmy, trochę narzekania i sałatka z buraków...
Infekcja mi przechodzi, ale jeszcze miewam ataki kaszlu. Wczoraj już nie wytrzymałam i wyszłam do ogrodu plewić. Przejrzały ziemniaki i bób. Nie rozchorowałam się z powrotem więc i dziś pewnie wyjdę jak pogoda pozwoli. Też trochę poplewię. Powinnam zerwać pokrzywę do suszenia, ale nie wiem czy dziś to zrobię, bo wykupiłam sobie konto premium na Kinomanie i powinnam to wykorzystać. Mój ulubiony serial czeka. Został mi jeszcze jeden sezon Downton Abbey. Już czekam na ostani finałowy, który ma się zacząć we wrześniu. Z drugiej strony szkoda mi będzie bohaterów pożegnać, bo się z nimi zżyłam...
W maju mam jeszcze zebrać pokrzywę, liście mniszka, liście porzeczki czarnej i brzozy, przytulię, bez czarny, koniczynę czerwoną. Zdecydowałam się też wysuszyć glistnik, którego jest u mnie cała masa. Zioło to trzeba używać bardzo ostrożnie, bo użyte w nadmiarze ma właściwości trujące. Mnie przyda się na uspokojenie i sen oraz na wątrobę. W późniejszym okresie chcę jeszcze zebrać szyszki chmielu, liście jabłoni, maliny, truskawek i orzecha włoskiego oraz nawłoć i może kłącza perzu. Pewnie też zbiorę trochę podagrycznika. Z nim mam sporo kłopotu, bo choć go używam sporo to wciąż go jest więcej i więcej i zarasta mi grządki.
A na koniec sałatka z buraka i trochę narzekania. Znowu mnie dziś dopadło po pierwsze dieta i po drugie brak samochodu. Samochodu nie ma i nie będzie, bo Krzysiek do zrobienia prawa jazdy się nie rwie. Kiedyś jeszcze w szkole trzy razy nie zdał egzaminu z jazd i powiedział sobie, że dość. Koniec. Basta. Ja też prawa jazdy nie zrobię, bo straszny ze mnie tchórz, a na jezdniach teraz okropny tłok. Sporo też szaleńców się kręci. No i wygląda na o, że jestem już skazana na jazdy autobusem i taksówkami. Strasznie to frustrujące jest i nadal mi ciężko, choć samochodu w domu nie ma już ponad 10 lat. Po drugie dieta. Mam jej już serdecznie dość. Zaczęłam jeść normalnie, zdrowo czyli około 1500 kalorii i przytyłam 6 kg w 2 miesiące. Nawet treningi nie pomogły. No i nie wiem co dalej...Nie myślę już o tym, żeby być zgrabną. Chcę schudnąć, żeby mi było łatwiej się ruszać...
Sałatka
1 burak
2 ziemniaki
2 jajka na twardo
sól
pieprz
majonez
Burak ugotować i pokroić , dodać jajka i ziemniaki ugotowane w łupinach i rozdrobnine. Doprawić, dodać majonez i wymieszać.
czwartek, 2 kwietnia 2015
To i owo i Sulejman
Kilka dni temu miałam problem, bo zepsuł mi się ten nowy laptop. Pękł ekran. Naprawa trwała dwa dni, a ja używałam starego. Stary jeszcze działa, ale wyłącza się gdy go się lekko ruszy. Miałam też kłopot z kotami, które narobiły mi troche szkody. Po pierwsze znowu pogryzły książkę, po drugie dostały się do ganku i zjadły żonkila. Wreszcie wywaliły na dywan prawie całe wiadro węgla i miału. Wściekłam się. No ale cóż. Kocham te bestie i wszystko im wybaczam...
Ostatnio sporo czasu spędzam na czytaniu powieści historycznych. Oglądam też filmy w tym serial o Sulejmanie. Z zasady unikam seriali, a telenoweli nie oglądam wcale. W tym się jednak zakochałam i patrzę z wielkim zaangażowaniem. Może dlatego, że jest historyczny. Bardzo mi się podobają wnętrza, w których toczy się akcja. Są urokliwe i przytulne. Gdybym miała fundusze to bym sobie w takim stylu urządziała jeden pokój.
U mnie przygotowania do świąt są na ukończeniu. Trochę posprzątałam, a Krzysiek zrobił zakupy. Kupiłam nawet ciasta. Będzie sernik, makowiec i szarlotka. Łącznie jest 1,5 kg. Nie piekę, bo nie mam małej blaszki, a 3 kg ciasta nie ma kto zjeść. Święta będą skromne. Mięsa będzie dużo, ale nie planuję śledzi i sałatek. Nie chcemy przytyć. Gości oczywiście nie będę miała. Poleniuchuję i zrelaksuje się. Do Darka też nie pójdziemy. Jak luz to luz...
sobota, 3 stycznia 2015
Powrót do normalności, malowanie, obrazki, aniołki i następny stopień kursu...
Wreszcie koniec grudniowego szaleństwa. Zmęczyło mnie w tym roku nieco no i przytyłam ponad 2 kg. Niefajnie. Od wczoraj jestem na ścisłej diecie, żeby zrzucić. Myślę o diecie Soutch Beach, bo ponoć jest bezpieczna i zdrowa. Jada się 3 posiłki dziennie i podobno można schudnąć od 4 do 6 kg w ciągu 2 tygodni. Można jeść i mięso i warzywa. Zobaczymy. Jak nie zadziała to przejdę na Dukana albo na kapuścianą, bo schudnąć muszę. Taka jestem ociężała i wzdęta, że czuję dyskomfort, a z jedzeniem uważałam. Wcale tak dużo nie jadłam...
Powoli mi się kończy kurs pisarski, ale zapisałam się na następny stopień. Ostatnio trochę mniej piszę opowiadań, a powieść dopiero mam w planach. Wiele się dzieje w mojej głowie tylko jakoś nie przelewam tego na papier. Sama nie wiem czemu. Może dlatego, że ostatnio bardziej absorbuje mnie malowanie. Powstał między innymi obraz zimowy, ale zadowolona z niego nie jestem i mam zamiar go przemalować. Jakiś taki zimny wyszedł i bez wyrazu. Wolę malować obrazy w barwach jesieni. Są ciepłe i tętnią życiem.
Maluję też oczywiście paselami choć kredki jeszcze nie doszły i mam problem z cienkimi liniami. Pilnie też studiuję książkę, którą mam o tej technice. To wartościowa pozycja i sporo wyjaśnia. Pastele mnie zauroczyły. Miałam malować tylko ptaki, a w efekcie maluję i pejzaże i ostatnio kwiaty. Myślę też o kotach, ale to chyba trudne jest. No przynajmniej nigdy nie próbowałam. Może kiedyś...
Ostatnio natknęłam się na You Tube na filmy dekumentalne o malarzach. Dla mnie są bardzo ciekawe. Tak, że chętnie je oglądam. Moją mamę fascynuje między innymi Toulouse Lautrec. Czytała książkę Moulin Rouge i mnie też namawia. Szczerze mówiąc te jego obrazy nie są w moim stylu. Wolę pejzaże czy kwiaty. Ewentualnie zwierzęta lub marynistykę.
Wczoraj przyszła przesyłka z zakupionymi masami plasycznymi. Od razu już wczoraj po południu zabrałam się za lepienie aniołków z modeliny. Spodobało mi się to i chyba pomyślę jeszcze o wyrobie kolczyków. Dziś czeka na wypróbowanie masa solna, a później glina schnąca w temperaturze pokojowej. Pokombinuję też z aniołkami, a może się udadzą świeczniki np. Jeszcze pomyślę... Do wyrabiania z gliny zawsze mnie ciągnęło. Są nawet zajęcia u nas w ośrodku kultury. Można by się zgłosić, to i owo ulepić np. paterę lub wazon i wypalić, bo piec mają. Może. Są też zajęcia z decoupage i scrapbookingu. To też mnie oczywiście interesuje. Może kiedyś się wybiorę...
poniedziałek, 27 października 2014
Filmy i Hildegarda z Bingen
Od kilku dni siedzę w internecie i oglądam filmy, przeważnie stare typu Ojca Chrzestnego, 13 wojownik lub Duch i Mrok. Nowe filmy nie wszystkie do mnie trafiają. Komedie romantyczne mnie nudzą, horrory i sensacyjne często odrzucają nadmiarem bodźców. Cóż ja po prostu wolę, gdy napięcie się stopniuje. Wolę jednego wilkołaka od 100. Te starsze filmy były jakieś takie spokojniejsze. Nawet filmy akcji czy thillery. Sceny te z napięciem były przeplatane tymi spokojnymi. Teraz napiecie nie spada, jest masa krzyków, a to mnie po prostu męczy. Nie lubie też śledzić zbyt zawikłanej akcji. Chyba jestem zbyt wygodna. Lubię za to filmy historyczne, o ile zbyt dużo walk w nich nie ma. To samo tyczy się książek... Zastanawia mne też poziom współczesnych zarówno książek jak i filmów. Bywa żenująco niski...
Wczoraj oglądałam film o Hildegardzie z Bingen. Fascynuje mnie ta postać. Zachwyca mnie muzyka skomponowana przez nią. Mam zamiar kupić jakąś książkę i zapoznać się bliżej z tym co głosiła. Książek ukazało się kilka. Z tego co zdążyłam się zorientować zalecała dietę, posty, zioła. W terapii używała również kryształów czyli coś dla mnie. Jej wiedza pozwoliła jej przeżyć ponad 80 lat, co w tamych czasach było przecież niezwykłe. Coś w tym musi być...
Wczoraj oglądałam film o Hildegardzie z Bingen. Fascynuje mnie ta postać. Zachwyca mnie muzyka skomponowana przez nią. Mam zamiar kupić jakąś książkę i zapoznać się bliżej z tym co głosiła. Książek ukazało się kilka. Z tego co zdążyłam się zorientować zalecała dietę, posty, zioła. W terapii używała również kryształów czyli coś dla mnie. Jej wiedza pozwoliła jej przeżyć ponad 80 lat, co w tamych czasach było przecież niezwykłe. Coś w tym musi być...
czwartek, 9 stycznia 2014
Laba, lenistwo i filmy...
Ostatnio mam raj z powodu Krzyśka i jego pobytu w domu przez cały styczeń. Nie pracuje, ponieważ mu się skończyła trzecia umowa i musi się przyjąć do pracy od nowa z tym, że po miesiącu. On odpoczywa i ja leniuchuję przez cały czas. Wstaję późno, kawa już czeka, w piecu napalone, zwierzęta nakarmione, a ja prawie całe dnie zajmuję się swoimi sprawami z przerwą na ugotowanie obiadu. Obejrzałam chyba z 20 filmów na Zalukaj i poczytałam trochę książek, a teraz robię pudełko na wszystko co jest potrzebne do decoupage. Pudełko jest duże ale nowe, tak że zdobienie przebiega bez problemów. Będzie w kolorze brzoskwiniowym w przecierki z dodatkiem białego. Okleiłam je różami i motylami. Wyszło ładnie co mnie cieszy. Skończę za kilka dni, bo muszę jeszcze polakierować, a lakier powoli schnie z powodu chłodu w pracowni, gdzie je przechowuję. Nie obyło się bez przygód typu wzór z kocich łapek na farbie podkładowej, świątecznym obrusie i podłodze. No ale cóż. Mogłam kotów nie wpuszczać.
Przez święta przytyłam i to sporo i teraz próbuję to zrzucić co mi za dobrze nie idzie. Niestety z ruchem czyli jazdą na rowerze musiałam przystopować, ponieważ zbyt byłam fizycznie zmęczona i nie wyrabiałam się z obowiązkami. Teraz zamiast sześciu kilometrów ,,jeżdżę''trzy i jest dobrze na tyle, że już nie śpię w dzień po kilka godzin po każdej rundzie.
Przez ten mój urlop rozleniwiłam się zupełnie nie piszę ani wierszy, ani opowiadań ani książki. Nic. A powinnam. Choć z drugiej strony taki odpoczynek też mi się należał, bo byłam kompletnie wyczerpana pracą nad książkami i przygotowaniem do świąt. Pójdzie Krzysiek do pracy to i ja z powrotem zacznę działać na wyższych obrotach. A teraz laba czyli dzisiaj kolejne odcinki Wikingów...A jutro może Spartacus? Lubie filmy historyczne i czasem oglądam tego typu seriale z tym, że raczej nie w telewizji. Wikingowie mnie zauroczyli i klimatem i treścią. Szkoda, że serial nie był kręcony na podstawie książki, ponieważ już w tej chwili czekam na drugi sezon...
niedziela, 17 listopada 2013
Zbuntowany piec, pichcenie, postępy w odchudzaniu i niedzielny relaks...
Dzisiejszy dzień miał być spokojny i leniwy jak to niedziela. Mieliśmy z Krzyśkiem odpoczywać na całego, łapać energię i zajmować się tylko tym co lubimy czyli Krzysiek czytaniem a ja malowaniem, dzierganiem i czytaniem książki z tematyki zielarskiej, która mi ostatnio przybyła do moich zbiorów. Nic z tego, plany sobie a realia sobie. Realia czyli niemożność rozpalenia w pieco-kuchni. Za nic i nic nie pomagało ani otwieranie okna ani lanie węgla olejem. Kilka razy próbowaliśmy i nic. Okazało się, że niedawno czyszczony komin już jest zapchany po samą rurę i ciągnąć nie chce a wyczystki nie mamy bo zapomniałam w lecie zrobić. Na szczęście mam szczupłą dłoń i zdołałam ją jakoś wepchnąć do komina i sporo osadu wyjąć ale jakie miałam ręce aż po łokcie i paznokcie lepiej nie mówić. A ile nerwów przy tym straciłam. Dobry nastrój i relaks diabli wzięli i z rozpędu zrobiłam jeszcze pranie zwierzęcej pościeli bo słońce od rana pięknie świeciło i pranie wyschło prawie do sucha na sznurze na dworze. A w najbliższych dniach odpocząć się raczej nie da bo jutro czeka mnie wyjazd do centrum a po jutrze do sąsiedniego miasta po zioła i na pocztę. Jutro jadę specjalnie do centrum ogrodniczego po nawóz i do supermarketu po żywność dla mnie na następne dni diety. Kupię też może patelnię teflonową bo moja już zużyta jest i porysowana a teraz w trakcie diety patelnia jest wręcz niezbędna bo dieta bazuje na zakazie używania jakiegokolwiek tłuszczu. Odchudzanie mi bardzo dobrze idzie i schudłam już prawie 7 kg od 2 listopada a, że czuję się dobrze bo nawet zaparcia mi przeszły dzięki otrębom, z diety nie mam zamiaru na razie rezygnować. Planuję schudnąć do 89-90 kg tym razem o ile się uda a później przerwa na kilka miesięcy w celu regeneracji organizmu. Zobaczymy...
Ja na obiad miałam dzisiaj kawałek ryby pieczonej w folii, smarowanej musztardą i posypanej ziołami a Krzysiek ,,coś'' bo nie wiem jak to nazwać potrawka czy po prostu sos z kurczakiem. Wyszło to coś ponoć smaczne...
kawałek piersi kurczaka
1/2 ogórka kiszonego
1 kostka rosołowa warzywna
ząbek czosnku
średnia cebula
łyżka kukurydzy z puszki
łyżka koncentratu pomidorowego
łyżeczka mąki
łyżeczka oleju
papryka słodka
papryka ostra
chili
Pierś pokroić i podsmażyć z rozdrobnioną cebulą na oleju, zalać wodą, dodać przyprawy, czosnek i rosołek i gotować do miękkości. Na koniec dodać kukurydzę , koncentrat i pokrojonego ogórka, zagotować. Zaprawić mąką. Podawać z ryżem, makaronem lub ziemniakami.
A na koniec dwa ostatnie obrazy vedic art i film z serii Dzika Rosja, który dziś ponownie obejrzałam bo chodził za mną od jakiegoś czasu...
,,Sennie"
,,Myśli"
http://www.youtube.com/watch?v=9eXAFhE89PU
Zmykam na medytację z kryształami a później na zabieg reiki dla 2 koteczek z biegunką i na następne filmy z serii Dzika Rosja...
Przyjemnej niedzieli...
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)