Wróciłam do akwareli. Lubie tą technikę, prawie tak jak pastele choć jest dość trudna. Ja mam teraz dodatkowy problem, bo mam stare pędzle bez szpica i źle sie nimi maluje. Powinnam coś kupić, ale pedzle z włosia są drogie i nie bardzo teraz na nie fundusze mam. Meble to priorytet. Papier moczę Krzyśka pędzlem do golenia, bo grubego pędzla z włosia do moczenia kartki nie mam do tej pory. Maluję ptaki. To bardzo wdzięczny temat. Lubię je malować prawie tak bardzo jak koty. Lubię też malować kwiaty i pejzaże, czasem portrety. Chciałabym kiedyś wziąć udział w warsztacie malowania portretów akwarelą. Nie wiem czy mi to będzie dane, bo przecież daleko nie dojadę. Nie lubie malować architektury i martwej natury. Piękne jest dla mnie to co stworzyła natura. Twory człowieka są mi obce.
W tym tygodniu może się uda wyjść do robienia rabat na kwiaty i krzewy. Ma niby przelotnie padać co mnie troche martwi ale może wyskoczymy w międzyczasie. Rabatki sa cztery. Z pracą nie ma co zwlekać, bo czas umyka. Już koniec lipca. O chwastach w sadzie obawiam sie, że musze w tym roku zapomnieć, bo do połowy sierpnia ma ponoć przelotnie padać. Oby mi się udało tylko perz w miejscu pod truskawki zniszczyć. Nadal nie wiem co w przyszłym roku z warzywami w gruncie. Chyba się z grzadkami podniesionymi nie wyrobię w tym roku, bo miejsce zarosło zupełnie pokrzywami.
Powoli planuję prace jesienne. Myślę, że chaszcze w sadzie uda się wyciąć. Trzeba tez będzie pociąć resztę starych mebli i troche gałęzi z wycietej gruszy. Do wyciecia jest kilka cienkich, suchych drzew. Do tego będzie ostatnie koszenie na podwórku. Moze też uda sie wyciąć maliny, bo zdziczały zupełnie. Trzeba wyczyścić komin, ale do tego moze wezwę kominiarza. Nie wiem co z uszczelnianiem drzwi. Uszczelki były założone na próbę ale odkleiłam, bo przez nie sie drzwi ciężko zamykały. Coś trzeba będzie jednak pokombinować, bo do tej pory w zimie wieszałam koce, a na progach układałam szmaty:( Dalej tak nie chcę robić. Drzwi jest czworo. Trzeba załozyć ocieplenie na rury od wody. Wszystko kupie w internecie i trochę sama podziałam, bo odkąd schudłam mam wiecej energii...
Jesienią też moze jeszcze jakieś krzewy ozdobne kupię. Myślę o kolejnym bukszpanie tym razem o złotych liściach i o ostrokrzewie o dwubarwnych. Wpadł mi w oko berberys. Miejsce mam, bo łubiny, które kupiłam miały za duzo słońca i uschły. W przyszłym roku kupie ale posadze w miejscu gdzie słonce jest tylko przez kilka godzin.
Wczoraj Krzysiek miał imieniny i był jego brat. Wzięłam robótkę i działałam. Powstał kapelusik...
Mój własny świat... życie codzienne, twórczość, ciepłe, swojskie klimaty, nieco romantyzmu, szczypta magii i całkiem sporo pozytywnych emocji...
Codzienność
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą czapka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą czapka. Pokaż wszystkie posty
czwartek, 26 lipca 2018
czwartek, 19 lipca 2018
wszystkiego po trochu...
Przyszła mi maszynka do scrapek. Strasznie się cieszę. Maszynka działa, a obsługa jest prosta. Radzę sobie sama i Krzyśkowi głowy nie zawracam. Wykrojników trochę mam ale jeszcze chcę kupić z tym, że nie za dużo. Jak jednak będzie nie wiem, bo podobno kupowanie wykrojników to nałóg... Będę kupowała po trochu. Nie mam dziecięcych, ślubnych. Mam mało męskich. Przydałyby się litery i liczby. Mam za to sporo listków i kwiatków. Mam też jeszcze do kupienia trochę stempli. Na razie robie kartki, ale w przyszłym tygodniu może kupię bazę albumu albo i dwie. Trzeba by też papiery kupić. Kusi mnie tez przepiśnik, ale to dopiero w sierpniu gdy napisy poczynię i moze jakiś zdjęcie wydrukuję...
Jutro ma przyjść znajomy zobaczyć co jest do zrobienia. Myślę o dachach od drewutni i o piecu od centralnego, bo się w nim palić nie chce. Będzie jeszcze cięcie drewna i praca w ogrodzie. Przeciągnie się to wszystko do późnej jesieni jeśli mi się uda uprzatnąć w tym roku sad. Pewne to nie jest, bo deszcze przeszkadzają. Krzysiek musi wkopać rurę do wędzarki. Pierwsze wędzenie chyba będzie we wrześniu.
Z domowych rzeczy nadal robie przetwory. Jeszcze nawet na półmetku nie jestem. Jutro już chyba kupie partie ogórków na ogórki konserwowe. Kupię też cukinię i fasolkę. Kalarepki mam na razie tylko 6 słoików i jeszcze chyba też kupię. Nie wiem kiedy dojdą gruszki i jabłka u kolezanki i kiedy moje śliwki. Zrobię troche dżemów.
Zrobiłam kolejny krem z lanoliną. Dodałam maceratu olejowego z płatków rózy i bzu czarnego oraz wit E. Krem wyszedł o normalnej konsystencji i dobrze sie rozsmarowuje. Niźle sie też wchłania. Ciekawe jak sie mojej skórze przysłuży. Ten poprzedni sprawił, że skóra odżyła. Ten używam na dzień do twarzy i do rąk. Myslę, ze dla osób o suchej skórze dobry by był też do ciała. Olejków zapachowych nie dodałam, bo pachnie. Kolejny chce wzbogacić i moze dodać innego emulgatora i może gliceryny.
Jutro ma przyjść znajomy zobaczyć co jest do zrobienia. Myślę o dachach od drewutni i o piecu od centralnego, bo się w nim palić nie chce. Będzie jeszcze cięcie drewna i praca w ogrodzie. Przeciągnie się to wszystko do późnej jesieni jeśli mi się uda uprzatnąć w tym roku sad. Pewne to nie jest, bo deszcze przeszkadzają. Krzysiek musi wkopać rurę do wędzarki. Pierwsze wędzenie chyba będzie we wrześniu.
Z domowych rzeczy nadal robie przetwory. Jeszcze nawet na półmetku nie jestem. Jutro już chyba kupie partie ogórków na ogórki konserwowe. Kupię też cukinię i fasolkę. Kalarepki mam na razie tylko 6 słoików i jeszcze chyba też kupię. Nie wiem kiedy dojdą gruszki i jabłka u kolezanki i kiedy moje śliwki. Zrobię troche dżemów.
Zrobiłam kolejny krem z lanoliną. Dodałam maceratu olejowego z płatków rózy i bzu czarnego oraz wit E. Krem wyszedł o normalnej konsystencji i dobrze sie rozsmarowuje. Niźle sie też wchłania. Ciekawe jak sie mojej skórze przysłuży. Ten poprzedni sprawił, że skóra odżyła. Ten używam na dzień do twarzy i do rąk. Myslę, ze dla osób o suchej skórze dobry by był też do ciała. Olejków zapachowych nie dodałam, bo pachnie. Kolejny chce wzbogacić i moze dodać innego emulgatora i może gliceryny.
wtorek, 17 lipca 2018
plany itd...
Zaczęłam zbierać pieniądze na meble do sypialni. Chce kupić bieliźniarkę, komodę i szafeczki nocne z sosny. Potrzebuję niecałe 2000 zł. Najważniejsza jest bieliźniarka. Powinnam ją kupić jak najszybciej, bo moja stara się rozpada. Może uda się wszystko do zimy kupić. We wrześniu mam zamiar pomalować szafę, toaletke, fotelik i szafkę. Malowanie sypialni chyba jednak dopiero w przyszłym roku.
Jeśli dobrze pójdzie to w tym roku chcę też kupić szafę do przedpokoju. Szafa ma byc koniecznie stara. Chcę ja na razie postawić w pokoju dziennym jak juz bieliźniarke wyrzucę. Resztę regału na razie zostawie, bo jeszcze stoi. Szafa ma być biała. Remont pokoju dziennego chyba dopiero w przyszłym roku zrobię. Potrzeba na to wiecej gotówki, bo chcę ścianę postawić, żeby kuwety kocie nie stały w pokoju dziennym. Zysk by był też taki, że by było zimą cieplej. Jeśli chodzi o zakup mebli, to martwi mnie wnoszenie. Pal licho jeśli przyjdą w częściach. Jakoś wniosę, ale co zrobić z szafą? Kto wniesie?
Kupiłam akryle i kilka stempli. Czekam na nie. Stemple to nie wszystkie, bo jeszcze inne wpadły mi w oko, ale juz nie duzo. Za kilka dni kupię chyba trochę wikliny do kuchni i to juz będzie koniec zakupów na ten miesiąc. Tak sobie myślę, że trzeba by kupić jeszcze jedna skrzynkę na rzeczy do scrapbookingu, bo warsztat sie rozrasta i w jedną skrzyneczke nie mieści się, a w pudełkach dziurkaczy trzymać nie chcę. Chyba ich jeszcze kilka kupię...:)
W najbliższym czasie czeka mnie też sterylizacja kotczki. Majka niedługo skończy dwa lata i jeszcze jest nie wysterylizowana. Pierwsza ruję miała bardzo późno i później miała rzadko ale ostatnio coś częściej. Co gorsze w czasie ruii prawie nie je i okropnie schudła, a jest drobniutka. Martwię się...
Jeśli dobrze pójdzie to w tym roku chcę też kupić szafę do przedpokoju. Szafa ma byc koniecznie stara. Chcę ja na razie postawić w pokoju dziennym jak juz bieliźniarke wyrzucę. Resztę regału na razie zostawie, bo jeszcze stoi. Szafa ma być biała. Remont pokoju dziennego chyba dopiero w przyszłym roku zrobię. Potrzeba na to wiecej gotówki, bo chcę ścianę postawić, żeby kuwety kocie nie stały w pokoju dziennym. Zysk by był też taki, że by było zimą cieplej. Jeśli chodzi o zakup mebli, to martwi mnie wnoszenie. Pal licho jeśli przyjdą w częściach. Jakoś wniosę, ale co zrobić z szafą? Kto wniesie?
Kupiłam akryle i kilka stempli. Czekam na nie. Stemple to nie wszystkie, bo jeszcze inne wpadły mi w oko, ale juz nie duzo. Za kilka dni kupię chyba trochę wikliny do kuchni i to juz będzie koniec zakupów na ten miesiąc. Tak sobie myślę, że trzeba by kupić jeszcze jedna skrzynkę na rzeczy do scrapbookingu, bo warsztat sie rozrasta i w jedną skrzyneczke nie mieści się, a w pudełkach dziurkaczy trzymać nie chcę. Chyba ich jeszcze kilka kupię...:)
W najbliższym czasie czeka mnie też sterylizacja kotczki. Majka niedługo skończy dwa lata i jeszcze jest nie wysterylizowana. Pierwsza ruję miała bardzo późno i później miała rzadko ale ostatnio coś częściej. Co gorsze w czasie ruii prawie nie je i okropnie schudła, a jest drobniutka. Martwię się...
środa, 11 lipca 2018
środa
Dziś jadę do miasta i już mam nerwy, bo nie mam na to ochoty. Musze załatwić ubezpiczenie domu, wydrukować napisy do kartek i kupić może farbę do mebli. Farba jest mi potrzebna do malowania szafki. Zdecydowałam się na złamaną biel. Oby tylko farba była, bo sklep jest mały, a do supermarketu nie chce mi się iść. Chcę też coś szklanego kupić na ozdoby. Mogłabym użyć farb do szkła, bo stoją i się kurzą...
Po powrocie odreaguje i wezme się za wytworki. Będę mogła zrobić również kartki. Jutro wypróbuję kartki ze stemplami, bo czarny tusz powinien juz przyjść. Jutro też może kupię maszynę do scrapek, akryle i kolejne stemple. Dziś zapłacę za kolejne wykrojniki, które kupiłam. W tym miesiącu juz chyba nic z rękodzieła więcej nie kupię, bo inne wydatki mam. Chce zbierać też na bieliźniarkę.
Jutro chcemy wyjść do ogrodu zrobic jedną rabatę. Na razie posadzę na niej azalię i dwie hortensje. Później chce jeszcze dosadzić może ostrokrzew o dwubarwnych liściach jak go kupię. Rabatka jest nieduża i od północnego wschodu pod murem. Chcę jednak dosadzić trochę kwiatów typu żurawki i może funkie. Może też coś na skalniaki. Kolejna rabata wkrótce z tym, że muszę najpierw kupic rollborder, żeby mi Pikuś roślin nie deptał i nie podlewał. W tym miejscu chcę posadzić bukszpan o dwubarwnych liściach. Chce też kupić floksy, marcinki i kilka lilii, a jesienią może krokusy i może tulipany botaniczne. Ma być to co lubię, a na styl nie patrzę.
Zaczęłam znowu dziergać. Powstały dwie czapki raczej jesinne, bo ażurowe w tym jedna typu luźnej. Skończyłam też zamotkę. Bardzo lubię czapki robić. Przymierzam się do czapki z babcinych kwadratów i do czapek z wzorami. Te jednak robi sie dłużej i muszą wiecej kosztować. Kto jednak powidział, że wszyscy wybierają co tańsze. Kupiłam troche włóczki. Troche dostałam to pokombinuję. :)
A na koniec grafiki...
Po powrocie odreaguje i wezme się za wytworki. Będę mogła zrobić również kartki. Jutro wypróbuję kartki ze stemplami, bo czarny tusz powinien juz przyjść. Jutro też może kupię maszynę do scrapek, akryle i kolejne stemple. Dziś zapłacę za kolejne wykrojniki, które kupiłam. W tym miesiącu juz chyba nic z rękodzieła więcej nie kupię, bo inne wydatki mam. Chce zbierać też na bieliźniarkę.
Jutro chcemy wyjść do ogrodu zrobic jedną rabatę. Na razie posadzę na niej azalię i dwie hortensje. Później chce jeszcze dosadzić może ostrokrzew o dwubarwnych liściach jak go kupię. Rabatka jest nieduża i od północnego wschodu pod murem. Chcę jednak dosadzić trochę kwiatów typu żurawki i może funkie. Może też coś na skalniaki. Kolejna rabata wkrótce z tym, że muszę najpierw kupic rollborder, żeby mi Pikuś roślin nie deptał i nie podlewał. W tym miejscu chcę posadzić bukszpan o dwubarwnych liściach. Chce też kupić floksy, marcinki i kilka lilii, a jesienią może krokusy i może tulipany botaniczne. Ma być to co lubię, a na styl nie patrzę.
Zaczęłam znowu dziergać. Powstały dwie czapki raczej jesinne, bo ażurowe w tym jedna typu luźnej. Skończyłam też zamotkę. Bardzo lubię czapki robić. Przymierzam się do czapki z babcinych kwadratów i do czapek z wzorami. Te jednak robi sie dłużej i muszą wiecej kosztować. Kto jednak powidział, że wszyscy wybierają co tańsze. Kupiłam troche włóczki. Troche dostałam to pokombinuję. :)
A na koniec grafiki...
poniedziałek, 2 czerwca 2014
Deszczowo, książka, robótki i zdjęcia z ogrodu...
Deszcz pada od rana. Siedzę w domu i delektuję się pyszną herbatką z lipy z dodatkiem miodu i cytryny. Choć to nie jesień w piecu oczywiście rozpaliłam jakżeby nie. Jest ciepło i bardzo przyjemnie. Deszcz stuka monotonnie w parapety, a piec szemra cichutko. Uwielbiam takie sielskie klimaty. To już ostatnie takie dni, bo za parę dni zaczyna się fala upałów, a właściwie słonecznych dni typu patelnia czyli ani chmurki na niebie. Nie lubię takiej pogody. Takie słońce jest zabójcze, spala wszystko i wysusza ziemie na popiół. Rośliny omdlewają, trzeba je wciąż podlewać, a wilgoć w mig wyparowuje i znowu wszystko jest wysuszone, spragnione życiodajnej wilgoci. I jak te dni mam przetrwać?
Wieczorem będę czytać i medytować. Od wczoraj czytam oprócz książki o aniołach także książkę o miłości i o związkach. Książkę znam i pracowałam już z nią kiedyś. To wartościowa pozycja, która mi wiele spraw wyjaśniła i ułatwiła. Czas do niej powrócić i znowu z nią popracować, bo coś ostatnio trochę zimna się zrobiłam i zamknięta w sobie. Tak nie powinno być...Na pierwszy ogień pójdą afirmacje.
Wczoraj skończyłam kolejną czapkę. Wyszła fajnie. Na razie na nowe czapki nie mam już pomysłów. W najbliższym czasie mam za to zamiar ozdobić dwie skrzynki. Jedna będzie na dokumenty moje i Krzyśka, a druga na przepisy kulinarne, które zbieram. Dawno już nie zajmowałam się decoupage i bardzo ciągnie mnie ostatnio do tego, a nie mam nawet odpowiednich serwetek. Muszę też kupić skrzynki. Obecnie czekam na pieniądze, które jakoś jeszcze na konto nie wpłynęły i podziałam...
A na koniec zdjęcia z ogrodu...
piątek, 2 maja 2014
Aktywność, zioła i robótki...
Dzisiejszy dzień był bardzo pracowity, choć nie wszystko udało mi się dokonać. Z powodu pogody nie udało mi się mianowicie zebrać przytuli, która w tym roku wysypała mi się w obejściu. Jest jej naprawdę dużo i mam zamiar ją wykorzystać. Zrobię nalewkę, a oprócz tego trochę też ususzę. Przytulia to cenne ziele jednak trochę w obecnych czasach zapomniane. Pomaga na wiele schorzeń. Kiedyś stosowano ją także na guzy nowotworowe. Mnie się przyda w celu oczyszczenia nerek, trzustki, wątroby i śledziony oraz na czyraki i guzki tarczycy do których mam skłonność. Uważa się również, że likwiduje wole. Mam też zamiar wykorzystać pokrzywę, chmiel i gwiazdnicę. Dziś nastawiłam 2 porcje nalewki z pączków sosny oraz syrop. Zrobiłam też porcję ,,lekarstwa" na kurzajki z glistnika. Glistnik obrodził w tym roku nad podziw. Nie mam jednak odwagi używać go wewnętrznie, choć działa bardzo efektywnie. Będzie też sporo koniczyny i oczywiście czarnego bzu. Pojawił się również bodziszek. Za to wysiany dziurawiec się nie pokazał...
Po południu byłam w ogrodzie i wreszcie wyplewiłam tu i ówdzie. Wyłożyłam też słomę na grządki z kabaczkami, dynią, poziomkami i truskawkami. Chwastów będzie mniej, a owoce nie będą się brudzić i gnić. Zobaczymy jak to się sprawdzi.
Jutro też pewnie popracuję mimo święta jak pogoda dopisze. Dziś już prawie jestem wolna, bo zostało mi jeszcze tylko napisanie kilku tekstów na portale bankowe tak, że popracuję z godzinkę, a później fajrant do samej dwunastej o której pewnie pójdę spać...Podziałam robótkowo...
środa, 30 kwietnia 2014
Pracowite dni, zakupy i ryzyko przymrozków...
Pogoda zmienna jest, ale tym razem tego nie przewidziałam i wysadziłam dynie oraz cukinie do ogródka, a tu niespodziewanie okazało się , że ma przyjść ochłodzenie. Możliwy nawet przymrozek do 3 stopni za kilka dni. Przykryję co się da, ale czy to coś pomoże? Wszystko mi już wzeszło i wszystkiego nie zdołam przykryć, bo nawet nie mam czym. Kurczę, a tak ładnie mi szło i tak się cieszyłam. Obawiam się szczególnie o marchew, rzodkiewkę, koper, cebulę, bób i słonecznik, bo tego nie mam czym przykryć. I co teraz?
Wczoraj byłam w mieście i kupiłam sporo włóczki oczywiście mojego ulubionego akrylu. Wybór był spory i chwilę trwało nim się zdecydowałam, a tu okazało się , że obok pasmanterii została otwarta druga i to doskonale zaopatrzona. Koniec końców weszłam i do niej no i wyszłam z następną reklamówką włóczki. Teraz mam z czego robić czapki, bo poduszek na razie mam dość. Ostatnio trzy czapki udało mi się sprzedać to trzeba uzupełnić zapasy...
Jutro, a w zasadzie dzisiaj szykuje mi się sporo zajęć mimo święta. Muszę popracować, bo wzięłam kilka zleceń. I tak będę pisała teksty dla klientów agencji oraz teksty do portali bankowych. Mam też zrobić miód z mniszka, ponieważ następna partia kwiatów dojrzała. Powinnam też przygotować nalewkę z sosny, a to oznacza pracowite zrywanie pączków. Nalewka z sosny jest jedną z moich ulubionych i w tym roku mam zamiar przygotować kilka butelek. A plewienie czeka i haiku do nowej antologii też jeszcze nie wszystkie przygotowane...Ostatnio doba coś się jakby skróciła...
Wczoraj byłam w mieście i kupiłam sporo włóczki oczywiście mojego ulubionego akrylu. Wybór był spory i chwilę trwało nim się zdecydowałam, a tu okazało się , że obok pasmanterii została otwarta druga i to doskonale zaopatrzona. Koniec końców weszłam i do niej no i wyszłam z następną reklamówką włóczki. Teraz mam z czego robić czapki, bo poduszek na razie mam dość. Ostatnio trzy czapki udało mi się sprzedać to trzeba uzupełnić zapasy...
Jutro, a w zasadzie dzisiaj szykuje mi się sporo zajęć mimo święta. Muszę popracować, bo wzięłam kilka zleceń. I tak będę pisała teksty dla klientów agencji oraz teksty do portali bankowych. Mam też zrobić miód z mniszka, ponieważ następna partia kwiatów dojrzała. Powinnam też przygotować nalewkę z sosny, a to oznacza pracowite zrywanie pączków. Nalewka z sosny jest jedną z moich ulubionych i w tym roku mam zamiar przygotować kilka butelek. A plewienie czeka i haiku do nowej antologii też jeszcze nie wszystkie przygotowane...Ostatnio doba coś się jakby skróciła...
poniedziałek, 28 kwietnia 2014
Deszczowo, bzy i drobne przyjemności...
Deszcz pada od rana, a moje kwiatki posadzone na rabatce przy schodach całkiem się biedne pokładły, bo woda z daszku spływa prosto na nie. Zwłaszcza bratki wyglądają kiepsko. Chyba będę je musiała przesadzić. Krzysiek przyniósł bez i cały pokój i kuchnia czarują zapachem. Mokry bez pachnie odurzająco. U mnie w tej chwili są dwa młode krzaki bzu fioletowego tego pachnącego i jeden młodziutki białego, pełnego. Wszystkie kwitną, ale na razie raczej skromnie, bo krzaki małe. Można za to narwać bzu niedaleko mojego domu przy ścieżce koło pola sąsiadki. Korzystamy z tego co roku skwapliwie i bez stoi we wszystkich pokojach. Kocham też jaśmin, ale mój jeszcze nie zakwitł ani raz. Może w tym roku...
zapach w sypialni
mokre gałązki bzu
na toaletce
Przez ten deszcz jestem w doskonałym nastroju - wyciszona i zrelaksowana. W dobry nastrój też mnie wprawia ogień szepczący w piecu. Koty drzemią, a Krzysiek marudzi, że niepotrzebnie palę w piecu. Nie będę mu po raz setny tłumaczyć, że lubię gdy ogień płonie, bo jestem człowiekiem wsi. Kiedyś ludzie na wsiach nawet w lecie palili w piecu, gdy trzeba było coś ugotować i dobrze było.
Dziś pracy dużo nie mam tak, że będę się napawać deszczem stukającym w szybę i poezją, ponieważ mam zamiar pobuszować po portalach i może też jakiś wiersz napiszę. Pewnie też skończę kolejną czapkę i tak mi dzień minie. Jutro już tak fajnie nie będzie, gdyż jadę do centrum po kwiatki. Zajrzę też do sklepu z włóczką i może coś sobie kupię.
sobota, 26 kwietnia 2014
,,Jawny" sen koty i szydełko...
Obudził mnie deszcz nostalgicznie stukający w parapet. Szkoda, bo miałam taki piękny sen i to z tych świadomych , jawnych, magicznych czyli z tych nad którymi w pełni panuję i w czasie których mogę działać cuda, tak zupełnie świadomie siłą woli. Czasem wtedy fruwam jak ptak, wysoko ponad polami i lasami, czasem nurkuję w przeźroczystej wodzie z delfinami, czasem przemierzam lasy i łąki, przytulam się do dzikich zwierząt, a czasem tak jak dziś jem smaczne potrawy, których na jawie jeść nie mogę ze względu na dietę. Dziś to były pyszne młode ziemniaczki ze świeżym koperkiem i odrobiną kwaśnej śmietany czyli zakazany na dukanie przysmak.
Cały dzień będę dzisiaj leniuchować czyli robić tylko to co sprawia mi przyjemność i na co w danym momencie będę mieć ochotę. I tak rano trochę czytałam, potem buszowałam po Vitalii i po internecie, a teraz leżę na kanapie z kotami. Koty tak cudownie śpią i mruczą i tak mnie wspaniale wyciszają. Tak lubię gdy przytulają się do mnie ciepłymi ciałkami i wtulają mi pyszczki w dłoń. I wcale mi tych kotów nie jest zbyt dużo, a i one czują się ze mną i ze sobą dobrze. Ostatnio ,,kocięta" się widocznie oswajają. Śnieżek przychodzi na mizianki na kolana i śpi przytulony do mnie, Czarnusia też śpi na łóżku obok mnie, a i Suzi też czasem na kanapie drzemie i przestała gryźć jak ją się złapie. Idzie ku dobremu, ale trochę to trwało, bo prawie dwa lata...
Cały dzień będę dzisiaj leniuchować czyli robić tylko to co sprawia mi przyjemność i na co w danym momencie będę mieć ochotę. I tak rano trochę czytałam, potem buszowałam po Vitalii i po internecie, a teraz leżę na kanapie z kotami. Koty tak cudownie śpią i mruczą i tak mnie wspaniale wyciszają. Tak lubię gdy przytulają się do mnie ciepłymi ciałkami i wtulają mi pyszczki w dłoń. I wcale mi tych kotów nie jest zbyt dużo, a i one czują się ze mną i ze sobą dobrze. Ostatnio ,,kocięta" się widocznie oswajają. Śnieżek przychodzi na mizianki na kolana i śpi przytulony do mnie, Czarnusia też śpi na łóżku obok mnie, a i Suzi też czasem na kanapie drzemie i przestała gryźć jak ją się złapie. Idzie ku dobremu, ale trochę to trwało, bo prawie dwa lata...
Ostatnio sporo dziergam i kilka dni temu skończyłam następną czapkę. Teraz robię kolejną. Myślę jeszcze o takiej z kwadratów w odcieniach ziemi/brąz, oliwkowa zieleń/ z dodatkiem fioletu albo może i z rudym, ale włóczki obecnie w żadnym sklepie nie ma. Czekam więc na nowe dostawy. Piękne włóczki są w internecie z tym, że trzeba by kupić ich więcej, żeby się przesyłka opłacała. Ja niestety w tej chwili każda złotówkę oglądam, bo mam inne wydatki i dużo na raz wolę nie wydawać...
czwartek, 10 października 2013
Ogród, grzyby, wytworki i wiersz konkursowy...
U mnie praca w przyszłym ogródku warzywnym jest w pełnym toku. Od kilku dni Krzysiek pracowicie usuwa chwasty wieloletnie i wybiera wszystkie korzonki, żeby wiosną nie wyrosły z powrotem. Najwięcej było pokrzywy. Szczerze mówiąc to wątpię by w przyszłym roku pokrzyw nie było w warzywach bo przecież sporo nasion tkwi w ziemi i tylko czekają by wiosną wykiełkować. Nie używamy i nie będziemy używać żadnej chemii choć wiem, że randap bardzo by nam ułatwił sprawę. A tak plewienia będzie dużo zwłaszcza w pierwszym roku. No cóż muszę się z tym pogodzić choć plewić nie znoszę...Krzysiek pracuje a ja się dokształcam w temacie uprawy warzyw z książek moich przodków czyli prababci, babci i taty. Sporo już wiem ale dopiero w praktyce okaże się czy się sprawdzę w roli,,ogrodniczki'. W tym roku planujemy przygotować miejsce na zaledwie parę grządek czyli kilka metrów kwadratowych a jak coś z tego wyjdzie to warzywnik powiększymy. Za kilka dni jak wszystko będzie gotowe połowę posypiemy wapnem a połowę nawieziemy nawozem spod gołębi i niech ziemia czeka do wiosny...Kusi mnie jeszcze rozłożenie warstwy słomy...Zobaczymy...
Wczoraj Krzysiek był w lesie i znowu przyniósł trochę grzybów w większości oczywiście opieniek. Tym razem był też 1 prawdziwek z czego się cieszę bo to oznacza, że z tymi co przyniósł poprzednio już mogę planować przygotowanie wigilii. Czyli jest dobrze. Były też 3 kozaczki i dzisiaj dodałam je do opieniek i zrobiłam na obiad sos do makaronu a wczoraj mieliśmy na kolacje jajecznicę z grzybami. Jutro może pójdziemy razem bo liczę, że znajdziemy duże kapelusze opieniek, żeby je przygotować w bułce i jajku tak jak kanie. Mam jeszcze ochotę na tartę ale tyle grzybów już w tym roku chyba nie znajdziemy na raz...
A na koniec moje ostatnie wytworki z których część ozdobi moje mieszkanie a część spróbuję sprzedać w Srebrnej agrafce bo kilka dni temu założyłam tam sklep tym samym awansując na artystkę... http://srebrnaagrafka.pl/artysci/araksol ...Myślę jeszcze o DaWandzie ale chyba wcześniej muszę popracować nad sposobem prezentacji mojego rękodzieła bo zdjęcia, które robię są raczej kiepskie w większości. Tylko nie wiem czy te aparaty, które mam są w ogóle w stanie robić lepsze zdjęcia bo np. oba zmieniają kolory na zdechłe a z fioletu robią niebieski albo granatowy i to nawet wtedy gdy zdjęcia robię na dworze...
Np. ta skrzyneczka wyszła bardzo fajnie czego tu nie widać. W naturze jest w kolorze jasnofioletowym z ciemniejszym cieniowaniem, które tu wygląda jak plamy. A brokatu wcale nie widać...
A tu obraz, który też w naturze ma inne barwy a , który miał wisieć u mnie w kuchni ale zmieniłam zdanie bo ostatnio zamarzyłam o motywie maków ale na desce...
A na koniec jeszcze wiersz...
Sen o jesieni
wczoraj nim północ
posrebrzyła rzęsy
dziwny sen mi się przyśnił
jesień z szelestem
zanurzająca się
w falach mgły
klucz żurawi
szybujący z wiatrem
ku wzgórzom
w oranże i brązy przybranym
i anioł
w wieńcu z głogów
na włosach miękkich
jak nitki babiego lata
uśmiechnął się
obsypał złotem
podał dłoń
i odpłynęłam
z oczami pełnymi
wilgotnych kasztanów
Wiersz zajął I miejsce w konkursie w grupie Poezja na facebooku
wtorek, 17 września 2013
Zakupy, szydełkowe czapki, jesienne coś na ząb i sad
Wstałam dzisiaj wcześnie bo czekam na kilka przesyłek w tym książki, materiały do decoupage/papiery, lakiery, serwetki/ i zestaw startowy do wyrobu biżuterii na którą zachorowałam dzięki Tynce. Wczoraj już kilka rzeczy dotarło w tym sztaluga. Wreszcie...Książka o wyrobie biżuterii, którą udało mi się kupić na Allegro też już do mnie idzie i oby doszła jak najszybciej. Jak do tej pory to był dla mnie zupełnie nowy temat i jestem strasznie ciekawa co i jak. Na początek chciałabym spróbować robić kolczyki drewniane z motywem decoupage lub ręcznie malowane z dodatkiem naturalnych kamieni, kiedyś może z dodatkiem metalu, skóry a może wycinanej miedzi. Kuszą mnie też korale i wisiory. Też z drewna, kamieni, skóry, miedzi oczywiście. Zobaczymy...
Czekam też na książkę o zdobieniu mebli i na książkę o dzierganiu skarpet tak, że będę miała co robić jesienią i zimą...
Ostatnio zrobiłam czapkę i pokończyłam wreszcie komplety zaczęte w zeszłym roku...Czekają cierpliwie na zrobienie 2 zamówione czapki ale jeszcze mogą poczekać bo mają być dopiero na zimę...
Oczywiście kolory zdjęć znowu zdechłe a filet zrobił się jakiś taki szary i rudy jest mdły...
Jesień już to fasola, groch, soja, ciecierzyca goszczą już o wiele częściej na moim stole niż to miało miejsce latem. Dziś na obiad były kotlety z fasoli...
Szklanka ugotowanej fasoli
6 sporych ziemniaków
1/3 szklanki bułki tartej
3 cebule
5 ząbków czosnku
zioła/tymianek,majeranek,cząber/
sól
pieprz
jajko
olej
Ugotowaną fasolę i ugotowane ziemniaki zmielić dodać przyprawy, jajko i podduszoną cebulę. Wymieszać i formować niewielkie kotleciki. Obtoczyć w bułce tartej i smażyć na rozgrzanym oleju z obu stron na rumiano.
Pogoda jesienna zmusiła mnie nie tylko do rozpalenia wieczorem w piecu i zakupu czekolady w celu picia jej po kolacji ale też do podjęcia decyzji odnośnie sadu za domem. Teren jest już oczywiście oczyszczony z chaszczy, dzikich śliw i starych drzew i pozostało koszenie a następnie nasadzenia młodych drzewek. Mam zamiar kupić stare odmiany. I tak chyba zamówię w tym roku 2 jabłonie, wiśnię/łutówkę i szklankę/ i brzoskwinię a w przyszłym roku myślę jeszcze o czereśniach i może śliwie, gruszy i jeszcze 1 jabłoni. Z gruszą i śliwą okaże się dopiero w przyszłym roku bo mam kilka drzew, które nie owocują ale, że są stosunkowo młode mam zamiar je ratować czyli prześwietlić korony i podsypać nawozem. I zobaczymy. Jeśli zaczną owocować to dobrze a jeśli nie to zostaną wycięte i ich miejsce zajmą młode drzewka. W przyszłym roku chcę też posadzić kilka leszczyn bo bardzo orzechy lubię a miejsce na leszczyny jest już przygotowane. Trzeba też będzie za parę dni zacząć kupować stopniowo po trochu nawóz pod przesadzone w lecie porzeczki i agresty bo w październiku mam zamiar ziemię pod nimi wyścielić słomą. Mam nadzieję na zbiór owoców już w przyszłym roku a jeśli nie zaowocują to trzeba będzie chyba jednak pomyśleć o krzewach ze szkółki, odpowiednio prowadzonych i niezdziczałych...
Zmykam bo czekają na mnie drzwi do malowania lakierem, kończenie szuflady czyli pojemnika na farby i może jeszcze trening zapomnianej przez lata techniki roboty na drutach bo druty wczoraj wreszcie kupiłam...
Miłego dnia...
poniedziałek, 12 listopada 2012
Piec, czapka i kluchy
Nareszcie mam nowy piec. Były jak przewidywałam problemy z kupnem. Szukałam po wszystkich okolicznych sklepach z pomocą uczynnego szwagra z samochodem. I wreszcie jest nie idealny ale najlepszy z możliwych. Grzeje wspaniale i jest bardzo oszczędny, szybciej też nagrzewa pokój i to do wyższej temperatury niż stary. Są też niestety i wady - bardzo płytkie palenisko a co za tym idzie nie można nałożyć na raz dużo węgla i trudne czyszczenie. No ale i tak jestem zadowolona bo z tym starym były już problemy. Był dziurawy i pokryty w środku kamieniem. Ciekawe ile lat pociągnie bo ten stary wytrzymał tylko 5 lat. Coś te nowoczesne piece są mało wytrzymałe, te stare służyły znacznie dłużej.
Po południu zrobiłam czapkę ze starego szarego swetra w który przestałam się niestety mieścić. Czapka jest ażurowa raczej na jesień i lekką zimę. Zostało jeszcze wełny na szalik. Pewnie go zrobię tylko nie wiem kiedy bo listonosz przyniósł mi dzisiaj zamówiony zestaw do decoupage i nie ukrywam, że to mnie teraz kusi bardziej.
Na obiad miałam dzisiaj kluski kładzione z warzywami i fasolą. To potrawa smaczna i bardzo sycąca w sam raz na chłodniejsze pory roku. Mięsożercy mogą potrawę wzbogacić boczkiem lub kiełbasą.
kluski
1,5 szklanki mąki
jajko
woda
sól
odrobina proszku do pieczenia
Wszystkie składniki wymieszać, zalać wodą i wyrabiać łyżką przez chwilę aż się połączy/ma być twarde/. Kłaść łyżką na wrzącą wodę.
Dodatek
25 dkg fasoli jaś
1 spora marchew
1/2 pietruszki
kawałek selera
cebula
sól
pieprz
tymianek
kolendra
olej
Fasolę zamoczyć na noc i ugotować w wodzie w której się moczyła.Warzywa zetrzeć na tarce o dużych otworach,dodać pokrojoną cebulę i przyprawy, udusić do miękkości. Połączyć z fasolą i ugotowanymi kluskami,wymieszać.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)