Książka o ikonie, na którą od dawna się czaiłam wreszcie trafiła do moich rąk. Nie była tania jak dla mnie, ale jest wartościowa i pięknie wydana, a do tego bardzo obszerna. Przeglądałam ją na warsztatach i wiedziałam co w niej znajdę. Teraz czytam strona po stronie i oglądam przepiękne, profesjonalne ikony.
Poza tym kupiłam też kolejną książkę o tarocie i kolejne karty. Karty są trudne i raczej kolekcjonerskie, bo jak na razie kompletnie do mnie nie przemawiają. Może zaczną gdy książkę przeczytam, bo to właśnie książka o tej konkretnej talii. Karty są za to piękne. Na razie koniec z dalszymi zakupami, ponieważ pieniądze potrzebuję na meble do kuchni.
Sprawa kotów z zakładu pracy Krzyśka chyba ruszyła z miejsca. Ostatnio odezwała się do mnie kobieta ze schroniska z Zabrza i napisała o kotach. Podobno ktoś tam w zakładzie już był i koty widział. Ta osoba uważa, że nie maja tam tak źle, bo nie są wynędzniałe. Może i tak. Krzysiek jednak widział puste miski i koty grzebiące w poszukiwaniu jedzenia w koszu na śmieci. Do tego kilka jest pro ludzkich. Krzysiek je głaskał i brał nawet na ręce, a one się łaszą. Może gdyby je wziąć do domu tymczasowego toby domy znalazły. Szkoda ich skoro ludziom ufają. Nie wiem co dalej z nimi ale może choć je wysterylizują i będą monitorować w kwestii zdrowia. Krzysiek tam będzie pracował tylko do końca czerwca.
Mój własny świat... życie codzienne, twórczość, ciepłe, swojskie klimaty, nieco romantyzmu, szczypta magii i całkiem sporo pozytywnych emocji...
Codzienność
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą tarot. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą tarot. Pokaż wszystkie posty
środa, 28 lutego 2018
sobota, 2 stycznia 2016
Mrozy, katar i plany artystyczne...
Wstałam dzisiaj, a w sypialni 12 stopni. To przez mrozy, a ja jeszcze w centralnym nie palę, bo nie ma kto ruszt przełożyć w piecokuchni. Najbardziej się martwię o kwiatki. W sypialni jest szeflera, monstera i hoja. Są też kaktusy, ale one odporne. W kuchni martwię się o monsterę o plamiastych liściach. Nie wiem też jak chłód wytrzymuje reo, bo mam młodą tegoroczna roślinę. Kupiłam w lecie.
Mrozy sprawiły, ze Krzysiek złapał katar i sprzedał mnie. Teraz ja mam, a oprócz tego trochę kaszlę co jakiś czas. Łykam polopirynę, syrop z cebuli i robię sobie Reiki. Myślę, że mi przejdzie, ale i tak jestem wściekła na Krzyśka, że mnie zaraził. Prosiłam go, żeby spał w pokoju dziennym, ale nie. On musi w sypialni, ze mną. Bardzo łatwo łapię katar. Wystarczy, że ktoś kichnie w autobusie, a ja już mam. Krzyśkowi katar przechodzi i dobrze, bo dziś poszedł do pracy, a pracuje przecież na dworze. Mam tylko nadzieję, że dziś pracy nie będzie miał dużo i wróci wcześniej.
Ostatnio miałam sporo wróżenia i kilka horoskopów. Przełom roku sprawia, że ludzie ciekawi są przyszłości. Zwłaszcza popularne są teraz układy kart na 12 miesięcy i horoskopy prognostyczne. Dziś też wróżyłam z Allegro. Miała być wróżba plus astrologia. Układ skrócony za 15 zł. Wiele z tego się nie da wyczytać, ale problem jest w stanie zanalizować dość dobrze. W tym przypadku chodziło o miłość. Młodzi byli ze sobą już długo i nawet zaręczyn nie było. Dziewczyna była zniecierpliwiona i szukała rady. Karty wyszły pozytywne. Lubię przekazywać dobre wieści...
Dziś po południu może zrobię jakieś kartki albo coś namaluję. Trzeba by namalować jakieś koty np. Kusi mnie też seria kartek z kotami. Były by na bazarki dla kociarzy. Musiałabym jakieś zdjęcia kotów wydrukować. Pomyślę, bo niedługo mam wyjazd na pocztę to bym wydrukowała...
Mrozy sprawiły, ze Krzysiek złapał katar i sprzedał mnie. Teraz ja mam, a oprócz tego trochę kaszlę co jakiś czas. Łykam polopirynę, syrop z cebuli i robię sobie Reiki. Myślę, że mi przejdzie, ale i tak jestem wściekła na Krzyśka, że mnie zaraził. Prosiłam go, żeby spał w pokoju dziennym, ale nie. On musi w sypialni, ze mną. Bardzo łatwo łapię katar. Wystarczy, że ktoś kichnie w autobusie, a ja już mam. Krzyśkowi katar przechodzi i dobrze, bo dziś poszedł do pracy, a pracuje przecież na dworze. Mam tylko nadzieję, że dziś pracy nie będzie miał dużo i wróci wcześniej.
Ostatnio miałam sporo wróżenia i kilka horoskopów. Przełom roku sprawia, że ludzie ciekawi są przyszłości. Zwłaszcza popularne są teraz układy kart na 12 miesięcy i horoskopy prognostyczne. Dziś też wróżyłam z Allegro. Miała być wróżba plus astrologia. Układ skrócony za 15 zł. Wiele z tego się nie da wyczytać, ale problem jest w stanie zanalizować dość dobrze. W tym przypadku chodziło o miłość. Młodzi byli ze sobą już długo i nawet zaręczyn nie było. Dziewczyna była zniecierpliwiona i szukała rady. Karty wyszły pozytywne. Lubię przekazywać dobre wieści...
Dziś po południu może zrobię jakieś kartki albo coś namaluję. Trzeba by namalować jakieś koty np. Kusi mnie też seria kartek z kotami. Były by na bazarki dla kociarzy. Musiałabym jakieś zdjęcia kotów wydrukować. Pomyślę, bo niedługo mam wyjazd na pocztę to bym wydrukowała...
poniedziałek, 14 września 2015
Koniec kursu malarskiego i błędy, praca z tarotem, malowanie, dieta i kartofle...
Na kursie malarskim została mi tylko jedna lekcja. To nie znaczy, że wszystko umiem. Przede mną jeszcze masa ćwiczeń i korygowanie błędów między innymi podobieństwo w portrecie, za słaby światłocień, tendencja do robienia obrysów w szkicach, zbyt mocne linie szkicu, które przebijają przez farbę, brak umiejętności pracy cienkim pędzelkiem czyli zbyt grube linie i tendencja do upraszczania. To to co już wiem dzięki nauczycielowi z kursu. Jest też brak cierpliwości co oznacza, ze wybieram proste obrazy z małą ilością elementów, bo efekt ma być widoczny od razu i malować mam szybko. Obraz powstaje w godzinę albo i krócej. Tym samym oleje to chyba nie dla mnie technika, bo tu maluje się dłużej. Znacznie dłużej. No chyba, że farby będę mieszać z terpentyną i małą ilością oleju. Wtedy będą schły szybciej. Muszę w końcu spróbować...Może zacznę od prostego pejzażu.
Od kilku dni siedzę nad tarotem. Ostatnio analizowałam kolory kart oraz zależność kart małych arkan od numerologii. Ta zależność występuję z tym, ze nie w każdym przypadku. Jest kilka kart, które się wyłamują ze schematu np. trójka mieczy. W numerologi to liczba bardzo pozytywna, karta niestety nie. Podobnie jest w przypadku 4 buław. W tym przypadku kara jest bardziej pozytywna od numerologicznego znaczenia 4.
Dieta mi idzie. Waga pomału spada. Zostały jeszcze 3 kg. Program, który kupiłam dobrze się sprawdza. Posiłki komponuję niestety z trudem, bo mam tendencję do wybierania dań z większa ilością węglowodanów. Ostatnio jem sporo ziemniaków, bo trochę moich wykopała mi mama. Urosły dorodne, choć pod krzakami ich dużo nie było.
Dziś jadę do miasta i pewnie wrócę zmęczona. Krzysiek się zmęczy juro, bo idzie sprzątać groby. Jest ich 6 w tym dwa podwójne. Resztę kartofli wykopiemy może w czwartek.
Wczoraj zrobiłam zakupy w sklepie dla plastyków. Kupiłam zestaw pasteli tym razem portretowy, tusz i cienki pędzelek do kaligrafii. Może w końcu i mnie cienkie linie zaczną wychodzić...
Od kilku dni siedzę nad tarotem. Ostatnio analizowałam kolory kart oraz zależność kart małych arkan od numerologii. Ta zależność występuję z tym, ze nie w każdym przypadku. Jest kilka kart, które się wyłamują ze schematu np. trójka mieczy. W numerologi to liczba bardzo pozytywna, karta niestety nie. Podobnie jest w przypadku 4 buław. W tym przypadku kara jest bardziej pozytywna od numerologicznego znaczenia 4.
Dieta mi idzie. Waga pomału spada. Zostały jeszcze 3 kg. Program, który kupiłam dobrze się sprawdza. Posiłki komponuję niestety z trudem, bo mam tendencję do wybierania dań z większa ilością węglowodanów. Ostatnio jem sporo ziemniaków, bo trochę moich wykopała mi mama. Urosły dorodne, choć pod krzakami ich dużo nie było.
Dziś jadę do miasta i pewnie wrócę zmęczona. Krzysiek się zmęczy juro, bo idzie sprzątać groby. Jest ich 6 w tym dwa podwójne. Resztę kartofli wykopiemy może w czwartek.
Wczoraj zrobiłam zakupy w sklepie dla plastyków. Kupiłam zestaw pasteli tym razem portretowy, tusz i cienki pędzelek do kaligrafii. Może w końcu i mnie cienkie linie zaczną wychodzić...
sobota, 12 września 2015
Kredki akwarelowe, karty cygańskie, lekcja tarota, problemy z kotami i wiersz...
Ostatnio rysuję kredkami akwarelowymi. Nie wszystkie obrazki mi się podobają, ale się wytrwale uczę. Kiedyś pewnie będzie lepiej. Na razie kolory się nie łączą. Szczególnie pejzaże wyglądają sztucznie. Ćwiczę też portrety i niestety postępu nie widać. Ponoć postęp może być po narysowaniu setek portretów, a ja mam na koncie kilka. Może kiedyś się tego nauczę choć bardziej mi zależy na nauczeniu się malowania pejzaży. Podglądam pejzaże Chełmońskiego. Są cudne i magiczne, a kolory nie do podrobienia. Dziś też coś namaluję...
Wczoraj przyszły mi wreszcie karty cygańskie. Myślę, że kiedyś dojdę z nimi do ładu. Muszę tylko poskładać wiadomości z internetu i te napływające z mojej wyobraźni. Intuicja mi podpowie. Ufam jej. Powinno być dobrze. Mam też karty tradycyjne obrazkowe. Teraz żałuję, że nie zamówiłam talii 52 sztuk tylko 32. Kiedyś wróżyłam z takich tylko z tali 24 kart, ale zapomniałam prawie wszystko. Niektóre oznaczenia się poza tym różnią. Sporo nauki przede mną.
Przyszła też pierwsza lekcja tarota i jest nie powiem interesująca. Na wiele spraw otworzyła mi oczy i trochę nowych rzeczy się dowiedziałam. Na razie nie żałuję, że się na kurs zdecydowałam. Już czekam na następne lekcje.
Mam trochę problemów z kotami. Po pierwsze Mruczek. Zrobił się ostatnio zmierzły - zazdrosny, humorzasty i agresywny. Atakuje inne koty, a nawet kiedyś ugryzł mnie co mu się po raz pierwszy zdarzyło. Jak się wścieknie to kręci się w kółko albo coś drapie np. fotel czy koc. Goni też ze złości za ogonem. Nie wiem czy to wina wieku czy coś innego. W końcu taki stary jeszcze nie jest, bo raptem 9 lat skończył. Postarzała się za to wyraźnie Megusia. Zaczęła się bać kotów i przed nimi ucieka. Często kuli się ze strachu i całymi dniami drzemie. Najchętniej na piersi Krzyśka tuż przy twarzy. Tak się zachowuje odkąd miała zabieg usuwania ząbków. Staruszką nie jest jeszcze, bo ma dopiero 8 lat.
A na koniec wiersz i zmykam na medytację...
Jesień kroczy
znalazłam pierwszy
złoty liść przy drodze
nawłoć żółci ugory
poranki już chłodne
jesień kroczy
z wrzosami
i bukietem marcinków
a wspomnienie lata
wciąż żywe
nie mogę zapomnieć
uśmiechu poranka
do maków
lśniącymi od rosy
ani wieczoru
rześkiego po całodziennym upale
tak szybko
dzień za dniem umyka
tylko błękit nieba ten sam
układa się miękko
na koronach drzew
Wczoraj przyszły mi wreszcie karty cygańskie. Myślę, że kiedyś dojdę z nimi do ładu. Muszę tylko poskładać wiadomości z internetu i te napływające z mojej wyobraźni. Intuicja mi podpowie. Ufam jej. Powinno być dobrze. Mam też karty tradycyjne obrazkowe. Teraz żałuję, że nie zamówiłam talii 52 sztuk tylko 32. Kiedyś wróżyłam z takich tylko z tali 24 kart, ale zapomniałam prawie wszystko. Niektóre oznaczenia się poza tym różnią. Sporo nauki przede mną.
Przyszła też pierwsza lekcja tarota i jest nie powiem interesująca. Na wiele spraw otworzyła mi oczy i trochę nowych rzeczy się dowiedziałam. Na razie nie żałuję, że się na kurs zdecydowałam. Już czekam na następne lekcje.
Mam trochę problemów z kotami. Po pierwsze Mruczek. Zrobił się ostatnio zmierzły - zazdrosny, humorzasty i agresywny. Atakuje inne koty, a nawet kiedyś ugryzł mnie co mu się po raz pierwszy zdarzyło. Jak się wścieknie to kręci się w kółko albo coś drapie np. fotel czy koc. Goni też ze złości za ogonem. Nie wiem czy to wina wieku czy coś innego. W końcu taki stary jeszcze nie jest, bo raptem 9 lat skończył. Postarzała się za to wyraźnie Megusia. Zaczęła się bać kotów i przed nimi ucieka. Często kuli się ze strachu i całymi dniami drzemie. Najchętniej na piersi Krzyśka tuż przy twarzy. Tak się zachowuje odkąd miała zabieg usuwania ząbków. Staruszką nie jest jeszcze, bo ma dopiero 8 lat.
A na koniec wiersz i zmykam na medytację...
Jesień kroczy
znalazłam pierwszy
złoty liść przy drodze
nawłoć żółci ugory
poranki już chłodne
jesień kroczy
z wrzosami
i bukietem marcinków
a wspomnienie lata
wciąż żywe
nie mogę zapomnieć
uśmiechu poranka
do maków
lśniącymi od rosy
ani wieczoru
rześkiego po całodziennym upale
tak szybko
dzień za dniem umyka
tylko błękit nieba ten sam
układa się miękko
na koronach drzew
wtorek, 25 sierpnia 2015
Pożar lasu, nieudany telefon, wytworki i muzyka cerkiewna...
Wczoraj palił się las do którego czasem chodzę. Płonął kilka godzin. Straż pożarna kursowała i nawet śmigłowiec brał udział w akcji. Byłam smutna i przerażona, bo strasznie mi było żal tych zwierząt, które zginęły. Sarny uciekły, a jeże, a jaszczurki? Nie miały szans. Zginęły w płonieniach albo się podusiły. Nie wiem skąd ten pożar się wziął. Pewnie znowu człowiek zawinił. Może rzucony pet, a może coś innego. Fakt jest faktem, że bezmyślność ludzi czasem jest porażająca.
Po południu miałam pierwszy telefon z portalu dla wróżek. Był to kontakt nieudany. Pani, która odebrała była wyraźnie spięta i wręcz wściekła. Pytała o uczucia. Wylosowałam kartę i przez jakiś czas interpretowałam wróżbę. Wszystko wyszło raczej dobrze z tym, że wiele zależało od niej. Dodatkowych pytań nie zadała. Spytała czy to wszystko i gdy potwierdziłam rzuciła słuchawką. Nie wiem czemu. Wyraźnie nie nadawałyśmy na tych samych falach. Nie wiem czego się spodziewała czy gadania na ten sam temat pół godziny może? Sama nie wiem. Oby takich klientek jak najmniej było.
Wczoraj tym razem Krzysiek przypalił garnek, a właściwie dwa, bo po dżemie i kapuście, a pilnował zawzięcie. Powinnam go skląć tak jak on mnie, ale to nie w moim stylu. Dałam spokój. Nie ma sensu skoro je sam domyje. Tyle tylko, że nauczkę miał.
Przedmioty do zdobienia powoli mi się kończą. Czekam na następne i to już będzie koniec na razie, bo pracownia pęka w szwach. Teraz wezmę się za malowanie obrazów chyba... Ostatnio kupiłam konturówki, które schną kilka godzin zarazy. Zła jestem na nie...Wczoraj zrobiłam zaledwie piórnik na biurko, a właściwie skończyłam i bombkę. Podoba mi się i jedno i drugie, bo lubię taki styl. Dzieci - aniołki są urocze. Dziś robię magnesy i zawieszkę. Wszystko z aniołkami. Zrobię też kartki, bo mi przyszły nowe kwiatki...
A na koniec muzyka cerkiewna, którą ostatnio namiętnie słucham...
Po południu miałam pierwszy telefon z portalu dla wróżek. Był to kontakt nieudany. Pani, która odebrała była wyraźnie spięta i wręcz wściekła. Pytała o uczucia. Wylosowałam kartę i przez jakiś czas interpretowałam wróżbę. Wszystko wyszło raczej dobrze z tym, że wiele zależało od niej. Dodatkowych pytań nie zadała. Spytała czy to wszystko i gdy potwierdziłam rzuciła słuchawką. Nie wiem czemu. Wyraźnie nie nadawałyśmy na tych samych falach. Nie wiem czego się spodziewała czy gadania na ten sam temat pół godziny może? Sama nie wiem. Oby takich klientek jak najmniej było.
Wczoraj tym razem Krzysiek przypalił garnek, a właściwie dwa, bo po dżemie i kapuście, a pilnował zawzięcie. Powinnam go skląć tak jak on mnie, ale to nie w moim stylu. Dałam spokój. Nie ma sensu skoro je sam domyje. Tyle tylko, że nauczkę miał.
Przedmioty do zdobienia powoli mi się kończą. Czekam na następne i to już będzie koniec na razie, bo pracownia pęka w szwach. Teraz wezmę się za malowanie obrazów chyba... Ostatnio kupiłam konturówki, które schną kilka godzin zarazy. Zła jestem na nie...Wczoraj zrobiłam zaledwie piórnik na biurko, a właściwie skończyłam i bombkę. Podoba mi się i jedno i drugie, bo lubię taki styl. Dzieci - aniołki są urocze. Dziś robię magnesy i zawieszkę. Wszystko z aniołkami. Zrobię też kartki, bo mi przyszły nowe kwiatki...
A na koniec muzyka cerkiewna, którą ostatnio namiętnie słucham...
niedziela, 23 sierpnia 2015
Wróżenie, przypalony garnek, wrzaski Krzyśka, ogród i wytworki
Nie bardzo mam o czym pisać, bo nic takiego się nie dzieje - pracuję, robię wytworki, odpoczywam i tak mija niepostrzeżenie dzień za dniem. Żaden się nie powtórzy jak mawia moja mama i powinno się go przeżyć odpowiednio. Dla jednego to znaczy przyjemnie, dla innego bardziej świadomie, a jeszcze dla innego bardziej pracowicie. U mnie dziś jest wszystkiego po trochu. Dziś wstałam wcześnie i zalogowałam się na portal dla wróżek. Zleceń zbyt dużo jednak nie mam. Najczęściej to esemes chat czyli najsłabiej płatna usługa. Ciekawe jak będzie dalej. Dzień się jeszcze nie skończył. http://www.wrozbyonline.pl/d/1129
Wczoraj zrobiłam kilka słoiczków dżemu z jabłek. Wyszedł pyszny, ale garnek przypaliłam jak zawsze. Krzysiek się okropnie wściekł i parę przykrych słów przy okazji usłyszałam. Na szczęście się tym nie przejmuję i burzę spokojnie przeczekałam. Zapowiedział, że tym razem go nie wyczyści. Na szczęście ochłonął i garnek domył. Dziś będę robić następne dżemy i może zrobię z 3 słoiki kompotu.
Ostatnio żyję ogórkami pomidorami i botwinką z mojego ogrodu. Jem też po trochu kabaczka, który raczył całkiem spory urosnąć. Będzie chyba jeszcze kilka z tym, że nie wiem czy zdążą dojść. Za to dyni nie będzie. Wyrosły pędy na kilka metrów, a owoców nie ma. Ani jednego. Mama twierdzi, że nie mam ręki. Może to i prawda, albo po prostu ziemia bardzo licha. Niby nawożę, ale to widocznie za mało, a sztucznych nawozów stosować nie chcę. Jeśli już mam zbierać coś to zdrowego, bo takie warzywa z chemią mogę sobie kupić. Prościej będzie i taniej.
A na koniec moje wytworki, bo zaraz zmykam na medytację.
Wszystko co fioletowe wyszło granatowe nawet lawenda. Ech...
Wczoraj zrobiłam kilka słoiczków dżemu z jabłek. Wyszedł pyszny, ale garnek przypaliłam jak zawsze. Krzysiek się okropnie wściekł i parę przykrych słów przy okazji usłyszałam. Na szczęście się tym nie przejmuję i burzę spokojnie przeczekałam. Zapowiedział, że tym razem go nie wyczyści. Na szczęście ochłonął i garnek domył. Dziś będę robić następne dżemy i może zrobię z 3 słoiki kompotu.
Ostatnio żyję ogórkami pomidorami i botwinką z mojego ogrodu. Jem też po trochu kabaczka, który raczył całkiem spory urosnąć. Będzie chyba jeszcze kilka z tym, że nie wiem czy zdążą dojść. Za to dyni nie będzie. Wyrosły pędy na kilka metrów, a owoców nie ma. Ani jednego. Mama twierdzi, że nie mam ręki. Może to i prawda, albo po prostu ziemia bardzo licha. Niby nawożę, ale to widocznie za mało, a sztucznych nawozów stosować nie chcę. Jeśli już mam zbierać coś to zdrowego, bo takie warzywa z chemią mogę sobie kupić. Prościej będzie i taniej.
A na koniec moje wytworki, bo zaraz zmykam na medytację.
Wszystko co fioletowe wyszło granatowe nawet lawenda. Ech...
wtorek, 21 lipca 2015
Upały, zakupy, robótki, trochę o ogrodzie i eremita...
Upały mi ostatnio dokuczyły. Zwłaszcza wczoraj, bo byłam w mieście na zakupach. Wróciłam ledwie żywa i cała mokra mimo użycia przed wyjściem dezodorantu. Od razu weszłam do wanny i wyciągnęłam się w chłodnej wodzie. Co za rozkosz. Kupiłam troche fajnych rzeczy do robótek. Między innymi wstążki, kieliszek na lampion, butelkę i deski. Przyszły mi też drobiazgi do zdobienia ze sklepu dla rękodzielników. Czekam na kamienie i lakier. No i na książki.
Dziś będę przez cały dzień działać robótkowo z przerwami na czytanie książki o egzorcyzmach. Książka jest własnością mojej mamy i jest już w domu od jakiegoś czasu, ale jakość mnie do niej do tej pory nie ciągnęło.
Wczoraj wiele nie zrobiłam tylko dwie kartki i broszkę z motylem. Dużo za to spałam, bo miasto i upał mnie wykończyły.
Dziś już spania tyle nie będzie. Mam zamiar skończyć lampion, zawieszkę i zrobić może jakieś kolczyki. Pewnie też zrobię ze dwie kartki. Może jeszcze coś. Do ogrodu nie wyjdę, bo za gorąco jest. Wieczorem tylko pójdziemy wszystko podlać. Upały mają jeszcze kilka dni potrwać. Kurczę jak ja tego nie znoszę. Byle do jesieni i rześkich poranków mgłą osnutych...
Na obiad będę miała dziś znowu botwinkę. Jem ją ostatnio z dwa razy w tygodniu, bo buraki pięknie mi obrodziły. Jem też często potrawy z rabarbarem, bo też mi go nie brakuje. Jem również ogórki. Ładnie mi rośnie papryka w doniczce. Kiepskie są za to pomidory - małe i tylko po kilka na krzakach. Kapusta przepadła coś ją zjadło, a czerwona nie wykształciła główek. Podobnie kalarepy. Ciekawe jak udadza się kartofle. Sa bardzo wysokie i wyciągniete. Obawiam się, że bulw będzie mało, bo rośliny wysiliły się na zielone pędy.
Ostatnio wyszedł mi w tarocie eremita. Powinnam chyba bardziej skupić się na swoim wnętrzu, wycofać się, odizolowac od gwaru świata. Więcej medytacji też by nie zaszkodziło. Karta może przynieść depresję, samotność, artretyzm i chroniczne choroby. Mimo tego lubię tą kartę za jej spokój.
Dziś będę przez cały dzień działać robótkowo z przerwami na czytanie książki o egzorcyzmach. Książka jest własnością mojej mamy i jest już w domu od jakiegoś czasu, ale jakość mnie do niej do tej pory nie ciągnęło.
Wczoraj wiele nie zrobiłam tylko dwie kartki i broszkę z motylem. Dużo za to spałam, bo miasto i upał mnie wykończyły.
Na obiad będę miała dziś znowu botwinkę. Jem ją ostatnio z dwa razy w tygodniu, bo buraki pięknie mi obrodziły. Jem też często potrawy z rabarbarem, bo też mi go nie brakuje. Jem również ogórki. Ładnie mi rośnie papryka w doniczce. Kiepskie są za to pomidory - małe i tylko po kilka na krzakach. Kapusta przepadła coś ją zjadło, a czerwona nie wykształciła główek. Podobnie kalarepy. Ciekawe jak udadza się kartofle. Sa bardzo wysokie i wyciągniete. Obawiam się, że bulw będzie mało, bo rośliny wysiliły się na zielone pędy.
Ostatnio wyszedł mi w tarocie eremita. Powinnam chyba bardziej skupić się na swoim wnętrzu, wycofać się, odizolowac od gwaru świata. Więcej medytacji też by nie zaszkodziło. Karta może przynieść depresję, samotność, artretyzm i chroniczne choroby. Mimo tego lubię tą kartę za jej spokój.
wtorek, 1 kwietnia 2014
Ogród i nowy blog
Dzisiejszy dzień był pracowity i spędziłam go częściowo w ruchu. Po pierwsze byłam na poczcie z horoskopem i umową do agencji z którą współpracuję. Przy okazji wysłałam też rezygnację z cyfry plus, bo to teraz trzeba zrobić trzy miesiące przed końcem umowy. Cyfrę miałam prawie trzy lata, ale zadowolona nie byłam, bo telewizji wcale nie oglądam, a płacić trzeba było i to jak na mnie nie tak mało. Krzysiek trochę narzekał, ale przekonało go to, że zamiast telewizji kupi tonę węgla. No i się zgodził. Teraz pozostaną mi filmy w komputerze. Po drugie po obiedzie byliśmy w ogródku robić grządki i siać. Wysiałam estragon, rzodkiewkę, koper, pietruszkę i rabarbar na rozsadniku. Wsadziłam dwa kartofle na próbę. Przesadziłam też szczypiorek z doniczki. Trochę ten mój ogród mały jest i brakło mi miejsca na fasolę szparagową i bób oraz na buraki. Chciałabym też fasolę burkę i brukselkę. Marzy mi się też trochę truskawek i parę krzaczków poziomek. No ale nie wszystko na raz...
Późnym popołudniem pisałam teksty, a wieczorem powróżyłam takiej jednej dziewczynie z Vitalii i chłopakowi z forum o tarocie. Dziewczyna ma się z czego cieszyć, ale dla chłopaka dobrych wieści niestety nie miałam.
Teraz odpoczywam, a później mam jeszcze dwa zabiegi Reiki w tym jeden dla Krzyśka, bo nadwyrężył rękę przy kopaniu ogródka i rąbaniu patyków na rozpałkę. Drugi zabieg jest dla kobiety z depresją, która znalazła mnie przez mój nowy blog z ofertą. Blog powstał dwa dni temu i nawet go jeszcze całkiem nie skończyłam...
http://reikihoroskopy.blogspot.com/
Późnym popołudniem pisałam teksty, a wieczorem powróżyłam takiej jednej dziewczynie z Vitalii i chłopakowi z forum o tarocie. Dziewczyna ma się z czego cieszyć, ale dla chłopaka dobrych wieści niestety nie miałam.
Teraz odpoczywam, a później mam jeszcze dwa zabiegi Reiki w tym jeden dla Krzyśka, bo nadwyrężył rękę przy kopaniu ogródka i rąbaniu patyków na rozpałkę. Drugi zabieg jest dla kobiety z depresją, która znalazła mnie przez mój nowy blog z ofertą. Blog powstał dwa dni temu i nawet go jeszcze całkiem nie skończyłam...
http://reikihoroskopy.blogspot.com/
piątek, 28 marca 2014
Praca, ogród i czary mary w tym Reiki...
Dzisiejszy dzień jest senny i raczej leniwy. Napisałam tylko kilka tekstów i całe popołudnie przespałam. Jutro też pisania za dużo nie będzie, ponieważ wzięłam na weekend tylko 4 zlecenia z czego 2 już zrealizowałam. Mam za to zamiar wyjść do ogrodu, żeby to i owo wysiać. Muszę też porobić grządki w tym na zioła i rozsadnik, bo kupiłam nasiona rabarbaru i siedmiolatki. Zioła będą wysiane w odpowiednim czasie i będą to głównie zioła o jadalnych listkach i wieloletnie. Zdecydowałam się na tymianek, oregano, macierzankę, estragon, dziurawiec i ogórecznik. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Chciałam siedmiolatkę kupić już gotową rozsadę podobnie jak chrzan i rabarbar, ale jak mi powiedziano w sklepie nie ma i nie będzie. Pozostał targ albo znajomi. Z tym jest problem, bo moi znajomi ogrodów nie uprawiają...
Dzisiaj już odpoczywam z tym, że wieczorem mam zabieg Reiki dla dziecka z fobią szkolną. To pierwszy zabieg i nie wiem jak chłopczyk energię przyjmie. Niby Reiki sobie radzi z tego typu przypadłością, ale czasami ludzie się na energię blokują i wtedy klops. Tak jest i ze mną jeśli chodzi o odchudzanie. Koleżanka po Reiki schudła ponad 10 kg i wagę trzyma a ja co. Blokada w tym względzie i już...
Cały czas pracuję też z tarotem. Coraz więcej kart opanowałam i coraz więcej kart do mnie mówi, a raczej cichutko szepce. Nie z wszystkimi jednak kartami mam kontakt. To dziwne dla mnie, bo intuicja jest intuicją. A tu jednak nie. Jedne karty współpracują i zdradzają mi całe swoje bogactwo znaczeń, a inne milczą jak zaklęte. Dużo też wróżę i wróżby mi się raczej sprawdzają jeśli chodzi o sprawy istotne, bo jeśli pytam o coś dotyczącego codzienności np. kupienia mebli do sypialni dają odpowiedzi moim zdaniem bezsensowne. Może udzielić odpowiedzi nie chcą, albo ja ich po prostu nie rozumiem. Może też być tak, że po prostu zadaję źle sformułowane pytanie. Będę oczywiście ćwiczyć dalej, a co będzie czas pokaże...
A na koniec moje ulubione kwiatki...
Dzisiaj już odpoczywam z tym, że wieczorem mam zabieg Reiki dla dziecka z fobią szkolną. To pierwszy zabieg i nie wiem jak chłopczyk energię przyjmie. Niby Reiki sobie radzi z tego typu przypadłością, ale czasami ludzie się na energię blokują i wtedy klops. Tak jest i ze mną jeśli chodzi o odchudzanie. Koleżanka po Reiki schudła ponad 10 kg i wagę trzyma a ja co. Blokada w tym względzie i już...
Cały czas pracuję też z tarotem. Coraz więcej kart opanowałam i coraz więcej kart do mnie mówi, a raczej cichutko szepce. Nie z wszystkimi jednak kartami mam kontakt. To dziwne dla mnie, bo intuicja jest intuicją. A tu jednak nie. Jedne karty współpracują i zdradzają mi całe swoje bogactwo znaczeń, a inne milczą jak zaklęte. Dużo też wróżę i wróżby mi się raczej sprawdzają jeśli chodzi o sprawy istotne, bo jeśli pytam o coś dotyczącego codzienności np. kupienia mebli do sypialni dają odpowiedzi moim zdaniem bezsensowne. Może udzielić odpowiedzi nie chcą, albo ja ich po prostu nie rozumiem. Może też być tak, że po prostu zadaję źle sformułowane pytanie. Będę oczywiście ćwiczyć dalej, a co będzie czas pokaże...
A na koniec moje ulubione kwiatki...
poniedziałek, 10 marca 2014
Codzienność, tarot i dieta...
Dzień zapowiada się dobrze. Ma być spokojny i zwyczajny, bez specjalnych atrakcji i bez wstrząsów. Takie lubię najbardziej - leniwe, bez wyjazdów, wizyt i innych tego typu zdarzeń wprowadzających zamęt i obciążających psychikę. Wszystko idzie swoim torem, powolutku i nieco leniwie. Wszyscy w domu i ludzie i zwierzęta względnie zdrowi. Jest za co dziękować siłom wyższym. Jest za co być wdzięczną. Tak sobie myślę, że dziś w medytacji popracuję nie tylko z tarotem, ale i z wdzięcznością. Siły wyższe w tym anioły lubią, gdy ich wysiłki są doceniane, a i my wyrażając wdzięczność sprowadzamy tym samym sporo dobra do swojego życia.
Pogoda jest ładna i ja już od wczoraj nie wkładam kurtki zimowej i kozaków tylko poncho i niskie buty. Dziś pewnie po południu posprzątam w szafie i naszykuję więcej lżejszych rzeczy. Będę musiała je wyprać, bo czuć je wilgocią. Będę też musiała kupić kilka bluzek na po domu, bo te co mam wszystkie są poplamione farbą i wstyd w nich chodzić. Nie mam nawyku zmieniania ubrań, gdy zabieram się za malowanie i to się mści.
Przed chwilą był kurier i przyniósł karty tarota anielskiego. Karty są faktycznie przepiękne i bardzo mi przypasowały. Od razu wyciągnęłam 3 i to co mi powiedziały bardzo mnie ucieszyło. Przyszły mi też karty anielskie, a właściwie książka, bo karty mają dopiero dosłać. Uczę się pilnie kart Arkan Mniejszych, ale to czarna magia jest i wcale do mnie mówić nie chcą. Nie to co Arkana Wielkie. Z tymi mam kontakt i te mi odpowiadają. Może te karty co kupiłam czyli anielskie i rider waite mi naukę ułatwią, bo na razie czarno to widzę. A może tylko cierpliwości mi potrzeba i wiary, że w końcu nawiążę z nimi kontakt i przemówią.
Z dietą też ciężko idzie, bo nie jem więcej niż 1200 kalorii, a nie chudnę tylko przytyłam 2 kilogramy. Ważę żenująco dużo i koniecznie muszę choć 10 kilogramów zrzucić tylko jak skoro z motywacją krucho, a diety nie działają. Niby wiem, że powinnam schudnąć, ale tak naprawdę gdzieś od dwóch lat waga mi przestała przeszkadzać. Mam prawie 50 lat, lata czuję i akceptuję i teraz tylko zdrowie się dla mnie liczy, a uroda nie ma znaczenia. I jak tu chudnąć...
Pogoda jest ładna i ja już od wczoraj nie wkładam kurtki zimowej i kozaków tylko poncho i niskie buty. Dziś pewnie po południu posprzątam w szafie i naszykuję więcej lżejszych rzeczy. Będę musiała je wyprać, bo czuć je wilgocią. Będę też musiała kupić kilka bluzek na po domu, bo te co mam wszystkie są poplamione farbą i wstyd w nich chodzić. Nie mam nawyku zmieniania ubrań, gdy zabieram się za malowanie i to się mści.
Przed chwilą był kurier i przyniósł karty tarota anielskiego. Karty są faktycznie przepiękne i bardzo mi przypasowały. Od razu wyciągnęłam 3 i to co mi powiedziały bardzo mnie ucieszyło. Przyszły mi też karty anielskie, a właściwie książka, bo karty mają dopiero dosłać. Uczę się pilnie kart Arkan Mniejszych, ale to czarna magia jest i wcale do mnie mówić nie chcą. Nie to co Arkana Wielkie. Z tymi mam kontakt i te mi odpowiadają. Może te karty co kupiłam czyli anielskie i rider waite mi naukę ułatwią, bo na razie czarno to widzę. A może tylko cierpliwości mi potrzeba i wiary, że w końcu nawiążę z nimi kontakt i przemówią.
Z dietą też ciężko idzie, bo nie jem więcej niż 1200 kalorii, a nie chudnę tylko przytyłam 2 kilogramy. Ważę żenująco dużo i koniecznie muszę choć 10 kilogramów zrzucić tylko jak skoro z motywacją krucho, a diety nie działają. Niby wiem, że powinnam schudnąć, ale tak naprawdę gdzieś od dwóch lat waga mi przestała przeszkadzać. Mam prawie 50 lat, lata czuję i akceptuję i teraz tylko zdrowie się dla mnie liczy, a uroda nie ma znaczenia. I jak tu chudnąć...
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)