U mnie sytuacja się zagęszcza. Robota nakłada się na siebie, zapominam o różnych sprawach, pieniądze spływają po mnie jak po kaczce (z mojej własnej winy) i nie ma ich wtedy kiedy potrzeba. Muszę się jednak ogarnąć i wszystko zrobić. Zresztą zawsze tak jest przed sesją. Nagle roboty jest multum, chociaż czuję jakby teraz było jej jeszcze więcej. Moje plany craftowe tymczasowo idą w odstawkę.
Pocieszające jest to, że dostałam 2 paczki - jedną z zamówieniem z USA, a drugą z wymiany z Amelką. Przyznaję, że dałam ciała, bo nie wysłałam jeszcze paczki do niej, ale jutro to odpracuję.
Jeszcze jakiś czas temu eksperymentowałam sobie z filcowaniem na sucho. Straciłam przy tym dwie cienkie igły, ale jednym efektem się pochwalę. Misio z przyfilcowaną wstążką - gości przy mojej komórce.Efekt ujdzie. Tyle w tym temacie...
Dodatkowo - zakładka decoupage. Teraz dużo mam decoupage'owego w planach więc prac tutaj pojawi się więcej.
No a zakończenie wpisów na moje Candy za 10 dni~! Z tego miejsca bardzo się cieszę, że tyle osób poznało mój blog, a ja poznałam wiele nowych. Zapewniam was, że zaglądam do każdego, chociaż nie komentuje. Dziękuję za każdą "obserwację" mojego bloga :) Wy zaś wpisujcie się - każdy ma równe szanse :)
Do napisania
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą filcowanie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą filcowanie. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 18 maja 2010
czwartek, 6 maja 2010
Co tam panie w...
... nie w polityce, ale u mnie.
Zacznę od ogromnej radości, którą muszę się pochwalić. Udało się odnaleźć mój piórnik. Mój ukochany, uwielbiony prezent 18stkowy od DeHy (jak ostatnio lubi się tytułować). Po około 2-3 tygoniach poszukiwań cudownie znalazł się w sali komputerowej mojego uniwersytetu...Radość ta wiele poziomów: Po 1. odzyskałam zawartość piórnika (moje kochane cienkopisy oraz pióro i nie tylko); Po 2. piórnik był pamiątkowy; Po 3. piórnik był nie do odkupienia. Mnie na pewno nie było na niego stać. Nie wiem gdzie był kupiony, ale w internecie jego cena jest sporszawa, więc jestem szczęśliwa jak cholera.
Twórczo rozwijam się. Póki co w stronę filcu, ale już majstruję pewien tajny projekt z którym zamierzam zawładnąć rynek ;) Dokonałam zakupów kolejnej ilości filcu oraz igieł, ale o tym w innym poście na temat zakupów. Tutaj druga próba broszki na mokro, jeszcze do lekkich chyba poprawek.
Poza tym - studia. Jest maj, więc zbliża się sesja letnia. Jak wiadomo wszystkim studentom, czas przed sesyjny zwykle jest gorszy niż sesja. Dziś przykładowo czeka mnie jeszcze w-f o 19:30, a jutro mam kolokwium, więc gdy wrócę o tej 21 będę musiała się uczyć... Jednak z innym zaliczeniem wiąże się mój (ale nie za moje pieniądze) najnowszy zakup - pan dyktafon Olympus.Mam pewną słabość do dyktafonów - może dlatego, że gdy jako dziecko dostałam dyktafon na kasetę to miałam ogromną radochę tworząc jakąś taką swoją audycję. Teraz jednak wiem, że jest mała szansa, aby moja przyszła praca była związana z kierunkiem, a w szczególności z radiem. Wyjątkiem byłoby to, gdybym mogła prowadzić audycję. Ale to mała szansa, więc radiu mówię raczej nie. Dyktafon jednak mam, aby przygotować materiał. Dopiero się poznajemy - mam nadzieje, że przyjaźń nam się jakoś ułoży ;) Może powinnam tą notkę nagrać? Wątpię jednak, aby ktokolwiek ją w całości odsłuchał :P
Jestem zadowolona, że moje Candy cieszy się waszym zainteresowaniem. Bierzcie śmiało udział i wszystkim życzę powodzenia. A losowanie mam zamiar umieścić w oryginalnej formie ;)
Do napisania
Zacznę od ogromnej radości, którą muszę się pochwalić. Udało się odnaleźć mój piórnik. Mój ukochany, uwielbiony prezent 18stkowy od DeHy (jak ostatnio lubi się tytułować). Po około 2-3 tygoniach poszukiwań cudownie znalazł się w sali komputerowej mojego uniwersytetu...Radość ta wiele poziomów: Po 1. odzyskałam zawartość piórnika (moje kochane cienkopisy oraz pióro i nie tylko); Po 2. piórnik był pamiątkowy; Po 3. piórnik był nie do odkupienia. Mnie na pewno nie było na niego stać. Nie wiem gdzie był kupiony, ale w internecie jego cena jest sporszawa, więc jestem szczęśliwa jak cholera.
Twórczo rozwijam się. Póki co w stronę filcu, ale już majstruję pewien tajny projekt z którym zamierzam zawładnąć rynek ;) Dokonałam zakupów kolejnej ilości filcu oraz igieł, ale o tym w innym poście na temat zakupów. Tutaj druga próba broszki na mokro, jeszcze do lekkich chyba poprawek.
Poza tym - studia. Jest maj, więc zbliża się sesja letnia. Jak wiadomo wszystkim studentom, czas przed sesyjny zwykle jest gorszy niż sesja. Dziś przykładowo czeka mnie jeszcze w-f o 19:30, a jutro mam kolokwium, więc gdy wrócę o tej 21 będę musiała się uczyć... Jednak z innym zaliczeniem wiąże się mój (ale nie za moje pieniądze) najnowszy zakup - pan dyktafon Olympus.Mam pewną słabość do dyktafonów - może dlatego, że gdy jako dziecko dostałam dyktafon na kasetę to miałam ogromną radochę tworząc jakąś taką swoją audycję. Teraz jednak wiem, że jest mała szansa, aby moja przyszła praca była związana z kierunkiem, a w szczególności z radiem. Wyjątkiem byłoby to, gdybym mogła prowadzić audycję. Ale to mała szansa, więc radiu mówię raczej nie. Dyktafon jednak mam, aby przygotować materiał. Dopiero się poznajemy - mam nadzieje, że przyjaźń nam się jakoś ułoży ;) Może powinnam tą notkę nagrać? Wątpię jednak, aby ktokolwiek ją w całości odsłuchał :P
Jestem zadowolona, że moje Candy cieszy się waszym zainteresowaniem. Bierzcie śmiało udział i wszystkim życzę powodzenia. A losowanie mam zamiar umieścić w oryginalnej formie ;)
Do napisania
niedziela, 25 kwietnia 2010
Filcowanie, filcowanie
Filcowanie rozsadza mi głowę. Wciągnęłam się. To swoisty rodzaj uzależnienia. Aktualnie jestem na fazie kulania, ale już niedługo... Już niedługo będę kulać i kłuć. A wszystko za sprawą jednej małej kuleczki, ufilcowanej na mokro u Klaudyny. I nagle pokochałam filcowe kulki. Potem wymianka z Poohatkową na forum Craftladies. Stałam się posiadaczką 11 kolorów czesanek. Więc kulam, kulam, kulam na mokro. A za jakiś tydzień zakupię igiełki. Żyć nie umierać.
A oto pierwsza "pełna" praca. Na fali robienia wszystkiego w kolorze niebieskim.
Komplecik, zawieszany tuż przy szyi + kolczyki. Kulki mają nie całe 2 cm.
I jeszcze nie podjęłam co z nim począć - sprzedać, zostawić czy może zrobić pierwsze Candy?
Dziś 50 wpis. Jestem w szoku, że nie porzuciłam pisania tutaj, tak jak to zwykle robię. Z tej okazji życzę sobie nie rozchorować się - bo czuję anginę w gardle.
P.S. Z ostatniej chwili - Komplet nr 2 - zielony.
A oto pierwsza "pełna" praca. Na fali robienia wszystkiego w kolorze niebieskim.
Komplecik, zawieszany tuż przy szyi + kolczyki. Kulki mają nie całe 2 cm.
I jeszcze nie podjęłam co z nim począć - sprzedać, zostawić czy może zrobić pierwsze Candy?
Dziś 50 wpis. Jestem w szoku, że nie porzuciłam pisania tutaj, tak jak to zwykle robię. Z tej okazji życzę sobie nie rozchorować się - bo czuję anginę w gardle.
P.S. Z ostatniej chwili - Komplet nr 2 - zielony.
Subskrybuj:
Posty (Atom)