Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rebis. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rebis. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 30 grudnia 2013

"Hotel Transylvania" Chelsea Quinn Yarbro





Wydawca: Rebis; 2009
Seria/cykl: Hrabia Saint-Germain 
Liczba stron: 336
Rok wydania oryginału: 1978 
Ocena: 3,5/6





Pierwotna wizja wampira, wywodząca się ze starodawnych wierzeń, ukazująca krwiożerczą, pozbawioną jakichkolwiek ludzkich uczuć istotę ma niewiele wspólnego z jej współczesnym wyobrażeniem, którego zapewne nie trzeba nikomu przedstawiać. Gdzieś pomiędzy plasuje się obraz pochodzący z Kronik wampirów Anne Rice oraz mający z nimi wiele wspólnego cykl o hrabim Saint-Germain, którego pierwszym tomem jest, omawiany tutaj Hotel Transylvania.

środa, 1 lutego 2012

„Godzina czarownic tom 1 i 2” Anne Rice


Wydawca: Rebis
Rok wydania: 2009
Typ: fantasy
Cykl: Opowieści o czarownicach z rodu Mayfair
Liczba stron: 756 + 632
Tytuł oryginału: The Witching Hour
Rok wyd. oryginału: 1990
Ocena: 5/6

Anne Rice, niekwestionowania królowa wampirów ponownie zabiera czytelników w długą podróż do gorącego, przepełnionego magią i budzącymi grozę tajemnicami, Nowego Orleanu. Tym razem w towarzystwie czarownic; i to nie byle jakich. Ich losy sięgają aż do XVII-wiecznego europejskiego miasteczka i kobiety skazanej na śmierć w płomieniach za czary.

Czasy współczesne. Rowan Mayfair, niezwykle utalentowana neurochirurg, dysponuje dziwną mocą, której nie potrafi nazwać ani tym bardziej kontrolować. Gdy podczas rejsu jachtem ratuje życie Michael'owi Curry, jej życie zmienia się nie do poznania. Rowan dostaje szansę poznania swojej nigdy niewidzianej rodziny i zrozumienia, kim tak naprawdę jest.

Anne Rice po raz kolejny prezentuje mistrzostwo w tworzeniu cudownych, zapadających w pamięć obrazów. Pisze pięknym, wyjątkowo plastycznym językiem, opisując wszystkie detale swojej wizji. Garden District, bardzo bogata, francuska dzielnica Nowego Orleanu i rodowa rezydencja Mayfair'ów z nieco zaniedbanym, ale przez to jeszcze bardziej interesującym ogrodem robią niesamowite wrażenie. Gęsta, duszna atmosfera tych miejsc staje się dzięki autorce czymś, co nagle pragnie się poczuć na własnej skórze.

W pewnym momencie Anne Rice cofa się do zamierzchłej przeszłości i opisuje życie każdej kolejnej czarownicy z rodu Mayfair. Zaczyna od Suzanne i Debory, niewinnych ofiar inkwizycji, a kończy na obecnej spadkobierczyni przekazywanego z pokolenia na pokolenie jednej kobiecie Dziedzictwa*, Rowan. Razem z bohaterami przemierzamy wieki i miejsca: XVII-wieczną Francję i Szkocję, następnie San Domingo - wielkie plantacje, by ostatecznie trafić do Luizjany. Opowiadana historia najczęściej przybiera formę listów i dzienników pisanych przez członków Talamaski**. Jest bardzo szczegółowa, ale mimo to nie nuży.

„Godzinę czarownic” czyta się bardzo szybko, dlatego nikogo nie powinna przerażać jej ogromna objętość. Anne Rice wykreowała wiarygodnych, wzbudzających wiele emocji bohaterów. Dialogi pomiędzy nimi wypadają bardzo naturalnie, gdyż żaden nie sili się na tak częste w literaturze przydługie przemówienia. Niektórzy z nich są także obecni w kilku tomach „Kronik wampirów”.

Niedająca o sobie zapomnieć magia i tajemniczość Nowego Orleanu, dreszczyk emocji i ciekawie opowiedziana historia rodu czarownic to rzeczy, na które może liczyć czytelnik, sięgając po tą powieść. Polecam!

* w jego skład wchodził niewyobrażalnie wielki majątek, szmaragdowy naszyjnik i niezwykła moc
** tajna organizacja badająca zjawiska nadprzyrodzone

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

„Wampir Vittorio” Anne Rice

 



Wydawca: Rebis
Rok wydania: 2008; wyd. II
Cykl: Nowe opowieści o wampirach
Liczba stron: 256
Tytuł oryginału: Vittorio, The Vampire
Rok wyd. oryginału: 1999
Ocena: 4+/6






Swoją „przygodę” z Kronikami Wampirów rozpoczęłam trzy lata temu i teraz muszę ją definitywnie zakończyć. Choć właściwie koniec nastąpił wraz z dziesiątym tomem, „Krwawym kantykiem”, gdyż niniejsza książka nie ma już żadnego związku ze znanymi mi postaciami. Mimo to, dla mnie jest to ważna chwila.

Vittorio, szlachetnie urodzony młodzieniec, żyje w Italii w piętnastym wieku. Oddaje się nauce, podziwia dzieła sztuki, które powstają we Florencji na zamówienie Medyceuszy - kiedyś ma być panem równie wielkim jak jego ojciec, właściciel warownego zamku poważanego w całej okolicy. Nie wie jednak, że dni jego rodu są policzone, że horda demonów ukrywająca się w opuszczonym zamczysku już wkrótce zażąda krwawej ofiary.

„Wampir Vittorio” to zmysłowa, pełna pasji opowieść o kolejnej fascynującej wampirzej społeczności, która czci diabła, odprawia czarne msze i składa krwawe ofiary w owianym tajemnicą starym zamczysku.  Czytelnik poznaje ją dzięki tytułowemu bohaterowi snującemu opowieść o swoim ludzkim życiu i przemianie w wampira. Anne Rice czaruje słowami, wszelkie opisy zadziwiają plastycznością. Książka jest jednak zbyt krótka, żałuję że nie przedstawia także losów Vittoria z późniejszych epok. Trudno poczuć atmosferę epoki, gdyż nacisk położony jest na akcję rozgrywającą się w kilku konkretnych miejscach, a wydarzenia z miast czy też życie codzienne ich mieszkańców zostały ujęte w zaledwie kilku zdaniach.

Polecam przede wszystkim miłośnikom prozy Anne Rice, ale też wszystkim czytelnikom, którzy jeszcze nie zapoznali się z jej twórczością. „Wampir Vittorio” nie wymaga bowiem znajomości poprzednich tomów, a jest całkiem niezłą próbką jej umiejętności pisarskich.

czwartek, 26 sierpnia 2010

„Posiadłość Blackwood” Anne Rice

 
Wydawca: Rebis
Seria: Kroniki wampirów
Liczba stron: 641
Ocena: 4+/6


Dobrze pamiętam chwilę, gdy po raz pierwszy wzięłam w ręce Wywiad z wampirem. Pomyślałam sobie, że wreszcie będę miała okazję zapoznać się z prawdziwą powieścią o wampirach, bo do tej pory nic naprawdę wartego uwagi nie chciało wpaść mi w ręce. Nie myliłam się, a wspomniana książką stała się jedną z moich ulubionych. Teraz, po prawie dwóch latach sięgnęłam po dziewiąty już tom Kronik wampirów Anne Rice. Nie dorównuje on co prawda części pierwszej, ale i tak jest całkiem przyjemną lekturą na długie, wakacyjne wieczory.

Quinn - główny bohater niniejszej powieści, dziedzic starego, zamożnego rodu żyje w pięknym dworze Blackwood otoczonym przez głębokie, skrywające wiele tajemnic mokradła. Przemieniony pewnej nocy w wampira, uświadamia sobie, że jego dotychczasowy najlepszy przyjaciel stał się niebezpiecznym wrogiem - tak dla niego, jak i innych ludzi. W poszukiwaniu ratunku udaje się do Nowego Orleanu, by poradzić się jednego z najpotężniejszych wampirów - Lestata. Podczas długich nocnych godzin zwierza się z całego swojego śmiertelnego życia i odsłania rodzinne sekrety.

Należę do niekwestionowanych miłośniczek wampirycznej prozy Rice, ale nie byłabym szczera, gdybym nie przyznała, że powieść ta nie jest pozbawiona wad. Zaliczyć mogę do nich odrobinę wydumane i czasem nierealistycznie brzmiące dialogi, przeciąganie aż do granic możliwości niektórych wątków, a także stosunkowo niewielką ilość ciekawych wydarzeń jak na te ponad sześćset stron. Jestem całkowicie świadoma tych niedoskonałości, ale gdy już całkowicie zagłębiłam się w tą wizję, przestały one mieć jakiekolwiek znaczenie. Ta powieść jest po prostu... magiczna. Nie wiem, jak inaczej słowami mogę wyrazić, to co czułam, czytając ją. Oczarowała mnie. Sprawiła, że ciężko było mi się od niej oderwać. Polubiłam jej bohaterów, mimo iż czasami denerwowały mnie ich zachowania, a także wpadłam w zachwyt nad atmosferą dworu Blackwood - oszałamiającego swym pięknem dzięki urządzonym w bogatym stylu wnętrzom i klasycystycznej oprawie z zewnątrz. Bagna otaczające posiadłość nadały jej ponadto nutkę tajemniczości towarzyszącą zwykle starym rezydencjom. Lubię zastanawiać się nad ich przeszłością i wyobrażać sobie mieszkających w nich niegdyś ludzi.

Nigdy nie byłam przeciwniczką toczącej się wolnym, jednostajnym tempem akcji pełnej barwnych opisów i przemyśleń bohaterów, toteż bardzo przypadł mi do gustu klimat Posiadłości Blackwood. Nie jest to niestety mistrzostwo w budowaniu odpowiedniej dla postaci wampira atmosferze, które Rice osiągnęła w pierwszym tomie serii, ale nie znaczy to też, że styl tej amerykańskiej pisarki w recenzowanej powieści budził we mnie jakiekolwiek zastrzeżenia. Nie byłabym w stanie czytać po niemal dwieście stron dziennie, gdyby tak było. Język ma dla zbyt duże znaczenie.

Ilu ludzi, tyle opinii - tak wynika z przeczytanych przeze mnie niezliczonych recenzji i innych wypowiedzi dotyczących pisarstwa Rice. Ja należę do jej fanów i mam nadzieję, że tak wynika z powyższej recenzji. Mam jednak wątpliwości, czy powinnam polecić Wam tą powieść. Moim zdaniem najlepiej jest zacząć od części pierwszej, czyli znakomitego Wywiadu z wampirem.