Co robi żona-sowa wieczorową porą?
Sówkę dla męża. Taką mini towarzyszkę podróży służbowych (dość licznych, choć szczęśliwie niedługich).
Sówka powstała podczas wieczornego serialowego resetu - aktualnie "Gdzie pachną stokrotki" z dziergającym detektywem Emersonem Codem.
{źródło} |
Cowieczorny reset musiał się odbyć (wiadomo), a było tak upalnie, że myśl o robótce, która choćby częściowo miała spoczywać na mnie, przyprawiała mnie o dodatkowe uderzenie gorąca ;)
I tu pojawił się pomysł na coś maleńkiego. Amigurumi.
W oko wpadła mi ta sówka. Moja nawet w połowie nie jest tak precyzyjna, ale raz, że w ogóle się na to nie nastawiałam (nie mam cierpliwości do takich pierdółek małych), a dwa, że tylko korpus i oczy powstały z przyzwoitego kordonka - skrzydełka i dzióbek, to jakieś rozwarstwione resztki Alpaki i czegoś tam, znalezionych w podręcznym pudle (bo z powodu upału i później pory mowy nie było o ryciu w innych schowkach (Których oczywiście, mężu, wcale nie mam. Tak dużo.).
Wnętrze sówki też nie jest szczególnie bogate - to resztki alpaki (znów) upchane dość swobodnie (sówka ma miękkie serduszko).
Sówka ma za to osobowość.
I jest całkiem pracowita.
Zresztą - zobaczcie sami. Oto mini reportaż "Co sówka widziała?".
Jak tylko się wykluła przewędrowała się po oparciu kanapy. Ciekawe czy coś w ogóle mogła dostrzec zza tych półprzytomnych oczek ;)
Następnie wskoczyła na książkę z półkami - już wtedy było wiadomo, że ciekawska z niej osówka.
Wczesnym rankiem, choć wcale się nie wyspała (wszak wykluła się po północy, a pociąg był poranny!), wybrała się w pierwszą podróż do biura.
Tak tak, na tym zdjęciu jest sówka! Teraz dopiero widzicie jaka jest malutka, prawda? ;)
Mała, ale pracowita.
Pozałatwiała wszystkie sprawy (choć trochę musiała posiedzieć "na słuchawkach") i wróciła do domu. Dzielna ptaszyna!
I dzielna ja! Zaliczam sobie pkt. 10!
A teraz chyba na chwilę zmyknę. Choć nie zdążyłam pokazać wszystkiego co powstało w tym tygodniu (no wprost sama w to nie wierzę, ale zdążyłam jeszcze coś uszyć), to na relację chwilkę będziecie musieli poczekać.
Jutro ostatni dzień pracy, a w poniedziałek wybieram się w piękną podróż, więc trochę mnie tu nie będzie.
Uhu!
niebywale urocza:))) i niezwykle perfekcyjna....na ale to akurat było do przewidzenia:)
OdpowiedzUsuńmiłego weekendu:)
do perfekcji jej daleko, ale urokiem nadrabia ;)
Usuńdzięki :)
Cudna sówka :-) Jakie maleństwo... śliczne maleństwo :-)
OdpowiedzUsuńDoskonały towarzysz podróży.
Pozdrawiam serdecznie.
fakt: jest blisko, ale nie zanudza gadką-szmatką gdy się na nią akurat nie ma ochoty :D
UsuńJesteś wielka! Ja za takie maleństwo chyba wcale bym się nie zabrała. Wolałabym już chyba wydziergać sweter z golfem :)
OdpowiedzUsuńwyzwanie!
Usuńdo wyboru: sweter lub sówka ;)
dzięki, miło, że się podoba :)
Sówka naprawdę rewelacyjna i słodziacka :)
OdpowiedzUsuńmałe rzeczy mają liczne zalety. np. takie, że się je szybko robi. no i takie, że zawsze są słodami :)
UsuńSówka bardzo mini, mini - super :)
OdpowiedzUsuńtak mi się spodobało, że niewykluczone, że jakieś jeszcze amigurumi powstanie :)
UsuńNapiszę tylko tyle, że Twoja sówka (moim zdaniem) jest o wiele ładniejsza od oryginału :) Ma coś w sobie, może to ten dziubek a może zaspane oczęta ale mi się bardziej podoba :]
OdpowiedzUsuńdziękuję! strasznie mi miło! :)
Usuńbo to sówka zawadiacka.
dlatego, że krzywa ;)