Ledwo skończyłam zimowego domowca, a już zaczęłam kolejną robótkę. No nie lubię po prostu jak mi się miejsce na drutach marnuje ;) Druga sprawa, że druty to genialny wprost odstresowywacz, a stresów mi ostatnio - niestety - nie brakuje.
Wychodząc zatem z założenia, że po tak fatalnym początku roku może być tylko lepiej, dałam się ponieść wrodzonemu optymizmowi (który ostatnio coś jakby przykimał snem zimowym, ale już go wykopałam z wyra!) i stwierdziłam, że skoro dzierganie sweterka zajmuje mi "pi razy oko" miesiąc, to jak zacznę pod koniec stycznia - skończę pod koniec lutego. A koniec lutego to już prawie marzec. A marzec... to już przecież prawie wiosna!
Nie ma więc co się łapać za włóczki grube i ciepłe, trza zaczynać sezon bawełniany!
Na druty wskoczyła więc Gloria w kolorze gołębim. Początkowo zastanawiałam się czy nie jest na ten model zbyt gruba, ale z pomocną informacją, że nie, przyszła Magii66, a jej wersja pokazana na ravelry zdecydowanie to potwierdza!
Macham więc od dni kilku, robótki ładnie przybywa (choć to druty 3,5). Teraz mam już też plisę tyłu.
A ja się nadziwić nie mogę urodzie tych prostych splotów.
Z innej beczki.
Ostatnio miałam znów okazję włożyć sukienkę, którą szyłam na początku listopada. Wtedy obiecywałam, że pokażę później, ale na każdym ze zdjęć z uroczystości, na którą się razem wybrałyśmy, prócz nas dwóch był koś jeszcze. Potem jakoś nie było okazji i/lub światła. Teraz wreszcie się zmobilizowałam i są zdjęcia.
Model: 128 z Burdy 8/2009 z lekkimi zmianami (np. podszewka na całości, a nie tylko w górnej części)
źródło |
Materiał: o bliżej nieokreślonym składzie (ale podgryzanie świadczy o sporej zawartości wełny) haftowany cekinami, który kupiłam ponad rok wcześniej na wyprzedaży za coś koło 20-30 zł.
Podobno jestem okropną modelką i straszliwie się wiercę ;) Cóż, ostatnie zdjęcie by to potwierdzało...