Witajcie.
Cały czas mi się wydawało, że do świąt jeszcze taaak daleko, a tu ... wielkimi krokami zbliżają się te świąteczne dni. Tłum ludzi w sklepach, szaleńcze zakupy, wózki wypchane po brzegi samymi "niezbędnymi" produktami, z czego pewnie połowa wyląduje w koszu ...
Do tego pogoda jakaś taka kapryśna, stroi fochy. Raz śnieg, raz deszcz, czasami nawet słońce próbuje się przebić przez gęste chmury. A przed chwilą sypnęło gradem, no bez przesady !!!
Ach ... a u mnie spokojnie, także jeśli chodzi o świąteczne dekoracje. Czasami mniej znaczy więcej, a naturalne ozdoby mają niemniej uroku :)
Moje narcyzy w kilka dni pięknie się rozrosły i zakwitły :
Na mchu położyłam jajka, które wkrótce ufarbuję w łupinach z cebuli :
W małych puszkach po kukurydzy zasiałam rzeżuchę, która powoli sobie rośnie. Styropianowe jajka pomalowałam na biało i przewiązałam kokardką. Markerem zrobiłam kropeczki. Potem jajo nabiłam na patyczek do szaszłyka i włożyłam do puszki :)
Tutaj kilka gałązek włożonych do wazonika ;)
I zając przycupnął na mchu :
A w kuchni rośnie szczypiorek, dodatek do świątecznego śniadanka :)
Pozdrawiam i ... nie dajcie się zwariować w tym przedświątecznym szale :)
Basia :)