piątek, 14 listopada 2025
Wywiad z Aliną Przydatek autorką książek KiciNici
środa, 20 sierpnia 2025
Wywiad z pisarką Agnieszką Zakrzewską o jej lawendowych książkach i nie tylko
Gdy w Klubie Twórczych Mam ogłosiliśmy na całe wakacje Lawendowe Lato od razu w mojej głowie były te dwie książki: "Szept lawendowego ogrodu" oraz "Sekrety pachnące lawendą". Trudno mi opisać jakie doznania smakowe i węchowe przyniosła mi ta lektura. Super fabuła, która najpierw zabiera nas do Holandii, później przenosi nad polskie morze a w drugiej książce do Włoch. W każdym miejscu pachnie kuchnią, pasją i uczuciem. Autorką tych pełnych humoru i wzruszeń rodzinnych perypetii jest Agnieszka Zakrzewska, z którą dziś przeprowadzę wywiad.
Zanim jednak zaczniemy kilka słów o pisarce: Agnieszka urodziła się 1974 roku w Drawsku Pomorskim. Niedoszły prawnik. Z zamiłowania polonistka. Z wyboru rekruterka. Od 2002 roku na emigracji w Królestwie Niderlandów. Wielbicielka ludzi i kolekcjonerka chwil. Jej życiowe motto brzmi: „Im dłużej czekasz na przyszłość, tym będzie krótsza”. Zatem nie czeka. Działa. I spełnia swoje marzenia. W wywiadzie dla "Manii kobiecości" bardzo inspirująco opisała co ją napędza: "Pasja napędza, uskrzydla, dodaje energii, jest bodźcem do działania i rozwoju. Koloruje nam świat i otwiera na ludzi. Poszerza horyzonty. Jest najlepszą inwestycją, jaką możemy sobie wyobrazić. Inwestycją w samego siebie. Polisą na lepsze życie bez wypełniania skomplikowanych formularzy. To coś, czego nikt nam nigdy nie odbierze. Z pasją można się urodzić, można również ją sobie wymyślić. Moja pasja wzięła się z miłości do literatury, którą wpoiła we mnie moja mama, bibliotekarka. Wychowałam się w magazynku pełnym książek, które były dla mnie jak pudełko czekoladek. Codziennie sięgałam po nową i codziennie nabierałam apetytu na kolejną. Nie mogłam pojąć, jak można żyć w świecie, gdzie nie ma miejsca na czytanie. "
-Wśród
wielu Pani książek są dwie, na które szczególnie chcielibyśmy zwrócić uwagę
" Szept lawendowego ogrodu" oraz "Sekrety pachnące
lawendą". Skąd te nazwy? Czytałam obie i naprawdę można by wymyślić inne
tytuły tych książek.
-Chciałam, żeby te tytuły były cieple, trochę tajemnicze, wręcz magiczne, bo taka była również bohaterka tej dylogii. Te powieści pełne są emocji, zapachów, sekretów. Lawenda gra tutaj główną rolę, jest ważnym elementem w życiu Róży Abramowicz, która uwielbia otaczać się zapachami.
- Czy pamięta Pani porę roku kiedy powstawały te książki? Czy była jakoś z nimi związana?
-Pisałam te powieści wiosną i latem, kiedy za oknami kwitły pelargonie. Pisarze mają dużą wyobraźnię, potrafią stworzyć bajkowy, śnieżny klimat w środku gorącego sierpnia i piękne lato w grudniu także tak naprawdę nie przywiązuję się do czasu. Ważna jest wena😊
- Czytając te pozycje byłam pod wielkim wrażeniem kunsztu pisarskiego gdzie w słowach można odwzorować zapachy i smaki ziół i potraw. A zamieszczenie na końcu książek przepisów było dopełnieniem ich kulinarnego wydźwięku. Czy to potrawy, które często goszczą w Pani kuchni? Czy eksperymentuje Pani dodając lawendy do potraw?
-Lubię jeść, kocham eksperymenty na talerzu, z każdej podróży przywożę lokalne przyprawy i zioła. Uwielbiam wyobrażać sobie różne potrawy, kreować w głowie ich smak i zapach. Sama nie gotuję, ale wszystkie przepisy w książkach zostały wypróbowane przez moich przyjaciół i znajomych. I tak, kocham lawendę w ogrodzie i na talerzu😊
- W książce jest lawenda w ogrodzie przy domu. Czy też ma Pani lawendę w ogrodzie?
-Oczywiście! Mój taras tonie w fioletach.
- Czy lubi otaczać się Pan lawendowym zapachem? Kwiaty w wazonie? świeczki lawendowe? olejki?
-Kupuję lawendowe mydła, a świeczki dostaję od moich czytelników. Prawie z każdej wyprawy do Polski, podczas których odwiedzam biblioteki, przywożę aromatyczne lawendowe prezenty. Czytelnicy kochają tę dylogię i kochają mnie rozpieszczać.
- Mieszka Pani w Holandii, która słynie z tulipanów. Czy spotkamy tam też lawendę?
-W Holandii królują tulipany. W mojej okolicy jest za to mnóstwo wrzosowisk na które jeżdżę w sezonie.
- Ostatnio uhonorowano Panią lawendową ławeczką w Drawsku Pomorskim czy to w nawiązaniu do miejscowości nadmorskiej, którą opisuje Pani w tych dwóch książkach?
-Lawendowa ławeczka to wyraz wdzięczności mieszkańców Drawska Pomorskiego za promowanie mojego miasteczka w całej Polsce. Zawsze powtarzam, że jestem dumna, że to właśnie tutaj się urodziłam, w miejscu gdzie jest mnóstwo jezior i gdzie mieszkają fantastyczni ludzie.
- Na koniec
pytanie o najnowszą książkę: czy zdradzi nam Pani nad czym obecnie pracuje?
kiedy się ukaże?
-Moja najnowsza książka ukaże się już we wrześniu. Zabieram w niej moich czytelników na Podlasie. Już się nie mogę doczekać jej premiery!😊
Czekamy zatem z czytelnikami na najnowsze dzieło a na koniec przypomnimy inne tytuły książek Pani Agnieszki:
Saga Amsterdamska (4 książki): "Do jutra Amsterdamie", "Pocztówki z Amsterdamu", "Niebo nad Amsterdamem", "Spotkajmy się w Amsterdamie",
"Rubinowa akwarela" "Czułe poranki, bezsenne noce", "Błękitny koliber", "Deficyt niebieskich migdałów", "Gwiazdy nigdy nie gasną", 'Słodko-gorzkie sekrety", "Życie jak czekolada", "Rok na końcu świata", "Obiecuję Cię kochać", "Nigdy o Tobie nie zapomnę", "Dopóki grób nas nie połączy", "Znam twoją tajemnicę"
Agnieszkę poznałam w zeszłym roku na Targach Książki w Krakowie tam też nabyłam pierwszą z jej książek, którą mi podpisała. Bardzo mi się spodobała więc dokupiłam drugą część lawendowej serii a potem kolejne jej autorstwa.
wtorek, 28 stycznia 2025
Rozmowy w KTM: Dobrotka i haft krzyżykowy w jej rodzinie
W takim razie kilka słów o mnie. I nie tylko o mnie.
Widok haftującej mamy w fotelu to jedno z moich pierwszych wspomnień. To ona zapoczątkowała to piękne hobby w naszej rodzinie. Druga byłam ja - jakiś prosty projekcik w szkole podstawowej. Zrobiłam tyci trudniejszy i byłam z niego bardzo dumna. W moich wspomnieniach na tle pozostałych wręcz wymiatał (tak, wiem, skromnie). Ostatnia była babcia. Podjęta próba znalezienia jej hobby na emeryturze zakończyła się sukcesem. Babcia pomimo zarzekania się, że oczy nie te i inne tego typu wymówki, wyszywa cały czas. A te niby oczy nie te, to brednie jak się patrzy, bo krzyżyki są zgrabniejsze niż u mamy (sorki mamo!).
Mama i babcia przynajmniej w tym się zgadzają, że każda kończy wyszywać jeden obraz zanim zacznie drugi. W pozostałych kwestiach się różnimy. Używamy innej kanwy (materiał do haftu), innych narzędzi, w innej kolejności stawiamy krzyżyki, a także preferujemy inną tematykę obrazów (tak poza wyszywaniem to każda z nas inaczej głosuje).
Mama wyszywa na drobniutkiej kanwie, kartka po kartce ze wzorów, na których najczęściej są postacie (czasem akty). Kiedyś wyszywała na tamborku, ale od kiedy złamała rękę to się zmieniło. I uwaga – kiedy hafciarka złamie rękę (prawą!) to największą tragedią w tym wszystkim jest przerwa w stawianiu krzyżyków! Jako, że córką jestem najcudowniejszą (mama potwierdzi!) przegrzebałam pół internetu i znalazłam na vinted fajne, tanie krosno – i od tej pory moja rodzicielka haftuje na krośnie. Początkowo wyszywała tylko lewą ręką, tempem żółwim i z precyzją słonia, ale po zdjęciu gipsu śmiga oburącz, całkiem szybko i ponownie równiutko. Tylko część obrazów ma oprawionych i powieszonych. Zdecydowanie mieszkanie ma za mało powierzchni pionowej!
Babcia wybiera materiał o takich średnich oczkach, nie za dużych i nie za małych. Nie używa żadnych tamborków, wszystko wyszywa w rękach tylko i małymi obszarami. Krzyżyki są proste jakby używała lupy, albo też według innej teorii: w nocy wróżki przychodzą poprawiać krzywulce. No nie wiem jak ona to robi… Na jej obrazach są głównie kwiaty ale także widoczki i zwierzątka – cała kolekcja wisi pięknie oprawiona w mieszkaniu na ścianach. Cudowna galeria wręcz.
Jeżeli chodzi o mnie to z pewnością nie odziedziczyłam od powyższych kobiet genu organizacji – działam w chaosie. Moja kolekcja wyhaftowanych krzyżykami obrazów jest zdecydowanie najmniejsza. Lubię robić przynajmniej z 3 projekty jednocześnie, nie kończę ich, wracam do nich po długich miesiącach i najlepiej jak przeplatam to wszystko przerwami na puzzle, książki, sudoku, i co tam jeszcze mi wpadnie w ręce. Wśród moich prac najwięcej znajdzie się chyba metryczek dziecięcych (mój Bączek skończył 8 miesięcy, a ja jeszcze nie zaczęłam mu tej metryczki wyszywać…), a poza tym pamiątki ślubu (tu będzie tak jak z metryczką – moją mam w planach!), zwierzęta, itd. Ogólnie większość swoich prac i tak przeznaczam na prezenty. W moim mieszkaniu wisi ZERO wyszywanek, samo nasuwa się powiedzenie „Szewc bez butów chodzi”, jednakże w tym wypadku jest to także brak wspomnianej organizacji. 5 lat temu dostałam od mamy w prezencie wyszywankę (w tym roku na pewno ją oprawię i powieszę, obiecuję mamo!). Ale wróćmy do techniki. Tak jak moja mama kiedyś, tak ja teraz, wyszywam na tamborku. Kanwę wybieram różną zaczynając od drobniutkiej, a kończąc na tej o większych oczkach, wtedy to obraz wychodzi taki „pikselowaty”, ale ma to swój urok. Haftując, lubię zaczynać od najciemniejszych kolorów, wtedy od razu widać postępy! Zestaw do haftu, o którym pisałam na początku, chwilowo trafił do pudełka ZROBIĘ TO NA PEWNO. Obiecuję, że jak go skończę, wyślę zdjęcie do dziewczyn z Klubu, żeby mogły Wam przekazać, że misja została zakończona sukcesem!
Pozdrawiam mamę, babcię, wszystkie hafciarki oraz moją kuzynkę, która w grudniu także została mamą (też haftuje, tylko, że tym płaskim haftem) – pozdrawiam i zapraszam do obejrzenia kilku naszych rodzinnych haftów. Buziaki!
Dobrotka
poniedziałek, 22 stycznia 2024
Rozmowy w KTM: Karolina i jej Kwiatowe Akcenty
| Wiktoria (lat 4) podczas tworzenia |
poniedziałek, 23 października 2023
Rozmowy w KTM: Paulina i jej Prosta Kartka
| https://www.instagram.com/prostakartka.pl/ |
Drogie Czytelniczki Klubu Twórczych Mam,
po dłuższej przerwie z radością wracamy do cyklu wpisów Rozmowy w Klubie Twórczych Mam w których będziecie mogły przeczytać inspirujące historie kobiet, matek, żon, artystek. Serdecznie zapraszamy do lektury, a następnie rozmowy i dzielenia się Waszymi przemyśleniami w komentarzach :) Dziś z przyjemnością zapraszam na wywiad z Pauliną - założycielką marki Prosta Kartka i mamą małej Tosi.
| Paulina Klimczak - Prosta Kartka |
Paulino, kiedy pierwszy raz zainteresowałaś się rękodziełem?
Wiesz co, od dziecka lubiłam robić coś kreatywnego. Zawsze odrobinę ciągnęło mnie w stronę „plastyki”, niemniej dusza techniczna dała mi się we znaki i wylądowałam na Politechnice Poznańskiej. Jednak jako początek zainteresowania rękodziełem (jako określonej dziedziny) uznaje czas przedślubny. To wtedy zaczęłam wykonywać pierwsze wianki do włosów z koralików, ponieważ ceny takich ozdób zwalały z nóg i postanowiłam zrobić to sama, bo przecież nie jest to takie trudne.
I jak? Nie było takie trudne?
Wykonanie takiej opaski, jak opanuje się technikę nie jest trudne. Najtrudniejsze w tamtych czasach było domyślnie się jak to jest zrobione i jak prawidłowo zakończyć by drucik nie podrażnił odbiorcy. Trudność? Zależy czego oczekujemy - artystyczny nieład to trudność 2 w skali do 10, natomiast jeżeli chodzi o powtarzający się wzór, sekwencję to 4 - bo trzeba pilnować ilości skrętek, koralików. Sam pomysł i wykonanie to często zbieg okoliczności lub tego co siedzi Ci w głowie.
Za którym podejściem zrobiłaś swoje ślubne wianki? Bo wiem, że były dwa.
Za którym podejściem? Nie liczyłam, ale nie była to pierwsza którą zrobiłam. Może 8 -10 w kolei? Najtrudniejsze czy też najcięższe w tym wszystkim to nie wzór, nie pomysł, ale zmęczenie dłoni i palców. Dlatego na jednym podejściu powstawały dwa-trzy wianki.
A dlaczego Prosta Kartka? Kiedy powstał pomysł i skąd zajawka?
Dlaczego Prosta Kartka…? Hmm... Odpowiedz prosta, ale zacznijmy od początku. Po romansie z wiankami do włosów, pociągnęło mnie w stronę kartek, a to za sprawą mamy Joli. To ona zaczęła próbować coś robić w tym kierunku, ale brakowało jej „kopa”. Wtedy to zaczęłyśmy wykonywać proste kartki, urodzinowe i świąteczne. Jak okazało się z małym sukcesem, ale bez żadnej konkretnej marki. Z czasem wykonywałam kartki dla siebie, dla znajomych, a z mamą głównie na większe akcje i targi. To mama miała większość materiałów. Ja z kolei znalazłam w tym sposób na odreagowanie stresów w pracy, którą wtedy wykonywałam. Z czasem zaplecze materiałowe się powiększyło. Sam pomysł na nazwę zrodził się 3 stycznia 2020 roku, kiedy to podczas jednej z bezsennych nocy zastanawiałam się, jak chce nazwać to co robię. A że robiłam na tamten moment naprawdę proste kartki, padło na tą nazwę. Sama nazwa pasuje jeszcze idealnie do moich inicjałów, więc byłam po prostu z niej dumna i poczułam, że to jest to.
| Wykonanie: Prosta Kartka |
Powiesz nam skąd czerpiesz inspiracje do swoich prac?
Inspiracja jest jak wena - raz jest, a raz jej nie ma. Lubię kiedy to ktoś poprosi i powie, że chce kartkę z gołębiem, albo z winem. Wtedy najczęściej w nocy analizuje w głowie co mam w swoim zasobie i jak mogę to połączyć. Ponadto codzienne maile z Pinterestu pozwalają rozeznać się w tym co kiedyś ktoś zrobił i same wpadają w szary odmęt, by zostać wykorzystane w kolejnym czasie. Niemniej bardzo lubię ideę prostej kartki, takiej nie skomplikowanej i nie przesadzonej. Takiej dzięki której poświęcam małą ilość czasu, a efekt jest w miarę szybko. Niestety męczą mnie kartki, nad którymi spędzam więcej niż 20 minut. Dlatego też nie znajdziecie u mnie dużych ilości skomplikowanych form, mnóstwa warstw i przepychu.
A jak macierzyństwo wpłynęło na Twoja twórczość? Jak udaje ci się łączyć macierzyństwo, rodzinę i prace z pasją?
Macierzyństwo? Hmm… Na pewno mogę powiedzieć to głośno - bardzo ogranicza moja twórczość. Niestety czas który mogę jej poświecić jest relatywnie mały i tworze głównie w nocy, bądź kiedy mam wolną chwilę, a córka jest w tym czasie pod opieką kogoś innego. Jak to połączyć? Po prostu tworzyć wtedy kiedy się da, nie nastawiać się, że jest to sposób na życie. Nie ukrywajmy kartki to nie jest dziedzina, która pozwala zarobić na siebie, by móc rzucić etat. A rodzina? Mąż jest bardzo wyrozumiały, wspiera mnie i dmucha mocno w skrzydła, a zarazem potrafi powiedzieć: ona jest brzydka (kartka) 🙂
Znam to z autopsji. Mój mąż to najszczerszy "krytyk" moich prac ;) Paulino, czy przekazujesz córce bakcyla rękodzieła? Tworzycie razem kartki na urodziny, obrazki? Zabierasz ją na targi i kiermasze rękodzieła?
Staram się, chociaż czasami jest ciężko. Tak naprawdę dopiero zaczynamy przygodę kartkową, bo dopiero teraz ona czuje z tego frajdę, i potrafi zbudować swoje kompozycje. Jeżeli chodzi o targi i kiermasze to tak - do tej pory nie było jeszcze żadnego, który by odpuściła. Zawsze jest, stara się pomoc i wprowadzić trochę chaosu. Ale dzięki wyrozumiałym sąsiadom na jakich trafiam na takich kiermaszach, udaje się trzymać to w „kupie” 🙂
| Tosia - córka Pauliny |
Czy masz jakieś inne fajne, kreatywne zabawy z córką, które mogły by zainspirować inne mamy, nasze Czytelniczki?
Tak! Bardzo uwielbiamy malować farbami, ozdabiać wszelakie pudełka guzikami, taśmami, naklejkami czy teraz resztkami papieru. Czy mogę czymś zainspirować? Myślę, ze każde dziecko ma w sobie niezliczone pokłady kreatywności. Trzeba mu tylko zaufać - zrobi po swojemu i może wyjść z tego super efekt. Tak powstał u nas ostatnio wybieg dla koni, który schowany jest w „sekretnym” pudełku.
Wybieg dla koni w pudełku brzmi tajemniczo ;) Czy masz jakieś przesłanie dla współczesnych mam?
Jeżeli myślicie, że nie macie siły by usiąść i coś porobić z dzieckiem, co będzie hiper kreatywne, to... uwierzcie mi klej, papier czy też farbki mogą uczynić cuda. Tylko wystarczy spytać, lekko pokierować dziecko i powinno się udać. A bałagan? Trudno, posprząta się jutro 🙂
Czy masz jakieś pasje, zainteresowania poza scrapbookingiem?
Lubię herbatę i czytać książki. A najbardziej lubię otrzymywać listy 🙂 Dlatego relatywnie często biorę udział w wymiankach czy innych akcjach, choćby jak Secret Santa, kalendarz adwentowy, herbatniki i wymianki ATC. Szkoda, że odchodzi się od tej formy. Jest naprawdę wdzięczna.
Ja również uwielbiam brać udział w wymiankach. Niedawno zakończyliśmy nawet Jesienną Wymiankę w Klubie Twórczych Mam. Paulino, serdecznie dziękuję Ci za poświęcony czas i inspirującą rozmowę.
Prace Pauliny znajdziecie pod linkiem: https://www.instagram.com/prostakartka.pl/. Zapraszam do odwiedzenia i obejrzenia tych piękności.
A Was Drogie Czytelniczki zapraszam do rozmowy i zadawania pytań w komentarzach :) Wszystkie przekażę Paulinie, która z pewnością postara się na nie odpowiedzieć.
sobota, 2 kwietnia 2022
Międzynarodowy Dzień Książki Dla Dzieci - Przeczytaj - Podaj Dalej
Witajcie! Dziś świętujemy Międzynarodowy Dzień Książki Dla Dzieci i z tej okazji chciałam, abyście poznali wspaniałą osobę. Przedstawiam Wam Agnieszkę, Agę!
Kobietę niezwykłą, która swoim ciepłem, wrodzoną otwartością i promiennym uśmiechem przyciąga jak magnes. Nic więc dziwnego, że dzieciaki lgną do niej na potęgę, a sala podczas zabaw animacyjnych jest zapełniona po brzegi.
Aga czaruje młodych odbiorców słowem, humorem, dobrocią. Na podstawie ukochanych książkowych historii odtwarza dzieciom niezwykłe widowiska, w których zabawa łączy się z nauką. Zapamiętają je na długo i zawsze z ekscytacją wracają na kolejne zajęcia.
„OCALAŁAŚ, Adziu!
Ocaliłaś – szeroki uśmiech – od ucha
Do ucha – na przekór krzywym zębom.
Błyszczące oczy, które otwierają się
Szeroko na świat.
Zapalają się, gdy mają przed sobą
Motyla, kwiat, drzewo, jezioro, góry.(…)
Przydarza się – wdzięczna jesteś
Wtedy.
Czasem kulisz się w kącie,
Obejmujesz kolana ramionami i
Dajesz przyzwolenie na szloch.
Tak można. Tak trzeba.
OCALAŁAŚ, ADZIU!
A Ty? Człowieku dorosły?
Ocaliłeś w sobie dziecko?
Ocalałeś?” (fr. bloga Przeczytaj – Podaj Dalej)
Zapraszam Was do zwykłego- niezwykłego świata Agnieszki, zakochanej w bibelotach, w lesie i w rodzinnych Bieszczadach, która na swoim blogu Przeczytaj - Podaj Dalej odkrywa przed czytelnikami magiczne zakątki opowieści dla dzieci. Nikt tak jak Ona nie potrafi namalować słowami fabuły, którą właśnie przeczytała do rytualnego śniadania swojej maleńkiej córeczce Oli.
„Chciałabym Ci móc powiedzieć,
Córeczko, że to nie prawda. To nie
Człowiek skrzywdził Lolka. Ludzie nie krzywdzą zwierząt. To tylko
Bajka, tak się w życiu nie dzieje…
Nie mówię nic.
Mówi Lolek.
To on tu opowiada
To on wie najlepiej…” (fr. bloga
Przeczytaj – Podaj Dalej)
Ileż na jej blogu ciekawych historii! Zachwytów, zapachów, kolorów, wspomnień, powrotów do dzieciństwa! Ile radości z każdego nowego dnia, z kolejnej wspólnej niedzieli…Ileż miłości!
„Na nitkę nawlekamy jarzębinowe
Wspomnienia.
Jest tam obraz sprzed pięciu lat.
Mała Oleńka siedzi na dywanie i
Wrzuca do butelki kuleczki jarzębiny.
Naniosłam jej tej jesieni do domu.
„Dotykaj. Doświadczaj. Rozgniataj.
Poczuj jak pachnie. Wrzucaj przez
mały otworek butelki. Potrząsaj.
Grzechocz. Śmiej się z zachwytem.
Tak! Tak wygląda Jesień!” (fragm. Bloga Przeczytaj – Podaj Dalej)
Aga chce to wszystko zachować w swojej pamięci i w wielkich, ciemnych oczach. Każdy gest ukochanej córeczki, kolejną umiejętność, wspólne celebrowanie chwil. O tym pisze. W recenzje przeczytanych dziecięcych książek wplata rodzinne historie, niezwykłe momenty…utrwala.
„Póki jeszcze pytasz:
- „Co dziś porobimy, mamo?”
- odpowiadam:
Kolorem,
Fakturą,
Zapachem.
Pomysłem.
Póki jeszcze tak bardzo tego
Potrzebujesz
- siadam przy Tobie i wspólnie
Tworzymy.
Póki jesteś na wyciągnięcie ręki…” (fr. bloga Przeczytaj – Podaj Dalej)
W Dzień Książki dla Dzieci nie mogło zabraknąć u nas Agnieszki! Naszej czytelniczki, gościnnej recenzentki, autorki książkowego bloga Przeczytaj – Podaj Dalej, Mamy takiej jak każda z nas! Mam to szczęście znać Ją osobiście. Mało tego, mam to szczęście mieć w niej prawdziwą Przyjaciółkę, z którą mogę napić się fusiastej czarnej kawy ze szklanki w koszyczku. Pogadać o książkach, zaczerpnąć inspiracji…
Jeśli chcecie bliżej poznać Agnieszkę, szukacie ciekawej książki dla dzieci lub niezwykłych pomysłów na spędzenie czasu ze swoimi pociechami, nie możecie omijać adresu Agi klik! Ten blog Was zachwyci i pochłonie, obudzi w Was dziecko i beztroskie wspomnienia...Na pewno zostaniecie tam na dłużej. Przeczytajcie i podajcie go dalej!
Pozdrawiam
Diars