Byliście tu:)

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wiklina papierowa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wiklina papierowa. Pokaż wszystkie posty

środa, 13 maja 2015

Suwaki, suwaczki :)

Nie było mnie znów długo, ale to dlatego, że właściwie nie bardzo miałam co pokazać. Jakoś nie po drodze było mi z robótkami, ciągle inne rzeczy wciskały się na pierwszy plan. Coś tam czeka na wykończenie, więc wkrótce będzie i co pokazać.

Jeśli zaś chodzi o suwaczki, to wiecie, że je lubię:) Długo zastanawiałam się, jak zaprezentować się w Szufladowym wyzwaniu. Miałam nawet pomysł, żeby pokazać naszyjnik, który wykonałam wcześniej jako pokazowy materiał na warsztaty i wystawę, ale w końcu się rozmyśliłam.

Mając mnóstwo frywolitkowych elementów, które często powstają jako próbki nowych nici lub w ramach wykorzystania resztek nici na czółenkach, a także bazę z suwaka, która kiedyś miała być naszyjnikiem, stworzyłam wiosenną broszkę. 





A fotek jej napstrykałam ze 40 :) Wykończona jest skórką ekologiczną.
A skoro wyciągnęłam z szufladki ten suwak, to zgłaszam broszkę do wyzwania:


Przy okazji pokażę też naszyjnik, o którym wspominałam na początku.Może jest mało fotogeniczny, ale naprawdę ciekawie prezentuje się na "ludziu" :)




Niedawno zostałam zaskoczona przez kuzynkę moich dzieci. Czasem przyjeżdża w odwiedziny do babci i bawi się z dzieciakami, zwraca więc uwagę na to, co robię. Przyszła któregoś dnia z ekwipunkiem (kuferek z kredkami i innymi materiałąmi do tworzenia) i oświadczyła (tak, właśnie oświadczyła), że ona "zrobi taki koszyk na konkurs". Mówiąc, patrzyłą na zrobiony przeze mnie koszyczek do święconki z wikliny papierowej. Co ciekawe, dziewczynka ma 8 lat :) Stanęłam w obliczu wyzwania, ponieważ byłąm akurat zawalona robotą w domu. Oczywiście szkoda mi było zmarnować zapał dziecka. Pokazałam jej zatem, jak należy kręcić rurki z gazet, po cichu licząc na to, że się zniechęci i wpadnie na jakiś inny pomysł. Gdzie tam! Pokazałam różne sposoby, ona wybrała ten, który jej pasuje i wytrwale pracowała... Ja wróciłąm do swoich zajęć, a ona kręciła. Pokazywała mi tylko do akceptacji rureczki, ciesząc się, że wychodzą coraz lepiej :) Nakręciła całkiem sporo, potem pokazałam jej jak się maluje. Miałyśmy obie łapki całe w farbie, ale ile satysfakcji! I to wszystko udało się w ciągu jednego dnia. Za dwa dni znów się spotkałyśmy. Tym razem pokazałam małej, jak się wyplata. Natalia podeszła do tematu z ogromną starannością. Pełen podziw :) Koszyk wyszedł naprawdę fajny. Cieszę się, że udało się jej samodzielnie wykonać taką pracę. Biorąc pod uwagę wiek, nie każde dziecko jest w stanie przez tyle godzin poświęcić się jednej pracy. Co więcej, pokazałam jej, jak się robi kwiaty z krepiny. To zajęcie mniej się jej podobało (trudności z okręcaniem drucików), ale kwiatki wyszły.





Te akurat ja robiłam, podarowałam mojej kochanej uczennicy bukiecik. Trzymam mocno kciuki za powodzenie w konkursie, choć ona obawiała się, że ktoś może pomyśleć, iż sama tego nie robiła. 



Przy okazji ozdobiłyśmy pudełeczko Natalki na różne dziewczęce przydasie. Świetna zabawa :)



Za cierpliwość podczas czytania posta poczęstujcie się chlebusiem domowej roboty. Często ostatnio go piekę, bo staram się mieć zawsze drożdże w lodówce, a każdemu smakuje taki wypiek w postaci ogromnego bochna:) 

Miłego dnia!





wtorek, 21 kwietnia 2015

Wielkanocnie

U Was już dawno po Wielkanocy, u mnie jeszcze nie :) Obiecywałam sobie przygotowanie ładnych zdjęć, ale czuję, że trzeba wrzucić te, które mam, bo lepszych nie zrobię.
Kilka migawek z wykonanych przed świętami prac.

Z tego jajeczka jestem bardzo zadowolona, szczególnie dlatego, że udało mi się przygotować tutorial, który znajdziecie tutaj: http://krainafilcu.blogspot.com/2015/03/konkurs-wielkanocny-tutorial-filcowa.html

Cóż, konkursu nie wygrałam - w głosowaniach fejsbukowych jakoś szczęścia nie mam, ale całkiem niezłą pisanka powstała, była ozdobą i w szkole u moich dzieciaków i naszą domową.


To zrobiłąm jakoś tak z rozpędu. Jest pomalowane akrylówkami i konturówką. Czerwoną nakładałąm palcami :)





A ten olbrzym to decoupage :) Napstrzyłam sobie, a co :)
Koszyczek - podstawka też własnej produkcji.



A to niezwykłe cudeńko to już dzieło Adasia na konkurs. Spodobało się chłopakowi kręcenie kwiatków z bibuły :) 






Jak tak kręcił, to mnóstwo krokusów zakwitło w koszyku, który zrobiłam na warsztatach, któe współprowadziłam.
Koszyk potem posłużył do święconki.
Uczyłam się na nim zakończenia warkoczowego (nieoczekiwanie okazało się, że muszę), żeby potem kursantkom pokazać. Bardzo daleko mu do doskonałości, ale warsztaty służyły temu, żeby ogólnie zapoznać się z techniką i sprawić frajdę, a nie profesjonalnie wyplatać przedmioty na sprzedaż.







I wreszcie nasza kochana, nie tylko wielkanocna, maskotka.



Jako podziękowanie dla Was za wytrwałość serniczek trójczekoladowy.


środa, 8 kwietnia 2015

Chyba za dużo naraz

Dzieje się dużo, mam ogrom rzeczy do pokazania, tylko niestety dwie rzeczy nie sprzyjają: bardzo powolny internet w domu i totalny brak wolnej chwili (dłuższej chwili) na pisanie bloga.
Znów pojawiły się zaległości, a im więcej ich jest, tym bardziej mnie to denerwuje, bo więcej czasu zajmie nadrabianie,

Nowością jest fakt, że moja praca zawodowa od niedawna związała się również z rękodziełem. Nie wiem jeszcze, czy chwilowo, czy może jest to dłuższa przygoda.
W każdym razie miałam przyjemność prowadzić warsztaty z tworzenia biżuterii filcowanej i pomagać w warsztatach z wikliny papierowej. A przy okazji nauczyłam się tworzenia kwiatów z bibuły :) Fantastyczni ludzie i bardzo przyjemny czas, choć dla mnie to również kilkanaście godzin dziennie spędzonych poza domem i kompletne wyczerpanie.
Pokażę zatem, co udało się w tym intensywnym czasie  (luty-marzec) zrobić.
Frywolitka:

1. Grzebień



2. Makowa broszka z elementów (płatki to słynne wachlarze Coriny Meyfeldt)


3. Spineczki (kwiatki wg wzoru Agnieszki Przeniosło) dla miłej dziewczynki


4. Dla mnie kolczyki i maleńka zawieszka - próba nowej metalizowanej Madeiry (jest cudna)


To prace jeszcze z lutego, w marcu nie skończyłam nic frywolitkowego, bo po prostu z konieczności pochłonęły mnie inne techniki.

Wiklina papierowa:

1. Koszyk - prezent dla bratniej duszyczki i praca przykładowa na warsztaty.




Mikromakrama:

1. Bransoletka, która powstała jako natychmiastowa konieczność wypróbowania listeczków


2. Zakładko-bransoletka w ramach dalszego ćwiczenia listeczków


3. Kolczyki - znów potrzeba natychmiastowego wypróbowania podobnego wzoru z dodatkiem własnej wariacji.
Decoupage:

1. Skrzyneczka - prezent imieninowy dla koleżanki. Nie do końca byłąm z niej zadowolona, bo nieporzebnie z tyłu dałam motyw z serwetki (co za dużo to niezdrowo, ale nie miałam czasu zdzierać).







Bibuła:

1. Kwiaty na prośbę znajomej (pierwszy raz takie robiłam), sposób na bratki to mój własny pomysł.










2. Palma wielkanocna
3. Krokusy- dekoracja do klasy Adasia, drugi bukiecik zmajstrował osobiście mój syn :)





4. Mieczyki - moja największa duma, bo naprawdę przypominają żywe i są piękne. Stanowiły dekorację szkolnego przedstawienia (niestety nie zrobiłąm zdjęć tej dekoracji, bo nie miałam jak, a te zrobione w domu też jakoś cienko wyszły).



Na pewno jeszcze pokażę zaróno kwiaty jak i wiklinę papierową, ponieważ zrobiłam jeszcze dwa koszyczki, ale wymagają zrobienia fotek.

Filcowanie:

1. Bransoletka





2. Sówka, która stała się naszyjnikiem i po wystawie pofrunęła w świat.





3. Serducho-zawieszka z haftem



4. Korale



5. Folklorystyczny naszyjnik



6. Kwiatowa broszka
Wszystkie te prace powstały jako przykładowe na moje warsztaty. 

Coś słodkiego:

1. Zamówiony tort w kształcie serca


2. Megaszybki murzynek z kremem na imieniny mojego męża

3. Maleńki torcik na imieniny wychowawczyni Izy.

Jest tego trochę, prawda?
A jeszcze zaległe relacje z wymianek czekają,  chwalenie się prezentami, relacja z warsztatów, wystawy no i prace wielkanocne.

Bardzo serdecznie dziękuję wszystkim, którzy zaglądają jeszcze na tego zakurzonego bloga. Nie wiem, kiedy sytuacja z internetem się poprawi. A podobno jest superszybki.... psiakość.

Bardzo, bardzo dziękuję tym, którzy nie zapomnieli i zaglądają.

P.S. Tego posta pisałam na raty, zdjęcia wrzucały się kilka godzin, a post nie chciał się opublikować...