Byliście tu:)

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą prace T.. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą prace T.. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 2 czerwca 2016

W maju

Uroki maja zachwycały mnie niesamowicie, wszystko rozkwitło, zazieleniło się, ptaki świergotały jak szalone, dookoła roztaczał się wspaniały zapach bzów... I dla mnie mogłoby tak już zostać. Często obserwowaliśmy jak rośnie zboże, z tygodnia na tydzień coraz większe :)
W tym czasie nie zabrakło oczywiście robótek, któe towarzyszyły mi nie tylko wieczorami, ale też w podróży - w pociągu, tramwaju, autobusie... Przez ponad tydzień jeździłam właściwie codziennie, na czym ucierpiały moje stopy, które nijak nie potrafią się dogadać z żadnymi butami w warunkach podróżnych :)
W znacznej części moje robótki majowe nie nadają się do pokazania... Czemu? Było sporo testowania nowych nici na róznych elementach, które po prostu wymagają wykończenia. Będą z tego bransoletki, kolczyki, zawieszki... i co tam mi jeszcze przyjdzie do głowy. Mam jednak pilne zamówienia, których choć nie jest dużo, to jednak daja sporo radości i zajmują każdą wolną chwilkę. Serwetka Renulka leży na razie odłogiem, mam 3 rzędy (dziś już pewnie 4) zaległości, ale kiedyś skończę :) Chusta Virus też czeka na lepsze czasy.
Tymczasem kilka drobiazgów. 

Komplet podarowany pewnej Zosi :) Powstał z nici, które powiem nieskromnie odkryłam pierwsza do frywolitki - wiem, że ktoś je wykorzystywał już do sznurów szydełkowo-koralikowych, ale do frywolitki nie :) Służa do ozdobnych stębnowań w dżinsach. Bardzo dobra jakość, przepiękne kolory, cena w miarę. Amann Saba Multicolor 30.




Był też naszyjnik szyty w ekspresowym tempie. Może ktoś z Was pamięta - w zeszłym roku robiłam taką bransoletę i kolczyki. Teraz do nich naszyjnik - ciut inny, jednak do kompletu pasuje.



Zrobiliśmy z mężem krosno do koralikowych poczynań Izy. Malowane i ozdabiane na szybko, musiało powstać w jeden wieczór. Prace techniczne wykonał oczywiście mąż, ja zajęłam się malowaniem. Zdecydowałam się na farbę kredową Annie Sloan, bo wiedziałam, że szybko wyschnie, zawoskuję i będzie ok. Co prawda ten dekupaż wyszedł jak wyszedł, ale przecież kiedyś można zmienić :) Ważne, że krosno doskonale spełnia swoją funkcję. W planach jest kolejne, ciut inne.





Efekt wspólnych zakupów robótkowych z kochaną panią Marysią, z którą nieraz wymieniamy się doświadczeniami i podziwiamy swoje robótki "na żywo". Pani Marysia nie ma bloga, ale bogactwo jej prac naprawdę mnie zachwyca. I cierpliwość do milionów krzyżyków. I tak mnie pani Marysia zmotywowała (i podzieliła się nićmi), że powstała bransoletka. Do bransoletki zawieszka, bo znalazła się szybko chętna na komplecik.





Z potrzeby chwili frywolitkowe drzewko szczęścia, które pójdzie wdobre ręce :)


Dla mnie drobiazg, bo Adaś przywiózł z wycieczki kryształ górski z myślą o Dniu Matki


Mały przegląd pazurków, choć nie wszystkie fotografowałam.




Na koniec akcent roślinno-zwierzęcy. Ostatnio do biura dostała mi się jaszczureczka. Adaś zauważył, potem złapał do kubeczka i wypuścił na dwór. Na zdjęciu taka wielka, a w rzeczywistości maleństwo.



Na spacerze można znaleźć wiele cudnych obiektów do fotografowania, choć zdjęć pięknych nie umiem robić. Potraktujcie to jako podziękowanie za odwiedziny i pozostawione komentarze.




sobota, 6 kwietnia 2013

Trochę nowości, trochę zaległości i podziękowania

Wiem, mało mnie na blogu, ale chyba niestety tak zostanie na czas bliżej nieokreślony... Oczywiście nie znaczy to, że nic się nie tworzy, ale jest tego zdecydowanie mniej niż w zeszłym roku.
Mam jakieś zaległe zamówienia, które nie wiem kiedy zrealizuję, bo są to koralikowo-sutaszowe biżutki, a na nie potrzeba skupienia i czasu, a tego niestety brak. Pozostaje mieć nadzieję, że gdy już słonko zaświeci, to coś mnie olśni i wezmę sznureczki do ręki...
Tymczasem, po tak udanej premierze, jaką było jajko z makami, wzięliśmy się za filcowanie. Piszę "wzięliśmy", bo filcujemy wszyscy:) począwszy od Adasia, skończywszy na Tatusiu:) Dziobanie igiełkami to fajna zabawa. To oczywiście nie wszystko, bo w sh wypatrzyłam wielkie torby z wełną do filcowania i oczywiście musiałam kupić. Co więcej, przez przypadek odwiedziłam swoją ulubioną pasmanterię w poszukiwaniu kleju. Kleju nie było, ale wyszłam z czesanką cieniowaną. Postanowiłam spróbować filcowania na mokro. A reszta rodzinki razem ze mną:) Tak oto powstał nasz pierwszy, wspólny cieniowany kwiat. Jest naprawdę duży i naprawdę ładny, bo ta wełenka była chyba z dodatkiem jedwabnych włókien, czego nie widać na fotce.
Kwiat znalazł już właścicielkę.

Izy filcowe wytworki zamieszczę na jej blogu, chociaż jednak muszę tu przemycić jedną z prac. Poprosiłam męża o ufilcowanie na sucho dwóch kuleczek, bo chciałam zrobić sobie kolczyki. Izę zaś poprosiłam o niewielki kwiat. I mam komplecik: kolczyki i kwiatek do włosów. 


Wspólna praca to również baranek, którego w zeszłym roku Adaś malował lakierami do paznokci, a w tym postanowił ufilcować. Pomagał mu tata, no i ja odrobinkę też. Ale mały dzielnie filcował.

I kolejna praca na Wyzwanie Bajkowe u Wioli. Dobrze, że tym razem były dwa tygodnie na temat "Calineczka", bo nie miałam ani czasu, ani pomysłu. A że trochę nauczyłam się filcować, igiełki poszły w ruch. Jest taka oto Calineczka. Ma na pewno więcej niż jeden cal, ale mieści się w mojej, dość drobnej, dłoni. I siedzi na kwiatku, jak ta bajkowa Calineczka:)

Nie jest może jakoś szczególnie piękna, ale dopiero zaczynam swoją przygodę z filcowaniem.
Sukienkę zrobiłam z kołnierzyka, który niedawno miał na sobie Kot w Butach:) Kot nie używa kołnierzyka, za to Calineczce dłużej posłuży.

Tak przy temacie wyzwań, chciałabym podziękować Modrak za wyrożnienie. Wyróżnienie dostałam za ostatnie hasełko: "Weekend w Spa". 

Poza tym udało mi się przygotować pracę na każdy zadany temat i dostałam piękną nagrodę. Bransoletka taka wiosenna, radosna i w ogóle mi się bardzo podoba. Koraliczki słoneczne, taka radość od nich bije, że na pewno powstanie coś niedługo. A czekoladka... Taką mocno mleczną najbardziej lubię. Dziękuję! Magda chyba wiedziała, że będę potrzebowała czegoś fajnego na pocieszenie, bo... wczoraj najpierw przyszła paczuszka, a potem jakiś wariat zwyczajnie urwał mi lusterko przy samochodzie. Byłam w szoku, bo po prostu przejechał i nawet się nie zatrzymał. I wydatek był, niestety. Dobrze, że szyba nie poszła...



 Dziękuję również Janeczce za życzenia i karteczkę. 

I dziękuję Wam za życzenia świąteczne, mnie nie udało się dotrzeć do wszystkich, których lubię i odwiedzam. Wysłałam trochę kartek z nadzieją, że dotrą w Wielki Piątek, ale doszły po Świętach...

W Święta usiłowałam odpocząć, dlatego potrzebowałam zająć ręce czymś, co nie wymaga zbytniego myślenia. Powstała więc szydełkowa chusta, jednak musi zostać powiększona, bo będzie dla wysokiej pani. Teraz w najszerszym miejscu ma 150 cm. babcine kwadraty robi się bardzo fajnie.
Pokażę ją pewnie jeszcze raz po przeróbce. Problemem jest brak granatowej włóczki. Tamta była z sh, w pasmanterii nie było żadnego granatu...



Pochwalę się jeszcze czymś: kupiłam sobie druty (mam jakieś jedne stare na żyłce, a z bambusowych jeden zginął w niewyjaśnionych okolicznościach - raczej za sprawką mojego synusia) i cieniowaną akrylową włóczkę, bo chciałam spróbować, jak się robi chusty typu entrelac. I wiecie co? Wychodzi! Poczyniłam kilka prób i już zakumałam co, gdzie i w którym miejscu. Nie robiłam fotek, sprułam, ale się nauczyłam. Pewnie kiedyś porwę się na większą robótkę.

I na koniec przepis na ciasto z jednego z wcześniejszych postów.
Polecam, bo jest znakomite. Na fotce jest w wydaniu z brzoskwiniami, ale chyba z jabłkami jednak lepsze:) Można spróbować z gruszkami, też pewnie będzie fajne.

3 szklanki mąki
1 margaryna (lub masło, będzie smaczniejsze)
1 serek waniliowy (jakikolwiek homogenizowany)
1 łyżeczka proszku do pieczenia
cukier waniliowy

Ja dodają jeszcze 2 jajka - wtedy ciasto jest wyższe, poza tym u mnie nie lubią plackowatych:) Te jajka i 3/4 szkl. cukru dodałam, gdy piekłam pierwszy raz, bo myślałam, że w przepisie jest pomyłka, ale wcale nie - nie potrzeba jajek ani cukru. 

Zagniatamy ciasto, dzielimy na 2 części. Jedną  trzeba rozwałkować, wyłożyć nią blachę. Poukładać połówki jabłek, posypać cynamonem, przykryć drugą połową ciasta.
Piec 40 min. w 200 stopniach. Jeszcze ciepłe polać lukrem:
2 łyżki śmietany 18-proc.zmiksować ze szklanką cukru pudru.
Smacznego! 






niedziela, 14 października 2012

Słonecznie

Uwielbiam takie cudne słoneczko jak dziś! Od razu więcej werwy nabieram do wszystkiego.
Najpierw kolejne podejście do wyzwaniowej podróży na Ukrainę:) Słoneczna bransoletka w kolorach flagi ukraińskiej. Niby niezbyt skomplikowana, ale fajnie się prezentuje.


Nie wiem, czemu ja tak lubię ostatnio same bransoletki pleść... Pierwsza shamballa. Chyba zostanie ze mną, bo pasuje na chudą łapę i takie ciepłe ma kolorki.

Wczoraj kupiłam małej beret z cienkiej dzianiny. w sam raz na teraz. Bardzo jej się spodobał, ale niestety nie pasował kompletnie do niczego. Przypomniałam sobie, że w szufladzie mamy dwa długaśne szaliczki, które Iza dostała od córki mojej koleżanki. Pocięłam, pozszywałam i jest coś pomiędzy poncho a otulaczem. Jak widać, modelka zadowolona:) Proszę o cierpliwość, bo dużo fotek.






Mam jeszcze pracę w temacie jesiennym, w sam raz do Klubu Twórczych Mam.
Nasze skarby to orzechy laskowe i włoskie, a różaniec na konkurs w naszym kościele. Wykonanie: Adaś i Tatuś Adasia:))

A tak na koniec to chciałabym Was zachęcić do zajrzenia na fajnego bloga kulinarnego: http://tomekgotuje.blogspot.com/2012/07/pieprzowe-bueczki-z-tostera.html?showComment=1349723875347#c8227490372150763061. Chłopak ma ciekawe pomysły, a nie najbardziej przypadły do gustu bułeczki drożdżowe z tostera, bo nie wiedziałam, że tak można:) Moje są z pieprzem kolorowym i masłem czosnkowym. Do niektórych dałam nadzienie w postaci plasterka rolady boczkowej lub salami. Pychota!

Życzę Wam miłego niedzielnego popołudnia.