Byliście tu:)

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą filc. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą filc. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 5 marca 2012

Poniedziałkowo, sutaszowo

I znów piękny dzionek, aż szkoda siedzieć w pracy. Mogłoby być ciut cieplej, już wtedy byłoby idealnie.
Nie gadam, pokazuję.
Naszyjnik dla Dominiki.
 Kolczyki dla siostry Dominiki. Miały być różowe z czarnym, więc są.
Pierścionek jeszcze bez właścicielki. Podobała mi się ostatnio zakupiona baza, więc od razu musiałam jakiś zrobić.

I naszyjnik, który dziś poleci w świat do kogoś miłego:)
 
Brązy, zielenie i odrobinka fioletu...
MIŁEGO TYGODNIA!


niedziela, 26 lutego 2012

Rozwijam się (?), czyli efekty nauki nowych technik

Udało mi się poszaleć:) Całkiem niechcący, bo nabyłam ostatnio gazetkę "Twórcze inspiracje" (szczegóły dla zainteresowanych tutaj). Kupiłam ją po obejrzeniu, żeby nie wydawać kasy na coś, co niekoniecznie mi się przyda. Bo mam trochę tych gazetek chyba dla samego faktu ich posiadania i oglądania w celu nacieszenia oczu i pomarzenia, co bym zrobiła, gdyby był czas:). Pewnie bym jej nie kupiła, ale wybierałam się na konferencję i miałam perspektywę jazdy pociągiem. Robótki nie brałam ze względu na małe gabaryty torebki, więc gazetka była jak znalazł. Te moje długie wywody prowadzą do tego, że wypatrzyłam tam fajny schemat na trójkąt z koraliczków. Beading mnie od dawna zachwyca, te trójwymiarowe formy, niesamowite pomysły... Wydaje mi się jednak zbyt czasochłonny i skomplikowany. Jednak po obejrzeniu schemaciku uznałam, że to coś dla mnie i chciałam spróbować. Trójkącik wyszedł (znaczy schemat czytelny i szybko się robi). Potem wyszedł drugi, trzeci... Przy czwartym już miałam w głowie pewien plan i robiłam bez schematu. Miała być bransoletka. Po piątym plany uległy zmianie. Doszedł filc, będzie broszka. Jak zrobiłam kwiatka, kolejna zmiana planów. I jest to, co jest. Nieskromnie - jestem z siebie dumna:) Naszyjnik jeszcze bez przeznaczenia. Powstał, by zaspokoić moją ciekawość. 




W międzyczasie narodził się pomysł na spróbowanie, jak to się robi króliczka z kwadratu. Niejednokrotnie widziałam w sieci schematy, korzystałam z tego, blog na pewno Wam znany i lubiany, bo same cudeńka:)
Wełenka od Modrak - w sam raz wystarczyło na małego kudłacza. Podarowany Izie. Oczy czarne, pyszczek maleńki:) Prosty, miły i już.
No teraz już może nie być tak ładnie, bo wzięłam się za frywolitki. Próbowałam kiedyś raz na zwykłej igle, zakumałam o co chodzi, nie wyszło zbyt pięknie. Frywolitki naprawdę podziwiam, jestem zauroczona tymi delikatnymi kształtami i tym, co można wyczarować z kordonka. Po namyśle jednak postanowiłam spróbować frywolitki szydełkowej, w końcu z szydełkiem dobrze sobie radzę. Jakoś tak wyszło, że kilka tygodni temu u Middii zamówiłam szydełko, z rozpędu nawet czółenko. Rozpoczęłam naukę i niestety idzie jak po grudzie. Umiem słupki, umiem pikotki, ale jak przychodzi do przeciągania nici... Tyle razy prułam, że chęć na naukę odchodzi. Z czółenkiem na razie czarna magia. Coś jeszcze nie idzie. Efekt moich poczynań szydełkowych to ta szkaradka, która na razie jest bransoletką. Bez schematu, bardziej chodziło o wprawkę w przeciąganiu nitki. Bez kursu Middii nie dałabym rady w ogóle. Jak to dobrze, że są osoby, które tak chętnie dzielą się swoimi umiejętnościami, poświęcając swój czas na przygotowanie czytelnych kursów i schematów. Na razie robótka za luźna, bo inaczej szydełko nie przechodzi. Nie wiem, co najłatwiejsze. Może jednak ta igła? Nie mam jednak takiej do frywolitki. Może kiedyś kupię. Jak nie stracę cierpliwości. Może powinnam jedynie podziwiać. Wszystkiego nie da się umieć.
Na koniec akcent słodki i optymistyczny. Tiramisu. na razie w wersji makro, czyli w misce. Chłodzi się i już się nie możemy doczekać. Pyyycha. Wolę nie myśleć, jakie tuczące. Były inne szaleństwa kulinarne, ale nie doczekały się fotek:)
Dzięki Wam za odwiedziny i miłe słowo!
Idę się bawić z bursztynami, bo mam kolejne zapasy i zamówionko.

Z OSTATNIEJ CHWILI: U MOTECZKA ZAPISY NA WYMIANKĘ ŚWIĄTECZNĄ. KRÓTKI TERMIN ZAPISÓW. BANEREK Z BOKU.

niedziela, 19 lutego 2012

Znów zaległości

Miniony tydzień to nie tylko choroba, z której szybko na szczęście się wykaraskałam. To również moc serdeczności od Was. Dziękuję!
Nie wiem co najpierw pokazywać. Może najpierw to, co zrobiłam, chwalipięctwo będzie później. Moja pierwsza filcowo-sutaszowa broszka dla fajnej Elki:) Ela ostatnio zauroczona jest morskimi kolorkami. Już wcześniej nabyła ode mnie bransoletkę z suwaka i filcu, postanowiłam dorobić broszkę. Naprawdę niezła wyszła. Ela zadowolona.


 Wczoraj nadrabiałam sprzątanie, a wieczór to czas wspólnego tworzenia z dzieciakami. Adaś nadrabiała szkolne zaległości a my z Izką dłubałyśmy różności. Część pokażę innym razem, a część znajdzie się za chwilkę na Izuśkowym blogu. Muszę przyznać, że mała pomocnica mi rośnie. Bardzo chce brać udział w różnych wyzwaniach i wymiankach. Wyzwania owszem, już były. Cieszy mnie podejście do sprawy mego dziecka. Brać udział tylko po to, żeby się dobrze bawić i pooglądać, co robią inni. I tak ma być. Jeśli chodzi o wymianki, to na razie tworzymy razem. Zresztą, zawsze jak ja coś dostaję, dzieciakom zawsze coś tam się przydaje. 
Dziś udało mi się udłubać komin dla małej Oliwii. Paskudna włóczka, bo z odzysku i średnio co metr supełek. Ale musiał być niebieski. Czeka mnie jeszcze jeden dla mamy Oliwii. Niebieski, a jakże.   Supełki przeklęłam, bo więcej roboty z ich ukrywaniem niż z szydełkowaniem. Nieważne. Jeszcze tylko upiorę tego wytwora...


A teraz najważniejsze, czyli chwalić się będę, bo jest czym, oj, jest!
Jakiś czas temu złapałam licznik u NiKiTki. Dostałam coś fantastycznego! Były słodycze, z których tylko fragment załapał się na fotę i coś, co już zachwyca swoim opakowaniem. Wewnątrz takie miniaturki, jak z bajki! Pyszna kawka z takiej zastawy. Nie było dane długo mi się nią cieszyć, sokole oko mojej córki wypatrzyło. Proszę zajrzeć do niej, zastawa stoi na prawdziwym drewnianym stole odpowiedniej wielkości:) To jest takie słodkie! NiKiTko, takie maleństwa, a tyyyle radości!  DZIĘKUJĘ! DZIĘKUJEMY!



I jeszcze prezent - wygrane cukierki od Romy. Już sama wielka paka była zaskakująca. Wyobrażacie sobie całe ogromne pudło wypełnione po brzegi przydasiami z rożnych dziedzin? Mnóstwo koralików - perełek w różnych kolorach, kwiaty, serwetki, wstążki, materiał, świetna włóczka.... Czego tylko dusza zapragnie! Aż mi głupio, że zostałam tak po królewsku obdarowana. Nic, tylko tworzyć. Jak patrzę na te wszystkie rzeczy (a często patrzę, bo jeszcze nie wierzę, że aż tyle tego), to już mam tysiące planów na ich wykorzystanie. Jeszcze żeby tylko czasu było ciut więcej, to pełnia szczęścia:) Romo, DZIĘKUJĘ BARDZO!

Na dziś tyle, lecę do Izuśki uzupełniać wpisy, bo mała czarownica doczekać się nie może:)
No i właśnie usłyszałam, że z czarownicą to przesadziłam, hi, hi, czarownica jedna.