Czy fizyka ma coś wspólnego
z tartą rustykalną? Otóż ma – jabłka.
Zawsze marzyłam o domku z
wielkim sadem owocowym. Jak dotąd mam tylko cztery drzewka owocowe, które nawet
jeszcze nie owocowały, ale w planie mam dodatkowe
dziesięć drzewek. Za jakiś czas będzie z tego mini sadzik, w którym będę przesiadywać
z moimi dziećmi (a raczej z wnukami;) na kocyku i zajadać śliwki węgierki, gruszki
klapsy czy jabłka lobo – o nie, tych
ostatnich nie lubię - może lepiej papierówka ;).
Wszystko jedno jaka będzie
to odmiana jabłek, już nie mogę się doczekać zbiorów i swoistego pikniku pod jabłonią. Może kiedyś podobnie jak Isaac
Newton (jak głosi legenda) siedząc w sadzie i rozmyślając odkryję, już nie
grawitację;), ale coś równie ważnego dla ludzkości:)
Póki co robię rzeczy ważne
dla mojej rodziny;) Mam do zagospodarowania kilkanaście kilogramów jabłek przywiezionych
ze wsi. Nie wiem zupełnie jaka to odmiana bo drzewka sadził jeszcze pradziadek, ale na pewno nie ma ich już w sprzedaży. Można jednak wykorzystać tutaj inne twarde
i kwaskowe jabłka np. szarą renetę (jeśli jest u Was dostępna).
Tę rustykalną tartę, polecam
szczególnie gdy nie macie pod ręką formy do pieczenia. Wystarczy uformować
okrągły, cienki placek, ułożyć na nim orzechy oraz pokrojone jabłka i podwinąć
brzegi. Nic się nie rozlewa, nic nie wycieka, banalne prawda?
Źródło z moimi zmianami
